lid
lid
Piotrek
opolskie
opolskie
44 lata
Użytkownik
Nie zrażony tym faktem nadal męczyłem vq3. W krótkim czasie zauważył mnie hutni1k i tym sposobem klan m@w zaczął aktywną działalność oraz poszukiwanie pro-graczy :)
Niedługo potem utworzył się bardzo ciekawy skład ludzi z żyłką do TDM. Następnie okres totalnej dominacji na scenie vq3, która stopniowo zwiększała się o coraz to nowe klany. Należy odnotować też próby klanów z promode na vq3, mniej lub bardziej udane:) I w końcu liga ect2 . Niestety w decydującym o finale starciu zabrakło "normalnego" składu, a i moje łącze internetowe zatkało się przy dość wysokim prowadzeniu m@w i wszystko zostało stracone:) Musiałem zejść, ale zmiennicy już nie byli w stanie nic ugrać. Mówi się trudno i ściera się dalej (moje motto związane z nieustającymi zmianami warunków do gry na słabym łączu).
Cały czas należeliśmy potem do czołówki, wygrywając czasem z mistrzami, czyli t5. Dalsza historia była często burzliwa, zmiany składu, brak aktywności niektórych graczy spowodował, że m@w już nie powróciło na szczyt, a mi zaproponowano grę w "odświeżonym" t5. Jako że był już tam znajomy "lokalny killer" czyli enzo (zezn1k z m@w) to skorzystałem z propozycji i znalazłem się w najbardziej rozpoznawalnym klanie w historii polskiej sceny vq3 i promode tdm. Na początku min. z "kapem" szukaliśmy graczy, aż w końcu na horyzoncie pojawił się zeek (zik), ówczesny gracz promode klanu bmf. Na początku były wątpliwości w klanie odnośnie jego przyjęcia (min. ze względu na przywiązanie zika do barw bmf i jego warunek, że będzie grał jako t5-bmf, na co hugo nie chciał się zgodzić na początku, ale po namowach moich i kapa oraz po negocjacjach zik wszedł w skład t5, stając się w przyszłości czołowym graczem. Doszedł też do t5 hutni1k, co było dość niesamowite, bo tym samym dało koniec klanowi m@w.
Jeśli chodzi o t5, to zaczęła się liga ect, ale znowu problemy ze składem (min. moje łącze jak zwykle nie pozwalało na mecze ligowe) oraz nieobecność często też kogoś innego z podstawowego składu sprawiło, że zakończyliśmy rozgrywki bez sukcesu.
Po jakimś czasie pewnego dnia po przegranym kolejnym meczu w składzie z hugo, uznałem, że mam dość i poziom jaki prezentuje hugo totalnie już mnie dobija, a dalsza gra w stylu, że wszyscy grają a on pierdo.. mnie nie interesuje. Sorry, ale prawie zawsze było tak, że trzeba było mocno nadrabiać to co on gra, nie zawsze niestety miałem ping, aby grać za dwóch. Prawda jest niestety brutalna i poznana od wewnątrz. Zbyt często grał słabiutko, a przebłyski niby dobrej gry związane były i tak z sytuacjami, które wypracował team, lub były efektem słabości przeciwnika. Jako, że nienawidzę gry z kimś, za kogo trzeba grać i przegrywać przez kogoś, postanowiłem olać dalszą grę w t5 i bez żadnego słowa oraz wyjaśnień odszedłem z klanu. Fakt ten był podyktowany też brakami w składzie-nie było z kim grać, a hugo mnie tylko dobijał swoją grą. Tym sposobem powiedziałem sobie w końcu dość i słuch po mnie zaginął bez jakiegokolwiek słowa z mojej strony do t5. Wstąpiłem w szeregi klanu r9v, w składzie którego parokrotnie przekonałem się osobiście jak hugo marnuje potencjał t5 i przyczynia się do porażek. Cytat krogotha podczas finału ect w stylu "hugo schowaj się gdzieś" niech posłuży za podsumowanie.
Potem jeszcze grałem w dx, ale jak zwykle zapał do gry w timie podczas ligi był niezbyt pocieszający (min. rzadko grał matrox, sting) a dave miał to do siebie, że albo grał bardzo dobrze, albo bardzo źle, ze wskazaniem na to drugie niestety, a jakby nie patrzeć ciążył na nim obowiązek dobrej gry:) Ale było luźno, chyba zbyt luźno:)
W międzyczasie zmieniłem łącze na jedyne dostępne na wsi czyli radiówkę-najgorsze do gier online :) Raz na jakiś czas, kiedy łączę działało normalnie, można było mocno przejechać się po praktycznie każdym, wreszcie wykorzystać swoje umiejętności. Niestety było to tylko nocami i bardzo rzadko. Z tego okresu pamiętam dość wyrównany pojedynek z matroxem jeden na jeden, oraz jazdę do -1 z ówczesnym uczestnikiem mistrzostw świata Gad-em i jego bezradność oraz wyjście przed końcem z serwera, a także gładkie zwycięstwo do 0 z soo.
Niestety moje łącze miało to do siebie, że najczęściej niemiłosiernie spowalniało i rwało, mimo że ping niski, wtedy tylko patrzyłem jak w przyśpieszonym tempie przeciwnik robi za zbota, a moja mysz działa jak brudna kulka na coma. Można zapomnieć o lg, plasma, sg bo prędkośc i opóżnienie sprawiają, że mogłem sobie pomachać...nie sposób było celować. Stąd czasem niektórzy mają wrażenie, że gram jakbym miał padaczkę :D a to tylko wynik braku możliwości normalnej gry, biegania, celowania itp.
Także ostatni mój klan to dx, który chyba już nie istnieje, albo jest zamrożony, zresztą nawet nie pamiętam czy odszedłem, czy po prostu zakończył działalność :)
Ogólnie to jestem dumny z tego co przeżyłem na q3, czuje jedynie niedosyt, bo bardzo rzadko mogłem pograć na zdrowym pingu.
Niestety w decydujących meczach ligowych, które były rozgrywane o dość wczesnych porach nie mogłem grać, albo moja gra była kompletnie ograniczona przez chore łącze. Stan ten nigdy się nie zmienił, zawsze byłem na łączach nie przeznaczonych do gry w Quake. Raz miałem możliwość pogrania na łączu stałym i wiem jaka to była kolosalna różnica.
Nicki Quake 3:
l3ad3r
l3
lead
lid
Klany:
mad at work - m@w,
the shadows - t5,
revilers - r9v,
natural enemy n3,
dioxide - dx
Nicki Quake Live:
lidek_pl
kingpin1
Data rejestracji: 2004-09-24 22:11:50
Statystyki
Newsy: 0
Tematy na forum: 0
Komentarze: 6
Artykuły: 0
Galerie: 0
Plotki: 0
Sprzęt: 0
Punkty: 0
Głosów oddanych: 0
Wyświetleń: 932