Nowy Medal of Honor po raz pierwszy w historii serii nie będzie odzwierciedlał walk z drugiej wojny światowej, a osadzony zostanie w aktualnych dla nas czasach - podobnie jak obie części Modern Warfare. Twórcy MoH-a chcą właśnie w ten sposób dorównać serii Call of Duty, na której, jak się okazuje, wzorują się uwzględniając najdrobniejsze szczegóły fabuły.

Pracownicy Official XboX 360 Magazine odwiedzili kilka dni temu siedzibę EA w Los Angeles, aby poznać nowe detale na temat gry mającej stać się numerem jeden tego roku. W efekcie 56. wydanie ich magazynu zostało wypełnione informacjami z pierwszej ręki. Pojawił się również opis jednej z misji, która rozgrywa się w niewielkim miasteczku Gardez, na południowy wschód od Kabulu.

- Voodoo prowadzi cię nocą przez uliczki, operujesz działkiem stacjonarnym zamontowanym na dżipie, masz spotkać się z informatorem. Kiedy tak snujesz się po wąskich uliczkach, dopada cię przeczucie, że coś jest tu nie tak. Wybucha bezładna strzelanina – nagle w bok twojego dżipa wlatuje pocisk RPG. Paniczna wymiana ognia zamienia się w chrapliwy krzyk, który ledwo do ciebie dociera przez dzwonienie w uszach, kiedy dźwigasz się na nogi i wykorzystujesz przewrócony pojazd jako osłonę.

Sceneria wręcz odzwierciedla fakty z zadania przedstawionego w Call of Duty: Modern Warfare 2. Dla porównania poniżej filmik z owej misji, gdzie historię z powyższego opisu możemy dopasować do wydarzeń rozpoczynających się od drugiej minuty.

Przypomnijmy sobie teraz raz jeszcze, co obiecał szef EA, John Riccitiello. - Nie twierdzę, że to stanie się natychmiast, ale patrząc na to, jak Activision wypuszcza kolejne części Call of Duty jednocześnie będąc liderem na rynku FPS-ów, stwierdzam, że chcemy odebrać im tę pozycję. Uderzymy mocno - innowacją i wysoką jakością. - W chwili obecnej na nowości nie ma co liczyć, ale do premiery jeszcze wiele może się zmienić. Medal of Honor ukaże się w sklepach jesienią tego roku.