Wizja Thompsona
Do napisania tego tekstu skłoniła mnie lektura wywiadu z Jackiem Thompsonem (link) przeprowadzonym przez znaną wszystkim graczom organizacje GGL. Polemikę próbował już podejmować Michał "Carmac" Blicharz (link), jednak kontrargumenty przedstawione przez pana Thompsona zamiast skupić się na konkretnych zagadnieniach poruszonych przez naszego felietonistę, zafundowały nam kolejny populistyczny tekst rodem z prasy brukowej. Nie mam zamiaru jednak prowadzić dysputy z panem Thompsonem. Takowa wymaga zrozumienia punktu widzenia obu stron, a z własnych doświadczeń widzę, że przynajmniej na odległość ten pan nie będzie w stanie zaakceptować zdania niezgodnego z własnym. Zamiast tego postanowiłem więc opisać przypadek osoby bezpośrednio stykającej się z brutalnością gier od wczesnych lat życia, będącą ofiarą dokładnie tego, o czym pisał pan Thompson. Swój przypadek.Jako mały chłopiec bawiłem się na podwórku przed domem, a w zasadzie między blokami, jakich wszędzie pełno. Oczywiście nie byłem tam sam i tak bawiliśmy się w chowanego i wiele innych gier, głównie polegających na różnego rodzaju poszukiwaniach, czy dominacji nad jakimś punktem nazywanym przez wszystkich "bazą". W naszej telewizji mogliśmy wtedy oglądać kultowe dziś bajki jak np. "Reksio", "Przygód kilka wróbla Ćwirka", wszelkie misie Uszatki i Koralgole, wilki ze wschodu i kreciki z południa, chociaż ja akurat lubiłem kota Filemona. Pojawiły się też pierwsze japońskie kreskówki jak "Pszczółka Maja" czy "Muminki". Dorastając w tym środowisku będącym spełnieniem snów pana Thompsona, coś się ze mną działo. Oprócz klocków Lego i Małego Konstruktora, interesowałem się plastikowymi żołnierzykami i zabawkową bronią. Teraz razem z innymi bawiliśmy się już w "strzelanego" ganiając z plastikową bronią po okolicy. Praktykowaliśmy od klasycznego TDMa (z respawnami i bez), po zabawy w oblężenie i zdobywanie punktów takich jak np. pagórek. Pamiętacie scenę z filmu Terminator, 2 gdy dwójka dzieciaków strzela do siebie z plastikowych pistoletów, a bohater kwituje to słowami, iż wzajemne zabijanie się leży w naturze człowieka? My nawet informowaliśmy się krzycząc "nie żyjesz, zabiłem cię!!!". Lubiłem też oglądać filmy wojenne począwszy od leciwego serialu "Czterej pancerni i pies". Nie byłem w tym sam i co więcej dam głowę, że dzieci w innych osiedlach, miastach czy nawet krajach miały podobne zainteresowania. Chciałem być żołnierzem. Zresztą już przed wiekami dzieci okładały się kijkami chcąc być rycerzami i to niekoniecznie by zabijać biedne smoki.
Ale pójdźmy dalej. Mój starszy brat akurat bardziej interesował się samochodami i motoryzacją w ogóle. Swojego czasu wraz z kolegą sąsiadem głęboko zainteresował się komputerami. U jego kolegów miałem pierwsze spotkania z ZX Spectrum, Amstradem, konsola Atari 2600 i pierwotnymi Timexami. W pewnym momencie nasz ojciec przyniósł do domu Atari 65XE z Pewexu. Brat raczej rzadko dopuszczał mnie do niego, szczególnie, że gry nie były dla niego czymś dominującym - uczył się 8bitowego atarowskiego basica i interesowały go wszelkie możliwe zastosowania tego komputera. Z czasem komputerowego bakcyla połknąłem i ja, oczywiście w przeciwieństwie do brata interesowały mnie głównie gry. Gry, które były wówczas zlepkiem paro kolorowych pikseli. Było trochę skakania po labiryntach z Preliminary Monty na czele, jakieś pierwsze sporty i wyścigi, nawet roznoszenie prezentów jako święty Mikołaj czy malowanie ścian jako malarz (Bristles, polecam). Oczywiście były też bardziej zaawansowane tytuły jak symulator lotu "Flight Simulator", czy pierwowzór GTA pod tytułem "A Big Apple", ale ciężko było mi je wtedy ogarnąć. Wkrótce brat porzucił pasję komputerową i mogłem się w niej sam zagłębiać bez przeszkód. W między czasie w telewizji pojawiały się bajki z zachodu jak np. "Wojownicze Żółwie Ninja", uwielbiane przez większość dzieciaków na początku podstawówki. Przyszedł także czas na rozwój pasji, kolejno licencjonowany klon 8bitowej konsoli Nintendo i 16bitową Amige 500. Jako Amigowiec z tonami wspaniałych gier nie miałem zmartwień, lecz z czasem na PC zaczęły się ukazywać strzelanki FPP. Czy to firmy id jak Wolfenstein 3D, Spear of Destiny i późniejszy Doom, czy często niedoceniane produkty konkurencji. Co mi się spodobało to fakt, że na ekranie miało się przed sobą broń i można było sobie postrzelać! Oczywiście były już wcześniej gry, w których się strzelało do wrogów, a ci padali zakrwawieni z krzykiem na ustach, ale nigdy wcześniej nie miałem broni przed sobą jak w rzeczywistości. Nagle moje zainteresowania połączyły się w jedno. Grałem więc w te brutalne gry, co więcej od Dooma 2 także w trybie multiplayer z żywymi przeciwnikami. Przelewałem wirtualną krew i pot i przelewam do dzisiaj. Oprócz strzelania do kosmitów przeżyłem w wirtualnym świecie wszelkie wojny, widząc okrucieństwo w Wietnamie i będąc otoczonym przez śmierć towarzyszy podczas IIWŚ. Czasami zdarzało mi się strzelać do niewinnych, czasem nawet mieć przy tym sadystyczny uśmieszek na twarzy, cieszyć się z flaków na ekranie.
Jak widać gry są także ujściem dla emocji. Oczywiście czasem gry budzą emocje. Nieobce są mi te negatywne, a wręcz wrogość z innymi graczami. To jednak jest wynikiem kontaktów międzyludzkich wśród graczy gier sieciowych. Niczym to się nie różni od bycia wkurzonym po przegraniu meczu w piłkę nożną, szczególnie gdy sędzia nie zauważał fauli drużyny przeciwnej lub nie podyktował oczywistego karnego. Chociaż dziś już gram głównie dla dreszczyku emocji płynących z walki, bądź ambicji każdego mężczyzny, aby być w czymś lepszym, to przez wiele lat wychowywałem się otoczony brutalnością gier przez kilka godzin dziennie na dobę. I na kogo wyrosłem panie Thompson ? Na faceta, który ma problemy z pokrojeniem kawałka wieprzowiny...
Jack Thompson, bibliografia:
Strona domowa/ kontaktowa JT - link
Wikipedia o JT - link
Komiks o mlodości JT [CAD] - link
Koszulka PennyArcade o JT [TG] - link
Wywiad GGL - link
Karmak vs Thompson [GGL] - link
Scoop o sprawie JT i GGL [ESR] - link
Wywiad IGN - link
JT przeciwko Killer 7 i ESRB [IGN] - link
Rockstar i CUNT [EG] - link
Korespondencja JT VC Cats - link
Sprawa ban-listy JT dla Florydy [INQ] - link1, link2
Atak JT na The Sims2 i EA [GS] - link
Powyższy tekst jest subiektywną opinią autora i nie jest oficjalnym stanowiskiem serwisu eSports.pl.
#0 | vdr
2005-10-13 23:29:29
NIGDY nie bedzie normalne, jesli komus podoba sie sekcja zwlok
umysl normalnego czlowieka (bez sklonnosci psychopatycznych) czuje odraze do takich rzeczy, tak samo jak do zabijania zwierzat, ogladania procesu aborcji, gwaltow, meczenia i torturowania ludzi itp. ogolnie do dziejacej sie krzywdy
psychopata na ciag slow:ławka, ogród, dom, rodzina, pies, gwałt reaguje tak samo, normalny czlowiek - nie ;-)
jesli komus podoba sie rozcinanie ludzkiego ciala (w jakikolwiek sposob) - to nie jest to normalne zachowanie (i nie mowie ze jestes psycholem Luc, to byl taki zart ;-))
#0 | Lucas
2005-10-14 15:20:06
#0 | Lucas
2005-10-14 15:21:18
Zas patomorfolodzy i medycy sadowi... kochaja to.
#0 | vdr
2005-10-14 15:39:09
badac trupy po jakis brutalnych morderstwach itp ... po miesiacu takiej pracy skonczyl bym w psychiatryku ;-)
#0 | stnk
2005-10-14 19:50:52
#0 | stnk
2005-10-14 19:53:03
#0 | Lucas
2005-10-14 20:21:08
Jak ktos cos zle zrobi - to nie mozna tego naprawic. Nagranie umozliwa, w slabym stopniu, weryfikacje, czy sekcja zostala przeprowadzona prawidlowo.
Zas na filmach fabularnych sa bajki :P
#0 | stnk
2005-10-15 15:03:29
#0 | fhantom
2005-10-15 21:52:12
#0 | freak > elies :(
2005-10-16 02:03:15
zatytułowałeś swoje wynużenia \"Wizja Thompsona\". Tymczasem po pobieżnym przeczytaniu nadal nie wiem co ten pan chce i po co afera.
komentarze też pięknie się zaczynają. garstka pseudomoralnych oszołomów stara się ugruntować swoją \"normalność\" starą jak świat metodą którą można streścić następująco:
\"jesteś nienormalny\" ROWNOWAŻNE \"jestem zajebiście normalny\"
co do meritum: popieram w wielkiej części Thomsona. to, co się dzieje na polskich serwerach nie wymaga komentarza. od tych dzieciaków kipi agresją, złością. dla własnego dobra wolałbym, żeby ktoś ich kontrolował. mniej słyszałbym wtedy wesołych wiązanek.
#0 | Krypton
2005-10-16 10:27:09
#0 | Lucas
2005-10-16 10:34:11
#0 | freak > elies :(
2005-10-16 12:55:08
#0 | Lucas
2005-10-16 13:12:36
#0 | fhantom
2005-10-16 23:17:11
garstka pseudomoralnych oszołomów stara się ugruntować swoją \"normalność\" starą jak świat metodą którą można streścić następująco:
\"jesteś nienormalny\" ROWNOWAŻNE \"jestem zajebiście normalny\"
muszę cię rozczarować bo niestety jako \"pseudomoralny oszołom\" nie starałem się ugruntować jak to określiłeś swojej \"normalności\" (właściwie nie bardzo rozumiem po co miałbym to robić), nigdzie nie pisałem że jestem normalny bo musiałbym skłamać :D
zajrzyj do słownika pod słowo normalny (ułatwię ci - zgodny z normą, wzorem, przepisem, taki jaki powinien być, prawidłowy; najczęściej spotykany, przeciętny, zwykły) i skoro już znasz znaczenie tego słowa to odpowiedz mi na pytanie - która wypowiedź upoważniła cię do ocenienia mojej osoby w ten sposób ? bo jeżeli wg. ciebie cieszenie ryja (za przeproszeniem) na widok nowych zwłok (nawet z pozycji lekarza sądowego; to że można przywyknąć do takiej pracy to raz ale czerpać z niej przyjemność to dwa) jest zachowaniem zgodnym z pewnymi normami z którymi mamy styczność na co dzień, jeżeli wg. ciebie jest to zachowanie przeciętne, często spotykane i traktowane właśnie jako \"normalność\" to niestety jesteś w błędzie
#0 | niuss
2005-10-17 23:05:33
#0 | macabre
2005-11-11 13:33:29
#0 | macabre
2005-11-11 23:22:14