SS Ikari: Recenzja

Dostosuj

SS Ikari: Recenzja

Egzemplarz, który przyszło mi zrecenzować to droższa wersja laserowa. Produkt ten przyszedł do mnie prosto od duńskiego wytwórcy, pokonawszy wcześniej „nadbałtycką” podróż lotniczą w kontenerze popularnego kuriera. Osoba zajmująca się wysyłką zadbała nawet o odpowiednie zabezpieczenie paczki. Była ona owinięta grubą warstwą folii bąbelkowej, dopiero potem zapakowano ją w karton.

Już po rozdarciu tektury ochronnej przeżyłem pierwsze pozytywne zaskoczenie. Właściwe opakowanie Ikari wykonane zostało w bardzo gustownej stylistyce. Od zawsze kojarzona ze SteelSeries czerń jest motywem przewodnim w kolorystyce opakowania. Średniej wielkości pudło ozdabia przeźroczyste tworzywo, przez które doskonale widać gryzonia jeszcze przed otwarciem. Sposób ten kojarzymy doskonale, gdyż aktualnie już chyba tylko Razer nie ujawnia na zewnątrz wyglądu zapakowanych urządzeń.

18a.jpg 19a.jpg

Napisy na zewnętrznej części pudła mają kolor biały i pomarańczowy, dzięki czemu szybko odczytamy to, co chce nam przekazać producent. Sporej wielkości czcionką „wymalowano” hasła: Ikari Laser Mouse oraz reklamowe Pro Gaming. Ma to przyciągnąć wzrok klienteli do której kierowany jest tenże „szczurek”. Na bocznej części znajdziemy logotypy organizacji biorących udział w tworzeniu, o których wspomniałem już we wstępie. Z tyłu umieszczono informacje techniczne w kilku europejskich językach, nie ma między nimi niestety języka polskiego.

Rozpakowanie nie powinno stanowić problemu, jednak już sama zawartość mocno zaskakuje. Wnętrze składa się z kilku zmyślnie połączonych kartonowych elementów, układających się w pewną całość. W gąszczu twardych papierów znajdziemy niezbędne dodatki, dołączane do wszystkich myszy. Są to oczywiście: płyta CD ze sterownikami, instrukcje montażu i obsługi, ulotkę informacyjną SteelSeries oraz naklejkę z logiem SS w wymiarach około 5 x 5 cm. Całość oczywiście w zmysłowej czerni, która o dziwo nie odrzuca swym zimnem, a przyciąga i intryguje. Wszystkie elementy są odpowiednio zabezpieczone, co uniemożliwia im ruch podczas transportu.

1a.jpg 2a.jpg

Przejdźmy do testowania już samego gryzonia. Po wypakowaniu go ze sterty ciemnych kartonów, ukazuje nam się obiekt, którym szczególnie się teraz zainteresujemy. Nim jednak wydusimy z Ikari ostatnie soki, przyjrzymy mu się dokładnie ze wszystkich stron. Mysz wykonana jest z czarnych oraz szarych materiałów, jednak nie oznacza to, iż jest zwykłym, nudnym produktem. Wręcz przeciwnie. Te kolory nadają jej klimatu, o który coraz częściej w masowych edycjach gryzoni dla graczy.

Nadwozie Pana (Pani?) Ikari dzieli się na 3 zasadnicze części. Pierwszą jest lewy bok, gdzie na co dzień urzęduje nasz kciuk. Miejsce to wykonane jest z czarnego tworzywa. Część górna ciągnie się od głównych klawiszy, aż do „pleców” kryjących się zwykle pod dłonią. Element ten wykonany został już w nieco innej tonacji. Jest to szarość, jednak sama powierzchnia nie różni się znacząco od tej zastosowanej po bokach. Wielu producentów właśnie boczne moduły pokrywa gumowym materiałem, mającym chronić użytkownika przed ześlizgiwaniem się spoconej dłoni. Dlaczego w przypadku tej oto myszy tak nie postąpiono? Otóż cała wykonana jest z innowacyjnego tworzywa, które doskonale chroni nas od „poślizgu”. Dotykiem możemy wyczuć coś zupełnie nowego, czego jeszcze nikt nie zastosował. Przyznam szczerze, że efekt wykorzystania tego syntetyku jest rewelacyjny, ale o tym później. Trzecim elementem jest bok prawy, wykonany w podobny sposób jak część lewa.

4a.jpg 5a.jpg

Obowiązkowymi częściami współczesnych gryzoni są boczne przyciski oraz „guzik” do zmiany rozdzielczości. Tych oczywiście w testowanym modelu nie zabrakło, jednak o nich opowiem później. Część grzbietu, którą zwykle pokrywa dłoń i która jest zwrócona ku użytkownikowi, przyozdabia srebrne logo SteelSeries. Jak już wspomniałem dominują kolory ciemne, a nawet bardzo ciemne, a jedynymi wyjątkami od reguły są: wspomniane logo, biała diodka symbolizująca wybraną czułość sensora oraz jasnoszary scroll.

Kiedy po raz pierwszy dorwałem Ikari w swoje paluchy ucieszył mnie fakt, iż mycha jest… lekka. Tak! Przy tych wymiarach, powinna być o kilka gramów cięższa. Producent używając lekkich materiałów ograniczył jej wagę do stosownego minimum. Niestety, narzekać będą gracze leworęczni, gdyż gryzoń przystosowany został jedynie dla praworęcznych miłośników gier. Można to uznać za pewną wadę, gdyż z całą pewnością niejeden „mańkut” chętnie by się na nią skusił. Spód gryzonia ozdabiają cztery ogromne ślizgacze. Powyżej „oka sensora”, którego otoczono ładnym srebrzystym obramowaniem, znajdują się wszystkie informacje techniczne, np. numer seryjny czy wymowny napis ”Designed in Denmark”. Najciekawszym jednak elementem „podeszwy” jest mały wyświetlacz LCD, o wymiarach 26 mm na 7 mm, z którego to odczytamy nazwę aktualnie wczytanego profilu ustawień. Przyznam, że jest to bardzo przydatne rozwiązanie.

6a.jpg 7a.jpg

Czas podsumować zewnętrze oblicze SteelSeries Ikari. No cóż, jeśli chodzi o wyprofilowanie, użyte materiały, rozmieszczenie przycisków, wymiary oraz wagę, to jest to mysz… idealna! Tak, gdybym w tym momencie zakończył testy otrzymałaby ona maksymalna notę! I nie ma w tym stwierdzeniu krzty przesady, bowiem żadna z myszy którą miałem dotychczas w dłoni (a miałem już ich całkiem sporo) nie ma tak idealnie dopasowanej do dłoni bryły. Wyniki te zaskoczyły nawet mnie. Dlaczego? Otóż kiedy rozpakowywałem ją po raz pierwszy lekko się przeraziłem. Kiedy spojrzałem na nią z góry, dostrzegłem, że główne przyciski są lekko wygięte w prawą stronę, podobnie jak przy myszach dla ludzi leworęcznych. Na szczęście okazało się, iż jest to zabieg celowy, mający za zadanie jak najlepsze dopasowanie palców i reszty ręki do „myszaka”.

„Szczurek” łączy się z komputerem za pomocą pozłacanego złącza USB, wieńczącego kabel połączeniowy. Przewód, który przesyła dane z myszy do peceta jest kolejnym dużym plusem tego modelu. Nie jest to standardowy gumowy przewód, bowiem gumę zamieniono na tkaną plecionkę. Może nie jest on teraz tak cienki jak przy innych modelach, jednak jego wytrzymałość znacznie wzrosła. Nie musimy już się martwić o to, czy nasz pupilek przypadkiem nie zainteresował się tymże kabelkiem, gdyż nie jest w stanie go przegryźć czy w inny sposób uszkodzić.

Jak już w teksie wspomniałem, do zestawu dołączona jest płyta CD ze sterownikami, jednak sterowników tych wcale nie trzeba używać! Jeszcze przed premierą producent poinformował, iż do całkowicie poprawnej obsługi Ikari nie będzie wymagane stosowne oprogramowanie. To olbrzymi ukłon w kierunku graczy, jeżdżących po LANowych imprezach, bowiem wielokrotnie zdarzy się zapomnieć takiegoż krążka, a jak już go mamy to jest problem z odinstalowywaniem i ponownym instalowaniem „sterów” na różnych komputerach. Nowy gryzoń od SS to urządzenie typu „Plug-and-play”, nie wymagające ingerencji w system.

3a.jpg 20a.jpg

Jako że jestem bardzo dociekliwym recenzentem, postanowiłem jednak sprawdzić, co takiego kryją w sobie całkowicie nieobowiązkowe sterowniki. Po wgraniu ich okazało się, iż jest to zupełnie nowa, stworzona od podstaw aplikacja, która w zupełności wystarczy do pełnej kontroli myszy. Pozwala ona tworzyć nowe profile ustawień, zmieniać rozdzielczość oraz wrażliwość sensora. Jest to bardzo dobre i przydatne narzędzie. Poza tymi opcjami dostosujemy oczywiście funkcje naszych „buttonów” oraz wyeksportujemy lub zaimportujemy ustawienia główne z pliku.

Co ciekawe, za pomocą tego programu do każdego z profilu możemy przypisać dwie optymalne dla nas rozdzielczości. Pierwsza z nich to Low DPI i pozwala zapisać niższą czułość oraz High DPI, dla której możemy przypisać wartość aż do 3200 DPI. W ten właśnie sposób dla profilu np. „garo” wartość niższą ustawiłem na 1700 DPI, a tę wyższą na 3000 DPI. Tym oto sposobem na wyświetlaczu LCD umiejscowionym na „podeszwie” pojawił się napis „garo”. Pomiędzy High, a Low przeskakujmy przyciskiem umieszczonym tuż pod rolką.

8a.jpg 9a.jpg

Przyjrzyjmy się teraz dokładnie parametrom technicznym SS Ikari. Wprzódy obejrzyjmy serce myszy – sensor. Jest to specjalnie zaprojektowana jednostka laserowa, którą ochrzczono imieniem SteelSeries XY2. Ten specjalnie wykonany na tę okazję czujnik pozwala wycisnąć aż 3200 DPI. Mimo, iż na rynku pojawiły już się modele konkurencyjne z 4000 DPI, wcale nie oznacza to, iż Ikari zostaje w tyle. Wręcz przeciwnie, doskonale sobie radzi. Otrzymujemy „mniej” dokładny, ale za to znakomicie dopracowany sensor.

Wrażenie robią parametry techniczne. Próbkowanie z szybkością 40 000 na sekundę to znakomity wynik. Jego częstotliwość to wyborne 1000 Hz (1 KHz). Sensor jest w stanie prześledzić 50 cali na sekundę, a przyspieszenie oscyluje na poziomie 20 G. O transfer zadba 16-bitowa szyna przesyłu danych. Szybkość reakcji także nie pozostawia wiele do życzenia, gdyż waha się w okolicach 1 ms. Jednak czy wszystkie dane podane przez producenta pokrywają się z rzeczywistością!? Sprawdźmy!

10a.jpg 11a.jpg

Po raz któryś z kolei spotykamy się z myszą, której rzekomy przesył danych wynosi 1000 Hz. O ile w przypadku recenzowanego niedawno Habu musiałem tę informację zdementować, to już w przypadku Ikari informacja ta jest jak najbardziej prawdziwa! Wartość tę sprawdziłem kilkoma programami dostępnymi na rynku i wszystkie wskazywały podobne wyniki. Zatem rzeczywiście, gryzoń SS przesyła dane z porażającą szybkością 1 KHz, co wydaje się być pierwszym dowodem na „prawdomówność” twórców. Idźmy dalej…

Do dalszej zabawy użyłem darmowego narzędzia diagnostycznego VMouseBench. Dzięki niemu szybko i sprawnie skontrolowałem pozostałe parametry. Zacznijmy od interpolacji i akceleracji. Oba te zjawiska zostały skutecznie wykluczone, co stawia nowy czujnik SteelSeriesa w bardzo pozytywnym świetle. Testy na poprawność rozdzielczości były już bardziej wymagające. Nad tymi spędziłem dłuższą chwilę, chcąc jak najlepiej wybadać gryzonia. I co się okazało? Otóż sensor jest tak dokładny, iż podczas badań żadna z zadeklarowanych przez twórcę rozdzielczości nie odbiegała na więcej niż 100 DPI od rozdzielczości pomiarowych! Wartość ta mieści się w granicach błędu obliczeniowego, dlatego możemy przyznać kolejny plus temuż laserowemu czujnikowi.

12a.jpg 13a.jpg

I tym oto sposobem przebrnęliśmy przez nudne zazwyczaj testy techniczne. Weźmy się teraz za właściwe korzystanie z gryzonia. Na początek zwykła obsługa komputera. Aby maksymalnie wykorzystać możliwości Ikari, sprawdziłem tę mychę na kilku rodzajach powierzchni. Rozpocząłem od miękkich podkładek (Everglide Titan GamingMat oraz SteelSeries Qck). Na tych powierzchniach prowadzi się ona rewelacyjnie. Wielkie ślizgacze doskonale wypełniają swoją rolę. Ślizg jest płynny i naprawdę bardzo przyjemny.

Podobnie sprawa ma się na podkładkach o zupełnie innej fakturze powierzchni. Na Icemacie drugiej generacji komfort poruszania stoi także na bardzo wysokim poziomie. Nie jest on już taki idealny jak na „szmatkach”, jednak z poślizgu jaki uzyskujemy z pewnością można być zadowolonym. Jako że pod ręką miałem akurat twardy podkład ze stajni Razera (eXactMat) i na nim mysz sprawdziłem. W tym wypadku mysz prowadzi się wyśmienicie. Nie inaczej wygląda to na czystym blacie biurka, tutaj także posuw jest wyborny. Największy spadek „przyjemności z jazdy” zauważyłem na… zwykłej, białej kartce papieru A4. Tutaj jakość wyraźnie spadła, a ślizgacze ciężko szły po papierze.

14a.jpg 15a.jpg

Jak podczas testów zachowywał się sensor? Doskonale! Ani razu nie zgubił się, nie uciekł w siną dal, ani nie odmówił posłuszeństwa. Wydaje mi się, iż jest to najbardziej dopracowany laserowy czujnik na jakim w życiu pracowałem. Mam nadzieję, że od modelu Ikari skończą się mity o wyższości optyki nad wiązką lasera. Najnowszy produkt SS w niczym nie ustępuje nawet najlepszym optykom.

Najlepszym sposobem na przetestowanie myszy nie są jakieś wybredne testy w grach, a codzienne użytkowanie. Jak w takich warunkach sprawdza się nasz bohater? Tradycyjnie już – rewelacyjnie. Obsługa przeglądarki, edytorów graficznych i całej masy innych aplikacji jest bardzo przyjemna. Do tychże czynności używamy wszystkich przycisków, a więc warto by poświęcić im chwilkę. Zarówno te główne, jak i boczne są prawdziwym dziełem sztuki. Intuicyjnie naciskamy je w tych miejscach, w których nadusić powinniśmy. Boczne, choć stosunkowo płaskie i długie, bardzo dobrze dopasowują się pod kciuk. Dzięki tym zabiegom mysz trzyma się ręki jak należy i nie musimy wykonywać zbędnych ruchów palcami.

Po testach obsługi komputera przyszedł czas na testy w grach. Mysz sprawdziłem w kilku tytułach. Były to zarówno szybkie gry FPP (Quake III, Quake IV, Call of Duty 4: Modern Warfare, Unreal Tournament III oraz WarSow), jak i gry strategiczne (StarCraft: BroodWar, Warcraft III). We wszystkich mysz sprawowała się bez zarzutu. Gra na tym przyrządzie to prawdziwa poezja, doskonałość. Z pewnością mogę polecić ją każdemu maniakowi gier, szukającemu najwyższej precyzji.

16a.jpg 17a.jpg

Czytając ten artykuł mogliście dojść do wniosku, iż licznie wymieniane plusy nie mają przeciwwagi w postaci garści wad. Niestety, nie żyjemy w perfekcyjnym świecie i nawet tak dobrze wykonane narzędzie, jakim bezsprzecznie jest Ikari, posiada kilka cech irytujących użytkownika. Pierwszą z nich jest cena. Oczywiście na rynku są i droższe gryzonie, jednak i tak nie każdego stać na zakup produkt SS. Ponad 200 złotych to wciąż dla wielu cena zaporowa. Innym defektem jaki udało mi się dostrzec jest momentami trzeszcząca rolka. Scroll na ogół działa bez zastrzeżeń, jednak co jakiś czas (bardzo rzadko) zalicza dość irytujące „przytarcie” w trybach. Ma ona także odrobinę za dużo swobody w ruchach na boki, przez co może sprawiać wrażenie "niedokręconego". Nie przeszkadza to jednak w użytkowaniu, momentami może nas zaledwie zdekoncentrować. Innych mankamentów nie znalazłem.

I w tym momencie kończą się zabawy ze „steelowym” Ikari. Na następnej stronie znajdziecie krótkie podsumowanie, lecz z pewnością już teraz domyślacie się jak będzie ono brzmiało…


Wstęp | Recenzja | Podsumowanie

KomentarzeKomentarze

  • Dodawanie komentarzy dostępne jest jedynie dla zalogowanych użytkowników.
    Jeżeli nie jesteś jeszcze użytkownikiem eSports.pl, możesz się zarejestrować tutaj.
Komentarze pod artykułami są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu eSports.pl oraz serwisów pokrewnych, który nie ponosi odpowiedzialności za treść opublikowanych opinii. Jeżeli którykolwiek z postów łamie zasady, zawiadom o tym redakcję eSports.pl.
Dołącz do redakcji portalu eSports.pl!

Ostatnio publikowane

Napisz do redakcji

W tej chwili żaden z naszych redaktorów nie jest zalogowany.

Ostatnie komentarze

Ostatnio na forum

Statystyki Online

836 gości

0 użytkowników

0 adminów

Ranking Użytkowników

WynikiAnkieta

Co było dla Ciebie największym zaskoczeniem podczas WCG Polska?

  1. 0%

    Słaba postawa Fear Factory

  2. 0%

    Dobra gra UF Gaming

  3. 14%

    Tłumy widzów na sali kinowej

  4. 14%

    Mało miejsca

  5. 71%

    Nie byłem i nie interesuje mnie to

Nasi partnerzy

  • Shooters.pl
  • Cybersport

Wszelkie prawa zastrzeżone (C) eSports.pl 2003-2024

Publikowanie materiałów tylko za zgodą autorów.