Raport CNL4: walka o finał!
W ubiegłą niedzielę odbył się mecz, który zadecydował o składzie finału czwartej edycji CNL. Klany wybrały sobie trochę niefortunny termin, w tym samym czasie rozgrywano bowiem polski finał drugiej ligi OpenCupa i wiele osób (w tym na przykład ja) nie mogły z tego powodu śledzić zmagań naszych promodowców, lub po prostu wybrały oglądanie meczu rozgrywanego na bądź co bądź nieco wyższym - bo europejskim - szczeblu.
Co się stało, to się nie odstanie - zwycięzca finału loosers bracket CNL4 został wyłoniony i trzeba szybko nadrobić zaległości, oglądając demka lub zagłębiając się w poniższy raport. Dla mniej zorientowanych w lidze przypomnę, kto w ogóle rywalizował w małym finale. W czerwonym narożniku (teamie) - malleus maleficarum. Klan-legenda polskiego CPMa, będący z nami już od bardzo dawna (praktycznie od samych początków sceny), przeżywający przez ten czas różne wzloty i upadki, m.in. tragiczną śmierć współlidera klanu, szajbusa. Ostatni okres to jednak zdecydowanie dobry czas dla mm, występy w xLIDZE (5 miejsce) i xLIDZE Summercup były zupełnie niezłe. Wraz z dołączeniem do ekipy zooma aspiracje klanu znacząco wzrosły, poprawiła się także siła ognia Młotów. Zwyżka formy sprawiła, że mogliśmy mm'ków oglądać w niedzielnym pojedynku. Grając w sposób bardzo prosty, oparty głównie na skillu poszczególnych graczy i umiejętnym wykorzystaniu zdolności zooma przyniósł efekt - po pewnym awansie z grupy B (z 1 miejsca, po pokonaniu fLM i cgx) malleus maleficarum zrzuciło do drabinki przegranych fhn. Rundę potem po zaciekłym meczu drużyna zooma uległa co prawda dioxide, ale mecze z lc i po raz drugi w lidze fLM to już kontynuacja dobrej passy klanu.
Ich niedzielni rywale, drużyna evil unleashed (wcześniej grająca pod nazwą mad), to klan o wiele młodszy, lecz mimo to posiadający w swym składzie kilku graczy dorównujących stażem gwiazdom mm. Chodzi tu przede wszystkim o fragmana, kolejnego z nestorów naszej sceny, wywodzącego się jeszcze ze starego [BMF], czy mniej aktywnego ostatnio gaziego. Ale trzon eu stanowią gracze "młodej fali" w promodowym światku, tacy jak świeżo upieczony reprezentant Polski dziku, znany gracz RA3 nep czy w końcu szwedzka gwiazda CPMa - snapcase. Ten dość udany mix doświadczenia z młodością, doprawiony szczyptą skandynawskiej giercowniczej precyzji, szybko wbił się do krajowej czołówki TDM. To właśnie eu (jeszcze jako mad) okazało się najlepsze w xLIDZE CPMa, do tego fragman i spółka dołożyli jeszcze drugie miejsce w Summercupie, gdzie ulegli jedynie dioxide. jeśli chodzi o CNL4, to najpierw gładko rozprawili się z przeciwnikami w grupie C (rywalizowali z cB, na i dc), by następnie w playoffach pokonać cOd i cB w drabince wygranych. Finał tejże to jednak kolejna porażka w ważnym meczu z dioxide - tym razem w stosunku 1:2.
W ten sposób krótko i treściwie można podsumować sylwetki obu ekip. Pora na streszczenie przebiegu ich niedzielnych poczynań w walce o ścisły finał i możliwość stawienia czoła dioxide. Pojedynek został rozegrany w systemie best of 5.
malleus maleficarum 1:3 evil unleashed
117:128 @ q3dm14tmp (demo)
88:142 @ cpm21 (demo)
143:122 @ ospdm5a (demo)
84:137 @ cpm18i (demo)
Składy
eu: dziku, fragman, nep, snapcase
Przebieg meczuq3dm14tmpMecz zapowiadał się bardzo interesująco, bo obu klanom nieobca jest gra w Ponurych Lochach. Początek i pierwsza walka o sektory oraz powerupy, która kończy się remisem (Olo zbiera quada, fragman bs'a). Ale już przez kolejne 2 minuty malleusom udało się opanować kluczowe dla kontroli quada żółte zbroje, czego efektem była dziesięciofragowa przewaga "na otwarcie" meczu, oraz rzecz jasna kolejne quady, przejmowane głównie przez zooma. Po drugim runie z rzędu różnica wynosiła już około 15 fragów. Chłopcy fragmana próbowali ratować sytuację przez dozbrajanie się na czerwonej i zmasowane ataki na ya/lg (i co za tym idzie quada), ale wobec wyjątkowo uważnej w tej fazie meczu gry mm i miażdżącej siły zooma - próby te kończą się niczym. Jedynym zawodnikiem, który w pierwszej połówce dotrzymywał kroku mm, był fragman. W 5 minucie ukradł on pierwszego quada malleusom, ale mimo przyzwoitego runa przewaga "czerwonego narożnika" wciąz oscylowała wokół 10 fragów. Kolejna seria powerupów to zdecydowana odpowiedź mm - zoom (q) i OloKKM (bs) wyprowadzają swój klan na dwudziestofragowe prowadzenie (50:30). W okresach "międzyquadowych" mm radziło sobie równie dobrze, spokojnie neutralizując próby ataków eu. Uważna kontrola ya/lg, połączona z dobrym quadrunowaniem zoomera, dały mm'kom wielką szansę na wygranie tej mapy. W zasadzie ciężko było przewidywać inny wynik, bo po 11 minutach gry przewaga Młotów wynosiła już ponad 40 fragów (!!). Ten stan rzeczy bardzo nie podobał się eu, które wyraźnie wzięło się do roboty. Efektem tego było odbicie górnego ya i zepchnięcie ekipy mm do kanałów. Duet dziku - nep kontrolował właśnie ten sektor, podczas gdy frg i snapcase nie pozwalali mm na przejęcie ra. W ten sposób większa część mapy była kontrolowana przez eu, co zaowocowało szybkim odrabianiem strat. Przewaga malała w bardzo szybkim tempie - już po trzech minutach od przejęcia panowania na mapie z 40 fragów zostało nieco więcej niż 20 (94:72 dla mm). Malleusy próbowały odzyskać straconego quada, ale nie udawało się im opanować tego miejsca na dłużej. Cały czas spychani do kanałów przez eu, gracze mm wyraźnie się pogubili. W 15:30 oba powerupy padły łupem eu i można było powiedzieć, że pościg zakończył się sukcesem (102:94). Półtorej minuty później mieliśmy już remis, co prawda mm nie złożyło broni, udało im się nawet zepchnąć eu z powrotem na ra, ale bs fragmana w 18:30 ostatecznie przesądził o wyniku meczu. 128:117 dla eu to na pewno niespodzianka, biorąc pod uwagę przebieg tej mapy, ale jeszcze większą zagadkę stanowi dla mnie sposób, w jaki mm zmarnowało tak ogromną przewagę.
cpm21Druga mapa nie miała tak emocjonującego przebiegu, jak otwarcie meczu. Od samego początku na prowadzeniu znalazło się evil unleashed. Klan ten postawił na krycie ra możliwie jak największą liczbą graczy, zostawiając jedno "ogniwo" (przeważnie był to dziku) do obstawiania rg i terenów pobliskich. Młotom zostało żywienie się ya/rl i zieloną zbroją, bo gracze eu dość często schodzili w stronę drugiego ya, czy to z ra, czy to z raila. Ogólnie nie był to najlepszy układ dla mm, ludzie zooma wyraźnie nie mogli złapać właściwego rytmu, grając nawet większe ffa niż zwykle. Mieli też kłopoty z przejmowaniem powerupów - pierwsze dwa quady padły łupem snapcase'a. Dopiero po mniej więcej pięciu minutach gry mm uspokoiło grę na tyle, by OloKKM mógł zacząć podkradać niebieskie artefakty - tyle, że wtedy przewaga eu wynosiła już ponad 20 fragów. Mimo to wydawało się, że mm znalazło sposób na grę. W okresie między powerupami gracze Młotów obstawiali głównie ya/rl, same powerupy dzieląc między wspomnianego Ola (q) i zooma (bs). To jednak wcale nie znaczyło, że przewaga eu malała. Wręcz przeciwnie, dopakowani czerwonymi "źli" z łatwością neutralizowali powerupy mm. Mimo przejmowania naprawdę WIĘKSZOŚCI artefaktów przez malleus maleficarum, strata tego klanu rosła, rosła i rosła, by sięgnąć około 30 fragów po 10 minutach meczu. Konsekwencja w kryciu quadów i bsów musiała jednak przynieść spodziewany efekt - coraz częstsze wypady mm'ków w stronę ra sprawiały spore trudności graczom eu. Zoom i Olo seryjnie zbierali kolejne przedmioty, Nikon jak zwykle narzekał na "paralityczne mapy", a różnica powoli topniała. Po 15 minutach z 40 fragów zostało już "tylko" 20 i zagorzali miłośnicy mm na pewno spodziewali się powtórki scenariusza z dm14, tyle że w drugą stronę. Tak się jednak nie stało - na cztery i pół minuty do końca spotkania decydującego (jak się okazało) bs'a przejął fragman i narobił nim tyle szkód, że różnica dzieląca oba klany znów stała się bezpieczna (79:107). Od tej pory eu znów uspokoiło grę, nie pozwalając mm na przesadne harce po mapie. Ostatnimi powerupami klany podzieliły się po równo (eu bs, mm quad), ale ogólnie rzecz biorąc tych kilka finałowych minut należało zdecydowanie do evil unleashed, którego gracze wybili swym rywalom z głowy jakiekolwiek comebacki, kończąc mecz z różnicą ponad 50 fragów na swoją korzyść.
ospdm5aSytuacja była jasna - jeśli mm chciało pozostać w grze, musiało wygrać tę mapę. I akurat dobrze się złożyło, bo ospdm5a była ich najmocniejszą kartą w lidze. Głównym czynnikiem powodującym ten stan rzeczy jest rzecz jasna umiejętność gry zooma na niej, który już nie raz pokazał, że jest w stanie sam wygrać tu mecz. Wiedziony chęcią spożycia obiecanej przez nomada finlandii zaczął naprawdę ostro - jego pierwszy, dziewięciofragowy quadrun był zapowiedzią wszelkiego zła, jakie zoom wyprawiał na mapie. W ciągu jednej minuty odesłał na respawny 13 (!) złych robotów, wyprowadzając swój klan na 15 fragowe prowadzenie po zaledwie 90 sekundach! Tak dobry start pozwolił mm'kom zając najdogodniejszą pozycję na mapie - weak ya wraz z okolicą quada, przy jednoczesnej kontroli dolnego ya. Ekipa eu musiała się zadowolić ra, z którego bardzo cięzko udanie zaatakować quada, jeśli przeciwnik potrafi odpowiednio go obstawić. Całemu mm wychodziło to co prawda średnio, ale zoomowi wręcz doskonale. Nawet w przypadkach, gdy jego koledzy spóźniali się z obstawieniem artefaktu, Michał dawał sobie radę z neutralizowaniem poczynań wrażego quadmana. W zasadzie jedynym ogniwem nawiązującym walkę z mm (albo zoomem), był dziku, przez co tablica wyników wyglądała dosyć zabawnie, tak jakby pozostała szóstka graczy z obu klanów w zasadzie nic nie robiła na mapie. W 3:30 quada przejął snapcase, nie udało mu się co prawda zrobić z nim nic ciekawego, ale w wyniku przedquadowego zamieszania eu było w stanie przejąc weaka, odsyłając mm na czerwoną. Mimo to przewaga Młotów była wciąż znaczna, wynosiła niemal 20 fragów. Do tego już półtorej minuty później sytuacja wróciła do normy, kolejnego quada przejął zoom i ponownie mocno przetrzebił szeregi eu. Chłopcy fragmana musieli się wycofać na z góry upatrzone pozycje (ra), a mm rozbiło wygodny obóz na weaku, starając się kontrolować poczynania przeciwników. Ich gra była bardzo spokojna, za wyjątkiem zooma, który fragował co się tylko dało. Jego samotny atak na q w 8 minucie był po prostu kapitalny, mimo że z samego runa wyszły nici. Żeby tego było eu mało, powtarzające się lagi zaczęły nękać ich kluczowego gracza - dzika. Taki stan rzeczy utrzymał się już do końca meczu, momentami uniemożliwiając nowemu graczowi s? skuteczną grę. Podczas jednej z pauz nep stwierdził, że eu i tak odrobi stratę. No i faktycznie klan ten wziął się ostro do roboty, w ciągu następnych kilku minut stając się stroną dominującą na mapie. Po 10 minutach przewaga wynosiła 16 fragów, by w ciągu 1,5 minuty spaść do zaledwie 6 oczek (za sprawą dobrej serii snapcase'a z quadem, ale była to bodaj jedyna dobra akcja Szweda na tej mapie, prezentował się naprawdę wyjątkowo słabo). Wejście w dobry rytm eu wprowadziło zamieszanie w szeregi mm, nawet zoom trochę zwolnił i nie fragował już jak szalony. W 12 minucie mieliśmy już remis, 84:84. Kolejna bitwa na q wygrana przez snapa pozwoliła eu wypracować sobie minimalną przewagę. Obraz gry trochę się zmienił, stał się bardziej wyrównany i przez jakiś czas wynik oscylował wokół remisu. Dopiero w 14 minucie przebudził się narzekający jak zwykle Nikon, bardzo ładnym quadrunem wyprowadzając mm na 10 fragowe (!) prowadzenie. Sytuacja zmieniała się jednak bardzo szybko, różnica to malała, to znowu rosła i w zasadzie żaden klan na dłużej nie przejmował inicjatywy. W 17 minucie gry wielkie zamieszanie na quadzie - każdy strzelał do każdego, artefakt ostatecznie wpadł w ręce bicza, a gdy dym z rakietnic i raili opadł, okazało się że mm ma już 20 oczek przewagi! Ten okres gry naprawdę wyszedł malleusom, i to nie samemu zoomowi, a praktycznie całej czwórce, co - przyznacie - w CNL4 zdarzało się stosunkowo rzadko. Wszystko miało roztrzygnąć się na ostatnim powerupie. Chwilę przed nim kolejna dobra seria bicza, który sfragował w okolicach wyskoczni i już na samej platformie prawie cały zespół eu, otwierając tym samym drogę swojemu koledze z Gliwic, zoomowi, do kolejnej sieczki z quadem w roli głównej. Dobry run, przewaga grubo ponad 20 fragów i mecz był już roztrzygnięty. W ciągu 20 minut zoom zadał ponad 11.000 punktów obrażen (przy średniej ~6500 w drużynie rywali i ponad 8000 Nikona), pokazując naprawdę kawał dobrej gry z jednym malutkim przestojem w środku - ale wtedy z pomocą przyszli mu wyjątkowo nieźle współpracujący partnerzy.
cpm18iW wyniku losowania pomiędzy mapami odrzuconymi na początku padło na to, że kolejną graną mapą będzie Powahaus. Szczęście było zatem po stronie eu, ten level promuje bowiem klany umiejące grać dobrze zespołowo i mające wyrównane pod względem skilowym składy. Natomiast sposób gry mm i spora dysproporcja między zoomem i pozostałą trójką to coś w rodzaju falstartu na 18i - nie od dzisiaj wiadomo, że akurat mistrzowskim teamplay'em to mm nie imponuje. Mimo to pierwsze trzy minuty gry to ostra walka, oscylująca w okolicach remisu. Dopiero po quadzie snapcase'a w 3:20 sytuacja nieco się wyklarowała. Bynajmniej nie za sprawą Szweda, który szybko zginął, po prostu z ogólnej zadymy lepiej wyszło eu, które szybko okampiło ra, zdobywając kilkunastofragową przewagę. A skoro była mowa o quadach, to mecz ogólnie stał pod znakiem niewykorzystanych powerupów. W zasadzie większość artefaktów ginęła tuż po zrespawnowaniu. Od tej reguły był praktycznie tylko jeden wyjątek, ale o nim później. Wobec dominacji eu na ra, mm'ki nie próbowały nawet odbijać tego sektora, skupiając się na grze 2x ya. Było to jednak mocno utrudnione, bo co rusz któryś z ich rywali dopakowany po zęby wpadał w żółte zbroje, wprowadzając mnóstwo zamętu. Przeważnie rola ta przypadała dzikowi, który po raz kolejny dobrze spisał się na cięzkiej w sumie pozycji. Jego i pozostałych kolegów wypady pozwalały eu spokojnie i bez stresu budować przewagę. Po 5 minutach wynosiła ona już 20 fragów. Kolejne q i invy ginęły od razu po przejęci przez któregoś z graczy, więc w zasadzie jedyną sytuacją, w której mm mogłoby odrobić trochę strat, były walki na platformie z quadem. Ale z nich przeważnie zwycięsko wychodziło eu, całym teamem biegające w ra przeciwko żółtym, względnie zielonym pancerzom Młotów. Obraz gry w zasadzie się nie zmieniał, szczerze mówiąc było mało ciekawie. W połowie meczu przewaga eu utrzymywała się na poziomie 25-30 fragów i nic nie zapowiadało jakiegoś nagłego zrywu mm. Do tego dziku w spółce z nepem na chwilę przejęli górne ya, utrudniając i tak wyjątkowo niełatwe zbrojenie się swym przeciwnikom. Tego typu wejścia w kontrolowane przez mm sektory powtarzały się coraz częściej, im bliżej końca gry, tym mniejszą uwagę eu zwracało na ra. Wszystko odbywało się według starej, deemszóstkowej zasady - biorę czerwoną i lecę na fragi. Ale to mm pozwoliło na taką grę, nie próbując bardziej zdecydowanie zająć ra lub umocnić się na którejś z żółtych. Chyba w tym momencie gracze Młotów byli już pogodzeni z porażką, bo strata rosła, rosła i rosła. Już nawet zoom nie stawiał większego oporu i parafrazując nazwę klanu eu - zło mogło się uwolnić. Na pięć minut do końca gry przewaga evil unleashed wynosiła już ponad 50 fragów i wszystko stało się jasne. Jeszcze tylko jedyny udany powerup-run w meczu, zaliczony przez fragmana z niewidzialnością (kilka fragów + położenie quadmana mm, zooma) i po nudnej grze na ostatniej mapie spotkanie zakończyło się wynikiem 3:1 dla evil unleashed.
Gracz meczu: dziku (eu) - grał na bodaj najbardziej parszywych pozycjach na jakich się da, a mimo to wszędzie spisał się świetnie. Ciekawe, czym też zaskoczy dx w finale?
Mecz przebiegał w dość spokojnej atmosferze, bez zbędnych nieporozumień. Zabawna byłą za to "współpraca" coachow kooda i gaziego na cpm18i :) Ogólnie dobry duch polskiego promoda był gdzieśtam odczuwalny w powietrzu, zawodnicy przestrzegali zasad fair play, po skończonej grze zoom życzył powodzenia w finale swym rywalom i ogólnie było bezstresowo. Może tylko system wyboru map był nieco niejasny, bo gdyby ospdm5a była grana przed dm14 i gdyby mm osp5 wygrało - może podbudowani tym faktem zagraliby jeszcze odrobinkę lepiej na 14 i wyprowadzili stan meczu na 2:0? W finale moim zdaniem takich mapowych loterii już nie powinno być.
Co do samego finału, to zmierzą się w nim klany od początku ligi typowane do walki o mistrzostwo. Pojedynek dioxide z evil unleashed będzie mieć miejsce już w czwartek o godzinie 21:00. Myślę, że wszyscy możemy dużo oczekiwać po tym spotkaniu, w końcu eu już dwukrotnie poległo z dx w ważnych, oficjalnych meczach i może tym razem klan ten postara się o niespodziankę?
Poprzednie raporty
- Noworoczny raport CNL4: mm vs fLM
- Raport CNL4: drabinka przegranych
- Raport CNL4: finał winners bracket!
- Raport CNL4: II runda playoff
- Raport CNL4: I runda playoff
- Raport CNL4: podsumowanie fazy grupowej
- Raport CNL4: III seria
- Raport CNL4: II seria
- CNL4: start i I seria
Drabinka DE
CNL4
#0 | girith
2005-01-19 14:28:52
#0 | lecho
2005-01-19 14:34:52
#0 | girith
2005-01-19 14:41:28
#0 | jakub m.
2005-01-19 14:42:45
#0 | xytras
2005-01-19 14:53:30
#0 | dzuki_
2005-01-19 15:47:05
#0 | auror
2005-01-19 16:06:58
#0 | sxl
2005-01-19 17:09:07
#0 | PGS|guandi
2005-01-19 17:51:12
#0 | iNsEcT
2005-01-19 21:22:27
#0 | zoom
2005-01-19 23:13:28
I 3 miejsce mnie zadowala w 100% :-) tak na marginesie nigdy nie zdobylem mistrza polski tdm 4v4 cpma, natomiast udalo mi sie do w vq3 na lanie :-)
Ciekawe kto bedzie MVP calej ligi :-))))
#0 | zoom
2005-01-19 23:20:22
Na ospdm5a nie ma rail\'a wiec nie wiem jak dym z rakietnic i raila mogl opasc :-D
#0 | lecho
2005-01-19 23:32:23
#0 | psy|edix
2005-01-20 04:29:44
zalosny jestes i te wasze esports.pl :||
#0 | auror
2005-01-20 09:35:18
#0 | mm*adee
2005-01-20 14:13:28