Pink Zinic, niekwestionowany faworyt wszelkich żeńskich rozgrywek w Counter-Strike'a, a więc i rozgrywanego przy okazji Ligi Cybersport w Łodzi Pan-European Tournament, przegrało w wielkim finale z Rosjankami z mousesports 1 do 2. W związku z tym Szwedki muszą się zadowolić nagrodą w wysokości dwóch tysięcy dolarów, marnym lekiem na gorycz porażki. O tyle dotkliwszej, że przegrały z doskonale dysponowanymi Rosjankami, które raczej nie były brane pod uwagę przy typowaniu zwycięzcy całego turnieju.

Do walki o trzy tysiące dolarów, które było nagrodą główną, Rosjanki podeszły bardzo zmotywowane. Przed meczemi ich kapitan, Olga „pachella” Pak, mówiła o tym, że zawsze zajmowały drugie miejsca podczas dużych i solidnie obstawionych turniejów, chciałyby więc pokusić się wreszcie o pierwsze. Jak się okazało kilkadziesiąt minut później, udało im się to bezbłędnie.

Finał był naprawdę znakomity i dostarczył mnóstwa emocji. Stosunkowo łatwe zwycięstwo mouz na pierwszej mapie wyraźnie zbiło Pink Zinic z pantałyku. Udało im się pozbierać na drugie starcie, które, choć nieco bardziej wyrównane, wygrały dość pewnie. Wszyscy gotowali się na prawdziwe emocje i wyrównaną walkę do końca. Jakże zszokowana była widownia i, a może przede wszystkim, zawodniczki ze Szwecji, gdy mouz wygrywało ósmą rundę z rzędu. Na tablicy wyników widzieliśmy już 10 do 1, ostatecznie jednak pierwsza połówka zakończyła się wynikiem 11:4. I choć panie w różowych trykotach robiły co w ich mocy, niewiele mogły zdziałać przeciw niebywale dysponowanym Svetasce, Greeny i Exilii.

W meczu o trzecie miejsce wygrały Niemki z Team Alternate, które dość łatwo rozprawiły się ze swoimi rodaczkami - Frankfurt 69ers - i tym samym zainkasowały cały tysiąc dolarów. Żaden polski zespół nie zmieścił się niestety w top4. Mimo tego, że aż trzy z czterech uczestniczących w turnieju, rodzimych drużyn awansowały z grup do ćwierćfinału, żadna nie przeszła dalej.