Jak znaleźć sponsora?

Sport elektroniczny cały czas się rozwija. Jedni nazywają to zjawisko sportem, inni ciekawym hobby. Mimo wielu pozytywnych aspektów i korzyści płynących z rozkwitu e-sportu stwarza on również szereg istotnych problemów graczom. Teraz zapada cisza. Jakie problemy? W myśl starego porzekadła, jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Rzeczywiście, na największych turniejach do wygrania są olbrzymie sumy. Sytuacja komplikuje się jednak znacznie, gdy zawody te odbywają się poza granicami naszego kraju. Przelot, zakwaterowanie... do policzenia wszystkich należności statystyczny Kowalski potrzebuje już kalkulatora.

Podobnie jak w konwencjonalnym sporcie, również w tym wypadku drużyny szukają wsparcia różnych firm i instytucji. Budżet takich potęg jak chociażby SK Gaming możemy śmiało porównać z tym, którym dysponuje zespół z piłkarskiej czwartej lub nawet trzeciej ligi. Oczywiście nic nie dzieje się samo, na ten sukces pracuje cały sztab ludzi. Ten artykuł ma Wam pomóc w stawianiu pierwszych kroków w trudnym zawodzie menedżera. Nie jestem w stanie zagwarantować sukcesu, ale szansę na ciekawą współpracę znacznie wzrosną po przeczytaniu tego tekstu.

Na pomysł takiego artykułu wpadłem jakiś czas temu. Spora jego część czeka już od dłuższego czasu na opublikowanie, dopiero jednak teraz został on wykończony. Ostatnio także temat sponsorów i wszystkiego co z nimi związane stał się dosyć modny, tudzież trendy. W większości publikacji autorzy narzekają na niechęć firm do zaangażowania się lub na niekompetencję domorosłych specjalistów od PR, psujących obraz środowiska. Ja postanowiłem podejść do problemu z nieco innej strony. Zamiast narzekania i niekonstruktywnej krytyki spróbuje pokazać najczęściej popełniane błędy, i wskazówki dotyczące ich naprawienia. Z pewnością większość czytelników przerabiała na języku polskim pisanie listów oficjalnych, koleżeńskich itp. Nauka ta okazuje się dla wielu niewystarczająca. Zatem do dzieła!

Zaczniemy od kilku ogólników. Po pierwsze szeroko pojęta kultura. We wszelkich kontaktach międzyludzkich, szczególnie tych biznesowych należy dbać o to, jak nas postrzegają. Zwroty grzecznościowe to podstawa. Nie wolno przesadzać z „Szanownymi Panami”, ale warto pokusić się o ich użycie. Kolejna istotna sprawa to polskie znaki. Ich brak może spowodować złe zrozumienie przekazywanej przez nas treści. Starannie napisany e-mail znacznie podnosi naszą reputację. Wzorowy list powinien być także wolny od wszelkich buziek, lolów itp. Dla osób niezwiązanych z e-sportem lub nie spędzających wolnych chwil na blogach 13-latek będzie to po prostu ciąg niezrozumiałych znaków. Jeszcze jedna uwaga dla osób z poetyckim zacięciem. Nie można przesadzić z objętością naszego dzieła. Wielka bryła tekstu z pewnością przytłoczy odbiorcę, wielu ludzi nie będzie „marnować” czasu na przeczytanie tego wszystkiego. Radzę także dobrze zatytułować list. W erze natłoku spamu nasza cenna wiadomość może zniknąć pod natłokiem reklam szemranych produktów.

Teraz przejdziemy do właściwej treści listu. Wbrew przekonaniu wielu osób, jego najważniejszym elementem nie są nasze potrzeby i oczekiwania, lecz ewentualne korzyści czerpane przez sponsora ze współpracy. Adresat musi po prostu uwierzyć, że reklama w środowisku graczy jest mu absolutnie niezbędna. Nie polecam wysyłania zapytań o wsparcie do firm zajmujących się przetwórstwem mięsa lub fabryk gipsowych krasnali. Swojej szansy należy upatrywać w branży IT oraz markach zajmujących się towarami lub usługami dla młodzieży. To właśnie ta grupa wiekowa tworzy w stopniu przeważającym wspólnotę graczy. Z początku nie liczyłbym na ogromne kwoty. Nastawiłbym się raczej na wsparcie w postaci BNC czy serwerów gier. Zapomoga pieniężna jest również możliwa. Oczywiście raczej nie pojedziemy na CPL’a, lecz na koszulki na najbliższy LAN wystarczy. Wbrew pozorom to wszystko nie jest takie skomplikowane, wystarczy trochę chęci i szczęścia. Jeśli trafimy na „podatny grunt”, możemy zdziałać naprawdę wiele. Jak dowiedziałem się z pewnego wywiadu, szef mmv.pl (sponsor Pentagramu) jest także pochłonięty w internetowej rozgrywce. Z pewnością fakt ten miał ogromny wpływ na decyzję o podjęciu współpracy.

Niestety nawet najlepiej napisany list nie gwarantuje nam sukcesu. Istotnym czynnikiem jest strona internetowa, a właściwie jej oglądalność. Najlepszym sposobem na podbicie liczby odwiedzin są regularne newsy i ciekawe artykuły. Wiele klanów zaniedbuje tę sprawę. Jeśli nasze statystki nie są zbyt dobre, zawsze możemy się czymś podeprzeć. Po pierwsze ligi internetowe. Biorąc w nich udział, zwłaszcza jeśli z sukcesami, wiele osób nas zauważy. Warto wspomnieć o tym przyszłemu sponsorowi. Po drugie portale informacyjne. News poświęcony chociaż w części naszemu zespołowi to także niezły kapitał. Zdecydowanie mniej istotny jest nasz kanał IRC’owy. W lepszej sytuacji są przedstawiciele popularnych gier takich jak Counter-Strike czy serii Quake. Olbrzymie rzesze graczy z łatwością napędzają statystyki. W przypadku niszowych tytułów czeka nas duże wyzwanie. Każdy kij ma jednak dwa końce. Wyróżnienie się umiejętnościami na tle milionów graczy nie jest wcale łatwe. Moje słowa odzwierciedlają posiadane dywizje przez najlepsze klany. Niemal każdy z nich ma zawodników walczących we wspomniane tytuły, trudno natomiast szukać reprezentantów w np. Trackmanię. Podobna analogia występuje w prawdziwym sporcie. Chociaż Adam Małysz jest czterokrotnym mistrzem świata, nie jest nawet w połowie tak bogaty i sławny jak David Beckham, który nawet nie zbliżył się do jego osiągnięć. Niestety.

Jak powszechnie wiadomo, człowiek najlepiej uczy się na własnych błędach. Jednak równie dobrą lekcją mogą być błędy innych. Przy współpracy z Igorem przygotowałem dla Was nieudane listy o sponsoring wysyłane do eSports.pl. Dla dobra tych śmiałków, ich personalia pozostaną słodką tajemnicą. Mam nadzieję, że ta radosna twórczość poprawi Wam nieco humor, ale będzie jednocześnie przestrogą. Radzę nie naśladować tego typu postępowania.

List pierwszy
List drugi

Te dwa teksty to tylko wierzchołek góry lodowej, przychodzi ich znacznie więcej. Przyznam szczerzę, że niektóre były bardzo zabawne. Mój faworyt to numer jeden, autor oferuje nam „wtyki” na jednej ze stron traktujących o Counter-Strike'u. Brzmi interesująco prawda? W drugim nasze serca podbić miała łamana angielszczyzna. Jednak, kiedy takich śmieci dostajemy na skrzynkę mailowa w dużej ilości, staje się to irytujące. Zwiększa to także szansę, iż wart przeczytania list zostanie skasowany przed odczytaniem. Jak widać zjawisko to nie jest nieszkodliwe dla innych. Mam nadzieję, że ta publikacja pomoże komuś w znalezieniu sponsora. Być może zmniejszy się także ilość nietrafionych propozycji, lądujących bezpowrotnie w koszu. Na koniec ostatnia przestroga. Nawet jeśli uda się Wam zdobyć upragnionego sponsora, nie liczcie że sam ten fakt dodaje umiejętności. Nie wolno spocząć na laurach, wręcz przeciwnie trenować jeszcze ciężej.

Powyższy tekst jest subiektywną opinią autora i nie jest oficjalnym stanowiskiem serwisu eSports.pl.