Na 5 minut przed GameGune 2008
Gdyby Quake 3 miał odzwierciedlać jakieś zwierze, to z pewnością byłby kotem. I to nie byle jakim. Przysłowiowe dziewięć żyć to w tym wypadku stanowczo za mało na ten twór. A gdy już się wydaje, że to koniec jego przygód w świecie żywych – ten, jakby na złość, raptownie spada na cztery łapy. I tak spada i spada już od wielu lat, ale upaść jakoś nie może. Innymi słowy ten najbardziej elitarny tytuł wśród FPS-ów po prostu odmawia przejścia w zaświaty. Widać nie było mu to pisane. Esportowi prorocy, przepowiadający jego rychłą śmierć, jak się mylili w 2004, tak też się mylą w 2008. Za nami wszak niesamowity turniej ESWC Masters, a przed nami równie świetnie zapowiadający się GameGune.I co tu dużo mówić – cieszę się na ten event jak małe dziecko, które właśnie pierwszy raz zasmakowało słodziutką watę cukrową. Tak również smakuje oglądanie Q3 na najwyższym poziomie – oczy się radują, a umysł momentami niedowierza. Nie ma obaw, żeby tym razem było inaczej. Taki, a nie inny stan świadomości zagwarantują nam bowiem uczestnicy hiszpańskiego turnieju. A ich lista, mimo tego, że niezbyt długa, z pewnością jest imponująca. Marką samą w sobie stanowią niektóre ksywki, za którymi niejednokrotnie kryją się wspaniałe esportowe historie, godne napisania niejednej biografii. Zaś kolejny rozdział dopiszą oni sami, bowiem pióro leży w ich dłoniach i tylko od nich zależy, jaki będzie kolejny akapit. Ja z kolei spróbuję przewidzieć losy tego arcyciekawego wydarzenia. No to jedziemy!
Lineup GameGune 2008
- av3k
- noctis
- Krysa
- GUArd
- czm
- Jibo
- fox
- Spart1e
- Nike
- Cooller
- geo
- draven
- Vo0
- Apaje
- terry
- Phoenix
- Timmy
- Allter
- Pozi
- Sl1p
- Doce
- break
Zasady turnieju
- Modyfikacja: CPMA 1.46
- Gameplay: VQ3
- Timelimit: 15
- System rozgrywek: dwufazowy
-faza grupowa: best of two – co oznacza możliwość remisów,
-z grupy wychodzi dwóch zawodników z największą ilością punktów
-faza playoff: drabinka double elimination. - System map: ESWC
-gracz A i B są wybierani poprzez losowanie monetą,
-gracz A wyrzuca jedną z 5 map
-gracz B wyrzuca jedną z pozostałych 4 map
-gracz B wybiera jedną z pozostałych 3 map
-gracz A wybiera jedną z pozostałych 2 map
-pozostała ostatnia mapa jest rozgrywana w przypadku remisu (tylko w drabince DE) - Map pool:
-ztn3tourney1
-pro-q3dm6
-pro-q3dm4
-pro-nodm9
-hub3aeroq3
Lista nieobecności |
Mimo że powyższa lista graczy wywołuje na mojej twarzy uśmiech od ucha do ucha, to większość osób zainteresowanych turniejem wie, że mogło być znacznie lepiej. Nie tylko chodzi liczbę samych chętnych, ale także o jakość widowiska, która z pewnością poszła by znacznie w górę. Niestety z imprezy wycofało się wielu świetnych zawodników.
Najsmutniejszą informacją jest z pewnością brak młodziutkiego kata zza białoruskiej granicy – Cyphera. Na jego absencji bez wątpienia skorzystają najbardziej sami uczestnicy zabawy, zaś z naszego punktu widzenia – ucierpi na tym zjawisko. I to w nie małym stopniu. To, co Alexei zaprezentował podczas ESWC Masters trudno właściwie opisać słowami. Totalna anihilacja niemal każdego przeciwnika. Gra wyniesiona na zupełnie inny poziom, którego szczerze mówiąc dawno nie widziałem. Ciężko zadziwić mnie umiejętnościami z raila, ale to co wyprawiał przy pomocy tej broni młody Białorusin przechodziło ludzkie pojęcie. Momentami wyglądało to jakby w jego rękach siedział ukryty aimbot.
W tak naturalny, wydawało by się – dziecinnie prosty sposób, w tak niesamowitych momentach jego strzały docierały z powodzeniem do wroga, że różnorakiego spamu, wywołanego podziwem na GTV nie było końca. Jego movement, timing, celność, opanowanie, kontrola mapy były niemal perfekcyjne. Dzięki temu Maestro dyrygował swoimi oponentami jak tylko chciał. I mógłbym pewnie tak się rozwodzić na jego temat jeszcze przez kilkaset słów, ale to nie czas i miejsce by to czynić. Fakt faktem, zjawisko na braku Cyphera z pewnością ucierpi. Zapewne również sam poszkodowany nie czuje się z tym za dobrze. Byłby on bowiem murowanym faworytem do złota. Powód jego nieobecności – problemy z wizą. Komentarz chyba zbędny.
Tego widoku tym razem nie zobaczymy. /fot. Carmac.
Z pewnością dla nas niefortunną informacją jest to, iż początkowo wybierający się do Hiszpanii matr0x, nie otrzymał wolnego z pracy na czas turnieju. Wielka szkoda, bo dla Mateusza byłby to świetny – i zarazem ostatni – sprawdzian przed wielkimi finałami ESWC. Możliwe, że to właśnie podczas tego eventu zawodnik frag eXecutors odblokowałby się mentalnie i zaczął grać swoje. Matr0x zresztą sam przyznał w wywiadzie ze swoim bratem stingiem, że w meczu z foxem, na ESWC Masters, grał już zupełnie na luzie, bo wiedział, że i tak nie ma szans na dalszą fazę eliminacji. Widać to poskutkowało, bo urwał Szwedowi mapę i grał znacznie lepiej niż w pozostałych spotkaniach. A jak pamiętamy, fox ostatecznie zajął 2 miejsce w całym turnieju. No i jeszcze nie można zapomnieć o wygranej Mateusza z nadzieją Amerykanów – raphą.
Idąc dalej - z pewnością dziwi brak wydawałoby się sponsorowanych zawodników. Początkowo zapisani Amerykanie ZeRo4 i rapha z jakichś niewiadomych przyczyn wycofali się z turnieju. Zaraz, zaraz, ale przecież za nimi stoi potęga, jaką jest SK-Gaming. Nie bardzo chce mi się wierzyć w to, że nagle ci dwaj członkowie jednego z najsilniejszych multiklanów świata, znaleźli sobie lepsze plany na ten okres. Zwłaszcza rapha, który podobno grywa w Q3 całymi dniami, więc dziwnym jest, iż niespodziewanie chciałby on zrezygnować z tej jednej z niewielu imprez esportowych w tym roku. Pewnie gdyby chodziło o sekcję CS-a (nawet teoretycznie mieszkającą w USA) sytuacja wyglądała by zupełnie inaczej. Znów ciśnie się na usta jedno słowo – szkoda. Szkoda, bo każdy chce oglądać ZeRo4. Jego „comeback” może nie był zbyt spektakularny – ale na pewno wart uwagi, zresztą tak jak jego mecze, w których widać było tę iskrę oldschoolowego skilla.
John mógłby namieszać i pokrzyżować niejednemu plany. Jestem pewien, że jego gra wyglądałaby dwa razy lepiej niż na „Mastersach”. To samo tyczy się jego ziomka. Dla raphy GameGune mógłby być kolejnym bagażem cennego LAN-owego doświadczenia. Wszak już na paryskim ESWC widać było, że Shane się rozkręca z meczu na mecz. Jest to bez wątpienia jeden z ciekawszych newschoolowców na scenie, posiadający spory talent i co ważniejsze – ogromną motywację do gry. Nawiasem mówiąc Amerykanie, w dość licznej grupie, mieliby kolejną szansę aby w końcu pokazać się z dobrej strony, jak na nich przystało. Bo w tej chwili już chyba nikt nie wątpi, że Europa króluje nad USA jeśli chodzi o Quake’a 3. Sam czm nie podbije starego kontynentu. Na koniec tego wątku warto dodać, że prócz ZeRo4 i raphy, na turniej początkowo zapisał się znany głównie z Q4 LoSt-CaUzE oraz całkiem niezły destrukt. W Hiszpanii się jednak raczej nie pojawią.
Główna hala turnieju /fot. GotFrag.
Podobnie ma się sytuacja z właściwie jedynym świetnym duelowcem z Niemiec – k1llsenem. Marcel po nieudanej przygodzie w Paryżu, gdzie myszka odmawiała mu posłuszeństwa i był zmuszony oddać wszystkie gry walkowerem, nagle stracił tag drużyny – i to nie byle jakiej – mTw (Mortal Team Work). Jak się łatwo domyślić żadnej oficjalnej informacji o jego rozstaniu się z multiklanem nie było. Zaś powód nieobecności na GameGune, który podał k1llsen – brak sponsora – mówi chyba wszystko. Tym samym mamy kolejnego znakomitego zawodnika za burtą. Marcel to już nie ten sam gracz co trzy lata temu; już nie chłopiec do bicia. Jest on bowiem obecnie światowej klasy quakerem, tylko nie może tego jak na razie udowodnić.
Z kolei następnym, już niestety byłym uczestnikiem GameGune jest ArrW, młodszy brat legendarnego Z4muZa. Mimo iż Szwed dołączył nie tak dawno do norweskiej organizacji Oslo Lions i mimo że wykazał chęć dołączenia do zabawy, w Hiszpanii go zabraknie. Powód nie do końca wiadomy lecz można się domyślać, iż kolejny raz chodzi o sponsora, który jest, ale go nie ma.
Dotkliwym brakiem jest również absencja chociażby innego Białorusina (znów problemy z wizą) – eNemy’ego. Jego gra i nieprzeciętne umiejętności mogą się podobać widzom. Nierzadko stanowił on jednego z najgroźniejszych zawodników rosyjskich turniejów spod znaku Asusa, gdzie zawsze spisywał się co najmniej dobrze. Zaś poziom tych turniejów można jedynie porównać do wielkich finałów ESWC – jest ogromny. Jeśli miałbym typować czarnego konia GameGune, to właśnie jego bym wskazał na pierwszym miejscu. Z hiszpańskiej imprezy wycofał się również TDM-owy partner Coollera – Frozen. Nie sądzę jednak aby ten mniej znany rosyjski zawodnik miał szansę „coś ugrać” w nadchodzącej zabawie.
Odnotować warto także nieobecność francuskiej elity – link1na, unityego i falcumy, którzy jednak zapewne bardziej stanowili by mięso armatnie, niż stwarzali poważne zagrożenie. Z kolei z powodu trzęsienia ziemi w rodzinnym mieście RocketBoya w Chinach, jego również nie zobaczymy w akcji. Na koniec niespodzianka w niespodziance – przebywający na gamingowych wakacjach Toxjq (Toxic) początkowo (o dziwo) wyraził chęć uczestnictwa w evencie, a gdy już wszystko było dopinane na ostatni guzik – ostatecznie się z niego wycofał.
Zdziwienie było jednak małe – Johan zapewne boi się utraty statusu dominatora wszelkich duelowych imprez. Ponadto mocno nieprzygotowany Szwed za dużo by zapewne nie zdziałał, mógłby wręcz osłabić swoją reputację. Co więcej, Toxic ostatnio stwierdził, że Q3 mu się w ogóle nie podoba, i że jest to gra mniej skillowa niż Q4. Pomimo tych bredni miło byłby zobaczyć go w konfrontacji z resztą uczestników. Mr. Quick bogatszy o ogromny bagaż doświadczeń wyniesiony z kariery Q4 mógłby, ale nie musiałby, sporo namieszać. W tym miejscu ogłaszam koniec biadolenia i użalania się, pora bowiem przejść do meritum tekstu.
Faworyci turnieju |
Maciej ”av3k” Krzykowski – najlepszy i zarazem jeden z najmłodszych polskich graczy Q3 i Q4. O tym zawodniku słyszał już chyba każdy, nie tylko w Polsce, ale i na świecie. Okrzyknięty „Boy Wonderem” (cudownym dzieckiem) ten młody mieszkaniec Ostródy nie przestaje zadziwiać świata Quake’owego. Bez wątpienia można przyznać, że był on drugim najlepszym graczem Q4 naszego globu, do samego końca deptającym po piętach Toxicowi. Mimo ogromnego talentu jego nieco lekceważące podejście do gry przysporzyło mu sporo scenowych krytykantów i niedowiarków. Nie wróżono mu bowiem za dobrych wyników na ESWC Masters. Maciek jednak jak na złość – zamknął wszystkim usta zajmując bardzo wysokie, trzecie miejsce. A sytuacja mogłaby wyglądać jeszcze inaczej, gdyby po jego stronie drabinki nie było fenomenalnego Cyphera.
Ponadto widać było, że av3k rozkręcał się z meczu na mecz i grał coraz lepiej. W rezultacie sam sobie sprawił niespodziankę. Jak przyznał po turnieju – nie była to jego szczytowa forma, której jeszcze oczekuje. Niemniej krótki bootcamp z Vo0 na parę dni przed turniejem jak widać poskutkował. Po znakomitym występie Maćka w Paryżu śmiało można go wrzucić do koszyka faworytów hiszpańskiej wirtualnej fiesty. Jest to zresztą chyba pierwszy event LAN-owy Q3, w którym Ostródzianin wystąpi właśnie w tej roli. Wszystko poza TOP 4 będzie dla niego zawodem.
Przewidywane miejsce: trzecie.
Mocne strony: av3k był najbardziej agresywnym zawodnikiem w Q4 i bez wątpienia można stwierdzić, że przeniósł tę cechę również na platformę Q3. Z takim typem gracza walczy się bardzo ciężko, bowiem Maciek, kontrolujący mapę, wpada w pewnego rodzaju furię i naciera na przeciwnika jak oszalały zwierz. Jest przy tym zabójczo skuteczny, dlatego często jego wyniki są dość wysokie. Rzadko kiedy odpuszcza pojedynki – a już na pewno nigdy w momencie, kiedy jego przewaga jest znacząca. Swą wyższość zaś wypracowuje świetną, naprawdę momentami genialną kontrolą mapy, której wielu może mu pozazdrościć. Do tej mieszanki dodać należy również liczenie itemów stojące na najwyższym możliwym poziomie. Co więcej, nie od dziś wiadomo, że av3k w grze nie boi się zupełnie nikogo, toteż jego mentalna gra zupełnie nie sprawia mu kłopotów. Na koniec movement – szczerze mówiąc nigdy nie widziałem lepszego. Na dm6 potrafi „śmigać” szybciej niż sam Cooller. Zresztą w Q4 Maciek również deklasował wszystkich umiejętnościami szybkiego poruszania się po mapie. Ponadto mocnymi mapami boy wondera są dm6 i ztn.
Słabe strony: agresywność Maćka jak jest jego atutem, tak też jest jego największą zmorą. Av3k często pochopnie atakuje napakowanego jak wieloryb wroga, co skutkuje stratą kilku fragów w bardzo krótkim czasie. Innymi słowy Polak często jest agresywny w momentach, w których powinien zagrać defensywnie. Widać jednak gołym okiem, że taka pasywna gra zupełnie mu nie odpowiada. Kolejną jego słabością jest nieco odstającym aim (szczególnie spawarka) od reszty czołówki, co było widać na „Mastersach”. Jednak na szczęście nadrabia ten brak fantastycznym ograniem. Z kolei najsłabsza arena avka to zdecydowanie hub, którego z jakiegoś powodu nigdy nie odrzuca. Prosty przykład: przegrał tę mapę dość znacząco z ZeRo4 - graczem, który delikatnie mówiąc nie jest na niej najlepszy.
Anton ”Cooller” Singov – swoista żywa legenda i ikona Q3, faworyt wszelkich turniejów od lat. Mimo że nie widzieliśmy go już w akcji od bardzo dawna, jego postać zawsze dodaje każdemu eventowi pewnego specyficznego smaczku. Anton, który już zupełnie inaczej podchodzi do gamingu, zawsze jest, i prawdopodobnie będzie, jednym z najgroźniejszych i najbardziej utalentowanych graczy wszechczasów. Jest równocześnie jednym z najbardziej szanowanych i lubianych osób na scenie. Zaś jego legendarna, niegdyś łamana angielszczyzna do dziś powtarzana jest przy różnorakich okazjach i naturalnym procesem weszła do kanonu słów każdego miłośnika zielonych robotów. „Not my trouble” czy też „your lg is nothink on lan” zna każdy. Rosjanin nigdy się nie krył z tym, że Q4 nie był grą, która przysparzała mu za dużo radości. Od zawsze bowiem Q3 jest i pozostanie jego jedyną esportową wybranką.
To właśnie to w tej odsłonie Cooller czuje się jak ryba w wodzie. Zagadką jest jednak jego aktualna forma. Od kilku lat bowiem Anton podchodzi do gamingu z mocnym dystansem – często wytyka mu się, że już mu nie zależy i przez to przegrywa. Ostatnim turniejem, w którym brał udziały były rosyjskie eliminacje ESWC, gdzie zajął drugie miejsce za Nike. Na GameGune wszystko poza TOP 3 będzie dla niego rozczarowaniem.
Przewidywane miejsce: drugie.
Mocne strony: to co wyróżnia Coollera od innych, to dosłownie niesamowicie precyzyjna umiejętność kontroli mapy przy wysoce ofensywnej grze. Przełamać i odbić pałeczkę na arenie przeciw niemu to zadanie dla wielu wręcz niewykonalne. Do tego dodać należy to, iż Anton posiada fantastyczny movement, pozwalający docierać mu do różnych zakątków mapy znacznie szybciej, niż jego przeciwnikom. Jego timing itemów stoi na najwyższym możliwym poziomie. Co więcej, nie boi się ryzykownych zagrań, w tym rocket jumpów w nietypowych sytuacjach. Do dziś ludzie studiują jego demka i próbują rozgryźć świetną grę taktyczną. Jak więc na Rosjanina przystało – jego najsilniejszą bronią nie jest aim, lecz mapa ztn. Świetnie również radzi sobie na dm6 i nodm9. Ponadto do dziś jego celność z rocket lunchera przez wielu uważana jest za klasę samą w sobie. I na koniec – Cooller gra do końca, zawsze.
Słabe strony: Cooller nigdy nie przepadał za railem, a ta broń za nim. I mimo że na przestrzeni lat jego celność z lasera znacznie się poprawiła, to wciąż nie jest to to, czego sam zawodnik i jego fani by oczekiwali. Ponadto monopol na fantastyczną celność ze spawarki już dawno utracił, ba, zaczął nawet momentami odstawać od swoich młodszych kolegów. Rzadko, bo rzadko, ale jednak Anton będący pod presją w pewnych momentach nie wie co robić. Narzucenie defensywnej gry z pewnością mu nie leży. Z kolei jeśli chodzi o mapy – to najsłabiej sobie radzi na hubie (i tak nieźle) oraz t4, gdzie, jak wiadomo, rail gra kluczową rolę.
Magnus ”fox” Olsson – przez wielu uważany za najbardziej utalentowanego TDM-owca Q3 wszechczasów, a jednocześnie jeden z najlepszych graczy duelowych. Szwedzki lis, członek i zarazem główny filar legendarnego iCE cLIMBERS, a później Free Players Organization, na scenie Quake’a jest niemal od samego początku. Mimo wielu lat aktywności, zapału do gry mu wciąż nie brakuje. Wręcz przeciwnie – Magnus niedawno przyznał, że takiego gamingowego głodu nie czuł już długo. Z pewnością ten wilczy apetyt potęguje powrót na areny światowe jego ulubionej platformy. Fox właściwie w swojej indywidualnej karierze niczego wielkiego dotychczas nie wygrał, ale zawsze był jednym z najcięższych zawodników do przejścia i przeważnie zajmował wysokie miejsca – zwłaszcza w trakcie przygody z Q4.
Obecnie wydaje się on być znacznie lepszym graczem niż parę sezonów temu. Udowodnił to zajmując bardzo wysokie drugie miejsce podczas Masters, ulegając jedynie Cypherowi, który wydawał się być poza zasięgiem każdego. Nieco wcześniej tryumfował również na eliminacjach ESWC swojego kraju. Fox zatem będzie szukał w Hiszpanii równie dobrych rezultatów jak we Francji i Szwecji. Jednak ciężko mu będzie powtórzyć ten sukces przy tak silnej reprezentacji Rosji (Cooller, Jibo, Nike). Mimo wszystko, rozczarowujące będzie jego miejsce poza TOP 5.
Przewidywane miejsce: piąte.
Mocne strony: fox w grze zachowuje się jak typowy lis. Zbieżność pseudonimu nie jest tu przypadkowa. Należy on bowiem do jednych ze sprytniejszych i bardziej cwanych zawodników Q3. Jego gra wygląda bardzo zachowawczo - powolnie, ale efektywnie. On sam twierdzi, że preferuje ofensywę, jednak dema pokazują często zupełnie coś innego. Niejednokrotnie przypomina mi w pewnym aspekcie Z4muZa, stosując taktykę hit&run oraz atakując z najmniej spodziewanego miejsca. W meczach TDM-owych kiedy fox dostawał się do raila ludzie często pisali gg. Coś w tym jest, bowiem Magnus jest jednym z najlepszych laserowych snajperów. Tajemnicą więc nie jest, że jego najmocniejszą map jest t4 oraz hub. Nieźle sobie także radzi na nodm9 i na dm6 – choć nie zawsze.
Słabe strony: wydaje się, że jedyny problem tego świetnego gracza to psychika. Fox często pokonuje sam siebie, bo – mimo tak ogromnego doświadczenia – wciąż zżera go paraliż, gdy myśli, że gra z kimś lepszym. Następstwem tego jest znaczny spadek celności, słaba kontrola mapy, co prowadzi do przegranej. Innymi słowy gdy Magnusowi rozgrywka nie idzie po jego myśli, zaczyna tracić szybko fragi i w rezultacie zupełnie odpuszcza. Jeśli chodzi o mapy, to teoretycznie nie ma z żadną z nich problemów. Jednakże w jakiś sposób, mimo całkiem niezłej gry, dość często przegrywa ztna. Na dm6 z kolei idzie mu w kratkę – raz gra fenomenalnie, innym razem poniżej oczekiwań.
Nikita ”Nike” Amochaev – obecnie numer jeden w Rosji, można rzec, że najbardziej tajemniczy uczestnik GameGune. Mimo iż na scenie jest już od jakiegoś czasu, to dopiero od nie dawna zaczęło o nim być nieco głośniej. To za sprawą wygrania przede wszystkim mocno obsadzonych rosyjskich kwalifikacji ESWC, gdzie w finale pokonał samego Coollera, będącego daleko od swojej życiowej formy. Ponadto Nikita zdobył również złoto na ostatniej z cyklicznych imprez Asusa. Na ów event jak zwykle zjechała się śmietanka wschodniej sceny z mocną reprezentacją Białorusi. Nicknamey takie jak Cypher, eNemy, Makaveli, K1llmaster czy Jibo mówią same za siebie. Co ciekawe, jako że rosyjska scena jest bardzo hermetyczna, gracze zza granicy nie za wiele wiedzą na temat stylu gry Nikity. Właściwie tyle, ile uda im się wyczytać z jego dem.
To oczywiście działa w dwie strony – również on nie za dużo wie o zachodniej grze, bowiem nigdy nie miał z nią styczności. Niemniej mogę być w błędzie, lecz uważam, że Nike to murowany faworyt do zwycięstwa w całym turnieju. Wystarczy wspomnieć, że trenuje sporo, jest w świetnej formie i w dodatku jest Rosjaninem. To spory atut, gdyż prezentuje rosyjską, najbardziej elitarną i zaawansowaną szkołę Quake’a. Wszystko poza TOP 3 będzie uznane za porażkę.
Przewidywane miejsce: pierwsze.
Mocne strony: w przypadku takiej, a nie innej narodowości śmiało można by utworzyć pewien wzór – obywatelstwo rosyjskie = świetny ztn. Jak wszyscy dobrze wiedzą, nikt na świecie nie gra ztna lepiej niż Rosjanie. Nike zatem nie stanowi tu wyjątku. Ponadto w Quake’a trenuje jak szalony, a to z pewnością zaprocentuje w Hiszpanii. Nie można również powiedzieć, że jakąś z map gra słabo. Nawet niezbyt popularnego w jego kraju huba rozgrywa na bardzo wysokim poziomie. Wysoce solidny aim, niezły timing i movment, a także spore doświadczenie LAN-owe sprawiają, że Nikita będzie dla każdego twardym orzechem do zgryzienia.
Słabe strony: jak wiemy, z tym doświadczeniem LAN-owym różnie bywa. Wszak na swoim podwórku zawsze gra się najlepiej. Fakt pozostaje jednak taki, że Nike nigdy nie grał poza granicami swojego kraju. Nie wiadomo jak i czy się zasymiluje w zupełnie innych warunkach. Nie jest także pewne jak sobie poradzi z zupełnie odmiennymi, mieszanymi stylami gry jego zachodnich i północnych przeciwników. A jeśli już go ktoś może wyeliminować- to są to jego rodacy.
Zhibo ”Jibo”” Fan – w Polsce nazywany „ruskim chińczykiem” lub „radzieckim czołgiem”, jest jednym z najlepszych graczy duelowych w Rosji, a także poza nią. W przedziale czasowym można by go określić jako midschoolowca, bowiem swoją przygodę ze wstrząsem rozpoczął mniej więcej w środku złotej ery Q3. Częsta gra z jego długoletnim partnerem Coollerem przeobraziła Zhibo z szarej, małej myszki w jednego z najbardziej obiecujących zawodników ostatnich lat. Chińczyk szybko podłapał jak się powinno grać na najwyższym poziomie i po pewnym czasie zaczął stwarzać zagrożenie nawet dla swojego mentora Coollera. Podczas gdy wszyscy przesiedli się na nowego Quake’a, on pozostał wierny swojemu ulubionemu tytułowi. Co prawda próbował na nowej platformie swoich sił w kilku pomniejszych turniejach, ale ta odsłona gry mu zupełnie nie odpowiadała.
Jibo to w tej chwili światowej klasy duelowiec. Wygrał dość silnie obsadzony turniej CPL Nordic. Zajął także trzecie miejsce podczas przystanku we Włoszech. Na finałach tej imprezy (CPL) zdołał wywalczyć wysokie drugie miejsce, ulegając jedynie czm. Z kolei na ESWC Masters ulokował się również na przyzwoitym czwartym miejscu. Chińczyk celuje w TOP 4 i nic innego nie powinno go satysfakcjonować.
Przewidywane miejsce: czwarte.
Mocne strony: mimo że jest Chińczykiem, to we krwi ma rosyjskiego ztna. To mapa, na której czuje się jak ryba w wodzie. Jibo prezentuje fenomenalny aim, z którym aktualnie naprawdę mało kto może się równać. Solidny timing przy nieco defensywnej i zachowawczej grze czyni z niego trudnego i niewygodnego przeciwnika. Rzadko kiedy popełnia głupie błędy, a to co ma trafiać, trafia. Doświadczenia LAN-owego również nie można mu odmówić. Każdą mapę gra mniej więcej równo, jednak prócz wspomnianego ztna, najbardziej odpowiadają mu dm6 i nodm9.
Słabe strony: chciało by się rzec: nie ma. Niemniej Zhibowi brakuje tego czegoś by stać się murowanym faworytem do złota. Nierzadko w kluczowych momentach ma pecha i nie potrafi doprowadzić akcji do końca. Gdy gubi kontrolę przestaje grać swoje. Dość spore szanse na wysokie miejsce Jiba mogą być pogrzebane przez jego rosyjskich ziomków: Nike i Coollera, bowiem to oni na wylot znają jego styl gry.
Sebastian ”Spart1e” Siira – wschodząca gwiazda szwedzkiej sceny, jeden z najlepszych graczy online’owych turniejów ostatnich miesięcy. Śmiało można go zaliczyć do newschoolowców. Jego największym osiągnięciem jak dotąd było zajęcie drugiego miejsca podczas CPL Nordic, gdzie w finale uległ Jibowi po dość zaciętej czteromapowej batalii. Niestety jego ostatni występ okazał się wielkim rozczarowaniem dla całej sceny. Sebastian, faworyt imprezy, zajął dopiero czwarte miejsce w szwedzkich eliminacjach do ESWC i tym samym nie zobaczymy go w USA. Dość jednostronnie przegrał pojedynek fooKim, a już zupełną niespodzianką była jego porażka z ArrWem. Podobno przez pracę nie ma prawie w ogóle czasu na grę i to obecnie jego największy problem. Nie wiadomo czy to popularna wymówka, czy też Szwed faktycznie ma bardzo limitowany czas treningów.
Spart1e przystąpi do hiszpańskiego turnieju w roli najbardziej nieprzewidywalnego i niepewnego faworyta. Sporych umiejętności odmówić mu nie można. Tak samo świeżego spojrzenia na grę. Jednak nie jestem do końca przekonany czy to wystarczy. Dla Szweda miejsce w TOP 5 byłoby wielkim sukcesem, do którego z pewnością będzie dążył.
Przewidywane miejsce: siódme-ósme.
Mocne strony: jak na Szweda przystało Spart1e prezentuje bardzo solidną celność, niezłą kontrolę mapy i przyzwoity timing. Warto zauważyć, iż jego gra nie jest okiełznana przez większość uczestników GameGune, co może stanowić pewnego rodzaju zaletę. Sebastian całkiem dobrze potrafić rozgrywać huba, dm6 i nodm9.
Słabe strony: wciąż brak mu kluczowego LAN-owego doświadczenia i iskry zwycięzcy. Jego chwiejna forma powoduje, że ciężko postawić go w roli typowego faworyta. W dodatku Spart1e często zupełnie nie potrafi podporządkować się pod grę swojego przeciwnika, co może zaowocować wysoką przegraną. Jego ztna nie można zaliczyć do światowej klasy, tak jak i t4. Widać również niejednokrotnie gołym okiem braki w ograniu w stosunku do oldschoolowców.
Paul ”czm” Nelson – jeden z najlepszych graczy w historii, kolejna żywa legenda Q3, geniusz matematyczny. Słuch o nim zaginął po wygranym przez niego wielkim finale CPL w USA, w którym ostatecznie pokonał niespodziankę całego turnieju – Jibo. Przyzwyczailiśmy się do tego, że Paul w kółko pojawia się i znika. Co jakiś czas słyszymy o jego biegającym robocie na zagranicznych serwerach. Amerykanin wielokrotnie podkreślał, że dla turniejów i rywalizacji jest gotów wrócić. Niestety jego ostatniego comebacku nie można zaliczyć do udanych. Czm, który przewidywany jest do zajmowania wysokich lokat, podczas Masters odpadł już w pierwszej rundzie playoffów. Pechowo trafił na Cyphera, z którym szans w aktualnej formie po prostu nie miał. Również w grze o wszystko, czyli o slot na amerykańskie finały ESWC, zawiódł. Przegrał ze swoim rodakiem ZeRo4 2:0. Takim samym wynikiem skończyło się ich grupowe starcie.
W Hiszpanii Paul będzie szukał odwetu za ostatni nieudany turniej. Być może to jego pożegnalny występ w tym roku, z racji tego, że na finałach ESWC go niestety nie zobaczymy. Możliwe że CraZyMan się przygotuje do GameGune jak należy i zaprezentuje swoją dawną, fenomenalną grę. Prawdopodobne też, że pojawi się na evencie zupełnie bez przygotowania. W każdym razie wszystko poza TOP 4 będzie jego osobistą porażką.
Przewidywane miejsce: szóste-siódme.
Mocne strony: czm w formie to railowy aimbot do robienia fragów. Paul przyzwyczaił nas do tego, że jego niesamowicie precyzyjny laser częściej trafia, niż chybia i stanowi poziom sam w sobie. Ponadto jego grę charakteryzuje solidny shaft, nienaganny rocket launcher, a także dokładny co do sekundy timing. Co więcej, Amerykanin wciąż jest niekwestionowanym królem huba. Ta mapa pozostaje jego najsilniejszą bronią. Dobrze również sobie radzi na dm6, t4 i nodm9.
Słabe strony: ztn jak był, tak i jest najsłabszym ogniwem CraZyMana. Na tej arenie przegrywa najczęściej i najbardziej kluczowe pojedynki. Doczepić się również można do głupich błędów, które w jakiś sposób systematycznie mu się przytrafiają. O pamiętnym rocket jumpie, który prawdopodobnie kosztował go tytuł mistrza ESWC 2005 nie chcę wspominać. Ponadto czm zepchnięty do ostrej defensywy gubi błysk w oku i nie wie jak prawidłowo odbić kontrolę – jego taktyczna gra burzy się niczym klocki lego.
Czarny koń turnieju |
Richard “noctis” Gansterer – jedna z największych rewelacji ostatnich kilkunastu miesięcy, szybko wschodząca gwiazda światowego kalibru. Znany jest głównie i przede wszystkim z internetowych zmagań. Austriak jest typowym graczem nowej szkoły, radzącym sobie zarówno świetnie w duelu, jak i grze drużynowej. Zrobiło się o nim głośniej po przystanku CPL Italy, gdzie wówczas grał pod pseudonimem SiLenoZ. Mimo iż nie zajął tam żadnego wysokiego miejsca, zaprezentował się z bardzo dobrej strony. W jego grze widać było ogromny potencjał i szansę na wejście do ścisłej elity Q3. Richard szybko stał się jednym z najbardziej aktywnych graczy w Europie. Brak turniejów LAN-owych spowodował, że swój warsztat musiał szlifował głównie w różnego rodzaju online’owych turniejach.
Noctis jest również głównym filarem obecnie najlepszego klanu Q3 – core89, dawnego MiEL. Mimo widocznych umiejętności nie wróżono mu najlepszych wyników na ESWC Masters. Jego przepaść w doświadczeniu LAN-owym, w porównaniu ze starymi wygami, miała mieć kluczowe znaczenie. Richard zaadoptował jednak świetnie warunki paryskiej imprezy i śmiało można przyznać, że wszystkich zadziwił. Głupi błąd na hubie w decydującym meczu z foxem kosztował go prawdopodobnie bardzo wysokie miejsce.
Noctis idealnie pasuje do roli czarnego konia w Hiszpanii. Ma świeże podejście do gry, sporo talentu i nie mniej umiejętności. Podobno nie lubi aż tak bardzo grać dueli i trenował przed turniejem jedynie kilka map ze Spart1em, ale ja tego nie kupuję. Pachnie wymówką aby nie wyjść na nerda komputerowego. Niemniej Richard powinien celować w TOP 4 i byłoby to jego wielkim sukcesem.
Przewidywane miejsce: albo TOP 3, albo szóste-siódme.
Mocne strony: potrafi grać na wszystkich mapach mniej więcej równo, prezentując bardzo wysoki poziom. Szczególnie imponuje jego świetny hub. Ponadto celność Austriaka jest zabójczo skuteczna. Rzadko kiedy nie trafia kluczowych raili. Potrafi nieźle się poruszać po mapie, a do liczenia itemów też nie można się przyczepić. Do tego należy dodać silną grę psychiczną – noctis nie boi się wielkich światowych gwiazd.
Słabe strony: jest wciąż relatywnie nowy, toteż jego doświadczenie LAN-owe nie należy do najwyższych. Wydaje się ponadto, że w kluczowych, ostatecznych momentach danego meczu nie potrafi zachować zimnej krwi. Popełnia wówczas dziwne błędy, jak we wspomnianym wyżej meczu z foxem. Na koniec można by powiedzieć, że w tym wczesnym stadium jego kariery, noctis nie wypracował sobie iskry zwycięzcy i jeszcze długa droga przed nim by to osiągnąć .
Rewelacja turnieju |
Sander ”Vo0” Kaasjager – najlepszy gracz PainKillera w historii, od kilku lat również najlepszy CPM-owiec szybkich robotów. O tej „fascynującej indywidualności” słuch zaginął krótko po erze PK. Co prawda, Sander grywał jeszcze od czasu do czasu w Promode i Warsow, ale już zupełnie 4fun. Quake’a 4 nie polubił, także śmiało przeszedł na zasłużoną emeryturę. Wewnętrzna potrzeba rywalizacji nie dała mu jednak spokoju na długo. Vo0 ogłosił chęć uczestnictwa w holenderskich eliminacjach do ESWC, mimo iż z gameplayem VQ3 nie miał za dużo do czynienia. Tam też prezentując solidną grę zajął drugie miejsce i zapewnił sobie slota w wielkim finale. Uległ jedynie najbardziej defensywnemu zawodnikowi Q3 - iff-22. Na ESWC Masters Holender znów zaprezentował się z bardzo dobrej strony. Zdołał urwać mapę samemu ZeRo4 i czm! To świadczy o wielkim potencjale drzemiącym w Kaasjagerze.
Po paryskiej imprezie Vo0 przyznał, że coraz bardziej VQ3 mu się podoba. Czuje też, że z meczu na mecz staje się coraz lepszy i bardziej rozumie ten dużo wolniejszy gameplay. Braki ma jednak spore, o czym dobrze wie. Dlatego też Sandera nie zaliczam ani do faworytów, ani do roli czarnego konia. Będzie on moim zdaniem rewelacją GameGune. Jestem pewien, że pokaże pazury i jeszcze bardziej zbliży się do najlepszych graczy, niż podczas ESWC Masters. Jeśli sięgnie powyżej TOP 6 będzie to jego wielki sukces.
Przewidywane miejsce: siódme-ósme, pod warunkiem, że wyjdzie z grupy.
Mocne strony: inteligencja i jeszcze raz inteligencja oraz ogromne doświadczenie LAN-owe. Braki w ograniu i znajomości map Sander nadrabia całkiem niezłą grą głową. Mimo że jest zupełnym świeżakiem jeśli chodzi o ten gameplay, prezentuje skrajnie ofensywną grę. Szczególnie widać to na hubie – jego najmocniejszej mapie, którą zna na wylot z CPMA. To też jego najmocniejsza – i wydawało by się jedyna broń w starciu z najlepszymi. Świetnie wyuczony rail i równie dobry shaft czyni z niego bardzo dobrego aimera.
Słabe strony: widać, iż Vo0 jeszcze się do końca nie odnalazł w waniliowej wersji Quake’a. Prócz huba, jego znajomość map stoi na przeciętnym poziomie. Innymi słowy nie za bardzo wie jak grać poszczególne areny. Powolny movement sprawia mu nie tylko kłopoty, ale także czasem wprawia w nie. Sander zagrywa czasem akcje rodem z CPM. Wiadomo, że to, co możliwe było w Promodzie, nie koniecznie przyniesie taki sam efekt w VQ3. Holender wciąż uczy się tego gameplayu i cudów od niego nie można wymagać.
|
| ||
|
|
Grupa A |
Jedna z ciekawszych grup w turnieju. Oczywistymi faworytami do awansu do drabinki playoff są fox i noctis. Ich spotkanie będzie miało kluczową rolę, bowiem z pewnością wyłoni osobę, która przejdzie do drabinki DE z pierwszego miejsca. Co ciekawe, w grupowych zmaganiach możliwy jest remis (system best of two), toteż sytuacja może się w czasie zabawy nieco skomplikować. Jak wiadomo z możliwością odrzucania map bywa różnie. W tym wypadku jednak pewne jest, że ani fox, ani noctis nie boją się zagrać huba, a ich kolejną areną będzie zapewne ztn lub dm6.
Najlepszy zawodnik z Czech Krysa będzie zapewne zaciekle walczył o chociażby drugie miejsce, jednak jego szanse oceniam na niemal zerowe. Na tle oczywistych dwóch faworytów grupy wypada on dość blado. Nie można odmówić mu umiejętności, jednak wydaje się, że Szwed i Austriak to w dalszym ciągu nie jego liga. Nie wierzę także, aby geo, Apaje, czy terry mogli cokolwiek zdziałać. Stanowią, brzydko mówiąc, mięso armatnie tej grupy.
Grupa B |
Na pierwszy rzut oka grupa B wydaje się być jasna jak słońce. Murowanymi jej faworytami są czm i av3k. Jednakże najlepszego spośród Litwinów – GUArda - nie można dyskwalifikować w przedbiegach. Jeśli ktoś miałby sprawić wielką niespodziankę w Hiszpanii, to z pewnością była by to odpowiednia osoba do tego. Brakuje mu jednak sporo doświadczenia i nie wiadomo jak wypadnie na LANie. Jeśli presja go nie przytłoczy – ma szansę powalczyć zarówno z Polakiem jak i Amerykaninem.
Jednakże to właśnie batalia avka z czm będzie tą najważniejszą. Jeśli Maciek nie odrzuci huba, co było by wielce ryzykownym zagraniem, to czm ma szansę na remis. Sporo zależy od formy Paula. Jeżeli pojawi się on na GameGune dobrze przygotowany, może liczyć nawet na wygraną z naszym rodakiem. W każdym innym wypadku av3k powinien być górą. Liczę na jego wyjście z grupy z pierwszego miejsca, zaś Amerykanina z drugiej pozycji. Phoenix i Timmy mogą jedynie wygrać między sobą i stanowią najsłabsze ogniwo grupy B.
Grupa C |
Bezapelacyjnie najciekawsza grupa turnieju, z bardzo interesującą mieszanką graczy. Klarownymi faworytami są Jibo i Nike, ale nie można dyskredytować grającego coraz lepiej Holendra Vo0. Draven z kolei to średniej klasy zawodnik, raczej nie mający jakichkolwiek szans na awans do playoffów. Zagadkę stanowi dla mnie Allter, chociaż szczerze wątpię aby coś zwojował w rodzimych zawodach. Pozi odpada w przedbiegach.
Pojedynek Nike z Jibo będzie zatem kluczowym i jest wielce prawdopodobne, że dojdzie tu do remisu. Ciężko jednoznacznie wskazać faworyta, bowiem ci gracze znają się od podszewki i rywalizowali między sobą mnóstwo razy na cyklicznych imprezach Asusa. Ich plany może pokrzyżować właściwie jedynie Vo0, który będzie liczył chociażby na remis. Jego nikłą szansę upatruję na hubie, którego pewnie Rosjanin i Chińczyk odrzucą. Na dm6 i ztn nie ma żadnych szans. Jeśli jednak Holender jakimś cudem wyjdzie z grupy, to będzie to jedna z większych sensacji imprezy.
Grupa D |
Najnudniejsza i chyba najbardziej oczywista z wszystkich grup w turnieju. Nie widzę żadnego innego scenariusza, w którym do dalszej części zabawy nie awansowałby Cooller i Spart1e. Szczerze powiedziawszy, powinni oni oboje bez najmniejszych problemów rozgnieść i rozszarpać swoich przeciwników na strzępy. Tu niespodzianki nie może być i raczej na pewno nie będzie. Mówiąc wprost i bez ogródek – ani Doce, ani Sl1p, ani break nie maja najmniejszych szans w starciu z tymi gigantami.
Nie jest więc tajemnicą, że o pierwsze miejsce walka toczyć się będzie między Szwedem a Rosjaninem. Mogę być w błędzie, ale uważam, że nawet nieprzygotowany Cooller ma szanse z dobrze przygotowanym Spart1em. Anton zapewne odrzuci huba i tym samym Sebastian pozostanie w kropce. Jedyną jego szansę upatruję w t4, ale jest możliwe, że tej mapy w ogóle nie zagrają. Zdziwiłbym się gdyby Szwed pokonał Rosyjskiego tytana na dm6, nodm9 czy ztn. W każdym razie, co do tej grupy raczej nie można się mylić.
Dalszych dywagacji raczej nie ma sensu toczyć, bo znając życie i Q3, wszystko i tak się ułoży swoim własnym torem. Moje domysły okażą się błędne, a podium GameGune 2008 będzie wyglądało zupełnie inaczej. Teraz więc nadchodzi pora, by wziąć w rękę kubełek pełen popcornu i delektować się przepyszną grą najlepszych FPS-owych wirtualnych gladiatorów naszego globu. Do zobaczenia na GTV!
Relacja Quake 3 GameGune 2008 @ eSports.pl
Powyższy tekst jest opinią autora i nie jest oficjalnym stanowiskiem serwisu eSports.pl. Zdjęcia pochodzą z serwisów ESReality, SK-Gaming oraz GotFrag
#1 | cwirek
2008-07-25 13:31:29
Powodzenia Macku :)
#2 | SweepeR
2008-07-25 13:36:41
#3 | j3sh
2008-07-25 13:53:47
#4 | Ziggy-
2008-07-25 15:32:04
#5 | tof
2008-07-25 16:08:44
#6 | 117
2008-07-25 16:48:13
#7 | satan
2008-07-25 21:06:37
#8 | Vymmiatacz
2008-07-25 21:40:18
zmienić Boy Wondera na Wonder-boya. Tak jest po prostu poprawnie.
#9 | ^xF.Lag
2008-07-25 22:34:22
#10 | z1ppi
2008-07-26 09:46:04
#11 | kaboom
2008-07-27 20:37:17
#12 | gbz
2008-07-27 21:54:20
#13 | sajrus
2008-07-28 21:03:25