Gorzki srebra smak?
Jeszcze dobrze nie przebrzmiały echa najprawdopodobniej ostatniego w historii finału NationsCupa Q3, a już cała tzw. "scena" pogrążyła się w dyskusjach i dywagacjach na temat przyczyn porażki. Z pomocą przyszedł tutaj coach Team Poland, a zarazem mój redakcyjny kolega - kaboom, który rolę kozła ofiarnego wyznaczył drużynie voodoo. Nie mam zamiaru polemizować tutaj z jego kolumną, pragnę jedynie przedstawić narodowy zespół z nieco innej perspektywy - z perspektywy admina rozgrywek, a także - nazwijmy to - kibica reprezentacji. Będą to więc przemyślenia osoby z zewnątrz, a nie jak to miało miejsce w przypadku kabooma - członka drużyny i bezpośredniego uczestnika wydarzeń.Gdy mniej więcej rok temu funkcję kapitana Team Poland z rąk ognosa przejmował inny wielki (były już niestety) redaktor tego serwisu - lecho - chyba nawet najwięksi niepoprawni optymiści nie przewidywali, że nasza reprezentacja zdobędzie dwa srebrne medale pod rząd, niszcząc po drodze drużyny takie jak Francja, czy Rosja. Tym bardziej, że największym osiągnięciem jego poprzedników było co najwyżej wyjście z grupy, po którym dostawaliśmy zazwyczaj surową i bolesną lekcję gry od wyżej notowanego rywala.
Dysponujący potężnym doświadczeniem i nauczony błędami poprzedników lecho od samego początku wziął sprawy w swoje ręce i wprowadził własne metody pracy: na początku draft w celu ustalenia pierwszego składu, później treningi na zagranicznych serwerach, z zagranicznymi klanami. Nowy sposób prowadzenia drużyny przyniósł wymierne efekty w postaci historycznego sukcesu, jakim niezaprzeczalnie był wywalczony w zeszłej edycji NC srebrny medal (ciekawym wydaje się być fakt, że na finał czekaliśmy blisko miesiąc od zakończenia półfinałowego pojedynku naszych orłów... Hmm, historia lubi się powtarzać?). Po początkowych perturbacjach na początku obecnego, dziewiątego sezonu NC, lecho znów podjął się trudu prowadzenia narodowej drużyny, stając się jednocześnie kapitanem reprezentacji Q3 oraz Q4. W dwójcy jedyny z pewnością więcej uwagi poświęcić musiał raczkującej dopiero ekipie Q4, co nie przeszkodziło jednak w odniesieniu sukcesu zespołowi Q3, który sięgnął ponownie po srebrny medal.
I w tym miejscu przejdę do meritum, a więc zacznę się czepiać. Nie mam zamiaru umniejszać zasług naszych reprezentantów, ale patrząc obiektywnie w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy prestiż rozgrywek NationsCup bardzo mocno spadł. Świadczy o tym nie tylko malejąca z każdą edycją liczba zapisanych nacji (dla porównania: do NC VIII zgłosiło się 16 krajów, do NC IX już tylko 10), ale również brak zainteresowania większości czołowych europejskich graczy występami dla własnego kraju. Co za tym idzie, ogólny poziom prezentowany przez poszczególne nacje również był dużo niższy, niż to miało miejsce jeszcze kilka edycji temu. Czy więc na pewno srebrny medal jest sukcesem naszej reprezentacji? Szczerze mówiąc śmiem w to wątpić. Już sami włodarze Team Poland zapowiadali, że w tym roku będziemy walczyć już o złoto, a wyniki fazy grupowej, jak i samego meczu finałowego potwierdziły, że - czego jak czego - ale umiejętności to naszym graczom nie brakuje. Jak więc się stało, że zdecydowanie najlepsza (nie boję się użyć tego określenia) ekipa fazy grupowej NC IX poległa w finale? Już słyszę Wasze odpowiedzi typu "zadecydował przypadek", "mieli słabszy dzień", czy "zabrakło szczęścia". Nie zwalajmy jednak wszystkiego na bliżej niezidentyfikowane czynniki losowe, gdyż po głębszym zastanowieniu na pewno dostrzeżecie kilka nałożonych na siebie bardziej przyziemnych czynników:
Stara prawda mówi, że człowiek uczy się na własnych błędach... Kapitanowie Team Poland najwyraźniej jej nie znają. Przeciąganie w nieskończoność daty rozegrania finału poprzedniej, ósmej edycji NC nie wpłynęło zbyt korzystnie na morale i formę naszych graczy, tym bardziej dziwi mnie więc fakt odkładania daty spotkania finałowego w zakończonej teraz dziewiątej edycji. Szwedzi dwukrotnie proponowali swój termin, jednak włodarze naszej reprezentacji nie raczyli go zaakceptować, nie podając nawet propozycji własnej daty. No cóż, może 30 dni oczekiwania na ten najważniejszy mecz miało zapewnić nam, kibicom, emocje rodem z najnowszej telenoweli brazylijskiej? Tego nie wiem, w efekcie jednak wszyscy (wliczając w to organizatorów rozgrywek) prócz Polaków i Szwedów, stracili zainteresowanie całą sprawą. "I co z tego?" zapytacie. Otóż moim skromnym zdaniem gra w międzynarodowych rozgrywkach ma ten urok i zaletę, że można się pokazać przed szerszą, europejską publicznością, natomiast ponad 80% widzów finałowego meczu NC IX była z Polski, co łatwo zauważyłem jako operator GTV. Cieszymy się więc ze srebra, o którym wiemy na dobrą sprawę tylko my, no i oczywiście Szwedzi. Doprawdy imponujące... Nie wiem, może lecho był aż tak bardzo zajęty drugą prowadzoną przez siebie reprezentacją, czyli Team Poland Q4, że zapomniał o finale chłopaków od Q3? A może czekaliśmy na equadora, bo włodarze naszego teamu mieli nadzieję, że po powrocie z kilkutygodniowego safari po Afryce będzie on w swojej szczytowej formie i rozbije Skandynawów? No cóż, stare polskie przysłowie mówi: "nadzieja matką głupich", a jego interpretację zostawiam już Wam drodzy czytelnicy.
Kolejną sprawą jest zachowanie niektórych graczy Team Poland na serwerach podczas meczów w NationsCup IX. Reprezentant kraju to w moim mniemaniu ktoś, kto na wyróżnienie i honor gry w barwach narodowych zapracował nie tylko swoimi umiejętnościami, ale też kulturą i nienagannym zachowaniem - w końcu ma on REPREZENTOWAĆ Polskę, czyli tak jakby każdego z nas, graczy Quake3. Tymczasem niektórzy panowie zachowywali się tak jakby widzowie na GTV byli gównem, które będzie czekać po kilkadziesiąt minut w przerwie każdej mapy, bo akurat ktoś z szanownych reprezentantów musiał akurat teraz iść po papierosy do sklepu, albo musiał zadzwonić właśnie podczas meczu do dziewczyny. Wiadomo, że rozgrywki komputerowe są traktowane przez wielu z przymrużeniem oka i nie można traktować wszystkiego śmiertelnie poważnie, jednak wyżej wymienione przykłady zachowań to zwykły brak kultury i chamstwo rodem z pickupów. Grając w reprezentacji nie gra się tylko dla siebie, ale właśnie dla tych wszystkich ludzi, których się reprezentuje - oni trzymają kciuki za narodowy team i powinno się ich szanować, a nie traktować jak najgorszy plebs. Pomijając kwestię własnych kibiców, na podstawie zachowań reprezentantów kraju obcokrajowcy wyrabiają sobie opinię o całym narodzie. Za przykład podam może Szwecję - po nieprzyjemnym incydencie z udziałem reprezentacji promode'owej w Berserk TDM CPMa Nations Cup, do wszystkich graczy z kraju Wikingów przylgnęła opinia bezkompromisowych, utrudniających życie przeciwnikowi i dążących po trupach do celu. Czy podczas gry na zagranicznym serwerze chcemy być wyzywani przez innych graczy od chamów, ignorantów i idiotów?
To co teraz napiszę wynika jak gdyby z poprzedniego akapitu - chodzi mi o dobór graczy do narodowej drużyny. Niestety z powodu ukazania się Q4 ze składu wypadli praktycznie wszyscy podstawowi gracze z poprzedniej edycji, w tym cudowne dziecko polskiego gamingu - av3k. Lecho znalazł się więc w sytuacji nie do pozazdroszczenia. Na szczęście okazało się, że są w Polsce inni wartościowi gracze, którzy swoją postawą w meczach i umiejętnościami dowiedli, że w pełni zasługują na grę w reprezentacji narodowej. Dziwi mnie natomiast trochę koncepcja budowania drużyny wokół zika. Oczywiście nikt nie może mu odmówić nadzwyczajnych umiejętności, czy tak rzadko spotykanego daru kierowania zespołem w trudnych sytuacjach. Jednak czy jest to gracz na miarę reprezentacji pod względem zachowania i postawy poza serwerem? Znana jest powszechnie jego niechęć do podporządkowania się komukolwiek, a wspólne treningi TDM najwyraźniej też są przez niego traktowane jako zło konieczne. Niejednokrotnie byłem świadkiem tego, jak lecho próbował namówić swych podopiecznych na rozegranie sparingu i najczęściej spotykał się z odmowną odpowiedzią właśnie ze strony zika - filozofia a la "po co trenować 4vs4, pograjmy 2vs2 i później ich pokonamy skillem, bo i tak niepotrzebna jest taktyka" wydaje się wręcz śmieszna i mocno nieadekwatna do poziomu gry reprezentacji mierzącej w pierwsze miejsce w Europie. Na koniec wspomnę tylko sytuację podczas ostatniego finału, kiedy to zik postawił grę w klanie (w meczu polskiej ligi Q4) wyżej od gry w reprezentacji, opuszczając serwer przed rozpoczęciem czwartej, decydującej o mistrzowskim tytule mapy. A tłumaczenia, że "musiał" są bardzo śmieszne, gdyż obecny poziom progamingu w Polsce nie stwarza jeszcze takich warunków finansowych, by gracz musiał być bezwzględnie posłusznym swojemu clan leaderowi w obawie przed utratą zarobków. Powód jest prosty - tak naprawdę żadnych prawdziwych zarobków w postaci wypłacanych regularnie pieniędzy w tej branży jeszcze niestety nie ma. Pytam więc: czy naprawdę nie można było znaleźć kogoś bardziej oddanego reprezentacji, a dysponującego porównywalnymi umiejętnościami? Wątpię, wszak nie ma ludzi niezastąpionych. Doskonale widać to na przykładzie graczy takich jak tox1c, uksz, czy Sh1eldeR - przyszli do reprezentacji, jako zastępcy osławionych avka, detala i scara, a w efekcie nie tylko powtórzyli ich sukces, ale nawet go trochę poprawili (w końcu udało się wyrwać Szwedom jedną mapę w finale) pokazując nie tylko wspaniałą grę, ale przede wszystkim godną i honorową postawę.
Szanse na start kolejnej edycji NationsCupa są tak naprawdę iluzoryczne i najprawdopodobniej w niedzielny wieczór oglądaliśmy po raz ostatni Team Poland Q3TDM w akcji. Tym bardziej szkoda, że nie udało się postawić kropki nad i, bo na tej platformie taka okazja już się niestety nie powtórzy. Czy więc reprezentacja pozostanie symbolem słomianego zapału i niespełnionych nadziei? Mam nadzieję, że nie. Wszak zdobyty w ósmej edycji srebrny medal był wielkim osiągnięciem, a i wywalczone niedawno drugie miejsce też nie jest najgorsze. Jednak patrząc na potencjał graczy pozostaje lekki niedosyt - w końcu złoto było naprawdę bardzo blisko...
Niniejszy tekst jest subiektywną opinią autora i nie jest oficjalnym stanowiskiem serwisu eSports.pl
#0 | Sh1eldeR
2006-04-19 19:02:31
Na dm7 sprawa jest prosta - napierac na RA. Nie chowalem sie, ladowalem sie zawsze pierwszy gdy tylko byla okazja, itemy tak bralem jak i obstawialem. O co tutaj placzesz?
O tdm doskonale wiem to, ze czasem trzeba sie narazic dla dobra teamu i zrezygnowac z dobrego indywidualnego wyniku. Ale, jak mowilem, nie chowalem sie po jakichs zadupiastych miejscach, nie puszczalem innych na pierwszy ogien, nie olewalem p-upow, nie bralem kosmicznych ilosci armora zostawiajac gola reszte teamu (na osp5 to bylo sporo ponizej 1000 o ile pamietam). Jesli masz do mnie jakies konkretne sprawy, to pisz te konkrety. W przeciwnym wypadku lepiej nie whine\'uj na kolege z teamu, bo to zalosne. Tbh nie wiem po kiego grzyba w ogole z tym wyskoczyles.