Testy fUnca
Przed testami fUnca MBA miałem nie lada dylemat. Czy porównywać go do poprzednika? Nie, bo to praktycznie ten sam produkt, a nie typowy następca. Czy porównywać go do konkurecji? Też raczej nie. Ricochet to pad bardzo podobny, jednak był gorszy już od pierwszego modelu fUnca 1030. Plastikowy SteelPad to podkładka zupełnie inna, której porównywanie z MBA mijałoby się z celem. Musiałem więc podejść do problemu z zupełnie innej strony.
Ostatecznie postanowiłem ocenić pada głównie pod kątem współpracy z najbardziej popularnymi typami gryzoni kładąc nacisk na najważniejsze aspekty ich wspólnego działania. Do testów wykorzystałem dwa produkty Microsoftu: IntelliMouse Explorer 3.0a oraz 4.0, trzy myszki Logitecha: MX310, MX510 oraz Notebook Optical Mouse Plus. Dodatkowo z czeluści szafy wydobyłem dwa gryzonie, które pochodzą z niższej półki cenowej, oba made by a4tech: a4tech Presto 221 oraz a4tech Opto 325.
Przy ocenianiu poszczególnych par (fUnc + mysz) brałem pod uwagę cztery najważniejsze właściwości:
- Praca sensora/kulki
- Głośność pracy
- Zużycie ślizgaczy oraz podkładki
- Opory przy poruszaniu myszy po padzie
Oczywiście w każdym z przypadków testowałem mysz, która pozbawiona była jakichkolwiek dodatków w postaci teflonu czy fUnc Liquid na stopkach. Oczywiście testy odbywały się na obu stronach tafli - szorstkiej i gładkiej. Po wyniki zapraszam poniżej.
1. IntelliMouse Explorer 3.0 i 4.0
Na początek dwa flagowe modele doskonale nam znanego Microsoftu, oba szczególnie przeznaczone dla graczy. IE 3.0 to mysz, której używałem przez większość mojego obcowania z fUnciem. Pierwsze wrażenie było niesamowite. Lekkość z jaką poruszała się mysz po tafli była wręcz imponująca. Ale do czasu. Po kilku chwilach uświadomiłem sobie, ze cały czas mam teflon na ślizgach. Po jego szybkim usunięciu i pozbyciu się resztek kleju ze stopek nie było już tak idealnie.
Sensor nadal pracował bez zarzutu, praktycznie nie było nawet najmniejszych błedów w odwzorowaniu moich ruchów po padzie na wyświetlaczu laptopa. Najmniejszy nawet ruch był doskonale przekazywany do komputera. W przypadku IE 4.0 sytuacja wyglądała identycznie. W testowaniu w czasie gry również nie zauważylem żadnych nieprawidłowości, nawet przy bardzo gwałtownych ruchach.
Ale to niestety nie był koniec. Hałas... Mysz na stronie śliskiej zachowuje się bardzo głośno. Szuranie na części chropowatej można uznać za normalne, niebyt denerwujące, ale na śliskiej często przeszkadzało. Po kilkunastu minutach moje ucho i mózg oczywiście przyzwyczaiły się do tego dzwięku i był on dla mnie już niesłyszalny, ale pierwsze wrażenie pozostaje.
Dodatkowym mankamentem było to, ze po kilku dniach intensywnej eksploratacji pada na gładkiej stronie można było zauważyć wytarcia. Na środku pada mysz nie porszała się już tak sprawnie jak na jego brzegach. W takiej klasy produkcie sytuacja raczej niedopuszczalna.
2. Logitech MX310 oraz MX510
Kolejny etap to dwa flagowe produkty Logitecha - MX310 oraz MX510. Tutaj sytuacja ma się praktycznie identycznie jak z myszkami Microsoftu. Praca sensora, również podczas dynamicznej gry, nie pozostawia praktycznie niczego do życzenia. Jest płynna, pozbawiona jakichkolwiek błędów.
"Przyczepić" się trzeba po raz kolejny do odgłosów jakie wydaje gryzoń podczas przesuwania go po tafli. Szuranie oraz zgrzyty nie są raczej przyjemne do ucha. Jedynym wyjściem pozostaje naklejenie taśmy teflonowej na ślizgacze, która dość skutecznie eliminuje te niedogodności, ale bardzo szybko się zużywa.
Komfort grania to nie tylko właściwe działanie sensora na podkładce. Do tego dochodzi jeszcze kwestia bezawaryjnego użytkowania oraz sprawy związane z wygodą gracza. Niestety o tych kwestiach producent chyba zapomniał.
Pisząc o myszkach przeznaczonych dla graczy należałoby jeszcze wspomniec o jednej, bardzo istotnej sprawie. W czasie rozgrywki duża część graczy stosuje niskie ustawienie sensitivity. Czestokroć dochodzi do sytuacji, w której przy mocnym ruchu myszki wychodzi ona poza obszar pada i jej stopki blokują się o źle dopadowane krawędzie tafli. Uczucie wręcz koszmarne. Małe wymiary oraz odstające brzegi praktycznie uniemożliwiają swobodną grę bez podnoszenia i przenoszenia gryzonia.
3. Logitech Notebook Optical Mouse Plus, a4tech Presto 221, a4tech Opto 325
Trzecia kategoria to urządzenia przeznaczone od użytku raczej domowego niż dla graczy. Pierwsza z nich - Notebook Optical Mouse Plus - jest jedną z bardziej popularnych wśród użytkowników notebooków, którzy cenią sobie wygodę oraz niezawodność, a jednocześnie są skłonni wydać na mysz około 200 złotych.
Technologia bardzo podobna do tej używanej w seri MX. Nawet ślizgacze z tego samego materiału. Sugeruje to równocześnie bardzo podobne działanie do tego, jakie mieliśmy w przypadku pozostałych modeli Logitecha. Sensor bez zarzutu, pozostałe kwestie raczej mizernie. Jedynym pozytywem, który można było zaobserwować podczas testów to fakt, iż Notebook Optical Mouse Plus nadaje się dość dobrze do grania ;-) Praktycznie niczym nie ustępował MX'om, a jego małe rozmiary zadowolą na pewno sporą część użytkowników.
Kolejne dwie myszki to produkty a4techa. W zasadzie cena obu (około 20-30 złotych) mówi sama za siebie o ich jakości, ale wśród użytkowników komputerów, którzy nie pałają się grami są to produkty bardzo powszechne, dlatego warto poświęcić im kilka chwil. Na pierwszy ogień poszła wersja optyczna. Na usta ciśnie się tylko jedno określenie - tragedia. Sensor przy szybkich ruchac gubił się, ślizgi piszczały tak, że aż im współczułem. Od razu zaznaczę, że myszka pomimo swojej kiepskiej jakości na padach konkurecji (QcK, Ricochet) sprawowała się znacznie lepiej.
W przypadku "kulki" nie było inaczej. Na szorstkiej stronie przy normalnym poruszaniu wszystko działało przeciętnie. Zdarzały się przycięcia i niespodziewane ucieczki kursora w zupełnie inne miejsce niż tego chciałem. Za to na śliskiej stronie mysz radziła sobie bardzo słabo. Każdy gwałtowny ruch powodował zacinanie się kulki i w efekcie gubienie się kursora na ekranie. Jedynym wyjściem było znaczne zwiększenie czułości gryzonia.