Komentarze innych uczestników WCG 2006
Nie wydaje mi się, żeby moja opinia na temat WCG była najważniejsza więc zapytałam się kilku osób o wrażaniu jakie wywarło na nich WCG. Nie można ludziom narzucać tylko własnego zdania, więc mam nadzieje że te opinie, naszych redaktorów i dobrze Wam znanych bywalców eSports przybliżą jaka atmosfera panowała na WCG 2006, i ktoś kto tam nie był sam zdecyduje czy faktycznie jest czego żałować?
- eSports.pl|Lucas
- eSports.pl|postal1
- eSports.pl|Mert
- eSports.pl|Sxl
- eSports.pl|Pajda
- eSports.pl|FervenT
- FearFactory.BadGirls|Lola
eSports.pl/Lucas | Właściwie to nie wiem jak mam zacząć, bo mam bardzo mieszane uczucia. Mieszane dlatego, bo mam wrażenie, że organizatorzy zapomnieli, o bardzo istotnym elemencie związanym z elektronicznym sportem – zapomnieli o graczach. I nie mam tu namyśli zawodników biorących udział w eliminacjach, tylko o szeroko pojętej społeczności graczy. W głównej mierze przyczyniła się do tego lokalizacja imprezy. Nie mam nic przeciwko temu aby było to w centrach handlowych – pomysł z wyjściem do ludzi jak najbardziej, tylko jednak należało wpierw sprawdzić czy było wystarczająco dużo miejsca na imprezę. Otóż nie. Pomimo, iż Galeria Mokotów jest bardzo dużym obiektem, to w środku nie było wystarczająco dużego jednego pomieszczenia aby „zmieścić” eliminacje. Efekt był taki, że gracze byli ściśnięci dosłownie w kącie centrum, prasa była bardzo bardzo blisko nich, a zarazem nie miała żadnej możliwości kontaktu z graczami, bo była od nich izolowana, widownia była dalej zgromadzona pod „telebimami”, czyli tak naprawdę zwykłymi, małymi telewizorami LCD, zaś scena była już w zupełnie abstrakcyjnym miejscu na dole centrum. W rezultacie zawodnicy sobie grali, prasa się nudziła, gracze oglądali pojedynki bez słowa komentarza kto, z kim i jakie wyniki, zaś na dole zupełnie nie związana z tematem osoba prowadziła dla równie mało obeznanych ludzi jakieś konkursy. Wszystko rozbite. Czy WCG Polska była fiaskiem? Otóż nie. Zwycięzcy zostali wyłonieni, zaś reszta kraju dowiedziała się co to jest WCG i kto to sponsoruje. Po powrocie do domu, w poniedziałek dzwoni do mnie koleżanka, totalnie niezwiązana z tematem, która widziała mój opis na gg „Warszawa” i pyta mnie czy byłem na tych „igrzyskach” bo widziała w telewizji relację. Tak samo moi rodzice – wiedzieli, że jadę do Warszawy, nie wiedzieli po co. Po powrocie już z telewizji poznali cel mojego wyjazdu. I do chodzimy do smutnej prawdy. Celem WCG Polska było wyłonienie zawodników jadących na finał i promocja marki głównego sponsora. Te cele zostały osiągnięte, zaś fanami poszczególnych gier nikt się nie interesował. Tak samo jak prasą „branżową”, liczyła się tylko telewizja, reszta dziennikarzy dostała gratis żarcie, aby była zadowolona... nie była. Nie tędy droga... Nie ma sportu elektronicznego bez graczy... |
eSports.pl/postal1 | Pełen nadziei po poprzednim lanie na którym byłem(extreme cup) dotarłem na teren Galerii Mokotów gdzie miały się odbyć polskie eliminacje do WCG 2006. Po dotarciu na miejsce okazało się, że organizatorzy kompletnie nie rozleklamowali imprezy na zewnątrz Galerii, co zdziwiło mnie najbardziej kiedy już wychodziłem z turnieju. Tegoroczne finały zostały rozegrane "za zamkniętymi drzwiami". Dlaczego? Już tłumaczę. Dla każdego kto tam był sprawa jest oczywista, dla nieobecnych już opisuję. Teren kręgielni na którym odbyły się finały jest jakby dwupiętrowy. Dolne piętro to centrum rozrywki - automaty do gier, kafejka internetowa, barek, w dalszej części - kręgielnia. Na górnym poziomie normalnie znajduje się miejsce ze stołami do bilarda, tarczami do darta oraz jeszcze jeden barek. Czytajcie dalej W dniu finałów poziom górny został oddzielony dla zwiedzających z uwagi na dobro graczy, mieli oni mieć zapewnione warunki do gry - w ciszy i spokoju. Pół biedy kiedy sprawa dotyczy zwykłych kibiców ponieważ oni sami wiedzą i doceniają atmosferę spokojnej rozrgywki, a ich głównym celem w tym dniu było wspólne pokibicowanie swoim faworytom. Jednak sprawa ma się inaczej kiedy to dotyczy mediów, które ja także reprezentowałem. Dostęp do strefy graczy był blokowany przez ochroniarza, który na moje naciski żeby się tam dostać kwitował odpowiedzią: "za dużo ludzi jest na górze". Wiadoma sprawa, że sam nie podjął decyzji o tym ile osób wpuszczać na górę - od kogoś dostał takie polecenie. Tak więc w tym momencie moja rola ograniczała się głównie do sprawdzenia wyników podanych na stronie wcg i przerzucenie ich do Nas. Po co w takim razie akredytację? W jakim celu zaproszono internetowych redaktorów na imprezę? Nie wiem. Dodatkowym argumentem przemawiającym za bezmyślnością organizatorów jest fakt, że zapraszając ludzi z serwisów e-sportowych - nie zapewnili oni dostępu do internetu dla mediów... Co prawda były w zapowiedziach informacje o tym, że na miejscu będzie dostęp albo w kafejce internetowej (oczywiście mieliśmy sami zapłacić za czas korzystania) albo poprzez sieć gsm operatora Orange, w tym celu należało posiadać własnego laptopa. Co sie okazało na miejscu? Dostęp do komputerów w kafejce mamy za darmo (jupi) po okazaniu plakietki - w praktyce komputery były zajęte przez młody narybek graczy, którzy grali sobie w C-S 1.5(!) po lanie. Gdyby nie mój redakcyjny kolega - sxl, który wziął swojego laptopa - nie mielibyśmy nawet jak relacjonować imprezy na bieżąco. O dostępie do sieci gsm można było zapomnieć, okazało się, że ludzie pokupowali poprzez wysłane smsy dostęp - jednak sieć Orange nie sięga swoim zasięgiem na teren kręgielni - może gdzieś przy schodach albo na zewnątrz... Organizatorzy dowieźli routery o godzinie mniej więcej 15-tej... Tak więc media takie jak serwisy e-sportowe zostały potraktowane jak zbędny dodatek, coś co tak na prawde napędza w głównej mierze ten cały biznes - zostało spoliczkowane i dano nam do zrozumienia, że jesteśmy potrzebni jak kula u nogi. Taka jest niestety drodzy czytelnicy prawda, główne źródło informacji, które serwuje wam wiadomości zostało wyparte na rzecz mediów ogólnodostępnych takich jak telewizja - tylko tvp oraz tvn mogli zostać w strefie graczy na czas rozgrywania finałów, reszte delikatnie mówiąc - wygoniono. Mam tylko nadzieję, że na nadchodzących finałach cyberligi heyah organizatorami będą ludzie, którzy potraktują nas bardziej jak społeczność graczy, która ma swoje wymagania, i którym należy się szacunek oraz pewna doza wdzięczności za codzienną pracę, za którą nikt z nas nie dostaje wynagrodzenia. Przechodząc do meritum chciałbym także dodać kilka słów na temat tego jak tegoroczne finały wcg zostały zorganizowane dla środowiska graczy-kibiców. Generalnie z roku na rok jest coraz gorzej, za każdym razem od kiedy zrezygnowano z Hali EXPO XXI Wieku impreza coraz bardziej się stacza. To co w zeszłym roku było zmorą dla fanów SC:BW czyli telewizory plazmowe ulokowane w przejściu przy barach szybkiej obsługi, w tym roku było zaserwowane dla wszystkich. Kilka telewizorów plazmowych na samiutkim środku ostatniego piętra Galerii Mokotów, tuż przy fastfood`ach. Zaowocowało to tym, że kiedy chciałem obejrzeć mecz finałowy w C-S to spotkała mnie przykra niespodzianka. Dwa telewizory o wielkości ok. 40 cali, dawały obraz tak przejrzysty i dokładny, że jeżeli nie stało się w odległości nie większej niż 10m to można było zapomnieć o tym aby zobaczyć wynik, kto kogo właśnie pokonał czy nawet po jakiej aktualnie jest stronie dana drużyna... Zdesperowani taką możliwością oglądania finalu pobiegliśmy ze znajomymi na parter aby tam spróbować oglądać mecz. Okazało się, że na połączonych dziewięciu telewizorach o dosyć dużej łączmej powierzchni obraz jest tak nieczytelny, że praktycznie znaleźliśmy się w punkcie wyjścia. Zdesperowani takim rozwiązaniem staraliśmy się mimo wszystko coś tam dojrzeć. Jakim wielkim dla nas było zdumieniem kiedy okazało się, że człowiek odpowiedzialny za obraz co chwila przełącza obraz i puszcza reklamy sponsorów... Zakończyło się to tak, że mecz się skończył, wiedzieliśmy kto wygrał ale nie wiedzielismy nawet jaki był wynik końcowy bo nie dane nam było to zobaczyć, obraz został przełączony na jakieś reklamy bądź coś innego czego już nie pamiętam bo właśnie do mnie dotarło, że musze lecieć na ostatnie piętro (trzecie) aby podać wam czytelnicy radosną nowinę - kto wygrał finał. No i kolejne rozczarowanie - internet. Musiałem czekać aż zakończy się mecz finałowy SC:BW aby Mert dał mi laptopa i żebym mógł podać wynik. O przeciśnięciu się do niego i wzięciu laptopa w trakcie trwania meczu nie mogło być mowy ponieważ kibice wszystkich gier zostali ściśnięci na powierzchni mniej więcej boiska do siatkówki. Z moich pozytywnych odczuć (jeśli chodzi o C-S) to jedyne czym mogę pochwalić organizatorów to dokładność w rozgrywkach. Na początku było pewne opóźnienie jednak potem wszystko przebiegało zgodnie z planem. Tylko z tego jestem zadowolony. Przykro mi, że prawie cała ta wypowiedź ma negatywny oddźwięk ale niestety, nie moge chwalić kogoś kto potraktował mnie jak natrętnego komara w upalny wieczór... ps. Wielkie pozdro dla człowieka z GameTV, dzięki któremu udało mi się wbić na troche do strefy graczy ponieważ nawrzeszczał(serio:) ) na ochroniarza przy schodach. Pozdo Radek :) |
eSports.pl/Mert | Gdy przyjechałem już pod Galerię Mokotów po całonocnej jeździe pociągami PKP oczekiwałem znacznej poprawy co do poprzedniego roku. Każdy znał ten ból - małe telebimy, rozmieszczenie widowni między McDonald's a KFC itd. Niestety tym razem znów się zawiodłem. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to malutkie telebimy, a raczej ekrany plazmowe w stylu domowym. Po drugie w tym roku oprocz strategicznego rozmieszczenia między fast-foodami doszedł jeszcze olbrzymi tłok po tym, jak widownia zaczęła się zbierać (największy tłok był oczywiście w godzinie finałów). Gracze niestety musieli się sporo naczekać - w gotowości do WCG mięli stawić się już o 9:30. Po 1,5 h dalej dane było im czekać na korytarzu w oczekiwaniu na wejście. Z tego, co wiem później i tak mieli sporo powodów do narzekań, ze względu na ilość osób przebywających w strefie graczy, która do największych, muszę przyznać, nie należała... W każdym razie nie było problemów sprzętowych i polskie finały odbyły się najprawdopodniej bez żadnych większych zgrzytów. Co do potraktowania mediów, to wspomnę jedynie, że było podobnie (a czasami nawet lepiej!) jak w zeszłym roku. Po krótkiej chwili oczekiwania akredytowani otrzymali plakietki - uprawniały one do przebywania w strefie dla mediów, ale niestety większość akredytowanych nie mogła dostać się do strefy graczy (podobnie zresztą jak w zeszłym roku). Niestety uniemożliwiało to normalne śledzenie na bieżąco wyników, co przecież powinno być zapewnione akredytowanym. Na pocieszenie powiem, że wbrew początkowym zapowiedziom udało się zorganizować dostęp do komputerów dla prasy. Nie wiem natomiast jakby wyglądało, gdyby nie dostęp do laptopa sxl'a. Większość komputerów była wtedy pozajmowana przez rzesze graczy CS'a. Jednak na przekór opiniom innych muszę powiedzieć, że WCG 2006 podobało mi się. Tak, nawet z powyższymi wadami było to całkiem interesujące przeżycie. Na pewno będą ci (i to raczej w większości), którzy będą twierdzić, że niepotrzebnie ruszali się z domu. Ja jednak ciągle twierdzę, że było warto. |
eSports.pl/Sxl | To jak przebiegły polskie eliminacje do światowego finału World Cyber Games 2006 we Włoszech mógłbym podzielić na dwie części. Pierwsza dotyczy wyglądu turnieju z zewnątrz, tzn. z oczu przeciętnego widza-gracza będącego obecnym na finałach. Druga z kolei osoby „z wewnątrz” (np. akredytowanego redaktora), która miała styczność z graczami i widziała w jaki sposób organizatorzy zadbali o konkretne szczegóły turnieju. Odnosząc się do pierwszej części muszę stwierdzić, że było „średnio”. Ludzi wprawdzie było sporo, na najwyższym piętrze warszawskiego centrum handlowego Galeria Mokotów aż roiło się od widzów przyklejonych wzrokiem do telewizorów LCD lub kręcących się przy fast-foodach czy centrum rozrywki Atomic (gdzie w wyższej kondygnacji odbywały się spotkania). Raził niestety brak komentarza odnośnie toczących się na telewizorach LCD meczach. Większość zgromadzonych tam ludzi nie wiedziała, w której fazie jest turniej, często nawet kto właściwie gra. Do tego ilość i wielkość telewizorów LCD także nie zachwycała. Tłumy skupione przy niewielkich odbiornikach wyglądały trochę jak uchodźcy grzejący się przy jednym wspólnym grzejniku. Tutaj wielki minus dla organizatorów, brak rzutników i komentują-cego/cych wydarzenia definitywnie nie rozgrzał atmosfery. A mogło być bardzo gorąco, gdyby tylko ktoś o to zadbał. Druga część także nie wyszła ciekawie. Nie będę się długo rozpisywał jak to wyglądało od strony osób dopuszczonych do strefy mediów (miałem przywilej nosić błyszczącą plakietkę „media” na smyczy Samsunga). Powiem w skrócie: jedyną atrakcją był darmowy bufecik. Na wyświetlaczach zamieszczonych przy tej strefie pokazywały się jedynie reklamy – ani zdania o wynikach. Nikt nie informował prasy o przebiegu turnieju, zaś „na górę” do zawodników praktycznie nie dało się dostać. W rezultacie wyglądało to tak, jakby prasa przyjechała jeść, nie zaś prowadzić relację czy zbierać jakieś materiały. Kto właściwie zajmował się kwestią mediów? Wielki minus dla tego pana – odwalił kawał beznadziejnej roboty. Niestety ale z roku na rok organizacja WCG Polska pozostawia na mnie gorsze wrażenie. Na następną edycję zjawię się może jako widz, na godzinkę-dwie. Więcej nie miałbym tam co robić. A siedzieć cały dzień i łudzić się, że organizatorzy dadzą dostęp do wyników to strata czasu. Przykro mi, ale Samsung niestety chyba nie zwraca w ogóle uwagi na utrzymywanie rangi polskich eliminacji, przez co sytuacja coraz bardziej się pogarsza. Czekam z niecierpliwością na Heyah Logitech Cybersport. Może tam komuś zależy na samej imprezie. |
eSports.pl/Pajda | Niestety odniosłem wrażenie, iż co roku organizatorzy wykonują krok do tyłu na wszystkich frontach. Po pierwsze widzowie mogli się czuć nie tyle zawiedzeni co wręcz zlekceważeni. Wszyscy pamiętamy tłumy tłoczące się pod telebimami aby obejrzeć mecze swoich ulubieńców... tym razem nie było ani jednego telebimu, a jedynie parę domowych rozmiarów plazm Fuji. Próbowaliśmy coś dojrzeć, ale było ciężko i jedynie osoby, którym udało się z rana zając pierwsze miejsca mogły się rozkoszować grą. Jakże to kontrastuje z halą Expo gdzie każda gra miała ogromny telebim i każdy mógl dokładnie śledzić mecze. Zawodnicy też wcale nie mieli lepiej, stłoczono ich wszystkich w klitce pięć na pięć metrów, zaś my jako media mieliśmy ograniczony dostęp do wyników i tym podobnych informacji. Przypomina mi się tu jedna z niewielu dobrych stron zeszłorocznego światowego finału ESWC gdzie w strefie prasowej było pełno ekranów prezentujących bieżące wyniki, a nawet osobne telebimy zapowiadające wydarzenia czy pokazujące gre aby media nie musiały stać w tłumie widzów. Tymczasem jak rok temu mieliśmy w strefie mediów spory ekran, ale co z tego skoro była to prezentacja produktu, zaś na innych mniejszych ekranach leciały reklamy sponsorów. Ogranizacja imprezy najwidoczniej nie rozumie jakie są oczekiwania wszystkich zebranych. Zarówno widzów, mediów jak i samych zawodników. Szkoda, że coroczna fala krytyki zdaje się do niej nie trafiać, nie starają się wyciągnąć żadnych wniosków i dalej prą w zaparte. |
eSports.pl/FervenT | Moja przygoda z tegorocznym WCG zaczęła się wcześnie rano, gdy niewiele po północy wybrałem się w podróż pociągiem. Padnięty po kilkugodzinnej wariacji (pozdrawiam PKP oraz TLK *_*) i przebyciu kilkunastu miejskich przystanków, dotarłem do Galerii Mokotów. Po przejściu przez pierwsze wrota centrum handlowego, powstały myśli - czy także w tym roku umieszczenie rozgrywek przy fast foodach i sklepach wyższej marki zakonczy się powodzeniem... Jako, iż byłem dosyć wcześnie na miejscu nie wszędzie jeszcze był dozwolony wstęp. Zwiedziłem przez ten czas chyba całą galerię a razem z moją podróżą po sklepach, apetyt rósł nieprzerwanie. W momencie, gdy ochrona otrzymała pozwolenie na wpuszczenie ludzi na górę, wszyscy zebrani z wystającymi z plecaków klawiaturami, udali sie po ruchomych schodach na najwyższe piętro. Pierwsze wrażenie dało mi wiele do myślenia... Niewielkie monitory, obok fastfoody (powtarza się historia z poprzedniego roku) i nikt z obsługi nic nie wie. Po ponad półgodzinnym zwiedzaniu najwyższego piętra i witaniu się z graczami biorącymi udział w finale, ujrzałem pewnego pana, który rozdawał plakietki dla graczy, prasy i "coś bardzo wstępnie" wiedział. Ucieszony informacją, że opóźnienie jest niewielkie udałem się na malutki poczęstunek. Czytajcie dalej Całe "pomieszczenie" w którym rozgrywały się finały, było podzielone jakby na 2 poziomy - pierwszy oddzielony korytarzem od publiczności, drugi na górze - umieszczony nad kręgielnią dla graczy. Ku mojemu zdziwieniu w momencie, gdy nie wpuszczano prasy na górę, pewne osoby beż żadnej plakietki wchodziły jakby nigdy nic. Już wtedy pomyślałem sobie: "noo, ciekawie się dzisiaj zapowiada". Moje przypuszczenia sprawdziły się. Zostałem wpuszczony na górę dopiero po bardzo długich staraniach i przekonywaniu panów przy wejściu, którzy mieli coś związanego z organizacją. Nie wszyscy rozumieją, że ludzie którzy zostali w domu liczą na nas - redakcje internetowych portali - i wyczekują każdego słowa prosto z miejsca rozgrywek. Kiedy miały ruszyć pierwsze rozgrywki, było już ponad godzinne opóźnienie. Nikt nic nie wiedział, a relacja z SC odbywała sie dzięki moim kolegom, którzy tego dnia brali udział w finałach. Gdyby nie oni, przez pewnie dłuższy czas nikt nie wiedziałby co się dzieje. Na stronie WCG wyniki też były podawane z ogronym spóźnieniem i często relacja live dokonywana poprzez SMSy była o wiele lepsza i szybsza niż ta, tworzona przez organizatorów. Zapytacie się, dlaczego SMSami..? Mianowicie dlatego, że zejście na dół graniczyło z zostaniem tam na wieki. Dostęp do komputerów na górze, był nazwijmy to "ograniczony'. Komputery przeznaczone dla prasy były na dole pomiędzy widzami a kręgielnią, umieszczone w kafecje komputerowej, w której nie dało się spokojnie pracować, gdyż młodsze dzieci dosyć hucznie rajcowały się CSem 1.5. Po pewnym czasie zostałem po prostu wyproszony z pomieszczenia, prawo do przebywania razem z graczami miały tylko telewizje publiczne, typu: TVP, TVN. Już wcześniej zrozumiałem, że organizatorzy stawiają najnormalniej w świecie na komecję. Dzień po powrocie do domu, mogłem obejrzeć prawie "reportaż" emitowany na antenie w/w stacji. To co obejrzałem, wyglądało mi bardziej na przesłanie: "rodzicu, chroń dziecko od komputera!". Przynajmniej organizatorzy zyskali na rozgłosie a na tym im właśnie zależało. Ale wracając do samej imprezy... Palić nie wolno było chyba tylko na górze, denerwujący był odgłoś dochodzący z automatów a i zapachy z pobliskich fastfoodów nie były sprzyjające. Warto wspomnieć o tym, że w trakcie gier jeden z komputerów tak po prostu zgasł, a serwer sieciowy też miał swoje humory. Galeria handlowa nie jest złym miejscem na tego typu imprezy, ale pod warunkiem - miejsca zostaną godnie dobrane. Organizacja musi zadbać o wszystko i dal wszystkich. W sobotni dzień czułem się najnormalniej zignorowany, akredytacje zostały dawno ustalone, plakietki otrzymałem ale nic z tego faktu nie było mi dane. Na koniec się dowiedziałem, ze koszulki które były przeznaczone dla VIPów, prasy i na konkursy - rozeszły się dla przypadkowych osób. Po wyjściu z budynku, zrozumiałem jak wielki niedosyt został we mnie. Organizatorom łatwiej było sprowadzić bolid Kubicy do kraju niż umożliwić osobom zainteresowanym spędzenie miło czasu. Ciężko jest pisać o czymś, czego wyczekuję się cały rok a pozostawia tak wiele do życzenia... |
BadGirls/Lola | Jeśli chodzi o najlepiej zorganizowany turniej w Polsce na jakim byłam to bez wątpienia ESWC 2006 w Poznaniu. Szkoda, że nawet jeśli bym się bardzo postarała nie mogę porównać tych dwóch imprez, bardzo prawdopodobne że PGA team to odpowiedni ludzie na odpowiednim miejscu i oni wiedzą najlepiej jak zrobić LAN na poziomie światowym. Galeria Mokotów nie jest dobrym miejscem dla finałów tak dużego eventu jakim jest World Cyber Games. Od strony publiczności na pewno bardzo raził brak miejsca w którym w spokoju można było oglądać zmagania najlepszych. Gdybym nie miała możliwości oglądania meczy zza pleców zawodników z pewnością nie dotrwałabym do końca imprezy. Miło mi się zrobiło gdy patrzyłam na tak duże zainteresowanie mediów, to dobrze rokuje na przyszłość dla polskiego esportu. Szkoda tylko, że telewizja publiczna nie umiała przekazać widzom przed telewizorami prawdziwych informacji o imprezie i z zawodowych graczy zrobiła uzależnioną grupę dzieciaków nie mających prywatnego życia poza komputerem. Po części nie ma się co dziwić gdy niektórzy z nas pomagają mediom tworzyć takie historie. Gratuluje profesjonalnego podejścia moim kolegom Korzystając z okazji chciałabym pogratulować tegorocznym finalistom, a w szczególności całemu Team Pentagram G-Shock, to że w FIFA mogliśmy zobaczyć w finale dwóch zawodników z tego teamu świadczy o potędze tego zespołu. Powodzenia na torze F1 we Włoszech. |