shr i slv atakują po raz drugi
Ostatnio nawiedza nas dużo polskich filmów fragowych. Był "Obsessed" ak1ra, potem CPMa: POV mess, o którym pisze newsik niżej kreeg. A ja zajmę się opisaniem drugiego dzieła konińskiego duetu uRinaLowców, Sh1eldeRa i SL4VE'a. Ich pierwsza produkcja (Before the Death) była filmem bardzo udanym, z odpowiednio dobraną muzyką i w gruncie rzeczy uważam, że była fajna :) Apetyt na drugą część zaostrzały komentarze ludków, którzy Morituri Te Salutant widzieli na przedpremierowym pokazie podczas turnieju w Łodzi. Wszyscy jak jeden mąż zapewniali, że filmik będzie przełomowy i jest wykonany naprawdę świetnie, a przy tym z jajem. Dlatego też zaraz po wypuszczeniu go na orga zabrałem się za ssanie, choć mojemu łączu zajęło to w sumie dwa dni.
Wreszcie jest na moim HDD, najnowsze dzieło dwójki aktualnych mistrzów Polski vQ3. Krótka konfiguracja DivX'a, słuchawki na łeb i zabieram się za oglądanie. Intro. Na początku ciekawy "rzymski" motyw i dobrze zmontowana heca z duchem. Oryginalne, ale wcale nie powaliło mnie jeśli chodzi o efekty. Kilka fajnych odblasków i młodzieżowa muzyczka prosto z Terminatora II to nieco za mało, żeby zrobić na mnie wrażenie. Jedziemy dalej. Fragi. Bardzo wiele railrape'ów, serie po 5-6 i więcej celnych strzałów nie są rzadkością w Morituri Te Salutant. Jeśli ktoś lubi raila, będzie to dla niego plus. Czyli plus :) Mamy też kilka dość nietypowych i niezwykłych akcji, np. jeden z początkowych fragów to niespotykany spawnfrag na kolesiu który... nie zdążył się zrespawnować! Może panowie z iD powinni to zobaczyć?
Generalnie akcje pokazują wysokiego skila naszego duetu. Są odpowiednio zmontowane, film jest dopracowany pod względem szczegółów takich jak przechodzenie między fragami. Jest oryginalnie, ciekawie i ładnie, chociaż sama jakość mogłaby być nieco wyższa. Rozmiar filmu jest spory i może właśnie tym spowodowana jest trochę za bardzo stratna kompresja. Chociaż, 192MB za 14,5 minut akcji to trochę sporo, prawda?
Autorzy nie zapomnieli także o śmiechotkach. Ponad minutowa walka o megahealtha na prot4 to jeszcze nic przy akcji niejakiego rogowatego, który popisał się niesamowitym skilem, zdejmując najpierw (excellentem, a jakże) dwóch swoich teammate'ów, a następnie został lajtowo zabity. Muzyka towarzysząca quake'owym jajom jest w rzeczy samej dość lolowa, ale całość jest bardzo miła dla oka/ucha i mięśni śmiechowych.
Całości ścieżki dźwiękowej dopełnia - albo inaczej, jest głównym elementem - grupa Hammerfall. Fanom mocniejszej, "rycerskiej" muzyki ta kapela jest zapewne znana. Powiem tyle: ich kawałki świetnie pasują do wszystkiego, do Quake'a 3 także. Jest bardzo klimatycznie (chociaż nie tak, jak w filmie ak1ra - IMO) i rockowo, ale tym razem entuzjaści spokojniejszego grania nie muszą wyłączać głośników. Hammerfall to nie Slipknot ani tego typu alternatywne :) kapele.
Suma poszczególnych elementów zawsze stanowi o całości. W przypadku MtS ta ostatnia jest znacznie lepsza, niż film rozłożony na części. Warto było poświęcić trochę czasu, prądu, oraz kawałek odcinka McGyvera. "Morituri Te Salutant" to kolejna bardzo dobra polska produkcja, zupełnie inna pod względem stylu od dotychczasowych. W sumie nie wiem, czy jest lepsza od Obsessed - natomiast jestem pewien, że film shr'a i slv'a jest oryginalniejszy. Dlatego to właśnie koniński duet przejmuje pozycję wicelidera. Numerem 1 w moich oczach jest wciąż "Arena by Sacret". Kiedy atak na miejsce pierwsze?
Morituri Te Salutant (produkcja: Sh1eldeR & SL4VE, 192MB)