X-Fi Xtreme Gamer - Testy praktyczne
Entuzjastycznie nastawiony do Sound Blastera X-Fi Xtreme Gamer, pospiesznie go zamontowałem i jeszcze szybciej zacząłem testować. Jako sprzęt testowy służyły mi w głównej mierze słuchawki Creative Aurvana Live!. Są one blisko spokrewnione z modelem Denona - AHD 1001. Z ich recenzją możecie się zapoznać na tej stronie, wkrótce test także u nas. W skrócie - całkiem niezły sprzęt, a co na to X-Fi? Początki bywają trudne i wyboiste - to stare porzekadło sprawdziło się również w tej sytuacji. Nasz romans zaczął się kiepsko, żeby nie powiedzieć bardzo kiepsko. Włożyłem słuchawki na głowę i poczułem się zawiedziony. Dźwięk był nienaturalny, przejaskrawiony, nawet stereofonia kulała. W zastanowieniu pytam sam siebie - może być aż tak źle?. Po krótkim dochodzeniu znalazłem jednak winowajców. Były nimi uwielbione przeze mnie systemy "poprawy" dźwięku - X-Fi CMMS 3D oraz X-Fi Crystalizer. Niestety automatycznie są one ustawione na włączone, co jak widać, nie każdemu musi się spodobać. Kiedy jednak doszedłem z nimi do ładu (czyt. wyłączyłem na amen), było już znacznie, znacznie lepiej.
Punktem odniesienia do dziecka projektantów Creative'a będzie ich wcześniejsze dzieło - Sound Blaster Live!. Karta wiekowa, wręcz prehistoryczna, wciąż jednak potrafi dokopać zintegrowanym układom. Pierwszą rzeczą, która zwraca uwagę słuchacza, jest znaczne poszerzenie sceny. W przypadku Live'a zdarza się, że czuje brak przestrzeni, na X-Fi ta dolegliwość została znacząco zredukowana. Bardzo miło zostałem zaskoczony także szczegółowością i separacją instrumentów. Dźwięk nie ma tendencji do zlewania się w jednolitą papkę, możemy docenić kunszt poszczególnych muzyków. W niektórych piosenkach odkryłem nowe niuanse i detale. Łatwo można to wychwycić w początkowych partiach utworu High Hopes, wykonanego przez Pink Floyd. Muzyka płynąca z syntezatora i słynnego dzwonu brzmiała po prostu lepiej. Czułem się prawie jakbym to ja uderzał młoteczkiem. Oczywiście nieco przesadzam, niemniej jednak uzyskany efekt był najlepszy jaki mi było dane usłyszeć na komputerze. Punktem odniesienia jest jakość oferowana przez inne urządzenia w tej kategorii. Warto odnotować również szeroką rozpiętość dźwiękową, X-Fi dobrze reprodukuje dźwięk w niemal całym paśmie. Dotyczy to głównie wysokich tonów, nie odnotowałem szczególnej poprawy jeśli chodzi o bas. Bardzo przyjemnie było posłuchać mezzosopranu Simone Simons śpiewającej w Epice. Dobrym sprawdzianem będzie też Gilmourowska gitara w kawałku Sorrow.
Game Mode ma nam zapewnić oczywiście najlepsze doznania w grach. Jak wygląda to w praktyce? Po raz kolejny daje się odczuć różnice, na przykład w Counter-Strike'u nieco bardziej na pierwszy plan wysuwały się kroki przeciwników, podczas gdy w trybie Entertainment Mode tonęły w natłoku innych dźwięków. Chwila zabawy z equalizerem zapewne pomogłaby osiągnąć zbliżone efekty. Najmniej uwagi poświeciłem Audio Creation Mode, bowiem muzyk ze mnie żaden. Przytłacza mnogość opcji w sterownikach, nie bardzo wiedziałem do czego służą te wszystkie wirtualne potencjometry. Profesjonalni muzycy i tak pewnie zdecydują się na inny model. Nazwa X-Fi Xtreme Gamer zobowiązuje przede wszystkim jednak do świetnego działania w grach. To w końcu do tej grupy społecznej adresowane jest głównie to urządzenie. Działanie karty dźwiękowej sprawdziłem oczywiście w odpowiednim środowisku - wirtualnych arenach gier komputerowych. Na pierwszy ogień poszedł Counter-Strike. Tytuł wiekowy, jednakże dźwięk stanowi bardzo ważny element rywalizacji. X-Fi zdało egzamin, uwagę zwraca głównie dobra stereofonia, łatwo jest zorientować się z której strony dobiegają do nas odgłosy strzałów, tudzież kroków przeciwnika. W przesadny zachwyt nie należy jednak z całą pewnością wpadać - podobne doznania dostarcza mi moja stara karta dźwiękowa. Drobne różnice są słyszalne, aczkolwiek nie rozpatrywał bym tego w kategoriach lepsze bądź gorsze. Mimo wszystko gra ma już prawie 10 lat, na nadmiar wysokiej jakości efektów dźwiękowych raczej nie można narzekać. Niemniej, wrażenia są jak najbardziej pozytywne.
Pora na znacznie trudniejszy sprawdzian, to właśnie teraz Xtreme Gamer powinien pokazać swoje pazurki. Polem do popisu dla Sound Blastera było Call of Duty 4. Gra znacznie młodsza od Counter-Strike'a, oprawa graficzna i dźwiękowa stoi tutaj na najwyższym poziomie. Aby to osiągnąć, programiści sięgnęli oczywiście po najnowsze zdobycze techniki, którym powinna sprostać karta dźwiękowa dla zapalonego gracza. Muszę przyznać, iż efekt okazał się być lepszy od spodziewanego. W Call of Duty 4 nowoczesna karta dźwiękowa naprawdę robi różnice. Trudno wymienić wszystkie zmiany, było ich całkiem sporo. Użytkownik może się jeszcze mocniej zbliżyć do współczesnego pola walki - oby nie za blisko. Kule świszczą wokół naszej głowy, a rykoszety odbijają tuż obok nas.
Wstęp | Oględziny | Testy | Testy praktyczne | Podsumowanie
#1 | Pheel0
2009-01-21 20:00:39
Bardzo fajna recenzja.