Wstęp - po co w ogóle to szkło?
Dobra mysz bez równie dobrej podkładki jest jak jazda wyścigówką po wertepach. Wyścigówka sama w sobie zapewnia doskonałą przyczepność, kontrolę i idealne prowadzenie, ale co chwila "potyka się" lub wręcz łamie zawieszenie, wpadając we wszechobecne dziury. Wybieranie się takim autem w teren to świadome ograniczanie jego możliwości - podobnie jest również z myszkami. Od dawna zastanawiał mnie sens kupowania high-endowych gryzoni za blisko 200 złotych po to, by korzystać z nich używając jako pada np. kartki papieru. Ktoś może powiedzieć, że jemu takie rozwiązanie jak najbardziej odpowiada, że nie będzie wydawał kolejnych sum tylko po to, by stać się posiadaczem czegoś będącego w jego przypadku przereklamowanym kawałkiem szkła, blachy aluminiowej czy jakiegoś tekstylnego tworzywa. W rzeczywistości jednak przesiadka na "profesjonalnego" pada naprawdę daje większości myszek niesamowitego kopa. Najlepiej przekonałem się o tym na własnej skórze, będąc zagorzałym zwolennikiem zwykłych podkładek za góra 2 złote kupowanych w hipermarketach. Moja IE 3.0a spisywała się na nich bez zarzutu, ale dopiero po zainstalowaniu jej na Steelpadzie 3D poczułem, na co tak naprawdę wydałem pieniążki. Generalnie rzecz biorąc, świat graczy jest podzielony na dwa "obozy" - tych, którzy preferują tradycyjne, szmaciane pady w różnych odmianach (od prostych kawałków materiału kupowanych za kilka złotych po wymyślne Allsopy czy DestruktPady) oraz ludzi otwartych na nowe propozycje. Firmy nie poprzestały bowiem na doskonaleniu produkcji tekstyliów, cały czas poszukiwały czegoś nowego. Aż w końcu dwie firmy wpadły na genialne pomysły wykorzystania do tworzenia podkładek dwóch materiałów z pozoru zupełnie się do tego nie nadających. I tak Steelpad wyprodukował pada z aluminium, Icemat natomiast wypuścił na rynek podkładkę z ołowianego szkła.
Feeria kolorów. Icemat 2nd Edition jest dostępny w aż ośmiu wersjach kolorystycznych. |
I własnie produktu tej drugiej firmy dotyczyć będzie poniższy tekst. Część z Was może w tym momencie zapytać: a po co komu podkładki ze szkła, i czy to w ogóle nadaje się dla naszych myszek? Już odpowiadam. Celem wyprodukowania pierwszych Icematów były próby uzyskania jak najmniejszego tarcia statycznego między ślizgaczami myszy i powierzchnią pada, co miało zapewnić idealne właściwości trakcyjne gryzoni. Takie rozwiązanie ma rzecz jasna swoich przeciwników, którym nie podoba się to, że do przesunięcia myszy przez całą długość podkładki wystarczy mocniejsze dmuchnięcie. Są jednak ludzie, którzy na czas grania najchętniej w ogóle wyłączyliby tarcie z praw fizyki - i to właśnie do nich skierowane są produkty takich firm, jak Icemat. Jeśli natomiast chodzi o współpracę myszek z tego typu powierzchniami, tu zaczynają się niewielkie schody. Teoretycznie produkty Icemata powinny współgrać z większością gryzoni, optycznych i kulkowych. Ale użycie myszy kulkowej na podkładce redukującej tarcie jest bez sensu, bo rozwiązania z kulką w roli głównej wręcz wymagają tarcia do efektywnego działania. Również sensory optyczne instalowane w urządzeniach mniej znanych firm, będące osprzętem gorszej klasy, najprawdopodobniej po prostu nie będą w stanie "przeczytać" szklanej faktury Icemata. Dla kogo więc jest on przeznaczony? Niestety, na pewno nie dla osób dysponujących mocno ograniczonym budżetem. Suma około stu złotych za myszkę zdolną wykorzystać możliwości podkładki to absolutne minimum. W ten sposób krąg potencjalnych odbiorców zawęża się do ludzi potrzebujących wysokiej precyzji i komfortu działania, a więc przede wszystkim graczy i ludzi wykorzystujących komputer do pracy, na przykład grafików. To jednak w żadnym razie nie może być traktowane jako mankament podkładki, po prostu w przypadku tego typu peryferiów wysoka jakość musi iść w parze z równie wysoką jakością, by zapewnić wykorzystanie maksimum możliwości.
Strona główna | Wstęp - po co w ogóle to szkło? | Co znajdziemy w pudełku | Icemat w praniu, czyli gramy | Co się nie podobało | Podsumowanie