"Intelligentny" chwyt Razera: DeathAdder

Wyścig czołowych firm produkujących myszy przeznaczone dla graczy o miano tego najlepszego i wartego uwagi wciąż trwa i nie zapowiada się, aby miał się prędko skończyć i wyegzekwować zwycięzcę... czy aby na pewno? Od pewnego czasu tymi, którzy wysuneli się nieco na przód są Logitech i Razer, a zaraz za nimi depczący im po piętach Microsoft, któremu jakby zabrakło ostatnio pomysłów na dogonienie konkurentów. Mimo wszelkich starań, typu "odnowienia" starej gwiazdy - myszy Intellimouse Explorer 3.0 (która to niegdyś z optyka przeznaczonego dla ogólnej rzeszy użytkowników prac biurowych, stała się rewolucją w światku gamingowym), czy wprowadzenia oddzielnego działu przeznaczonego dla graczy i nowego produktu - Habu Gaming Mouse, niestety i Logitech i Razer wciąż posiadają więcej zwolenników.

Dzielą się oni głównie na tych, którzy lubują się w kształtach (przypomnijmy, iż na przykład Logitech postanowił postawić na ergonomiczność i oryginalny wygląd zyskując rzeszę nabywców) i na tych, którzy cenią sobie osiągi (W których to "brzytwa" zawsze był pierwszy). Firma Razer postanowiła podebrać po trosze każdego z tych walorów konkurentom i stworzyć swojego rodzaju mutanta. Owym zmutowanym gryzoniem jest jej nowy produkt - mysz DeathAdder. Co i komu zostało podebrane? czy wyszło to nowemu tworowi i jego stwórcy na dobre? jest mu przeznaczone sprawić, że Razer wysunie się na przód we wspomnianym wyżej wyścigu? odpowiedzi na te i inne pytania znajdziecie w tej recenzji.

• 1