Turniejisko
Za wielkimi turniejami, oczywiście pomijając wielkie pieniądze, stoją również wielcy organizatorzy. Kasa skąd się bierze wiadomo (przecież leży na ulicy), a organizatorzy? Bociany ich raczej nie roznoszą. Czy organizatorem trzeba się urodzić? Czy aby stać się kimś takim, należy posiadać dodatkowe zmysły i wrodzony talent? Dziś sami się przekonacie, że niekoniecznie, choć nie mówię, że nie przydałoby się parę dodatkowych umiejętności. Kiedyś nie było to takie proste, lecz dziś, każdy z pośród nas ma możliwość zorganizowania turnieju czy to bardziej, czy mniej profesjonalnego. Jak to się robi? Zacznijmy od lekcji historii...Jako gracze oraz osoby siedzące w całym tym esportowym kręgu dobrze znacie historię sportów elektronicznych w Polsce. Wszyscy sobie dobrze zdajemy sprawę z tego, że kiedy w latach 90-tych XX w. w naszym kraju Internet dopiero się pojawiał (a żeby sobie na niego pozwolić, należało płacić jak za klejnoty), za granicą, branża esportowa była już nieco bardziej rozwinięta. Już w latach ’80 Nintendo organizowało turnieje w swoje kolorowe klocki, aczkolwiek wszystko się zmieniło po turnieju Red Annihilation w maju 1997 (oczywiście w USA), na którym to sam współtwórca legendarnego Quake’a – John Carmack obiecał zwycięzcy swoje czerwone Ferrari 328 GTS.
Wspomniane Ferrari wygrał Dennis "Thresh" Fong |
Miesiąc później Angel Munoz startuje z Cyberatlethe Proffesional League, a w ślad za nim idą inni. Parę lat wystarczyło, aby elektroniczna rozrywka rozwinęła się również i u nas. Wielu z Was z pewnością pamięta Gambleriady i różnego rodzaju targi komputerowe często łączone z niewielkimi, lokalnymi turniejami. Potem przychodzi WCG i zaczyna się dopiero zabawa. Serwisy esportowe, turnieje ogólnopolskie, drużyny, sponsorzy… sami wiecie jak to dziś już wygląda, po prostu warto wiedzieć, co było przed tym wszystkim, co oglądamy dzisiaj; ile trzeba było się namęczyć, aby zrobić coś ciekawego.
Wspomnień czar |
Tak to już w tym naszym okrutnym kapitalistycznym świecie bywa, że jak ktoś wyskoczy z dobrym pomysłem, to ktoś inny znajdzie sposób jak na tym zarobić. Teraz powstaje pytanie: czy dzisiejsze turnieje są organizowane tylko dla kasy? Czy to jest robione przez graczy dla graczy, czy może jest to najzwyklejszy (i to całkiem niezły, gdyż wartość rynku gier komputerowych z roku na rok rośnie) w świecie biznes?
Parę lat temu, kiedy jeszcze dosyć popularne były kafejki internetowe oraz tak zwane „nocki” wiadomo było, że to tam zbierała się okoliczna elita (bo Mama niestety nie chciała płacić majątku za posiadanie internetu) i to właśnie tam kwitła elektroniczna rozrywka, właśnie tam wielu ćwiczyło godzinami i widać było, że to są gracze z prawdziwego zdarzenia, którzy kochają swe gry. Nawet kiedy zbierała się taka ekipa i starała się zorganizować coś nieco większego, to chcąc czy nie chcąc, wydarzenie takie posiadało swój niepowtarzalny klimat. Sam co prawda na „nockach” wielu nie byłem, aczkolwiek wszystkie dobrze pamiętam i bardzo mile wspominam.
Plakat z pierwszych finałów CgC w Quake 3 |
Kiedy kafejki odeszły do lamusa, okazało się, że na Zachodzie kwitnie biznes. Popularne były turnieje komputerowe, na których pojawiali się różni producenci sprzętu komputerowego, rosły firmy zajmujące się produkcją sprzętu peryferyjnego przeznaczonego specjalnie dla graczy, jednym słowem interes się kręcił. Przez pewien czas imprezy te miały sens, lecz jeżdżąc na te wszystkie LAN-parties , „sajbergejmsy” i inne „łorldkapy” doszedłem do wniosku, że coś się w nich jednak zatraciło, i wydaje mi się, że to właśnie idea. Wszystko się powtarza, nie jest takie samo jak za pierwszym razem, powoli robi się nudne. Prawda jest taka, że z czasem człowiek i tak dojrzewa stwierdzając, że warto by było zrobić coś innego, a wszystkim tym turniejom przecież widzów nie zabraknie, bo nasze Polki rodzą cały czas, a młode pociechy bardzo lubią gry komputerowe.
Od zera do bohatera |
Obecni organizatorzy wielkich turniejów też przecież kiedyś byli młodzi, często męczyli gry po nocach i byli zwykłymi (a może i niezwykłymi?) szarymi graczami. Z początku kręciła ich sama idea jednoczenia się graczy, wspólnej rozrywki przed komputerem. Bardziej odważni próbowali swych sił przy organizowaniu mniejszych turniejów, co owocowało w chociażby takie imprezy, jak Cyber Games Cup prowadzone przez Mitosa w nieistniejącej już warszawskiej kawiarence internetowej E-Loko (do dziś mam plakaty z CgC, a relację możecie znaleźć tutaj).
Jeśli ciężko jest komuś zorganizować stanowiska komputerowe to przecież może go wyręczyć w tym ktoś inny (w tym przypadku jest to kafejka komputerowa). Mitos również był redaktorem naczelnym serwisu poświęconemu esportowi – NetSports.pl, naszej starej konkurencji, więc z promocją również problemów nie było. Dziś Piotr jest jedną z najbardziej znanych postaci na scenie, odpowiada za największe polskie eventy (ESWC, PGA) i do tego prowadzi jedną z najlepszych polskich drużyn. Jak osiągnąć taki sukces? Trzeba mieć w sobie pasję i oczywiście łeb na karku.
Mamo, ale jak to zrobić? |
To właśnie tutaj swoje pierwsze sukcesy odnosił Avek - Kafejka E-Loko |
Jeśli sprzętu nie da rady znikąd pożyczyć, można zorganizować turniej z cyklu BYOC – Bring Your Own Computer – wszyscy przynoszą laptopy (bądź tez stacjonarne komputery), podpinają kable i jest impreza. Nieco bardziej doświadczeni mogą natomiast nawiązać współpracę z urzędami miejskimi czy też różnymi firmami, które sypną trochę grosza na wynajem sprzętu. W tym przypadku warto by było posiadać co najmniej 20 lat i dobrze wyglądać w garniturze.
Znajomy grafik może nam wykonać jakiś prosty, acz ciekawy plakat, a sam druk i xero to grosze. Plakaty rozwiesić we wcześniej ustalonych i przemyślanych miejscach (sklep mięsny czy damska toaleta nie są dobrymi pomysłami), zapisy zorganizować przez Internet (pomimo, iż w szkołach uczą już html- a, to wiele stron oferuje darmowy hosting i gotowe projekty stron) i zrobić zwiad wśród znajomych, może posiadają jakieś maty do tańczenia czy inne dziwy. Każda dodatkowa atrakcja się liczy. Projektor multimedialny dziś znajduje się już w każdej szkole, także będziecie mieli nawet na czym pokazywać rozgrywki.
Dobór gier, w które rozegrane zostaną mecze może stanowić nie lada wyzwanie. Wiadomo, że jeśli zdecydujemy się na popularne tytuły, to pojawią się tłumy, warto zatem do znanych gier dorzucić coś mniej znanego bądź coś nieco starszego (np. Mortal Kombat), co by trochę mniej kumaci gracze mogli się pobawić w coś prostego. Największym problemem jest zachowanie porządku. Trzeba tak zgrać wszystkich pomocników, aby stoły z komputerami stanęły tam gdzie powinny na cza s, aby stworzyć sieć komputerową (jeśli nie zdecydujemy się na WiFi, to przydałoby się trochę kabla sieciowego oraz zaciskarka) i aby gracze mogli rozpocząć grę w wyznaczonej porze, a same rozgrywki były tak przemyślane czasowo, by nie zakończyły się o godzinie 3 nad ranem. Sam termin turnieju jest też istotny. Warto się zorientować, czy przypadkiem w tym samym czasie nie odbywają się jakieś inne, większe imprezy, które ściągną naszych potencjalnych gości. Długie weekendy, czy okresy wolne od szkoły też są złym pomysłem, gdyż może się okazać, że wszyscy wyjechali nad jezioro zadbać o swoją gamingową opaleniznę.
Turniej gier podczas otwarcia klubu Amplitron na Politechnice Warszawskiej |
Pojawia się tu również kwestia nagród. Jeśli jest to turniej organizowany na jakiejś uczelni wyższej, można liczyć na dodatkowe dofinansowanie i zakupić za to nagrody. Dobrym rozwiązaniem może okazać się wpisowe w wysokości kilku złotych, bądź po prostu przekonanie sponsorów, że warto rzucić trochę nagród na najlepszy na świecie turniej gier komputerowych, bo druga taka okazja może im się nie trafić. Dla chcącego nic trudnego. Jeśli na Waszym turnieju pojawi się nawet 10 osób i będziecie widzieć, że goście są zadowoleni z czasu spędzanego na waszej kameralnej imprezce, z pewnością będzie to dla Was sukces.
Imprezy mniejszego kalibru odbywają się co krok i są potrzebne o wiele bardziej niż te z potężnymi koncernami na zapleczu. Ostatnio popularne są uczelnie, niedawno mieliśmy okazję słyszeć o ATGK – Akademicki Turniej Gier Komputerowych na Politechnice Warszawskiej, czy też o sTGK – Studencki Turniej Gier Komputerowych w SGGW w Warszawie. Mniejsze turnieje w kafejkach internetowych, czy te troszkę większe w szkołach są idealnym polem do popisu dla młodych talentów oraz świetną okazją do zebrania ciekawego doświadczenia, które w przyszłości, jak możemy się przekonać się na przykładach osób, które dziś są odpowiedzialne za PGA czy HLC, może zaowocować w stały dopływ gotówki do portfela.
#1 | po1nt
2008-06-20 09:05:29
#2 | FervenT
2008-06-20 10:40:07
#3 | cwirek
2008-06-20 11:44:06
Co do turniejów, od czegoś trzeba zacząć. Jeśli pokaże się, że potrafi się zorganizować coś małego, to z biegiem czasu przyjdzie moment na coś większego :)
#4 | po1nt
2008-06-20 12:03:26
#5 | `b0ciaM!
2008-06-20 15:24:37
#6 | Rostek
2008-06-20 16:10:15
#7 | AnT
2008-06-20 17:56:26
#8 | `b0ciaM!
2008-06-20 20:44:41
#9 | M4rko
2008-06-20 20:51:29
#10 | illio
2008-06-20 23:25:06
#11 | Esse
2008-06-21 00:19:43
jeśli plakat jest fajny to zwykle jest przy okazji kolorowy i co najmniej a3, bo inaczej nie widać
a wtedy z groszy robią się większe sumy ;P
#13 | Rostek
2008-06-21 01:28:58
#14 | Esse
2008-06-21 02:28:59
oczywiście jeszcze dochodzi problem gdzie to rozwiesić... (prawie wszędzie jest zakaz i ryzykuje się mandatem ;P)
#15 | Sliterin
2008-06-21 22:24:51
#16 | Esse
2008-06-22 01:04:50
#17 | Sliterin
2008-06-22 01:12:19
#18 | Krolewicz
2008-06-22 01:16:59
jeden klei a drugi oslania :)
#20 | enjoy
2008-06-22 14:48:35
#21 | Rostek
2008-06-23 03:10:58