Hej, tu ESWC!
Electronic Sports World Cup to zaraz po World Cyber Games (które też zbliża się wielkimi krokami) największa impreza e-sportowa na świecie. Wszystko co odbywa się w tym samym czasie i tak jest częściowo przyćmione przez wielki turniej organizowany w kalifornijskim San Jose.Ogromna pula nagród pieniężnych, gorące hostessy, najwięksi inwestorzy na globie i najlepsi zawodnicy... No właśnie. Aby na pewno najlepsi?
Subiektywnie na start |
Wspominałem o tym już w swoim newsie (czytaj) na temat ESWC, gdzie wielu użytkowników posądziło mnie o brak jakiegokolwiek obiektywizmu (zresztą, pewnie i słusznie). Do Stanów Zjednoczonych zjadą się gracze z prawie każdego kontynetu, od Europy zaczynając, aż po Afrykę. Tylko czy wychodzi to na dobre rywalizacji? Nie rozumiem i nie zrozumiem polityki komitetu prowadzącego zawody. Z jednej strony można myśleć, że gry zawodników z egzotycznych krajów, zwiększa prestiż rozgrywek. Z drugiej, co prestiżowego jest w grze nieznanych i wyraźnie odstających od reszty zawodników z np. Nigerii, Szwajcarii czy Egiptu?
Po tym jak opublikowałem ów newsa znalazło się wiele kontragumentów na mój tok myślenia. Jeden z użytkowników serwisu, w komentarzu spytał - Co z tego, że taki gracz z Wenezueli jest? - po czym kontynuował - On też ma prawo zagrać na takim evencie. Nie bądź zbyt zachłanny. Nie dyskryminuję żadnej narodowości, ze względu innego niż umiejętności graczy! Zawodnicy z Wenezueli byliby na poziomie reszty? Ok! Boli mnie jedynie fakt, że przez uczestnictwo w tak ważnym turnieju krajów, które nie znaczą kompletnie nic w WC3, wielu uzdolnionych i dobrych zawodników nie ma szansy gry. Popatrzmy chociażby na Polskę. DarkDancer z Libii czy DarkScorpion z Arabii? Który z nich wygrałby w systemie Bo5 z dobrym polskim graczem, przeciętniakiem sceny europejskiej, np. Ankhesem (nie mówiąc już o takich zawodnikach jak TeRRoR czy sLh)? A mimo tego, to DarkDancer jedzie do słonecznego San Jose, tylko dlatego, że mieszka w Libii, a nie w Europie.
Szkoda, że jednak nie można powiedzieć, niczym Włodek Szaranowicz - Hej, tu ESWC! (w oryginale - NBA) Turniej dla najlepszych...
Zły, powracający sen? |
Skupmy się jednak na tym co będzie, a nie na tym co mogłoby być. Osiem grup, 36 zawodników, jeden Polak - Paladyn. Jakie są więc szanse naszego rodaka? Patrząc na jego grupę - niestety niewielkie. Dwaj nieznani outside'erzy - Lamwilliam i Dave i jak na złość - nierozłączni Kim "SaSe" Halmar i Yoan "ToD" Merlo. Oboje wyjechali do Azji, mieszkając razem przez jakiś czas, oboje reprezentowali barwy Mousesports. Ten pierwszy, Szwed, jest aktualnie zawodnikiem Team Alternate. Wielu uważa Kima za zawodnika przereklamowanego, lecz jednego nie można mu powiedzieć - że brak mu błyskotliwości. Jako jeden z nielicznych Europejczyków, zrobił karierę w azjatyckim e-sporcie, podobnie zresztą jak ToD. Ten za to, jest zaraz po Grubbym, ikoną WarCrafta na starym kontynencie.
Przemek Wadoń ma przed sobą bardzo trudne zadanie, jednak jego awans z grupy nie jest niemożliwy. Zarówno Szwed jak i Francuz cechują się niestabilnością swojej formy, obaj potrafią wygrać z każdym na świecie, po czym przegrać w WC3L z o wiele słabszym rywalem.
Jak na ironię losu - byli gracze mouz grają ze sobą... ostatni mecz grupowy. Przypomina się sytuacja, kiedy przez rzekome podłożenie się ToDa dla HasuObsa (ostatni gracz z Europy w barwach Myszek), nasz inny rodak - TeRRoR - na Moskiewskim KODE5, nie zakwalifikował się do następnej rundy. ToD, Polak, następny duży turniej. Zły sen polskich kibiców, który znowu powraca? Miejmy nadzieje, że admini będą mieli tym razem na oku poczynania zawodnika Gravitas Gaming.
Grupa grupie nierówna... |
Kolejne zastrzeżenia do adminów można mieć za rozstawienie zawodników. O ile większość graczy jest tam gdzie być powinna, nie obyło się bez kwiatków. Największe pretensje są chyba o nierozstawienie dwóch świetnych Amerykańskich zawodników - Yane'go i ShrieKa. Pierwszy z nich, ma na swoim koncie niezwykle udane ostatnie sezony NGL, drugi, rozpoznawany jest jako król mapy Lost Temple, gdzie nie ma dla niego mocnych. Nie są to zawodnicy klasy światowej, lecz z pewnością nie można ich porównywać do reszty graczy z grupy najniżej rozstawionych. Razi i szokuje jeszcze jedna pozycja. Gracz z kraju trójkolorowych - Wolf, załapał się do grupy High Seeds. Wygląda na to, że organizatorzy ESWC nie mają pojęcia o tym co ostatnio działo się w Europie. Francuz był co prawda świetnym zawodnikiem, lecz ostatnie pięć sezonów lig NGL oraz WC3L, zostało przez niego przegapionych, a w rozgrywkach internetowych ENC, przegrywał z prawie każdym. Aktualnie Wolf gra tylko dla przyjemności, reprezentując nieznany klan aAa, gdzie gra zapewne tylko dla przyjaciół.
W parze z błędnymi rozstawieniami idą niezbalansowane grupy. Dla przykładu, porównajmy dwie grupy. Grupa F w składzie: WhO, Wolf, Sonkie, Firestrike, Bonecracker oraz Grupa H - Moon, ReiGn, Yane, DeMuSlim. Wśród wymienionych zawodników z H, każdego stać na spokojne zrobienie bilansu 4:1 (WhO jest osiągalny tylko dla Moona) z zawodnikami z grupy którą wymieniłem pierwszą. Zabawne jest to, że z obu wychodzi po dwóch graczy.
KtO królem San Jose? |
Takie pytanie zadaje sobie teraz pewnie cała WarCraftowa społeczność. Faworytów jest wielu, jedni ostatnimi czasy prezentowali lepszą formę, drudzy gorszą, lecz większe szansę na wygranie okrągłej sumki dolarów mają na pewno ci pierwsi.
KtO? No właśnie, duża litera "O" w tytule nie jest przypadkowa. Dla wielu, ESWC będzie pierwszą imprezą, która przyniesie chwałę młodemu wilkowi azjatyckiego e-sportu. Mowa tu o zawodniku mTw.AMD - WhO. Koreańczyk od kilkunastu miesięcy pokazuje, że może pokonać każdego na świecie. Swoje ambicje podkreślił w wywiadzie dla mymym.com, gdzie pokazał wszystkim, że nie boi się nikogo, pisząc - Chce grać przeciwko Moonowi!.
Co na to sam Moon? Dominator chyba nie przejmie się tym, że WhO nie czuje dla niego respektu. Nocny elf wrócił ostatnio do formy, co obrazują jego wyniki z WC3L czy NGTV.
Turniej w San Jose będzie również dobrą okazją do odbudowania autorytetu Sky'a. Nikt na świecie nie jest w stanie mnie pokonać - mawiał kiedyś, podczas gdy ostatnie turnieje kończyły się dla niego klęską. Przypomnijmy chociaż kwalifikacje do WCG, gdzie Chińczyk załamany opuszczał turniej, przegrywając z Like'iem i Infim.
My za to kibicować będziemy zapewne europejczykom. Grubby, SaSe, ToD - oni mogą namieszać! O ile para dawnych graczy 4Kings uważana jest za faworytów na każdym turnieju, każdej rangi, SaSe, który paradoksalnie doceniany jest bardziej przez Azjatów niż Europejczyków, może pokazać pazur. Miejmy nadzieje, że nie w meczu z Paladynem!
Na temat faworytów można zapisać jeszcze dwukrotność objętości felietonu, tylko po co, skoro Electronic Sports World Cup 2008 - San Jose, już za 5 minut. Włączmy wszyscy WTV i podziwiajmy naj... rozgrywki WC3. Dał ktoś na mszę, za to, żeby wyjątkowo na tak ważnej imprezie, streamerzy robili to co do nich należy? Hej, tu ESWC!
#1 | Blade
2008-08-25 13:21:55
ogarnij sie, kosciol to jedna wielka mafia!
#2 | Exil
2008-08-25 13:41:28
a co do szans Paladyn, to jak się skupi to i z ToDem i z Sase wygra :)
#3 | SweepeR
2008-08-25 16:41:04
Jedno z drugim nie ma kompletnie nic wspolnego. To od organizatora eliminacji w danym kraju zalezy ilu zawodnikow jakiej gry wysle na finaly (max do 3 slotow bodajze).
Bardzo dobrze, ze gosc z Wenezueli czy Arabii Saudyjskiej moze sobie pojechac na swiatowy turniej i pokazac co potrafi. Gdyby nie taki system, w 2006 roku Cypher z Bialorusi nie zjawilby sie na zadnej innej swiatowej imprezie Q4 i pewnie dzisiaj nawet nikt by nie wiedzial, ze taki gracz istnieje. A teraz jest najpowazniejszym pretendentem do zlota.
#4 | AnT
2008-08-25 16:54:03
#5 | SweepeR
2008-08-25 18:50:20