Zrywam z tobą bo grasz !
Temat uzależnienia od Internetu jest wałkowany już od jakiegoś czasu. Obecnie pojęcie "uzależniony od internetu" nie jest już tak abstrakcyjne jak w dobie połączeń modemowych i ogólnej frustracji jakości połączenia z nim. Jednak nie to będzie dokładnym tematem tej kolumny. Moje refleksje na temat uzależnienia od Internetu nie mają podłoża troskliwego ojca martwiącego się o swoje dziecko. Bardziej na miejscu byłoby porównać je do roli przyjaciela, który chce uratować związek dwójki ludzi, zagrożony zjawiskiem zaspokajania swoich naturalnych potrzeb cyfrowym substytutem. Czy i ty bardziej kochasz swój komputer niż partnera?Po pierwsze muszę zaznaczyć, że do napisania tego tekstu skłonił mnie artykuł w darmowym tygodniku Dzień Dobry o wymownym tytule "Komputerowa wojna domowa". W artykule tym jest przedstawione zjawisko uzależnienia od Internetu, a w głównej mierze od grania online, a także wpływu tego uzależnienia na stosunki partnerskie pomiędzy kilkoma przedstawionymi osobami. Osobiście nie przepadam za tego typu artykułami, a przedstawione w nich sytuacje uważam za bardzo naciągane i stronnicze, lecz z powodu czystej ciekawości przeczytałem i pomyślałem. W artykule jest mowa o rozpadzie kilku związków ponieważ mąż lub chłopak grał w gry na komputerze. Niechlubny tytuł prowodyra rozpadu oczywiście przypadł mężczyźnie co już uważam za podejście małostkowe i z punktu widzenia dziennikarstwa najwzyczajniej nieeleganckie. Przyklejenie etykietki "gracza-maniaka" mężczyźnie jako jedynemu podatnemu na to zjawisko jest z pewnością zasadnę z punktu widzenia statystyk lecz ja jako gracz oraz osoba mająca kontakt z innymi graczami, najzwyczajniej czuje się urażony z powodu takiego przedstawienia problemu. Kobiety jako mniejszy odsetek graczy nie są wyłączone z tego, że jednak także są graczami i ten problem może równie dobrze je dotknąć. Pomińmy jednak ten szczegół i przejdźmy do analizy reszty artykułu.
Przedstawione sytuacje mają zazwyczaj charakter bardzo ogólny, a jak to zwykle bywa w takich gazetach - wręcz amatorski. Za każdym razem jest mowa o tym, że partner spaprał związek lub zablokował jego rozwój z powodu nadmiernego grania. Sytuacje kończą się różnie - jednemu udaje się pokonać problem i wszystko wraca do normy, inny zostaje rozwodnikiem ponieważ żona zauważyła u niego agresję spowodowaną graniem itd. Nienawidzę wręcz przedstawiania w ten sposób sytuacji rozwodu lub separacji dwójki ludzi, których według redaktorki jedynym powodem rozstania była taka czy inna rzecz. Jak można ocenić tak skomplikowaną sytuację w dwoch, trzech zdaniach i jeszcze sie pod tym podpisać? Ja bym się najzwyczajniej wstydził. Przepraszam - w tekście są "autentyczne" wypowiedzi samych zainteresowanych. Mnie jednak nie przekonuje Pani Agnieszka X lub Y. Dajmy już jednak spokój takiemu pojmowaniu rzeczywistości i przejdźmy do sedna tematu - czy takie sytuacje zdarzają się na prawdę?
Jako ludzie na codzień grający lub obserwujący wciąż rozwijający się gaming jesteśmy najbliżej tego tematu. Niejednokrotnie zastanawialiście się czy czas spędzony przed komputerem nie zamienia się powoli w uzależnienie, prawda? Jeśli nie to najwyższa pora. Przy okazji pomyślcie o tym, że to co może źle wpłynąć na was samych może, a wręcz na pewno, oddziaływuje również na wasze otoczenie. Najwyższa pora zdać sobię sprawę z tego, że nadmierne granie może wzbudzić w was nieporządane reakcje i odruchy względem bliskiej osoby. Abstrakcja? Wcale nie. Czysto teoretyczna sytuacja - grasz, przegrywasz, frustrujesz się, próbujesz znowu, znowu się nie udaje, kolejny raz próbujesz i kolejny raz porażka. Złość, agresja, chęć wyładowania się. Przychodzi dziewczyna i automatycznie staję się celem dla twojej poddenerwowanej podświadomości. Nie ma co się zastawiać słowami typu "mnie to nie dotyczy bo ja oddzielam życie realne od grania". To jest po prostu fakt wynikający z psychologii. Zwykłą automatyczną reakcją na stres jest chęć wyładowania się, przeniesienia stresu na inny obiekt. Dlaczego jednak dochodzi do tego typu sytuacji? Z bardzo prozaicznej przyczyny. Wyłączając jednostki nadpobudliwe, mające skłonności do denerwowania się z błahych powodów, każdy bez wyjątku jeśli będzie przykładał zbyt dużą wagę do gry, w razie niepowodzenia będzie czuł frustrację. Jest to najwzyklejsza reakcja w takiej sytuacji. Czy jednak gra komputerowa, która ma dostarczać rozrywki jest tego warta?
Pół biedy kiedy gracz jest albo odporny na uzależnienie od grania lub podatny aczkolwiek jeszcze we wczesnej fazie i zdaje sobię z tego sprawę. Kiedy jednak jest już uzależniony i nie potrafi się przeciwstawić temu, że Internet go pochłonął - sprawa staje się bardzo skomplikowana. Należy uzmysłowić sobie, że rywalizowanie z innymi ludźmi poprzez Internet jest tak samo stymulujące jak realny sport. Nierzadko pochłaniające tyle samo energii emocjonalnej jak w przypadku wysiłku fizycznego. Potrafi tak samo zadowolić, dać poczucie satysfakcji, przynieść zamierzone uczucie osiągnięcia zamierzonego celu. Z drugiej jednak strony może tak samo negatywnie wpłynąć na psychikę człowieka. Potrafi przygnębić, sfrustrować, zasmakować goryczy porażki. Wiadomym jest, że głównie dzięki temu wszystkiemu e-sport przyciąga coraz to nowe pokolenia graczy. Efektem ubocznym takiego zjawiska jest zaspokajanie podstawowych ludzkich pragnień poprzez substytut jakim jest komputer. Bardzo trafnym stwierdzeniem jest, że nałóg Internetu oraz grania ma tak samo negatywny wpływ na ludzi jak każdy inny, czy to alkoholowy czy narkotykowy. Każdy z nich ma zaspokoić potrzeby człowieka. Jednak każdy z tych nałogów doprowadza do tego, że w sytuacji kiedy możemy zaspokoić swoje potrzeby w sposób naturalny - już tego nie zauważamy. Ludzie pragnący akceptacji, pochwalenia, zainteresowania - mogą to wszystko zdobyć grając lub rozmawiając z innymi drogą elektroniczną. Tragedią jednostki jest jednak to, że może sobie wmówić iż jego potrzeby mogą być zaspokojone tylko i wyłącznie w ten sposób. W grę wchodzi również zagrożenie takiego uczucia jak miłość.
Załóżmy sytuację czysto teoretyczną, kiedy związek dwójki ludzi zostaje zagrożony z powodu czynników innych niż komputer i granie. Przykładowo sytuacja finansowa jednego z partnerów wpływa destruktywnie na proces porozumienia pomiędzy nimi. Wiadomo, że na pewnym etapie jest to swego rodzaju normalne. Istnieje zagrożenie emocjonalnej ucieczki jednego z partnerów w świat wirtualny, gdzie takich problemów nie ma. W tym świecie wciąż możemy kreować swój wizerunek jako bardzo przystępny i powszechnie akceptowany. Czy nie tak samo robią narkomani uciekający od otaczającego ich świata, który jest dla nich przygnębiający i przytłaczający? Jest to tak samo krótkowzroczne i nie przynoszące rozwiązań wyjście z sytuacji. Jednak jak najbardziej realne. Dla każdego człowieka, zgodnie z jego zainteresowaniami, co innego będzie taką odskocznią. Jedni lubią chodzić na ryby, kto inny pójdzie się wyżyć na salę gimnastyczną, ktoś będzie w stresie cerował skarpetki, a ktoś inny usiądzie do kompa. Nie ma reguły. Nie zmienia to jednak faktu, że każda z tych sytuacji jest ucieczką od rzeczywistości. W momencie kryzysu w związku, każda z tych ucieczek jest przez drugą osobę traktowana tak samo negatywnie, bez znaczenia co by to nie było. Trzeba więc sprawę postawić jasno - kiedy coś się psuje pomiędzy Tobą a twoją partnerką/partnerem - nie można unikać rzeczywistości poprzez ucieczkę do cyfrowego świata Internetu.
Poruszmy teraz temat negatywnego wpływu nałogowego grania na związek dwójki ludzi. W przypadku kiedy przykładamy zbyt dużą wagę do tego w co gramy, kiedy samo granie staje się na tyle stymulujące, że poświęcamy się całkowicie - to może być problem. Ludzka psychika jest w stanie utrzymywać się w stanie podniecenia, euforii oraz zadowolenia tylko przez dany okres czasu, inny dla każdego z nas. Jednak po tej fazie uniesienia automatycznie musi "naładować baterie" - czyli wyciszyć się oraz przygotować na kolejny raz. Co się dzieje w momencie kiedy popołudnie spędzimy przed komputerem, grając i wyładowywując zasoby energii na potrzeby gry, a wieczór mamy spędzić z ukochaną osobą? Może się okazać, że gra nas pobudziła, naładowała - dała poczucie zwiększenia własnej wartości. Może się jednak też zdarzyć, że zadziałała odwrotnie - negatywnie. Wtedy stajemy się rozdrażnieni i przygnębieni. W jaki sposób to wpłynie na wieczorne spotkanie? Każdy może to sobie wyobrazić. Jedynym sposobem na uniknięcie tego typu sytuacji jest dystans do tego co robimy, czyli grania. Obniżenie własnej, narzuconej presji na to, że musi się udać, wygrać. Nie zapominajmy, że granie powinno przynosić rozrywkę, a więc podejdźmy do tego w sposób racjonalny i przyjmijmy wydarzenia na spokojnie. Kiedy wrażenia będą pozytywne - zaakceptujmy je. W przypadku niezadowolenia - zaakceptujmy je, myśląc, że jeśli teraz się nie udało to trudno, nic wielkiego się nie stało. Nie doprowadźmy do sytuacji kiedy chęć wygranej spowoduje u nas rozgoryczenie w przypadku porażki. Lekarstwem jest dystans.
W wyżej wspomnianym artykule jeden z mężczyzn grających już niemalże nałogowo stwierdza, że jego partnerka oczekuję od niego zainteresowania nie oferując nic w zamian. Jakby na to nie patrzeć, jeśli to rzeczywiście jest prawda to trzeba pamiętać, że związek wymaga pracy obydwu stron. Bierna postawa jednej, wpływa zniechęcająco na drugą. Nie można jednak podchodzić do tego w sposób taki, że skoro ona lub on, nie oferuje mi już nic ponadto co dotychczas doświadczyliśmy to ja także przestanę się starać i poszukam sobie innej drogi do zaspokojenia siebie. Należy starać się walczyć i pracować nad tym żeby nic nie odciągnęło naszej uwagi od ukochanej osoby na tyle, że rezygnujemy z chęci dalszego rozwijania związku. W artykule tym, przedstawione sytuację są jak to zwykle bywa w takich gazetach - conajmniej ekstremalne. Facet spędza całe noce na graniu a żona jest już praktycznie przez niego niezauważana. Do aż tak tragicznego wyglądu związku, wydawałoby się, że może dojść tylko w przypadku kiedy mężczyzna jest słaby psychicznie i nie potrafi sobie poradzić z otaczającą go rzeczywistością, dlatego ucieka do tej wirtualnej. To nie jest do końca regułą, może się okazać, że również Ty, pomimo swojej pozornej odporności psychicznej, jesteś zagrożony taką sytuacją. Możesz sobię z tego nawet nie zdawać sprawy ponieważ proces ten może ciągle postępować a ty nie potrafisz na to spojrzeć subiektywnie. Musisz sobie jednak zdać sprawę z tego, że granie powinno Ci sprawiać przyjemność, jednak nie powinno zastępować tego uczucia, które możesz uzyskać bez komputera. Kolejny raz powtórzę, że jedynym lekarstwem na to jest dystans do grania. Nie pozwól sobie na to żeby komputer pochłonął Cię na tyle, że przestaniesz dostrzegać piękno świata, który jest za oknem. Masz go na wyciągnięcie ręki - wystarczy tylko go dosięgnąć.
Niniejszy tekst jest subiektywną opinią autora i nie jest oficjalnym stanowiskiem serwisu eSports.pl
Źródła: Dzień Dobry; Źródła własne; obrazek by xew4n
#0 | edwa
2006-03-02 11:40:33
a jak skończysz to wyślij na maila z profilu :D
#0 | Malwa
2006-03-02 12:41:47
#0 | ciem
2006-03-02 13:17:37
#0 | ciem
2006-03-02 13:18:09
#0 | Malwa
2006-03-02 13:24:18
#0 | niuss
2006-03-02 15:27:24
#0 | niuss
2006-03-02 15:28:47
#0 | ciem
2006-03-02 15:46:48
#0 | ymma
2006-03-02 16:02:08
Czemu dziwne? Z kumplami np nie gadasz?I czemu z dziewczyną miałoby być dziwnie? :O Dziwnie to jak ktoś ciągle o robocie gada, albo gdy jedno w kółko nawija o jakiejś tam swojej pasjii, kiedy to w ogóle, albo prawie w ogóle drugiego to nie obchodzi.
Choć muszę przyznać, że naprawdę dziwnie bym się poczuła jakbym poszła z kumpelami na \"babskie\" spotkanko i byśmy głownie o grach nawijały :P
#0 | kichus
2006-03-02 16:02:37
#0 | fokuz
2006-03-02 18:57:27
#0 | cmx
2006-03-02 19:01:30
ja tam sie nieznam- rucham bez zobowiązań :)))))))))))
#0 | Sh1eldeR
2006-03-02 19:52:49
#0 | fokuz
2006-03-02 20:03:31
#0 | postal1
2006-03-02 20:29:06
daj jakis inny temat to moze cos naskrobie :)
#0 | postal1
2006-03-02 20:29:24
#0 | adraju
2006-03-02 20:52:58
#0 | Malwa
2006-03-02 20:55:15
#0 | Aksil
2006-03-02 22:59:56
no, to nara ... XD
#0 | tof
2006-03-02 23:43:50
#0 | postal1
2006-03-03 00:59:25
przynajmniej nie tutaj ;]
#0 | Sh1eldeR
2006-03-03 02:43:31
A tak serio to moze ta grafika nie jest w moim stylu, ale wydaje mi sie cholernie dobra :o Takie umiejetnosci masz z kosmosu, czy chodziles na jakies kursy rysowania, czy czegos? Imponujace!
#0 | Grooßer
2006-03-03 12:56:24
ona > jk3
#0 | Aksil
2006-03-04 10:11:07
Ciebie za to kochają, to widać po popularności :DDDD gejusy !! ;]
#0 | Sysunia
2006-03-04 14:01:05
Czytajac w waszych komentarzach ze wasze zwiazki sie rozpadaja z wyzej wymienionych powodow wydaje mi sie smieszne.
Trzeba umiec zaakceptowac hobby drugiej osoby, starac sie zaakceptowac jej potrzeby i wyrazic zrozumienie.
A dzieki jego hobby poznalam wielu swietnych ludzi, i wcale nie sa oni dziwni tak jak mi sie wydawalo, sa normalnymi ludzmi z krwi i kosci, a nie skresle ich z listy swoich znajomych bo maja inne zainteresowania niz ja.
Pozdrawiam.
#0 | nita
2006-03-04 14:12:00
#0 | castor
2006-03-04 14:12:54
#0 | Aksil
2006-03-05 03:47:26
#0 | postal1
2006-03-05 10:13:29
twoj comment mi polepszył humor :D
#0 | Aksil
2006-03-05 15:14:37
a jak sie podoba moj nowy avatar ? XDDD
#0 | postal1
2006-03-05 17:05:58
#0 | postal1
2006-03-05 17:10:07
szczerze. rysując litery dosyc dlugo po jakims czasie dochodzisz do wprawy i wyrabiasz sobie swoj wlasny styl liter. na poczatek proponuje troche pokopiowac i pokombinowac.
nauka rysowania 3d, outlineów i cieni przychodzi z czasem :)
co do projektu - to tylko w szkole potrafie cos jeszcze naskrobać wiec niczego nie obiecuje :)
zobaczymy.
pzdr :)
#0 | Sh1eldeR
2006-03-05 17:53:03
#0 | postal1
2006-03-05 19:09:46
tak więc mowienie ze sie taki urodzilem podwaza te wszystkie lata trenowania na koncu zeszytu od pl/mat/hist/fiz/itd :)
a tak na serio to jak mnie wena najdzie to serio moze cos tam dla ciebie nabazgram, ja i tak w większosci zawsze rysowalem dla kogos, moje prace jakos nigdy mi sie nie podobaly, innym nawet. Więc wolalem komus narysowac zeby sie cieszyl niz samemu sobie i potem marudzić ze nie podoba mi sie to albo tamto. Mam dosyc duzo samo samokrytycyzmu. przykladowo to mi sie średnio podoba a innym tak.
bazgrołflip('58e877ed75_1');http://img435.imageshack.us/my.php?image=grafhistoria21on.jpg
#0 | Aksil
2006-03-06 15:51:37
to ci dobre XD zrobilem se taki troche \"piekielny\" teraz i nie zmieniam, ugryzcie mnie w d XD
#0 | Red Shoehart
2006-03-06 17:40:46
PS. Apel do tych, ktorzy psioczyli na Sh1eldeR\'a za zbyt rozwiniete posty. ludzie, to swiadczy o tym, ze czlowiek wysilil sie i przemyslal przeczytana wczesniej wiadomosc. W dobie skracania wypowiedzi, takie wpisy sa na wage zlota, bo z nimi mozna polemizowac. Jest sie do czego odniesc, do czego przyczepic. Komentarze w stylu \"eee za dlugi ten Twoj tekst, nie chce mi sie go czytac\" sa co najmniej nie na miejscu i swiadcza... no coz, tutaj kazdy niech sobie wstawi co chce. Dla mnie jest to co najmniej nie grzeczne (by nie nie uzyc bardziej dosadnego okreslenia, ale wole sie ugryzc w jezyk).
PS2. p1 - Jezeli bedziesz mial ochote w jakikolwiek sposob odniesc sie do tego co tutaj napisalem, to proponuje Ci jeszcze raz przeczytac swoj tekst.
Pozdrawiam
Red Shoehart
#0 | postal1
2006-03-06 17:55:50
Nie musze tutaj stosować reguł redaktorskich jakie są w innych gazetach lub czymś podobnym. To co tutaj przedstawiam jest tylko i wyłącznie moją pracą, moim stanowiskiem i jest podpisane przeze mnie a nie esports.pl. Nikt mi za to nie płaci i nie wymaga żeby to miało ręce i nogi bo \"takie są zasady\".
ps. co do stylu pisania - nie podoba się ? trudno :) mało mnie obchodzi zdanie kogoś krytykującego moj styl pisania bo juz dawno sie przyzwyczailem ze ludzie lubią czytac texty pisane w sposób łatwy i przyjemny. Ja nie mam zamiaru tak pisać. Używasz określenia \"słowotok\" - dla twojej wiadomości - jest to zamierzone. Czemu ? A chociażby po to zebys tu napisał komentarz - nieważne jaki, bo tak na prawde to mnie to mało interesuje :)
pzdr
#0 | Skladaczek
2006-03-06 21:38:12
#0 | viltZz
2006-03-07 00:51:47
Z tego co napisales wynika, ze skoro nikt Ci nie placi za Twoja prace, to mozesz sobie odwalac fuszerke i nic nikomu do tego. Lol, cos tu chyba jest nie tak. To, ze jestes czlonkiem redakcji sugerowaloby, ze jestes w prace tejze zaangazowany i powinno Ci zalezec na tym, aby wysokim poziomem wlasnych tekstow przyczyniac sie do podnoszenia poziomu calosci serwisu. Robienie czegos na odwal sie, szczegolnie za friko, jest troszeczke glupie.
A co do samego tekstu to jakos nie moge sie nie zgodzic z Red Shoehartem. Stylistycznie jest kiepsko, czytales to w ogole? ( Poczatek 2 akapitu prawie zniechecil mnie do przeczytania calej reszty... . ) A jezeli chodzi o tresc, to czytajac art mam wrazenie, ze jest troche nieprzemyslany i autor sam nie do konca wiedzial o co mu chodzi. Takie moje 3 grosze :) i zeby nie bylo, no offence meant, napisalem tylko co o tym mysle :)
#0 | postal1
2006-03-07 07:42:07
zle zrozumiales.
Nikt mi za to nie płaci i nie wymaga żeby to miało ręce i nogi bo \"takie są zasady\" cudzysłów jest specjalnie, czytaj patrząc jak to jest napisane skoro artykuł potrafiles tak wnikliwie prześledzić :)
przenośnia. metafora. rece i nogi. halo....