SteelSeries SX | Testy
Czas rozpocząć testy. Nie obyło się niestety bez zgrzytów, w sensie przenośnym i dosłownym. Kiedy tylko wydobyłem podkładkę z kartonu, natychmiast wylądowała ona na biurku. Po chwili dołączył do niej mój ulubiony Microsoft Intellimouse 1.1. Jakże wielkie było moje zdziwienie, iż kursor się nie porusza. Ujmując sprawę nieco ściślej, sensor bardzo sporadycznie odnotowywał zmiany położenia. Myślę, że miałem do czynienia z popularnym wśród przeciętnych myszek, efektem "gubienia" się. Nie tak wyobrażałem sobie pierwsze chwile z SteelSeries SX. Zdecydowanie jednak nie miałem zamiaru się poddać. Zerwałem dodatkowe ślizgacze oraz te nalepione przez producenta (wcześniej nakleiłem jedne na drugie). Takie rozwiązanie nie sprawiało mi jak do tej pory żadnych problemów. Wymieniony wcześniej duet zastąpiłem stópkami dołączonymi przez producenta. Przeprowadzone modyfikacje dały wymierny efekt. Mysz zaczęła współpracować z podkładką, dalej nie było to jednak spełnienie moich marzeń.
Nadszedł czas wytoczyć ciężkie działa. Z czeluści mojej szafy wydobyłem zapomnianego niemal już przeze mnie Razera Copperhead. Tutaj problemów natury czysto technicznej nie zauważyłem. Wskaźnik zadowolenia podniósł się znacznie. Nareszcie mogłem bez przeszkód przetestować SXa. Ślizg pozostał na takim samym, wysokim poziomie. Nie będę jednak ukrywał, Razer nie jest moją ulubioną myszką, ale jeśli ją lubisz - będziesz zadowolony. Na koniec krążownik od Logitecha, czyli G9. Współpraca najnowszej generacji laserowego sensora z podkładką przebiegała wzorowo. Niestety mój egzemplarz posiadał standardowe ślizgacze, dodatkowo nieco już sfatygowane. Bez wątpienia nie pozwoliły one pokazać pełni możliwości obu produktów. Przesuwanie myszki okupione było sporym hałasem i zgrzytem.
Na deser pozostawiłem sobie kwestie hałasu wytwarzanego przez podkładkę. Po publikacji recenzji S&S, jeden z użytkowników portalu zwrócił mi uwagę, iż ta podkładka nie jest wcale taka głośna. Jako przykład naprawdę głośnego pada wymienił Steelpada 4S. Jak już wiemy, jest to dość bliski kuzyn testowanego modelu. Te słowa okazały się prorocze. Rzeczywiście, SteelSeries SX generuje sporo hałasu, o rząd wielkości więcej niż jego plastikowy braciszek. Mnie to zdecydowanie przeszkadzało, nie jestem gotowy na takie poświecenie w imię idealnego ślizgu.
Testy w grach przeprowadziłem na dwóch ostatnio najbardziej popularnych tytułach. Zarówno w Counter-Strike'u, jak i w Call of Duty 4 moje uczucia były mieszane. Pomimo dobrych właściwości ślizgowych, niemal zerowego tarcia - brakowało tego czegoś. Nie mogłem wstać i powiedzieć - Kurcze, warto jednak wydać tyle pieniędzy. Może SteelSeries SX jest zbyt idealny? Spodziewałem się naprawdę rewolucji, zawiodłem się jednak.
Wstęp | Pierwsze spotkanie | Testy | Podsumowanie