Charakterystyka myszy
Jeżeli w ogóle w przypadku tego gryzonia może być mowa o charakterze, to postaram się wyciągnąć z niego co możliwe i skrupulatnie opisać.
"Dodający śmierć", jak już wspomniałem we wstępe, nie jest niczym oryginalnym. Cechy, które w sobie zawiera są ewidentnie cechami innych myszy i żeby tego nie widzieć, trzeba być po prostu ślepcem bez zmysłu dotyku, ale do rzeczy: Pozwólcie, że niczym stwórca nadam owej myszy swoją nazwę i będę się nią posługiwał podczas tej recenzji (właściwie, to sam dziwię się, dlaczego Razer nie mógł wymyślić bardziej oryginalnej nazwy i nie wpadł na to, co ja - a może po prostu tego nie chciał?). Otóż Frankenstein posiada w sobie może nie części, a powiedzmy cechy swoich poprzedników - wcześniejszych produktów Razera i... no właśnie - uwaga, bo oto nadchodzi kulminacyjny moment tego tekstu: cechy Intellimouse Explorera firmy Microsoft. Wszystko stało się jasne. Tworząc coś, co nie jest ani oryginalne ani nie ma żadnych dodatkowych superlatywów, typu stosowane przez Logitech setki zbędnych przycisków, jednocześnie stworzono coś na prawdę godnego uwagi - paradoks? zdecydowanie.
Zmutowany Frank i jego części nie zostały tylko podebrane, ale i ulepszone. Wreszcie możemy cieszyć się dwoma wygodnymi bocznymi przyciskami, zamieszczonymi po lewej stronie gryzonia. Wyeliminowano zbędne dodatkowe dwa buttony z prawej strony, których uczepił się ostatnimi czasy Razer. Nie dość, że były one niewygodne w użyciu, to niestety (dla producenta) również i mało użyteczne. Nie bez powodu użyłem słowa "wreszcie" - zbierało się we mnie aby je wypowiedzieć już od dłuższego czasu. Ciągle to samo: pełno zbędnych przycisków w niewygodnych miejscach, wymyślne kształty, dziwne dodatki... a tu voilà! ktoś "poszedł po rozum do głowy". A propos: Przykro mi, ale niestety nie posiadam na stanie zdatnego do wglądu publicznego egzemplarza IE 3.0, abyście mogli gołym okiem porównać jego wygląd z nowym Razerem. Ten który mam prezentuje się z zewnątrz co najmniej kiepsko. Innymi słowy: jak to mówią, musicie mi uwierzyć na słowo (pisane w tym wypadku).
Wracając do tematu, wspomniane przyciski są duże i bardzo wygodne; kciuk usadawia się w nich wprost idealnie. Główną cechą, zasługującą na uznanie są z pewnością styki. Razer tym razem postarał się nie tylko o dopracowanie miękkości i czułości styków głównych dwóch przycisków (lewy i prawy), ale i tych bocznych. O wygodzie użytkowania tych drugich już wspominałem, więc warto by było opisać i te pierwsze, jako że są równie jak nie bardziej istotne. Patrząc na lewy i prawy "button" z góry, bardzo podobne są one wyglądem do przycisków IntelliMouse 3.0, lecz gdy spojrzy się z przodu nie są one tak płaskie i proste jak te z myszy Microsoftu, lecz wyprofilowane z wgłębieniami na palce - tak jak w poprzednich myszach Razera, np. w Copperheadzie. Kształt myszy jest równie wygodny w użytkowaniu, wydaje się że wcześniej określany perfekcyjnym wygląd Intellimouse 3.0 wcale taki nie był. Razer jakby wkradł się w jego obudowę niczym chytry wąż ze swojego logo i nieco ją podwyższył wertykalnie, oraz horyzontalnie przykrócił o jakieś 5mm. Rolka również dostała troszkę "ciałka" i jest teraz grubsza o około 1mm, niż w poprzednich myszach Razera. Faktem jest, że leworęczni klienci nie mają o czym marzyć, natomiast praworęczni będą wniebowzięci. Obudowa wspomnianego IE 3.0 była dla niektórych osób nieco przydługa; narzekano na to, iż ludzie o krótkich palcach mają problemy z jej prawidłowym trzymaniem, za to koszykarze, siatkarze, ogólnie Ci "długopalczaści" byli wprost zachwyceni. DeathAdder sprawia wrażenie posiadania perfekcyjnych kształtów, którymi zadowolą się i Ci z dużymi i Ci z małymi dłońmi (pomijając oczywiście skrajne przypadki).
Przyszedł czas na krótką ocenę jakże istotnych sterowników. Instalacja, podobnie jak w przypadku poprzedników tej myszki, jest bardzo prosta i przebiegła sprawnie. Po ponownych uruchomieniu komputera pojawi nam się mała ikonka w dolnym pasku zadań (tam, gdzie zwykle mamy ikonkę gadu-gadu, czas itd.). Klikając na nią dwukrotnie otworzy się panel, w którym możemy manipulować sensorem (jego czułością i odświeżaniem), przypisywać konkretne przyciski klawiatury guzikom myszki, czy też zaktualizować sterowniki poprzez jedno kliknięcie na przycisk "update". Obsługa panelu jest bardzo prosta i nie wymaga specjalnego kombinowania a przyciskami "OK", "Apply", "Cancel" i "Save/Load Settings" załatwimy wszystko. Poniżej zamieszczam zdjęcie owego pulpitu sterowniczego.
Jeżeli chodzi o szczegółowe dane techniczne, to przedstawiają się one następująco:
Dane techniczne
- Maksymalna rozdzielczość: 1800 dpi (do wyboru trzy warianty: 450, 900 i 1800 dioptrii)
- Sensor optyczny na podczerwień
- Optyka: Razer Precision
- Częstotliwość próbkowania: 7080 fps (klatek na sekundę)
- Prędkość: do 114 cm na sekundę
- Maksymalna akceleracja: do 20g
- Czas reakcji: 1 ms
Obudowa
- Obudowa: przeznaczona dla praworęcznych
- Przyciski: 5 niezależnie programowalnych
- Teflonowe Ślizgacze
- Kabel: pozłacany styk USB, długość 210 cm
- Wymiary: 12,80 x 6,35 x 3,91 cm (dł. x szer. x wys.)
- Waga: 90g
Oprogramowanie
- Zaawansowany sterownik – zmiana czułości myszy "w locie" ("on the fly sensivity")
- Zmiana czułości oddzielnie dla osi X i Y
- Zmiana czułości rolki
- Dowolne definiowanie przycisków
- Zmiana szybkości podwójnego kliknięcia
Wymagania sprzętowe
- Minimalne: Procesor 120 MHz, pamięć 16 MB RAM
- Rekomendowane: Procesor 200 MHz, pamięć 32 MB RAM
- Łącze: wolny port USB 1.1 lub wyższy
Wstęp | Zawartość opakowania | Charakterystyka myszy | Testy - część 1 | Testy - część 2 | Podsumowanie