VIP
|
Mateusz Osiński
Przeprawa i życie imigranta.
Człowiek wędrował w poszukiwania lepszego miejsca do życia od zarania dziejów. Dawniej przemieszczał się między innymi w związku ze zmianami pogody lub w poszukiwaniu żywności, wody, opału albo pastwisk dla zwierząt hodowlanych. Obecnie głównym bodźcem do wędrówek dla milionów ludzi na całym świecie, każdego roku jest bieda, brak możliwości rozwoju oraz brak możliwości znalezienia stałego miejsca pracy, a tym samym brak stałych dochodów i szans na utrzymanie rodziny. Wędrówka za lepszym jutrem znana jest człowiekowi zatem od zawsze. Współcześnie problem ten jest najbardziej widczny w Meksyku. Po mimo faktu, iz Meksyk oraz Standy Zjednoczone, leżą koło siebie tak blisko poziom życia w obydwu państwach jest diamatralnie rózny. Nie dziwi też fakt, dlaczego tyle pokoleń Meksykanów zdecydowało się na nielegalne przekroczenie granicy i podjęcie wielkiego ryzyka z tym związanego. Przybywają do stanów, żeby móc chociaż spróbować zbliżyć się do osiągnięcia słynnego ‘amerykańskiego snu’ , w którym w krótkim czasie można zrobić karierę od pucybuta do milionera. Jednak większość przybyszy z południa zadowala się jego namiastką, ponieważ nawet minimum osiągnięte w stanach poprawia ich poziom życia i status społeczny względem rodaków. Znaczący wzrost nielegalnych imigrantów z Meksyku zaobserwować można było już w latach 70. Ocenia się, że w latach 1970-1985 od 4 do 8 mln Meksykanów nielegalnie przekroczyło granicę z USA. Większość z tych emigrantów stanowią słabo wykształceni oraz niewykwalifikowani mieszkańcy prowincji, chociaż daje się też zauważyć rosnący odsetek lepiej wykształconych Meksykanów co przekłada się na proces tzw. "drenażu mózgów". Obecna pensja przeciętnego pracownika w Meksyku wynosi $4.15 za godzinę, natomiast ci którzy pracują w sektorze rolniczym zarabiają jeszcze mniej. Jest to wystarczająca stawka, żeby przeżyć samemu, lecz dla wielodzietnej rodziny jest to stanowczo za mało. Szacuje się, iż około 40% wszystkich mieszkańców meksyku żyje poniżej progu ubóstwa. Nie dziwi zatem determinacja ludzi, którzy decydują się podjąć to ryzyko i chcą zacząć wszystko od nowa. Wędrują wszyscy – dzieci, młodzi, starcy, kobiety – czasem wędrują całymi rodzinami, czasem z przyjaciółmi, a czasem na własną rękę.
„Coyote”.
Podróż do Stanów Zjednoczonych jest bardzo zazwyczaj bardzo droga. Często rodzina odkłada pieniądze przez długie miesiące tylko po to, żeby móc opłacić u tak zwanych ‘coyote’ transport na ‘druga stronę’ dla jednej osoby. ‘Coyote’ lub pollero to ktoś, kto specjalizuje się w przemycaniu ludzi na druga stronę granicy Meksykańsko-Amerykańskiej. Tacy ludzie w większości posiadają długoletnie doświadczenie w przemycie zarówno ludzi jak i innych ‘produktów’. W tym celu używają całe swoje doświadczenie, kontakty i opracowują nowe techniki przerzutu ludzi. Najczęstszymi metodami są: wielodniowy marsz przez pustynie w Arizonie, co często może kończyć się śmiercią słabszych jednostek, lub nawet całej grupy – jeżeli ‘coyote’ okaże się być nieuczciwy i porzuci swoich ‘klijentów’ gdzieś na trasie. Drugą bardzo popularną metodą dostania się do ‘ziemi obiecanej’ jest droga morska, która jest równie ryzykowna co przeprawa przez gorącą, pełną węży, skorpionów i innych niebezpieczeństw pustynie. Przeprawa morska, wiąże się z równie wysokimi kosztami. Droga morska bywa niebezpieczna bowiem nigdy nie można przewidzieć czy podczas rejsu zatłoczoną barką nie natrafi się na oddział straży przybrzeżnej lub czy zła pogoda nie pokrzyżuje planów. Zdarza się i tak, że barka która płyną imigranci rozbija się lub tonie. Jeżeli podróżujący mają na tyle szczęścia i barka toni gdzieś w okolicach brzegu mają oni jeszcze szanse na przeżycie, jeżeli natomiast barce stanie się coś na środku morza nie ma nadziei dla takich ludzi. Kolejną popularną techniką przemytu ludzi jest zwyczajna ciężarówka, do której po przekroczeniu granicy wywozi się dalej ludzi. ‘Coyote’ pobierają cała sumę przez wyruszeniem z Meksyku, bowiem, nie zawsze są w stanie zagwarantować czy tym razem transport się powiedzie, a sami nie mogą sobie pozwolić na poniesienie strat. Zdarza się, że ludzi odpowiedzialny za przerzut chcąc wymusić jeszcze większą ilość pieniędzy straszą ich, grożą ich rodzinom, straszą urzędem imigracyjnym lub sprzedają handlarzom niewolników.
Jeżeli imigrant jest w stanie zapłacić więcej, wtedy zazwyczaj jego podróż może być bezpieczniejsza, niż innych. Zdarzą się, iż ‘coyote’ współpracują ze skorumpowanymi agentami straży granicznej. Znane są przypadki, w których samochód z imigranatami przejeżdżał przez punkt kontrolny bez żadnego problemu. Jednak ilość punktów kontrolnych rozsianych po autostradach i drogach dojazdowych do granicy Amerykańskiej jest na tyle duża, że prawdopodobieństwo wpadki znacznie się zwiększa. Większość z imigrantów nie udaje się przedostać do stanów za pierwszym razem. Mimo wielu patroli na ziemi, w powietrzu i na wodzie oraz bardzo rozwiniętej technice, która wspomaga amerykańska straż graniczną wielu decyduje się na kolejne próby.
Jest wiele powodów dla których ludzie decydują się na korzystanie z usług ‘coyote’ zamiast składania wniosków o wize i legalny pobyt. Wielu imigrantów zwraca się do kojotów ponieważ ich podania dostały odrzucone, lub nie mają czasu, żeby przejść przez ten długi proces, z różnych przyczyn. Często bowiem ucieczka do USA wiąże się z niebezpieczeństwem jakie czeka uciekiniera w Meksyku. Dodatkowo wielu z tych ludzi nie jest zaznajomiona z przepisami, nie wiedzą od czego zacząć i gdzie się zgłosić. Wolą zapłacić za przeprawę niż wdrażać się w przepisy migracyjne, składanie wniosków itp. Na niektórych terenach gdzie straż graniczna jest skorumpowana po prostu bardziej opłaca się zapłacić kojotowi.
Większość ludzi trudniących się przerzutem stara się wykonywać swoja prace dobrze, bowiem większość jest znana po obu stornach granicy. Ludzie wymieniają się informacjami na temat uczciwości i rzetelności poszczególnych z grup lub indywidualnych kojotów. Ze względu na ciągle to nowe ‘umocnienia’ i ograniczenia na granicy, praca ‘coyote’ znacznie się skomplikowała, a sam proces staje się i droższy i niebezpieczniejszy. Liczba ludzi, którzy traca życie przy pokonywaniu trasy na ‘druga stronę’ z roku na rok rośnie.
Na granicy.
Wyjechać ze Stanów do Meksyku nie jest wcale trudno, natomiast pokonać tą samą trasę w drugą stronę jest czasem nie lada wyzwaniem nawet dla zwykłych obywateli, którzy z emigrantami nie maja zupełnie nić wspólnego. Wjeżdżając do Meksyku nie spodziewa się zazwyczaj ani kolejek ani dokładnej kontroli. Zazwyczaj sprawa ogranicza się do Meksykańskiego oficera, który gestem ręki popędza kolejne samochody, a drobiazgowe kontrole zdarzają się bardzo sporadycznie. Jednak pokonanie granicy od strony Meksykańskiej to nie tylko drobiazgowe sprawdzanie papierów, statusu, i innych formalności związanych z dokumentami. ale również bardzo drobiazgowe kontrole samochodów. Gdy już przebijemy się przez wielogodzinny korek zaczyna się „właściwa” przeprawa. Na samym wstępie pracownik straży granicznej sprawdza dokumenty oraz wypytuje w standardowych formułkach o cel wizyty i status pasażerów. Służby graniczne mają prawo do drobiazgowego sprawdzenia samochodu w poszukiwaniu kontrabandy. Nie dziwi również widok policyjnych psów, które są specjalnie szkolone w celu wyszukiwania śladów narkotyków oraz materiałów wybuchowych. Zdecydowana większość punktów granicznych jest ustawiona na stałe, to zdarzają się i takie, które pełnią rolę punktów tymczasowych. Takie punkty przenoszone są z miejsca na miejsce średnio co dwa lub trzy tygodnie. Częsta rotacja i zmiana położenia kolejnych punktów ma utrudnić i uszczelnić granicę przed napływem nie tylko ludności ale i narkotyków. Od czasów zamachów terrorystycznych z jedenastego września rząd amerykański zainwestował ogromne sumy w granice Meksykańsko-Amerykańską. Większość z budżetu przeznaczono na zatrudnienie dodatkowych ludzi oraz na walkę z nieuczciwymi i skorumpowanymi funkcjonariuszami. Amerykańska granica z Mekskiem to jedna z najlepiej strzeżonych granic na świecie (lepiej strzeżona wydaje się być tylko granica pomiędzy Koreą północną i południową) ale po mimo wielkich nakładów finansowych, nowoczesnej technologii, zwiększonej ilości ludzi oraz ciągłych patroli nielegalni imigranci i tak przedostają się na teren Stanów Zjednoczonych.
Życie po drugiej stornie.
Gdy już imigrant przekroczy granice i odnajdzie się w nowym świecie zaczyna swoje życie zupełnie na nowo. Życie, po którym zazwyczaj spodziewał się czegoś zupełnie innego. Tuż po przybyciu do stanów większość imigantów udaje się do swoich znajomych lub bliskich, którzy pomagaom im stanąć na nogi – oferują miejsca do zamieszkania, jedzenie itp. Praca w Stanach w większości przypadków wiąże się z dużo wyższym wynagordzeniem niż to do czego imigrant przyzwyczajony był u siebie w domu. Należy jednak pamiętać, iż koszty samego przeżycia w Stanach są również dużo wyższe niz w Meksyku. Dlatego też często duże rodziny zamieszkują małe pokoje, a wszystko po to, żeby obniżyć koszty życia.
Znalezienie pracy może okazać się bardzo trudne, a to głównie ze względu na status jaki posiadają imigranci. Większość dużych firm i indywidualnych pracodawców nie decyduje się na zatrudnienie ludzi, którzy przebywają w kraju nielegalnie ze względu na wysokie kary i ewentualne problemy prawne związane z zatrudnianiem takich osób. Kolejnym znaczącym problemem dla Meksykanów może być bariera językowa. Duży procent, tych którzy pokonują granice w nielegalny sposób nie zna wcale języka angielskiego, co nie tylko sprawia, że nie mogą znaleźć pracy ale również nie pozwala im nawet na wstępną asymilacje. Większość z nich udaję się jednak znaleźć pracę. W większości pracują za najniższą stawkę, a ci, którym się poszczęściło za nieco ponad minimum. Tak czy inaczej jest to dużo więcej niż mogli zarobić w Meksyku. Część decyduje się na podjęcie więcej niz jednej pracy, ponieważ w większości przypadków są jedynymi żywicielami rodziny. Zazwyczaj też starają się żyć na poziomie minimum, po to, żeby móc zaoszczędzić część pieniędzy i wysłać swoje oszczędności do domu, do rodziny. Cześć decyduje się na pozostanie w Stanach, inni zaś wybierają wariant pobytu tymczasowego. Dzieci, które rodzą się w Stanach dostają automatycznie obywatelstwo i amerykański paszport, co zdecydowanie ułatwi im życie. Dla wielu dzieci urodzonych w USA, jest to jedyna ojczyzna. Szacuje się iż ponad trzy miliony dzieci urodzonych w Stanach Zjednoczonych ma przynajmniej jednego z rodziców ze statusem nielegalnego imigranta.
Migracja a rządy
Po mimo, iż Ameryka to wielki i potężny kraj zarówno terytorialnie pod względem ludności jaki i gospodarczo to ilość nielegalnych imigrantów, która szacowana jest na około 12 milionów stanowi dość duży problem dla amerykańskiego rządu. Z drugiej jednak strony wszyscy ci ludzi stanowią siłę napędową niektórych gałęzi gospodarki. Słabo wykształceni imigranci wykonują słabo opłacane i niechciane zawody, takie, których Amerykanie nie chcą wykonywać. Spora część imigrantów znalazła zatrudnienie jako sprzątacze, opiekunki do dzieci, gospodynie domowe czy pomocniczy przy żniwach. Z drugiej strony stanowią oni poważne obciążenie, ze względu na ich status prawy. Są nielegalnie a zatem nie płacą podatków.
Rząd Meksykański ma natomiast bardzo nietypowe podejście do całej sprawy nielegalnych emigrantów i ich masowych ‘ucieczek’ do USA. Po mimo wielu prób, reform i nieustannych kampanii rząd pozostaje bezsilny. Dlatego też jakiś czas temu zmienił kierunek i zamiast starać się zatrzymać swoich obywateli w państwie postanowił zainwestować część budżetu w ogólnokrajową kampanię informacyjną. W telewizji obejrzeć można spoty ‘radzące’ wszystkim tym, którzy mają zamiar przekraczać granice Meksykańsko-Amerykańską, aby pamiętali o wodzie, szli przez pustynne obszary w Arizonie, czy wreszcie, żeby szli wzdłuż trakcji wysokiego napięcia. Może rząd meksykański miał by inne podejście, gdyby pieniądze wysyłane przez nie legalnych imigrantów nie stanowiły drugiego co do wielkości – zaraz po turystyce – wpływy do budżetu.
Osobiście uważam, iż rząd Meksykański i prezydent Felipe Calderón powinni zrobić wszystko, żeby zatrzymać swoich rodaków w kraju. Prędzej czy później zabraknie rąk do pracy i sytuacja odmieni się diametralnie. Wtedy może być już za późno, żeby ratować gospodarkę i państwo. Lecz tak jak to zwykle bywa, wszystkim rządzą pieniądze.
__
|