Testy w praktyce
Jak tylko otrzymałem podkładkę, rozpakowałem ją i położyłem na biurku. Jest to chyba całkiem naturalny odruch. Pierwsze wrażenie nie było jednak najlepsze. Moje pierwsze "kroki" po podkładce stawiałem trzymając w ręku IntelliMouse Optical 1.1A. Jest to wciąż bardzo popularny model, mnie również nigdy nie zawiódł. Wyposażono go jednak w zwykłe ślizgacze, raczej nie wiele mają wspólnego z modnym ostatnio teflonem. W przypadku "szmacianek" nie robi to tak wielkiej różnicy. S&S jest znacznie bardziej wymagający. Na standardowych stópkach poruszaniu myszki towarzyszył nieprzyjemny dźwięk, ślizg daleki był od idealnego. Nie załamując się, pospiesznie wyjąłem z szafy zapomnianego przeze mnie Razera Copperhead, to drugi (i nie ostatni) bohater mojego testu. Całkiem niedawno podkleiłem go także zestawem od mICEskatez. Teraz było już znacznie lepiej, gryzoń sunął lekko i bez zbędnego tarcia. Wydobywający się przy tym dźwięk był znacznie przyjemniejszy dla ucha. Trzecią myszką wchodząca w skład sędziowski jest chyba najpopularniejszy i najbardziej ceniony model na świecie. IntelliMouse Explorer 3.0 od Microsoftu, pochodzący z nowej serii. Montowane w nim fabryczne ślizgacze plasują się po środku. Są lepsze niż w IE 1.1, jednak odczuwalnie gorsze niż te sprzedawane oddzielnie.
Wszystkie wymienione wyżej myszki współpracowały poprawnie ze Steelpadem S&S. Niestety na czas testów nie miałem dostępu do szerszej gamy produktów. Biorąc jednak uwagę stopień zaawansowania technologi optycznej i laserowej gotów jestem stwierdzić, iż większość urządzeń preferowanych przez graczy działać będzie bardzo dobrze. Sam producent zapewnia kompatybilność ze wszystkimi modelami dostępnymi na rynku. Nie wiem jak by się miała sytuacja w przypadku duetu z gryzoniem trzeciej kategorii. Jednak zestawienie go z podkładką kosztującą grubo ponad 100zł wydaje się absurdem.
Testy praktyczne przeprowadziłem korzystając z IE 1.1. Ta część recenzji jest wyjątkowo subiektywna i należy ją właśnie w taki sposób traktować. Każdy gracz ma swoje indywidualne wymagania stawiane sprzętowi, którego chce używać. Spory wpływ ma także ustawiona czułość myszy. Ja przy 400 dpi używam średnich wartości. Trudno jednoznacznie stwierdzić czy podkładka jest dobre lub nie. W podjęciu decyzji pomogły mi przeprowadzone testy. Na tym zakończę część teoretyczną, przejdźmy do gier.
Na pierwszy ogień poszedł znany wszystkim Counter-Strike 1.6. Tytuł ten trzyma mnie przy sobie dobre cztery lata. Grę znam doskonale, sprawia to jednak, że jestem jeszcze bardziej wybredny. Drobne potknięcia lub niedoskonałości, które uszły by płazem mniej doświadczonym ja wychwycę od razu. Początki były dość dziwne, musiałem się nieco przyzwyczaić do specyfiki plastikowej podkładki. Wyposażony w podklejoną już ślizgaczami (z zestawu) myszką rozpocząłem testy. Od razu zauważyłem zwiększony ślizg, w stosunku do Titana. Mysz sunie zdecydowanie lżej, nie napotyka praktycznie na żaden opór. W mojej subiektywnej ocenie wpłynęło to pozytywnie na celność moich strzałów. Nie oznacza to, że dzięki podkładce staniemy się lepsi. Jednak komfort gry odczuwalne wzrósł.
Steelpad S&S towarzyszył mi także na wirtualnych arenach w Counter-Strike: Source. Gra podobna do starszego brata, jednak diabeł tkwi w szczegółach. Nie chcę teraz rozpętać kolejnej wojny pomiędzy zwolennikami obu tytułów, są to dwie różne gry. Podkładka spisywała się po raz kolejny znakomicie. Zapewniała pełną kontrolę ruchów i celne strzały.
Ostatnią sprawdzianem dla S&S był Medal of Honor: Airborne. Tytuł ten, podobnie jak poprzednie części serii, przenosi nas w realia II Wojny Światowej. Tym razem wcielamy się szeregowego Boyda Traversa, będącego żołnierzem 82. Dywizji Powietrznodesantowej. Jak zwykle w walce z przeważającymi siłami wroga możemy liczyć właściwie tylko na siebie. Stopniowa eliminacja coraz większych zastępów sił osi sprawiła mi sporo przyjemności. Recenzowana podkładka jeszcze raz zdała egzamin, więc Niemcy nie mieli szans (śmiech). Oprawa audio-wizualna na najwyższym poziomie, ale przydałoby się nieco grę wydłużyć. Na szczęście sporo klimatu pozostało z legendarnego Alied Assault. Niewątpliwie obowiązkowa pozycja dla fana gatunku.
Po dłuższym testowaniu Steelpada S&S odkryłem większość jego wad i zalet. Bardzo pozytywną zmianą w stosunku do "szmacianek" jest łatwość w utrzymaniu go w czystości. Titan oraz Qck niezwykle łatwo się brudzą, kurz po prostu do nich lgnie. Tymczasem testowanego "twardziela" do porządku doprowadzimy przecierając powierzchnię zwykłą ściereczką. Kurz nie wnika w jego strukturę. Ma to jednak też swoje wady. Kiedy coś dostanie się pomiędzy myszkę a podkładkę czuć to wyraźnie. Na szczęście nie zdarza się to często, po pozbyciu się intruza wszystko wraca do normy. Nie wiem jak będzie z trwałością produktu. Przez ponad dwa tygodnie nie zauważyłem żadnych niepokojących objawów, to jednak stanowczo za krótki okres.
W tym miejscu planowałem zakończyć testy i przejść do podsumowania. W ostatniej chwili otrzymałem jeszcze jednego gryzonia. Jako ostatnie wyzwanie S&S rzuciło G5 prosto od Logitecha. Muszę przyznać, iż pozytywnie mnie ta myszka zaskoczyła. Ze względu na zamontowane w niej fabrycznie świetne ślizgacze idealnie współpracowała ze Steelpadem.Wypadła zdecydowanie najlepiej w całej stawce. Istotny wpływ na taki stan rzeczy miała pewnie olbrzymia powierzchnia stópek. Są one większe niż w pozostałych trzech modelach konkurencji razem wziętych.