Michał Dudek odpowiada
Chyba to co nas najbardziej interesuje. Czy i jak skonstruowana była umowa z waszym sponsorem?Pozostawaliśmy w stałym kontakcie z naszym sponsorem mniej więcej od stycznia. Cały czas zapewniał nas, że jest chętny do współpracy, wszystko będzie tak jak się umawialiśmy. Niestety była to tylko umowa słowna, sponsor opóźniał moment podpisania umowy, teraz widzę dlaczego.
Wiemy, że nie podpisaliście umowy. Czy wiedzieliście, że niska frekwencja na WPPG 2004 spowoduje wycofanie się sponsora, jeżeli tak to dlaczego nie powiadomiliście o tym graczy?
Nie spodziewaliśmy się, że w rozgrywkach weźmie udział tak mało graczy. W sumie zagrało niecałe 300 osób, aby impreza była opłacalna (czyli wyszlibyśmy przynajmniej na zero) wymagane było 500, liczyliśmy na 700-800 (po cichu marzyliśmy o 1000). Nie mówiliśmy o tym graczom, bo po pierwsze niezbyt profesjonalnie by to wyglądało, a po drugie nikt nie lubi jak mu się stawia ultimatum - sądzę, że gracze przyjęliby to do wiadomości z małym entuzjazmem i frekwencja byłaby jeszcze mniejsza (dużo osób mogłoby sobie pomyśleć, że i tak tylu uczestników nie będzie, a więc po co oni sami mają się męczyć i wydawać pieniądze).
Czy nie uważasz, że problemem było zbyt wysokie wpisowe, na które skarżyło się wielu graczy z całego kraju?
Teraz widzę, że owszem. Niestety zbyt mocno przyrównałem gry komputerowe do sportu i źle oceniłem podejście graczy do tego zagadnienia. Swego czasu trenowałem Karate Kyokushin i kilka razy występowałem w zawodach kata (na kumite byłem jeszcze za młody...). Z tego co pamiętam wpisowe wynosiło 45 zł - za występ nie trwający dłużej niż minutę (ewentualnie drugi, jeśli zakwalifikowało się do drugiego etapu). A nagrodą główną był puchar, dyplom i czasem oryginalny pas sprowadzany z Japonii. Ludzie podchodzili do tego od strony czysto sportowej, chcieli się sprawdzić z innymi, zobaczyć jak im to wychodzi, a przez to się udoskonalić. I kwota ta raczej nikomu nie przeszkadzała (a trzeba pamiętać, że aby trenować trzeba było co miesiąc płacić składki klubowe, od czasu do czasu kupić sobie nowy pas, przedłużyć licencję, dokupić jakieś ochraniacze...).
Sądziłem, że gracze będą mieli podobne nastawienie. A my dodatkowo oferowaliśmy dość atrakcyjne nagrody...
Dlaczego wpisowe dla graczy StarCrafta przyjmowaliście przez PayU, a nie odpowiedzieliście na ich prośby, w których nalegali o możliwość uiszczenia wpłaty na normalne konto bankowe?
System potwierdzania uczestnictwa na naszej stronie był ściśle związany z systemem PayU. Po wpłaceniu pieniędzy gracz otrzymywał kod na swój email, który pozwalał mu aktywować swoje konto na naszej stronie. Tradycyjne wpłacanie na konto bankowe (co końcem końców i tak się robiło) przysporzyłoby nam dużo ręcznej roboty ze sprawdzaniem wpłat, ich autentyczności, aktywowaniem kont i wysyłaniem graczom haseł.
Użycie PayU sprowadza się do kilku kliknięć więcej, a w zamian można sobie od razu wydrukować gotowy formularz wpłaty (a więc oszczędzić sobie wypisywania i ewentualnej pomyłki).
Dlaczego nie zorganizujecie finału za kwotę, która wam pozostała bądź nie staraliście się zdobyć sponsora aby jednak dociągnąć turniej do końca.
Po prostu kwota ta nie była wystarczająca aby zorganizować imprezę na odpowiednim poziomie. Jedynym wyjściem byłoby wynajęcie jakiejś kafejki, a całość pozostałaby bez nagród (gdyż sponsor jak wiadomo się wycofał). Innego sponsora staraliśmy się znaleźć, zresztą nigdy nie zaprzestaliśmy rozmów i poszukiwań, nawet gdy mieliśmy już obiecane nagrody i sprzęt. Jednak nie jest możliwe znaleźć sponsora, który wyłoży tak duże pieniądze w trzy tygodnie...
Dlaczego po upadku WPPG od razu podjeliście decyzję o rozwiązaniu ProGames, czy nie jest to chowanie głowy w piasek? Przecież jedno niepowodzenie nie skazuje was na wieczną porażkę.
Wątpię, aby gracze zaufali nam po raz drugi. Zawiedliśmy ich i nie chcemy, aby podobna sytuacja się wydarzyła. Ponadto nie byłoby łatwo znaleźć sponsorów po tym wszystkim. Przyznam się także, że przez to wszystko straciłem zapał do sportu elektronicznego. Ale o tym może jeszcze kiedyś napiszę jakiś felieton.
Ponoć zostałeś redaktorem naczelnym FPP.pl. Czy zamierzasz to tak samo skończyć jak ProGames?
Prowadzenie FPP.pl troszkę różni się od prowadzenia takiej organizacji jaką było Pro Games. Przy FPP.pl nie mam do czynienia z rozmowami z różnymi firmami, negocjowaniem umów, rozmowami o pieniądzach. Jedną z przyczyn, dla których nie do końca dopilnowałem Pro Games było moje nadmierne udzielanie się w różnych przedsięwzięciach, nie tylko okołogrowych. Teraz swoją działalność sieciową mam zamiar zawęzić tylko i wyłącznie do FPP.pl.
Rozmawiałem zarówno z właścicielem FPP.pl jak i z jego załogą i nikt nie ma nic przeciwko mojemu prowadzeniu tego serwisu, w paru przypadkach wręcz przeciwnie.
Podobno po zakończeniu WPPG w Newsweeku miał ukazać się artykuł o turnieju. Czy to prawda i jakie inne media interesowały sie rozgrywkami?
Kontaktował się z nami redaktor Newsweeka w sprawie konsultacji artykułu o sporcie elektronicznym, który miał zamiar napisać. Skończyło się jednak tylko na krótkiej wymianie mailowej. W tej chwili nie sądzę abym był odpowiednią osobą do tego, aby rozmawiać z mediami na temat sportu elektronicznego.
Co się natomiast tyczy innych mediów to było tak, że raczej my się z nimi kontaktowaliśmy i szukaliśmy zainteresowania. Te, które wyraziły chęć współpracy bardzo szybko zostawały naszymi patronami medialnymi, których lista była dostępna na naszej stronie.
Według Ciebie na ile niepowodzenie turnieju można przypisać graczom a ile jest w tej klapie Waszego udziału czyli ProGames?
Ja osobiście uważam, że to wszystko nie wypaliło głównie z naszej winy. Troszkę źle się do tego zabraliśmy, to trzeba przyznać. Po tym co się stało muszę też przyznać rację Igorowi - takimi rzeczami powinny zajmować się raczej osoby z doświadczeniem, które zakończyły już edukację i mogą się temu w pełni poświęcić. Choć z drugiej strony aż mnie skręca jak pomyślę jak byliśmy blisko...
Co do graczy... Spotkałem się z głosami, że to wina graczy, że turniej się nie powiódł. Nie do końca tak jest - przecież nie można winić konsumenta, za to, że nie kupuje jakiegoś produktu. Tak było w naszym przypadku - produkt w postaci turnieju po prostu się nie sprzedał...
Dlaczego i w jakich okolicznościach zakończyła się współpraca z Michałem B. znanym lepiej jako CarMac? Było to odejście dobrowolne czy może konflikt ideologiczny?
Nie było żadnego konfliktu. Po prostu pewnego dnia Michał stwierdził, że nie ma czasu ani chęci się tym zajmować, a nie chce nam zawadzać czy odgrywać w zespole Pro Games rolę "czy się stoi czy się leży 1500 się należy". Do dzisiaj pozostajemy w dobrych kontaktach.
Dlaczego ignorowaliście prośby serwisu/serwisów/osób prywatnych o udzielenie informacji na temat organizacji turnieju (plan rozgrywek, szczegóły dotyczące finału)?
Po prostu nie chcieliśmy podawać informacji, które nie były w 100% pewne.
Niestety pewne kwestie były oszustwem z Waszej strony, jakie to uczucie oszukiwać graczy?
To nie jest tak, że oszukaliśmy graczy. Bynajmniej nie z premedytacją. Owszem, gracze mogą czuć się oszukani, w końcu obiecaliśmy im jedno, a wyszło drugie... Jednak nie robiliśmy tego naumyślnie, cały czas wierzyliśmy, że cała impreza się uda i będzie jedną z najfajniejszych imprez e-sportowych tego roku. Bynajmniej nie chcieliśmy wywieźć nikogo w pole.
Czy według Ciebie coś takiego jak pro-gaming ma szansę zaistnieć w Polsce i na jakich warunkach?
Może... kiedyś... Pozwolę sobie jednak póki co nie odpowiadać na to pytanie... Być może kiedyś do tego wrócę, napiszę na ten temat jakiś felieton. Póki co sytuacja jest ciut za gorąca, aby można było obiektywnie spojrzeć na ten temat.
Co chciałbyś napisać do graczy, którzy wierzyli w Waszą organizację i poświecili własne środki aby wziąść udział w WPPG?
Przede wszystkim chciałbym im podziękować za to, że w nas wierzyli, że oferowali swoją pomoc (tutaj zwracam się głównie do wszystkich Sędziów, bez których nie wiem jakby to się wszystko skończyło), za to, że otrzymywaliśmy od nich ciepłe słowa i życzenia powodzenia.
Jednocześnie chciałbym ich bardzo mocno przeprosić za wszystko co się wydarzyło (bądź nie wydarzyło). Naprawdę nie tak miało być.