SteelSeries SP - Wielkie testowanie...
A teraz przyszedł czas na testy techniczne, czyli to na co wszystkie tygryski czekają najbardziej. Aby mieć jakieś rozeznanie o tym jak sprawuje się młodszy brat SX, postanowiłem sprawdzić go w duecie z czterema myszami. Są to modele różnej maści, o zupełnie innych właściwościach. Zaczniemy od myszy taniej i bardzo popularnej, stopniowo podwyższając pułap cenowy. Jak SP współpracuje ze „słabszymi” modelami, a jak z tymi trochę droższymi? Jak układa się współpraca tafli z produktami kilku producentów? Przejdźmy do zabawy!
Na pierwszy ogień puśćmy jeden z produktów tajwańskiej firmy A4Tech. Jest to popularny model X750BF, którego recenzję mogliście przeczytać na eSports.pl jakiś czas temu. Jak układa się współpraca taniej myszy z droższą od niej podkładką? Wspaniale! W życiu nie pomyślałbym, że mogą stworzyć one tak udany duet! Ślizg jest nadzwyczaj przyjemny. Cieszyć może fakt, iż specyficzne stópki gryzonia w połączeniu z litą powierzchnią plastikowego „espeka” nie wydają męczącego odgłosu szurania. Spory ciężar szczurka w połączeniu z bardzo dobrym ślizgiem sprawia, iż nawet najdelikatniejszy ruch wprawia ją w kontrolowany i potulny posów...
Jak w takim zestawieniu zachowuje się nie najwspanialszy przecież sensor A4Techa? Tutaj tę współpracę oceniłbym na szkolną czwórkę. Na ogół kooperacja ta układa się bardzo dobrze, jednak momentami nie mogą się porozumieć. Są to sytuacje jednak bardzo sporadyczne i nie podważają ogólnego komfortu pracy. Myślę, że połączenie Steela SP i myszki tego właśnie producenta to dobry wybór. Wszystkim posiadającym tego typu gryzonie i noszącym się z zamiarem zmiany podkładki szczerzę mogę polecić „plastikowego espeka”.
A teraz przechodzimy półkę wyżej. Kolejnym szczurkiem, którego skonfrontowałem z recenzowanym podkładem jest legendarny już wytwór Razera - Diamondback w wersji Plasma. Myszy tej używam na co dzień, dlatego mogę o tej współpracy powiedzieć nieco więcej. Podobnie jak w przypadku A4Techa oba produkty dobrze się rozumieją. Co prawda do ideału daleko, ale występujący stan rzeczy jest na prawdę zadowalający. O ile w powyższym przypadku szuranie zostało prawie wykluczone, to tutaj jest już ono nieco większe. Nie obniża to specjalnie komfortu pracy, ale osobom nielubiącym szmerów i świstów może odrobinkę przeszkadzać...
A praca sensora? Na bardzo dobry. W X750BF była ona udana, jednak w Diamondbacku jest ona jeszcze lepsza. Tutaj sensor „wariuje” na prawdę rzadko. Tylko raz czy dwa mnie zawiódł, na szczęście nie były to jakieś ważne momenty, kiedy miał być absolutnie niezawodny. Na ogół taki właśnie jest i gdyby nie to szuranie koalicję tą nazwałbym "trzymającą władzę". Jestem zadowolony z połączenia tych dwóch gadżetów. Szczerze mogę polecić właścicielom Razera podkładkę kryjącą się pod kryptonimem SP. Nie będą oni zawiedzeni, jeśli odchudzą swój portfel o nieco ponad 100 złotych...
Czas zmienić gryzonia. Następnym jaki nawinął mi się na podkładkę jest kontrowersyjny Habu od Microsoftu. O szczurku tym powiedziano już chyba wszystko, co było tylko możliwe. Jakiś czas temu zrecenzowaliśmy ją dla Was (link) próbując dojść do sedna problemu tego urządzenia. Jednak nie on sam jest tematem artykułu, a jego współdziałanie z SP. Jak bardzo zażyła jest ta znajomość? Oj bardzo... Ciężki i masywny Habu bardzo dobrze rozumie się z tą podkładką. Standardowo wbudowane ślizgacze bardzo fajnie partnerują plastikowemu dziecku duńskiej firmy. Połączenie to wypada nadzwyczaj dobrze, co na pewno zaskoczy kilku wrogów myszaka od MS...
Współpraca zewnętrzna układa się bardzo dobrze. A techniczna? Tutaj zaczynają się schody. Wiadomo jaki jest sensor tego gryzonia. Powszechnie wiadomo, iż lubi on się czasami wybrać na wycieczkę. Nie inaczej jest w tym przypadku. Zdarzają się momenty, że kursor skacze, ucieka, wariuje. Jednak co mnie zaskoczyło - wydarzenia takie zdarzają się rzadziej, niż na podkładkach „szmacianych”. Mogę zaryzykować stwierdzenie, że krystaliczna powłoka SP poprawiła działanie sensora. Ta poprawa to tylko kilkuprocentowy przyrost, dla większości pewnie niezauważalny... Tak czy owak działanie czujnika na tej powierzchni oceniłbym na mocną trójkę. Zadowalająco, ale jak to z Habu bywa - bez rewelacji...
A teraz to na co czekałem najbardziej. Zanim jeszcze rozpocząłem testy zastanawiałem się, jak na podkładce od SteelSeries zadziała mysz od SteelSeries. Mowa tu oczywiście o zrecenzowanej całkiem niedawno myszce Ikari w wersji Laser. Czy wyobrażaliście sobie kiedykolwiek idealny ślizg? Nawet jeśli tak, to muszę Was zmartwić. Wasze wyobrażenia są niedokładne - jest układ doskonalszy i tworzą go: plastikowy pad SP oraz laserowa mysz Ikari, oba wytwarzane u naszych „zabałtyckich” przyjaciół. To co odczułem już po kilku ruchach wgniotło mnie w fotel. Ten ślizg jest tak precyzyjny i jednocześnie łagodny, że nawet najwybitniejsi wieszcze nie potrafiliby opisać tego w swoich dziełach. Cztery ogromne ślizgacze wypełniają swoje zadanie w 100 procentach. Posów jest bardzo subtelny, lekki i ma się wrażenie, że „jedziemy po lodzie”, a jednocześnie jest bardzo cichy. Nie słychać absolutnie żadnych szmerów czy szurów. Gdybym mógł, przyznałbym za tę współpracę celujący z plusem!
A jak radzi sobie na SP sensor? Tak samo dobrze, jak nadwozie na lodowej tafli produktu od Steela. Czujnik nie gubi się, nie ucieka i nie zawiedzie nas ani razu. I tak powinno być, bo wydając na mysz ponad 200 złotych powinniśmy otrzymać pełen, niezachwiany komfort użytkowania. Osoby posiadające Ikari w wersji laserowej (a tych niestety jest w Polsce bardzo mało) po prostu muszą kupić tę podkładkę, jeśli chcą stworzyć dla siebie perfekcyjny zestaw do eliminacji wirtualnych oponentów. A teraz przyznam szczerze i bez ogródek, że jeszcze nie spotkałem się w życiu z tak dobraną parą! Z tego mógłby wyjść na prawdę wspaniały związek, a potomstwa (czyt. fragów) będzie z pewnością całe mnóstwo!
Testowanie SP z czterema różnymi myszami dobiegło końca. Skonfrontowałem ją z kilkoma zupełnie odmiennymi modelami i wyniki jakie otrzymałem napawają optymizmem. Rozbieżność właściwości pracy tychże gryzoni jest bardzo duża, mimo wszystko podkładka Steela ze wszystkimi współpracowała należycie. Śmiem twierdzić, że gdybym miał pod ręką kilka innych myszek, wszystkie kooperowałyby z tymże podkładem wzorowo. Z ciekawości przeleciałem po niej dwoma tanimi optykami „z Tesco”, a nawet myszą kulkową. Nawet one, mimo tego że kosztują mniej niż 10 zł, nawiązały zadowalający układ.
Myślę, że takie wyniki sprawdzianu to miód na serce producentów. Stworzyli oni genialną nawierzchnię, na której sprawdzi się prawdopodobnie każdy z dostępnych na rynku gryzoni, nawet te nie oznaczone hasłem „for gamers”. Kwestią sporną pozostaje jednak chropowatość głównej tafli. Niewątpliwie jest to zabieg celowy, mający podnieść komfort pracy, jednak pomysł ten stał się jednocześnie generatorem szurania przy poruszaniu urządzeniem. Bezsprzecznie da się do tego przyzwyczaić i w późniejszym etapie pracy jest to całkowicie niezauważalne. Skwitować to mogę stwierdzeniem - absolutnie żadna mysz nie będzie pracować na niej totalnie bezszelestnie, a drobne szurania na pewno nie wpędzą nikogo w furię...
Wstęp | Pierwsze wrażenia | Testowanie | Podsumowanie