To jak to w końcu jest?
Chciało by się dodać do tego jakże twórczego tytułu "z nami Polaczkami", ale może darujmy sobie ironizowanie na wstępie i przejdźmy jak najszybciej do tego jakże, wydaje mi się, potrzebnego tekstu. Niedawno ktoś gdzieś (chyba nawet na naszym serwisie) napisał kilka również wtedy potrzebnych słów, na temat tamtejszej sytuacji e-sportu w naszym kraju. Być może byłem to nawet ja, nie będę teraz rozpamiętywał - istotne, że było to (znów się powtórzę) potrzebne. Bo przecież trzeba mówić o gamingu, albo inaczej - należy, jeżeli chcemy aby się rozrastał.Zacznijmy może od Polski i gorącego tematu w tym roku, jakim były dwie najjaśniejsze imprezy w naszym kraju. Mowa rzecz jasna o eliminacjach do ESWC i "rodzimym", wydawało by się oszlifowanym już diamentem - PGA. Bardzo mi przykro, ale jak o ESWC mógłbym pisać godzinami, tak o PGA będzie skromniej - dlaczego? Ponieważ po prostu nie miałem możliwości się tam pojawić, nad czym strasznie ubolewam (i znów dlaczego mnie nie było? wtajemniczeni wiedzą, zostawmy to). Polskie eliminacje Electronic Sports World Cup Polska 2006 były, nie ukrywajmy, pierwszą tak dużą imprezą e-sportową w naszym kraju. Zebrała ona ponad 6000 widzów (tak przynajmniej mówią nieoficjalne statystyki), z czego z całą pewnością spora część zawierała przypadkowych widzów, jak my to nazywamy "laików". To nie jest jednak wcale minus, wręcz przeciwnie - niech ludzie zaczną poznawać co to sport komputerowy, niech go chociaż po części zasmakują oglądając pocących się chłopców, grających w gry komputerowe - o co? o dużą kasę! i nie tylko, ale o tym była już mowa i myślę nie ma sensu się na ten temat szerzej rozwodzić.
Tak, ESWC było udane - mimo kilku opóźnień, niedociągnięć itp. spraw, które niezależnie od organizatorów po prostu wynikają... a może to JESZCZE brak doświadczenia? O tym później. Tak czy inaczej, wszyscy (Ci wtajemniczeni) świetnie zdają sobie sprawę, że ten nazwę to "bodziec" wiele nam dał. Nam, czyli tym od e-sportu: graczom, fanom, redaktorom i wszystkim tym, którzy w tym siedzą. Wiele - co to właściwie znaczy? Cóż, nie znaczy to nic innego, jak rozgłos, wspomniane doświadczenie (zarówno dla graczy, jak i dla organizatorów), zyski (również i dla obydwu ze stron), jak i to ostatnie - emocje. Emocje rzecz jasna dostali również i kibice, chociaż wspomniani wcześniej laicy wydawali się mieć raczej kamienne twarze - czy to z wrażenia, czy ze zdziwienia, czy też z nudów - kto ich tam wie. Fakt faktem, czy też reasumując: Wyszliśmy na plus. Kolejny plus dla rozwoju gamingu w naszym kraju, nic tylko się cieszyć! Jeszcze niedawno, jak już wspomniałem gdzieś na początku, ubolewaliśmy że jesteśmy w tyle, że e-sport u nas to dno itd. Jak widać czas okazał się być tym razem naszym sprzymierzeńcem, mam nadzieję, że się ze mną zgodzicie.
Wspomniani widzowie
Przejdźmy może teraz na chwilkę do drugiego i również ważnego trzonu tej kolumny - obiecanego wcześniej tekstu na temat PGA.
Poznań Game Arena 2006 - kolejna już edycja tradycyjnego w naszym kraju, nazwijmy to po "amerykańsku" eventu. Szczerze mówiąc jakieś pare miesięcy przed jego startem, po zapowiedziach organizatorów podchodziłem do niego raczej sceptycznie. Myślałem sobie, "a tam, kolejna LANowa imprezka z kilkoma turniejami i średnimi nagrodami". Nie mogłem się bardziej mylić. Z resztą, nawet nie jestem w stanie oddać tutaj tego, co na prawdę się tam działo - najlepiej zrobili to moi koledzy z redakcji, pisząc szeroko i tematycznie sformułowane artykuły, kolumny i nie zapominajmy - prowadząc relacje na żywo. Jasnym jest, powiedziałbym nawet tworząc przysłowie - jak słońce, że ogromu tej imprezy i klimatu na niej panującego nie można odzwierciedlić po prostu na niej nie będąc. Jak już się wcześniej przyznałem - mnie tam nie było, ale chociaż część tego wszystkiego wspaniale mi naświetlono. Po co te całe rozwodzenie się i śmiałbym rzec, emocjonowanie się nią? A no właśnie po to, aby chociaż po trosze wyeksponować korzyści, jakie (jako kolejne już wydarzenie gamingowe w Polsce 2006 roku) przyniosła ona e-sportowi w naszym kraju.
Polacy łaknący... e-sportu?
Dwa duże plusy, chociaż było też kilka innych, tych mniejszych - to one sprawiły, że w moim mniemaniu sport komputerowy u nas na prawdę się rozwija. Wszystko to sprowadziło się, na większy czy to mniejszy przełom. Sami przyznacie chyba, że 2005 rok takich korzyści nie przyniósł. Fakt - było WCG i parę innych imprez, ale tak dobrze jeszcze na prawdę nigdy się nie mieliśmy. Można tutaj, abstrahując już od głównego wątku, marudzić na temat ciągłych problemów ze sponsorami (polecam tutaj świetny tekst Hayabusy, o którym niedawno było głośno - zatwardziali e-sportowcy z łatwością go odnajdą), bo wiadomo jak to jeszcze u nas nie jest rozwinięte i jakie, zacytuję tutaj właśnie Hayę "kilometrowe mury" trzeba przejść, aby ten prawdziwy sponsoring uzyskać. Ja natomiast nie skreślałbym zaraz tego tak szybko, inaczej - dał bym temu trochę czasu, czasu którego tak potrzebował nasz polski światek e-sportowy na pierwsze bodźce do rozwoju.
Tak, on trzyma w ręku prawdziwe złotówki!
Przejdźmy może (na chwilkę tylko, z racji tego iż reszta świata nie znajduje się na pierwszym planie tej kolumny) do tematu cybersportu i jego stanu w innych krajach, jakże ważnego dla czytanego przez was tekstu. Cóż, to widać znakomicie i widać od dawna, jak ma się to wszystko "tam, u nich". Imprezy, pieniądze, kontrakty, sponsoring, wzajemne korzyści, emocje - tego zawsze mieli "oni", nazwijmy to po kiepskiemu - full. Ba, nie dość że mieli tego wszystkiego więcej, częściej, ładniej i lepiej, to jeszcze nasi musieli jechać do nich (daruję sobie już wstawiania ""), żeby tego zasmakować. Cóż, teraz nie dość, że i my wzięliśmy już sobie gryza z tego wszystkiego (lepszy rydz, niż nic prawda?), to jeszcze tym razem role się odwróciły - to oni musieli przyjechać do nas (mowa rzecz jasna o PGA 2k6).
Polski e-sportowiec w akcji
Kończąc tę kolumnę, pragnąłbym ją jakoś podsumować - wypadało by, prawda?. Pierwsza myśl, a raczej odpowiedź na pytanie zawarte w tytule jaka mi się nasuwa, to "Jest dobrze!". Dlatego też nie pozwalając już umysłowi na dalsze, w zasadzie niepotrzebne rozwodzenie się nad tym, właśnie tak pragnąłbym ją podsumować licząc jednocześnie iż udało mi się właściwie przekazać wam to, co na prawdę chciałem.
Co przyniesie nam rok 2007? c.d.n.
Podziękowania, dla:
- PGA Team, za TEN bodziec
- eSports.pl, za jego ciągłe podtrzymywanie
Zdjęcia zaczerpnięto z galerii PGA
#0 | matisyaho
2006-12-21 23:37:27
co do q4 i qw. w sumie to jednak te same dobre quejki. moze wiec wystarczy zmienic nazwe gry :)
#0 | j0k3r
2006-12-22 01:24:41
#0 | j0k3r
2006-12-22 01:25:19
#0 | j0k3r
2006-12-22 01:25:59
#0 | freak > elies :(
2006-12-22 02:15:10
pisalem na szybko ;)
#0 | j0k3r
2006-12-22 03:05:09
Teraz gra sie w to, w co oplaca sie grac... i w to, co rowniez oplacalne jest dla dystrybutorow, z czego moga miec kase promujac to na turniejach e-sportowych, ktore przyciagajac coraz to wieksze rzesze fanow sprawiaja, ze gra jest sprzedawana. Dlaczego CS nadal zyje? bo ludzie to kupuja i graja w to. Tutaj zaczyna sie zaleznosc jednego od drugiego, wzajemnie i bezposrednio: gracze-firmy, firmy-gracze. Pro gamerzy promuja ich gry, a ludzie je kupuja i dalej: ludzie je kupuja, zaczynaja grac i czesc z nich staje sie pro graczami, Ci ostatni powiekszaja scene, jezdza na turnieje itd. itd. kolko sie zamyka... no i co lepsze - kreci sie. To cos jak... machina.
#0 | j0k3r
2006-12-22 03:15:09
Gry robi sie dla pieniedzy, nie dla pasji. Pasje tworza gracze i oni rowniez tworza scene, a co za tym idzie - cala otoczke gry, ktora jesli przezyje dluzej niz (przykladowo) rok, wyrabia swobie wsrod nich opinie.
Faktem jest, ze jedne gry maja w sobie \"to cos\", inne nie - niestety, nie kazdej firmie udaje sie to osiagnac, przez co gry nie wciagaja, nie sprzedaja sie i przestaja istniec wsrod poniekad okreslonego kregu nabywcow.
#0 | freak > elies :(
2006-12-22 04:13:00
nie ukrywajmy, najbardziej popularne gry to gry proste, takie jak CS. tzn. CS, by grac na najwyzszym poziomie jest cholernie ciezki do opanowania, ale tutaj nie trzeba spedzac godzin, by sciagac mody, robic configi i tak dalej. sciagasz steama, kupujesz karta, sciagasz ze steama CS\'a i grasz. ot cala filozofia. gra polega tylko i wylacznie na aimie - movement opanowujesz bardzo szybko i jest on stanowczo ograniczony. dlatego CS jest popularny :)
#0 | freak > elies :(
2006-12-22 04:21:31
dlaczego granie jest fajne? bo to jest wspolzawodnictwo, ale wspolzawodnictwo nie zobowiazujace do tak wielkich poswiecen. ot sobie wchodzisz na serwer (5sekund) i skill przybywa ci. oczywiscie, by grac na najwyzszym poziomie w jakas gre ktorej scena jest aktywna trzeba ogladac swoje demka, analizowac bledy itp. ale mozna grac ot tak sobie i byc w czolowce.
dlaczego ja gram? bo jestem leniwy. czasem, kiedy nie chce mi sie czytac ksiazki, nie ma nic w tv i nie chce mi sie isc gdzies do znajomych po prostu wlaczam kompa. wspanialy sposob na zabicie wolnego czasu :D
#0 | j0k3r
2006-12-22 13:07:46
#0 | AvangarD
2006-12-22 20:16:07
#0 | MerT
2006-12-23 13:12:53
#0 | 3r!c
2006-12-23 17:37:14