Naiwność czy spryt?

Jak zarobić na naiwności internautów dużo kasy? Czytając Yorkshire Post Today mamy pewną propozycję. 35-letni Martin Dunn, mieszkaniec Wielkiej Brytanii, przeciętny pielęgniarz postanowił zbić fortunę wystawiając na eBayu przedmioty, a ściślej rzecz biorąc gry video, które często i gęsto miały trafić na sklepowe półki w przeciągu kilku najbliższych miesięcy, a zatem grubo przed premierą. Jakby tego było mało, jego oferty cenowe były bardzo atrakcyjne, niekiedy wynosiły zaledwie połowę ceny sugerowanej.

Przygoda rozpoczęła się w sierpniu 2004 roku, kiedy to pierwsze gry trafiły na aukcje. Pan Dunn obiecywał, iż towar zostanie przesłany zaraz po premierze danego produktu, a zatem około 11 listopada. Po upłynięciu terminu wysyłki klienci zaczęli się niepokoić. Niektórzy po prostu wysyłali e-maile z zapytaniem, inni zaś zgłaszali sprawę na policję. Jak się później okazało, przestępca, wykorzystując błąd w systemie Pay Pal naciągnął internautów na łączną kwotę 10.132 funtów.

Co wydaje się być najbardziej zaskakujące, to nie koniec przygód pielęgniarza. Gdy klienci zaczęli naciskać a i pojawiła się policja, sprzedawca wpadł na jakże genialny pomysł i upozorował swoją śmierć. Do następnego oszustwa zaangażował swoją żonę, która odpisywała na e-maile poszkodowanych. Treść owych wiadomości informowała o tym, iż jej mąż 14 listopada uległ wypadkowi samochodowemu, w wyniku czego zginął. Przed sądem, który poprosił ją o zeznania, pani Dunn stwierdziła, iż na skrzynkę męża zajrzała w celu uporządkowania jego spraw.

Jak to przeważnie bywa w takich przypadkach, cały przekręt został zdemaskowany przez policję, choć to nie był koniec kłamstw oskarżonego. 23 listopada policjanci odwieźli pielęgniarza, gdyż ten stwierdził, iż został wykiwany przez dostawcę i obiecał zwrócić wszystkie pieniądze. Kiedy 25 marca 2005 wyszło na jaw jego kolejne kłamstwo, bohater obrał inną linię obrony. Otóż według jego zeznań, cała sprawa była najzwyczajniej eksperymentem, który miał na celu pokazać słabe zabezpieczenia serwisu aukcyjnego.

Na jego kolejne kłamstwo nikt już się nie nabrał i cwany pielęgniarz trafił za kratki na pół roku. Małżonka, mimo udziału w przekręcie, nie została pociągnięta do odpowiedzialności. Sprawa Martina Dunna najlepiej oddaje, iż każde kłamstwo pociąga za sobą następne a zwykle i tak zostanie ujawnione.

Onet.pl