Logitech G5 - Wygląd
Mysz już w moich rękach, nareszcie. Mam sposobność przyjrzeć się dokładniej Logitechowi G5 w całej okazałości, dotknąć go, przetestować i porównać z moimi wyobrażeniami co do tej myszy i ogólnymi wymaganiami dla wszystkich gryzoni, jakich używam. Ważne jest pierwsze wrażenie, pierwszy kontakt ze sprzętem oraz, na co chyba najbardziej staram się zwrócić uwagę, funkcjonalność "gie-piątki".
A ta, z wyglądu, prezentuje się wręcz znakomicie. Oczywiście ma charakterystyczny dla ostatnich dzieł Logitecha kształt, wyprofilowany specjalnie dla prawej dłoni, z uwzględnionym miejscem na kciuk. Stonowane odcienie szarości, które zdobią mysz, w połączeniu z pomarańczowym rozbłyskiem na czubku i pomarańczowymi zdobieniami klawiszy wyglądają bardzo, bardzo ładnie, jak na mój gust oczywiście. Dodatkowo, z lewej strony, znajdziemy podświetlany pasek, który informuje nas o aktualnie używanej rozdzielczości myszy - 400, 800 lub 2000dpi.
W dotyku mysz jest bardzo miła. Moje zastrzeżenie wzbudził jedynie jej kształt - jak dla mnie, mysz jest nieco za wysoka. Poza tym, co bardzo mnie dziwi u wszystkich producentów myszek, mają oni tendencję do zapomiania o tym, iż człowiek zazwyczaj dysponuje pięcioma palcami u każdej z dłoni! W czym rzecz? Otóż wymyślono już specjalistyczne wgłębienia na kciuk, ale co z tego, jeśli drugi skrajny palec, ten najmniejszy, wciąż szoruje po podkładce?
Przyjrzyjmy się jednak nieco funkcjonalności myszy. Jej specjalny profil jest bardzo wygodny do codziennego użytkowania komputera - gryzonia trzyma się bardzo komfortowo. Zauważyłem jednak, iż mam tendencję do rezygnowania z zarzucanego przez projektantów uchwytu i, podczas intensywnej gry, łapię sprzęt w sposób zgoła inny, niż przewidział to producent. Być może jest to kwestia rozmiaru mojej dłoni, być może moich przyzwyczajeń, a być może po prostu błąd firmy Logitech.
"Gie-piątka" posiada sześć programowalnych klawiszy - dwa główne, przyciski "+" i "-", które początkowo służą do szybkiego zmieniania rozdzielczości myszki, wciskaną rolkę oraz jeden klawisz z boku, na którym kciuk niemal sam się układa. Posiada również wspomnianą przed chwilą rolkę oraz, z czym się jeszcze nie spotkałem, możliwość przemieszczenia jej w lewo i prawo poprzez lekkie popychanie jej z jednej i z drugiej strony, co również może służyć określonym funkcjom w grze. Mnie jednak ta opcja raczej się nie przydała, ale jest to kwestia przyzwyczajeń.
Skoro już wspomniałem o systemie "on-the-fly sensitivity switching", bo tak nazywa się udogonienie, które pozwala nam za pomocą klawiszy myszy błyskawicznie zmieniać jej rozdzielczość, rozwinę ten temat. Otóż opcja ta naprawdę działa, a różnica między poszczególnymi poziomami jest dość duża. Wydaje się być to również przydatne podczas gry, jednak głównie dla graczy, którzy preferują wyższe ustawienia czułości myszy. Sam gram przeważnie na niskiej i z funkcji nie skorzystałem ani raz.
Kolejną wadą, jaką posiada górna część gryzonia, to jej boczny przycisk. Oczywiście jest on bardzo przydatny, jednak moim zdaniem jest zdecydowanie za wysoko. Po co projektanci założyli, że będę trzymał kciuk w specjalnie do tego wyprofilowanym miejscu, skoro aby nacisnąć przycisk, muszę go podnieść? W efekcie skutkuje to przeważnie nieumyślnym podnoszeniem całej myszy, co naprawdę denerwuje. Poza tym jeden przycisk to zdecydowanie za mało - dwa to, w moim odczuciu, minimum.
Skoro górną płaszczyznę Logitecha G5 mamy już za sobą, przejdźmy zatem do dolnej. Znajdziemy tam, przede wszystkim, serce tej myszy - laserowy sensor o rozdzielczości 2000 DPI, skanujący 6.4 megapiksela na sekundę. Taki sprzęt gwarantuje maksymalną czułość myszy i zabójczo perfekcyjne odwzorowanie ruchu. To trzeba przyznać "gie-piątce" - jest naprawdę miażdżąco dokładna. Jak to ujął mój kolega i zapalony gracz, który testował mysz wraz ze mną, "Logitech G5 jest jakby przedłużeniem mojej ręki, poruszając nim nie mam żadnego problemu z precyzyjnym trafieniem dokładnie tam, gdzie chciałem".
Wartym zauważenia elementem myszy są, jak to profesjonalnie określa producent, "politetrafluoroetylenowe ślizgacze", pokrywające znaczną część dolnej płaszczyzny gryzonia. Zdecydowanie zwiększają one i tak diabelsko wysoką celność myszy i przyjemność z jej użytkowania podczas długich seansów z ulubioną grą.
Chyba największym "bajerem" Logitecha G5 jest cartridge, który wsuwamy w dolnej części myszy. Ów cartridge zawiera w sobie osiem pustych pól, w które włożyć możemy wybrane z szesnastu ciężarków, o których już wspominałem. Umożliwia to zatem odpowiednie dociążenie bądź odciążenie myszy, zgodnie z własnymi wymogami każdego użytkownika. Na dodatek, z uwagi, iż ciężarków jest kilkanaście, a cartridge ma miejsca na nie rozlokowane po całej długości cartridge'a, możemy za ich pomocą rozłożyć ciężar sprzętu na osi lewo - prawo bądź góra - dół. Nie tylko teoretycznie, ale i praktycznie udogodnienie wydaje się być bardzo przydatne. Wielki plus dla producenta!
Podsumowując, Logitech G5 wygląda wprost kapitalnie. Gorzej jest, jeśli chodzi o ułożenie w dłoni, jednak jest to kwestia indywidualna każdego gracza. Wiele udogodnień, które oferuje nam producent i za które,
nota bene, słono płacimy, w większości się przydaje."Gie-piątka" otrzymuje u mnie dobrą notę za tę próbę!
Wstęp | |
Logitech G5 | |
Fatal1ty 1010 | |
Podsumowanie | |