Powrót do CoD1. Czy jest to możliwe?
Jak poznać, który tytuł Call of Duty jest obecnie grany i uznawany za ten „scenowy”? Po pierwsze patrzymy na ilość graczy, po drugie na legendy i najlepszych. W zasadzie to drugi czynnik tworzy tak naprawdę ten pierwszy. Jeśli najlepsi z Call of Duty 1 przenoszą się na Call of Duty 2, automatycznie większość tych teoretycznie słabszych i średniaków robi to samo. Identycznie było w przypadku przejścia z Call of Duty 2 na Call of Duty 4. Tak naprawdę to czołówka europejskiej sceny podejmuje decyzję. Czy zawsze słuszną? Czas to weryfikuje, ale jeśli najlepsi przechodzą na nowsze wersje, to przecież za nimi pójdą organizatorzy turniejów, obserwatorzy sceny, cała ta machina napędzająca środowisko graczy, a więc w sumie najważniejsze - duża ilość turniejów, nagrody i tak dalej.Graliśmy Call of Duty 1, gdzieś tak dwa lata - jak nie więcej. W międzyczasie było także United Offensive (dodatek do pierwszej części CoD - nie znalazł uznania mas). Później przyszedł CoD2, wszyscy doszli do wniosku, że warto spróbować czegoś nowego - no i tak przeszliśmy. Minął 2006 rok, minął 2007 i pojawił się CoD4. Prawie dwa lata gry - znowu - i wychodzi kontynuacja. Tym razem dość sceptycznie do owej kontynuacji podchodziliśmy, jak do wszystkiego, co wydawało Activision - firma straciła zaufanie graczy po perypetiach z CoD2 (brak patcha poprawiającego bugi, brak antycheata, ogólny brak wsparcia dla trybu multi przez bardzo długi czas od wydania gry).
Mącono jednak strasznie - masa wywiadów, masa informacji, co ciekawe częste wdawanie się producentów i wydawców gry do rozmów na forach internetowych w tematach związanych z trybem multiplayer. Zapewniano, że tym razem multiplayer będzie dopieszczony, bo stworzony z myślą o graczach sieciowych i ogólnie warto będzie zacząć grać w Modern Warfare. Dziwnym trafem gra przeciekła do niemieckich graczy i trochę przed jej wydaniem mieliśmy już pełny opis i masę screenów. W dodatku wcześniej pokazywano ją na targach w Lipsku, gdzie do testów zaproszono jednego z najlepszych niemieckich graczy - Enrico „Fuchsstute” Ausborna (ówczesny Team Speedlink). Niemiec oczywiście tytuł zachwalał. Wyszło w końcu demo, dość ciekawe i gdzieś tak w grudniu 2007 już wiedzieliśmy, że kolejny rok będzie pod znakiem „czwórki”.
Nikt jednak nie myślał, że być może będzie to przejście tylko na rok. Dlaczego? Bo już, lada moment, na pułkach sklepowych wyląduje World At War i znów będzie dylemat: przechodzić, czy zostać?
CoD5 nachodzi! Szybciej niż poprzednicy...
Już teraz zdania są podzielone. Większość chce chyba jednak pozostać. Po przejściu na MW wszystko się już unormowało, a kolejna zmiana pociągnie znowu za sobą masę innych. Jak ich uniknąć? Zdecydowanie pozostać przy „czwórce”, choć na pewno jakieś spustoszenie „piątka” wywoła. Gdy jednak większość zostanie, WaW będzie mógł pochwalić się sceną na poziomie wspominanego wyżej dodatku do vCoD-a United Offensive. I będzie dobrze. Oczywiście CoD5 może być hitem, który podbije serca milionów graczy sieciowych na całym świecie, wtedy będziemy mieli do czynienia z powtórką z zeszłego roku. Jak będzie? Obecnie trudno to potwierdzić. Call of Duty 5: WaW znów ma nas zaskoczyć (jak każdy nowy tytuł wydawany przez Activision z tej serii). W związku z tym, wszyscy mają chyba dość. Przede wszystkim, dość innowacji i coraz szybciej wychodzących kontynuacji, co przecież w znacznym stopniu destabilizuje scenę. Każde kolejne przejście będzie wywoływało następne - po wyjściu kontynuacji. A kolejne numerki Call of Duty lubią wychodzić ostatnio coraz częściej. Czy wpadniemy w wir corocznych zmian? Jest na jakaś rada na te ciągłe zawirowania? Okazuje się, że tak. Mowa o powrocie do korzeni...
Ostatnio gracze - zarówno polscy, jak i europejscy - spekulują (choćby tutaj i tu) czy aby przypadkiem nie zmierzamy powoli w kierunku vanilla Call of Duty. Wszystko zaczęło się od turnieju, jaki postanowiła zorganizować Cyberathlete Amateur League o nazwie: „A call back to duty”. CAL stworzyło europejską wersję tego turnieju, zaraz ktoś pomysł podchwycił i rozreklamował, choćby na Tek-9.net. „Sam pomysł zmiany gry na „starą” narodził się jakoś dwa tygodnie temu na kanale „invite” (VIP-owski kanał ircowy CoD4, na którym przesiaduje i rozmawia czołówka sceny Modern Warfare - dop.red.) gdzie Kleineman z Robem, którzy są odpowiedzialni za multiplay pug, chcieli zrobić mały turniej w Call of Duty. Jednak coś nie bardzo to reklamowali, aż w końcu pomysł podłapali Amerykanie - a może już wcześniej mieli to w planach? - nie wiem. W każdym razie zrobili CAL w vCoD-a.” - tak w telegraficznym skrócie powstanie całego przedsięwzięcia tłumaczy nam Piotrek „reaktiv” Przyłubski - znany w środowisku gracz.
Call of Duty 1 było naprawdę świetne i dobrze grało się w niego zarówno mnie, jak i wielu innym zawodnikom. „Call of Duty 1 zawsze było i będzie najbliższym mi tytułem z serii, nieważne jakie będą następne. Osobiście bardzo chętnie wróciłbym do grania w Call of Duty 1. Uważam, że ta gra miała w sobie to „coś”. Dodatkowo w porównaniu do Call of Duty 2 czy 4 wymagała od gracza dużo więcej umiejętności, granie było wyzwaniem.” - wyznaje Grzegorz „monthy” Kandziora - znany na scenie gracz, zawodnik Dlink-PGS na platformie CoD4. Nie inną opinię ma wspominany już w tym tekście reaktiv - Pomysł z powrotem do vCoD, był i jest całkiem fajny. Od czasu do czasu pogrywam sobie w niego, z racji, że dużo bardziej mi się on podoba od CoD2 czy CoD4.”.
Do tego atmosfera na scenie za czasów CoD1 była naprawdę świetna, a wspomnienia takich nicków jak G4RWIN, kickR czy choćby messias wzbudzają chyba u większości chociaż mały dreszcz emocji. Może ktoś z nich by wrócił? Ciekawe jak dziś taki Davy z Tek-9 czy Mick będący rezerwowym w Dignitas radziłby sobie na mp_harbor... „Ogromnie bym się cieszył, gdyby lud wrócił do CoD1, ze względu na to, że była to naprawdę świetna gra! Ja sam mam z nią związanych masę miłych wspomnień. Gdyby się tak stało, to dodatkowa frajda płynęłaby z tego, jakiego psikusa wykręciliśmy wydawcy.” - pisze nam kapitan niegdyś całkiem dobrze prosperującego na scenie vCoD-a klanu Best Gun Force - Andrzej Oksiak (bliżej znany środowisku CoD jako... Andrzej).
Również chciałbym powrotu do vCoD. Chciałbym zobaczyć wspominanych wyżej graczy w akcji, nie tylko w jednym turnieju czy meczu, ale ogólnie w całym sezonie. Chciałbym poczuć te emocje z meczu „jedynki”, nie tylko za pomocą ircowego scorebota jak kiedyś, ale w dobie dzisiejszej techniki streamów. Taką powtórkę dawnego EuroCupa, w którym brytyjskie riZe odprawiło z kwitkiem kolejno team9, a następnie w finale niemiecką Ocranę.ATI. Do tego te polskie starcia - FearFactory z BMF-em...
Każdy, kto pamięta te czasy, chciałby to jeszcze raz przeżyć, a gracze zapewne być częścią takich wydarzeń. Jest to jednak wybieganie w przyszłość powiązanie z fantazjowaniem. Patrząc trzeźwo wiem - chyba nie tylko ja - że tego raczej już nie będzie.
„e*Star: hardrockers” - takie akcje tylko w archiwum.
Choć kto wie, może jednak jakaś tam szansa na zamianę „czwórki” w „jedynkę” jest? Bo przecież CoD4 w końcu i tak się wypali (o ile już się nie wypalił). Trzeba jednak przyznać, że musiałoby być przejście mas i bardzo duża ilość pracy organizatorów i ogólnie scenowiczów, tak jak w przypadku zastoju za czasów „dwójki” - a jak sam wcześniej wspominałem, gracze ogromnych zawirowań mają już dość, w dodatku jak w dzisiejszych czasach w ogóle zdobyć środki na promocję starej gry? „Żeby takie coś (powrót do vCoD - dop.red.) się stało, musiałby ktoś ładnąs kasę wyłożyć na jakiś LAN, albo na zachętę turniej online. No ale tak się nie stanie, a szkoda, bo vCoD to była gra, nie to co teraz. Ale skoro nie ten vCoD, to mam nadzieję, że ESWC da szanse choć CoD4 i żaden CoD5, CoD6 czy inne dziadostwo nie zastąpi gry. Choć wolałbym oczywiście vCoD-a na ESWC.”- tłumaczy reaktiv. Jak widać, gracze chcieliby CoD1, jednak dość trzeźwo patrzą na sytuację, w dodatku wciąż wiążą jakieś nadzieje z Modern Warfare. Ale jak przekonuje Andrzej, nawet gdyby jeszcze trochę miał być grany CoD4, pamiętający czasy vCoD dość szybko odnaleźli by się w realiach CoD1 - „Dla prawdziwych oldschool'owców grających dla przyjemności nie stanowiłoby to (powrót do vCoD - dop.red.) aż tak wielkiego problemu.”. Do tego wszystkiego pozostawienie MW dla vanilla Call of Duty byłoby dla nich pestką - „Ogólnie wolę CoD4, ale powrót do CoD1 z okazji np. piątej rocznicy gry, nie byłby taki zły.” - wyznaje Kamil z dawnego składu de profundis, szerzej rozpoznawany jako powerslave.
Pamiętający czasy pierwszej części Call of Duty to tylko jedna grupa aktualnych graczy CoD4, którzy to rzekomo mieliby stanowić o sile sceny „jedynki”. Kolejną grupą, są zawodnicy świeży na scenie. Tacy, którzy stali się jej częścią za Call of Duty 2, albo dopiero po wyjściu MW. Trzeba przyznać, że niewiele osób z tej drugiej grupy zechciałoby przejść z CoD4, na CoD1, bo dla tych, którzy wcześniej z serią nie mieli do czynienia „jedynka” nic nie znaczy. Nie po to niektórzy podkręcali sprzęt, żeby dalej biegać i strzelać w przestarzałych realiach graficznych vCoD-a. Są osoby, którym zmiana platformy na starszą nie jest na rękę. Mariusz „marikkkk” Klimowicz (aktualny reprezentant Dlink-PGS) napisał wprawdzie krótko, ale w jednym zdaniu zawarł całe swoje stanowisko w sprawie zmiany - „Ja bym się nie przeniósł i tak ogólnie to zły pomysł.”. Jak widać przekonanie do gry aktualnych graczy CoD4 w cale nie jest takim łatwym zadaniem, masowy nawrót odpoczywających od gry chyba również jest mało prawdopodobny. Wprawdzie na CoD4 kilka legend sceny sprzed ładnych paru lat wróciło, ale nawet przewrót w kierunku CoD1 niewiele by dał, bowiem zajęci życiem osobistym, kilka lat starsi gracze aktualnie dawne granie mają tylko we wspomnieniach i zapewne w cale ten stan rzeczy ich nie przeraża. Ten kto chciał wrócić do grania, ten już wrócił. Reszta widocznie o zawodowym strzelaniu dawno już zapomniała. „Scena vCoD już nie istnieje, osoby, które tworzą scenę CoD4 to w większości nowi gracze, którzy zaczynali od CoD2 albo innych gier. Tych „oryginalnych” jest mało. Dlatego też próba powrotu na stare „śmieci” nie wypali, nie ma takiej możliwości” - pisze reaktiv.
Powoli zaczyna nam rysować się sytuacja, w której o masowym przejściu nie ma mowy. A przecież nawet gdyby, udało się sporą część graczy zachęcić do powrotu, jakoś stary tytuł trzeba by wypromować, aby nie grać tylko o przysłowiową pietruszkę. Wszyscy wiemy, że łatwe to nie jest. Wystarczy przypomnieć sobie zakrojoną akcję promocyjną Call of Duty 2. Ile wtedy było zachodu z wypromowaniem gry w poważnym e-sportowym świecie, a jak mizerny był efekt. W zasadzie LAN-y to mieliśmy tylko te „scenowe”, czyli organizowane przez crossfire i zarząd tek-9, czy cod.se. WSVG to wyjątek, który tylko potwierdza regułę. Wątpię więc w to, że nawet i-Series skusiłoby się na „jedynkę”, nie mówiąc już o WCG, ESWC, czy organizacjach takich jak MYM, SK Gaming i inne czołowe - a przecież o to wszystko przez te cztery lata nam chodziło. O promocję i e-sportowe salony. Wbijanie się na nie przy pomocy CoD1 to syzyfowa praca.
Wszystko wskazuje więc na to, że akcja „Powrót do przeszłości” jest nierealna do wykonania. Pomysł powrotu wielu osobom się podoba - głównie pamiętającym czasy „1” - i pozwala niektórym przenieść się te kilka lat wstecz. Widać wyraźnie, że serce starych wyjadaczy mówi: wracajmy! „Jednak... nie zawsze w parze z sercem idzie głowa i szanse na powrót do vCoD są nikłe. Ile osób nie wróciłoby do CoD1, to na scenach innych CoD-ów zostałoby ich wystarczająco dużo by przyćmić nawróconych. Nie można byłoby liczyć na większe LAN-y, które trzymałyby „gwiazdy” przy tej grze, a w CoD4 czy CoD5 pojawiłyby się nowe gwiazdeczki, których zmagania mniej utalentowani gracze mogliby z powodzeniem śledzić.” - wypomina Andrzej.
„e*Star: Italian Job” - kolejne wspomnienie vCoD.
Jednak zachęcenie graczy i promocja gry to jedno. Monthy znajduje kolejne powody, dla których CoD1 nie prędko znajdzie uznanie w e-sportowym świecie takie, jak choćby aktualnie CoD4 - „Natomiast do idei zaistnienia Call of Duty 1 jako gry e-sportowej podchodziłbym sceptycznie. Mimo że chętnie bym się pod ten pomysł podpiął to jednak w wielu aspektach ustępuje ona swoim następcom. Jako gra trudniejsza, ma mniejszą grywalność, jest wolniejsza, przez co mniej pokazowa, a co najgorsze jest zbugowana od początku do końca. Mam na myśli „podobno” niemożliwy do wyeliminowania clipping. Moim zdaniem taki ruch jest niemożliwy, chociaż bardzo tego żałuję.”.
Wygląda na to, że nieprędko znów będziemy ze zniecierpliwieniem śledzić zmagania na mp_neuville czy mp_harbor. Podsumowanie całego felietonu będzie więc radosne jedynie dla tych, którzy za „jedynką” nie przepadają. Natomiast odpowiedź na zadane w tytule pytanie rzecz jasna negatywna. Dlatego też może zamiast sumować, wrzucę ostatnie zdanie, jakie na ten temat napisał mi wspominany już wyżej Andrzej - „Czasem fajnie pomarzyć i to niestety chyba tylko tyle... ”.
#83 | chojrak
2008-09-26 16:26:52
#84 | psiocha
2008-09-29 09:04:38
#85 | XERUS
2008-09-29 11:39:38
#90 | qbarcaaaa
2008-10-06 13:32:01
#91 | qbarcaaaa
2008-10-06 13:36:29
#91 | Horacy
2009-06-01 08:40:26