Czuję się wspaniale, ale jestem bardzo zaskoczony, że wygrałem. Konkurencja była niesamowicie silna.

Zadecodowała o tym zimna krew... tak się wyciszyłem i próbowałem skupić na trasie. Nie rozpraszałem się za bardzo publicznością czy komentarzami.

Nerwy zawsze miałem, na pewno. W kwalifikacjach potwierdziło to mój zły wynik, więc miałem nauczkę na przyszłość. W finale starałem się grać bez nerwów, na luzie, zimną krew zachować.

To był mój pierwszy turniej na rundy na jakimkolwiek LAN-ie, w ogóle mój pierwszy LAN. Nie umiałem się tak zmotywować, przyzwyczaić do nowych warunków.

Na pewno duże wsparcie kolegów z drużyny mi w tym pomogło. Trochę trzeba było też potrenować, żeby wygrać taki turniej. Wszystko wyszło dobrze i udało mi się jakoś. Sam jestem zaskoczony, że już na pierwszym LAN-ie udało mi się wygrać pierwszą nagrodę.

Te osiem tras, które zostały wypuszczone na ESWC 2008, zostały wypuszczone już miesiąc wcześniej i już wtedy trzeba było zacząć je trenować, bo to naprawdę mało czasu, aby opanować je na światowym poziomie.

Mało. Na pewno nie gram codziennie, a jeżeli już, to niewiele.

Nacisnąłem SHIFT na mojej nowej klawiaturze mini, na której każdy klawisz jest przy każdym. Zablokowało mi strzałki, nie miałem możliwości dalszej jazdy samochodzikiem. Wiedziałem, że to koniec.

Byłem bardzo zawiedziony, ale pomyślałem: zawsze mogę to powtórzyć!

Przeciwnicy byli na prawdziwym, światowym poziomie. Jechali bardzo równo, czasy robili bardzo podobne do moich. Przecież z mor_olem miałem remis przed ostatnią rundą, która zadecydowała o wszystkim.

Tak, dotarło to do mnie.

Ciężko powiedzieć. Jest tylu świetnych graczy polskich, że naprawdę nie umiem tego określić. Dużą wagę odgrywają tutaj nerwy, przyzwyczajenie się do sprzętu, które niektórym przychodzi naprawdę ciężko.

Dzięki bardzo.