ESWC 2005 / Quake III Arena
Cóż, gołym okiem widać, że Quake III: Arena jako platforma duelowa na wielkich imprezach pomału odchodzi do lamusa. Tym bardziej cieszy fakt, że oficjele Ligareny jeszcze raz postanowili zorganizować turniej Masters, mimo wcześniejszych zapowiedzi, że ta gra jako dyscyplina ESWC już się nie pojawi. De facto nie mieli innego wyboru, bo zeszłoroczny turniej "dziadka" q3 cieszył się bodaj największym zainteresowaniem ze wszystkich zorganizowanych podczas całej imprezy. Taką popularność wśród widzów w Poiters, jak i na całym świecie, zapewnili najlepsi gracze na świecie, którzy przez trzy dni toczyli niezapomniane pojedynki w dość oryginalnej formule "drużynowego duela".W tym roku zdecydowano się powrócić w klasyczne ramy turnieju 1v1, systemu rozgrywek pamiętanego z naprawdę wielu imprez, w tym także Electronic Sports World Cup sprzed dwóch lat. Wtedy najlepszy okazał się Cooller, a jak będzie tym razem? Bez dwóch zdań stawka uczestników jest znacznie słabsza, niż w 2003 i 2004 roku. Brakuje na niej wielu mocnych graczy, którzy zakończyli już kariery (ZeRo4) lub z różnych powodów nie będą w stanie wziąć udziału w turnieju (elpajuo). W zasadzie gdyby odliczyć gości ze Stanów Zjednoczonych, turniej spokojnie mógłby zmienić nazwę na Electronic Sports European Cup. Także niektóre nominacje do imprezy, noszącej przecież dumne miano "Masters" są mocno kontrowersyjne, ale w jakikolwiek sposób krytykując ESWC Q3 2005, trzeba pamiętać o jednej bardzo ważnej rzeczy - to jedyny tak duży otwarty turniej Q3 w tym roku i choćby z tego powodu bez względu na uszczuploną w stosunku do poprzednich lat listę uczestników warto poświęcić te dwa dni na śledzenie zmagań mimo wszystko czołowych obecnie duelowców świata.
Lista uczestników
Przewidywania
Cóż można przewidzieć na starcie najważniejszej otwartej imprezy Q3 w roku? Nic. I wszystko zarazem.
Na starcie stanie 21 zamiast przewidywanych 24 graczy. To pierwsza niespodzianka in minus. Drugą niewątpliwie jest fakt, że w trójce, która odwołała przyjazd, jest elpajuo, będący w moim przekonaniu jednym z mocniejszych kandydatów do zdziałania czegoś na ESWC. Obok niego w Paryżu nie pojawią się Brytyjczyk Hell i Białorusin Immortal co jest zabawne o tyle, że obaj otrzymali przepustki na turniej niemal w ostatniej chwili, w miejsce innych graczy. Jak widać przez te kilka dni nie udało im się zorganizować wystarczającej ilości środków, by punktualnie zameldować się we Francji.
Kolejnym paradoksem ESWC 2005 jest koszyk rozstawień. Nie sposób mi wytłumaczyć obecności Cheryi w najniższej grupie dolosowywanej bezpośrednio do grupy w momencie, gdy o wiele lepszy od niego keep3r w ogóle nie został rozstawiony. Mimo wszystko trochę dziwi mnie też umieszczenie toxica o koszyk niżej, niż np. jibo, który moim zdaniem w niczym nie jest lepszy od Szweda. Generalnie rzecz biorąc, "nisko" rozstawieni gracze (low seeded) i ci nierozstawieni - może za wyjątkiem keep3ra i duetu nieznanych szerzej w Europie Amerykanów, chance'a i cl0cka - będą raczej stanowić tło dla zmagań wyżej rozstawionej ósemki.
A tam - sami starzy znajomi! Kolejno: Cooller, czm, faZz, fox, eNemy, Evil, jibo i wreszcie socrates. Z tej grupy w zasadzie tylko jibo i Evil nie mają moim zdaniem większej szansy na walkę o podium. Chińczyk jest przyzwoitym graczem, ale to trochę za mało by wygrywać wielkie turnieje, natomiast dominator imprez spod znaku ASUS Open chyba nieco za bardzo wsiąkł w rosyjskie poletko, by udanie wypłynąć na arenie międzynarodowej. Za to konsekwentnie będę promować niedocenionego przez organizatorów keep3ra, ten gracz jest obdarzony naprawdę ogromnym potencjałem i nadeszła wreszcie pora, by w pełni go objawił.
W moim minitypowaniu został więc Rosjanin, Amerykanin i po dwóch Szwedów i Białorusinów. Prawdziwie wybuchowa mieszanka róznych narodowości, ale też różnych stylów gry. Gracze ze wschodu mają swój charakterystyczny sposób duelowania, poczynając od movementu, na taktyce skończywszy. Model białoruski jest nieco mniej ułożony, bardziej "dziki" i mniej skoordynowany niż rosyjski, przez to momentami mniej efektywny i... milszy dla oka. Z kolei duel w wykonaniu Szwedów to prawdziwa aimfesta, podparta sporą dawką cwaniactwa i umiejętności ukąszenia przeciwnika w najmniej odpowiednim dla niego momencie.
Kto w takim razie ich wszystkich pogodzi?
Amerykanin. Paul Nelson, potocznie zwany czm'em bądź CraZyManem (choć z rzadka występujący także pod tajemniczym nickiem ultrono), to w tej chwili bodaj najbardziej kompletny gracz Quake'a III na świecie. Światową sławę zdobył jako genialny teamowiec, z pewnością taki fox obejrzał niejedno jego demko w celach szkoleniowych. W wolnych chwilach świetnie sprawdzał się w bieganiu za flagą, a ostatnio postanowił na poważnie poświęcić się duelowi i niejako "z marszu" wygrał zeszłoroczną edycję QuakeCona, nie pozostawiając rywalom złudzeń, kto jest najlepszy.
Kilka tygodni temu bodaj najgroźniejsi ESWC-owi rywale - fox i Cooller - mieli okazję nieco nastraszyć Paula przed spodziewaną paryską konfrontacją. Nic z tego! Podczas pokazowego VSport Allstars, zorganizowanego w ramach targów Electronic Entertainment Expo, czm obu rozpędził po respawnach gdzie pieprz rośnie, na deser gromiąc jeszcze będącego już w zasadzie na esportowej "emeryturze" ZeRo4. Biorąc pod uwagę wszystkie wymienione czynniki, a dolicząjąc dodatkowo stalowe nerwy i gigantyczne doświadczenie Amerykanina, sensacją dla mnie będzie wygrana jakiegokolwiek innego gracza. Na chwilę obecną sytuacja w światowej czołówce 1v1 wygląda następująco: w osobnej lidze mamy czm'a, za nim długą przerwę i dopiero po niej całą resztę ścisłej elity. Mam ochotę napisać, że jeśli czm nie wygra ESWC 2005, to wydrukuję sobie tekst tej zapowiedzi i zjem na obiad. Nie zrobię tego z jednego, prostego powodu.
Quake III: Arena to gra genialna w swej prostocie, a przy tym niesamowicie złożona w szczegółach - a przez to diabelnie nieprzewidywalna. Zwłaszcza na wysokim poziomie, gdy o zwycięstwach decydują najdrobniejsze detale łączone w misternie wytrenowaną całość. Poza tym wielkie imprezy mają to do siebie, że kreują swoje własne gwiazdy. Gdyby nie Babbages, nie mielibyśmy wspaniałego fatal1ty'ego, chwila chwały b100.deatha przypadła na CPL Holland, a wszyscy do dziś mamy w pamięci nieprawdopodobny comeback LeXeRa w meczu z cha0ticzem, który ostatecznie umożliwił Rosjaninowi dotarcie na sam szczyt podium QuakeConu 2002.
Każdy wielki turniej miał wielkie mecze, wielkiego zwycięzcę, wielką rewelację i wielkiego pokonanego. Osobiście trzymam kciuki za ESWC 2005, by także stał się wielkim turniejem i jako takowy pozostał w pamięci kibiców duela, niecierpliwie oczekujących nadejścia Miłościwie Na Zapanującego Quake'a IV.
Pula nagród
- $6,000
- $3,000
- $2,000
- $1,000
System rozgrywek
Najważniejsze zasady
Platformą turniejową jest rzecz jasna Quake III: Arena i mod OSP - oba w najnowszej dostępnej wersji (odpowiednio 1.31 i 1.32). Najważniejsze ustawienia gry użyte w turnieju to:
- Limit czasu: 15 minut
- Limit fragów: 0
- Wymuszenie respawnu: 5 sekund
- Dogrywka: zasada "nagłej śmierci" (do pierwszego fraga)
- Powerupy: wyłączone
Zerknijmy także na maplistę, choć chyba nikt nie spodziewa się w tym względzie jakiejś rewolucji:
- pro-q3tourney4
- ztn3tourney1
- pro-q3dm6
- hub3aeroq3
- q3dm13
Nawiasem mówiąc, to po przestudiowaniu regulaminów jestem bardzo ciekaw, jak zakaz używania skryptów wpłynie na postawę graczy ze Wschodu, tak bardzo lubujących się w ich stosowaniu :)
QUAKE III ARENA |
Faza #3 | Drabinka SE *
FINAŁ
[ czm| 1 ] vs. [ 2 | Cooller ]
41:22 @ hub3aeroq3 (dema: Cooller, czm)
12:16 @ pro-q3dm6 (dema: Cooller, czm)
3:13 @ q3dm13 (dema: Cooller, czm)
Wielki finał rozpoczął się przy okazji z wielkim opóźnieniem - problemy z GTV sprawiły, że zawodnicy rozpoczęli pierwszą mapę dopiero krótko przed 22:30. Wcześniej organizatorzy zaserwowali oglądającym małą pokazówkę TDM, w której udział wzięli m.in. fox, jibo, eNemy, cl0ck, fazz i... proZac, który po raz kolejny okazał się być we właściwym miejscu o właściwym czasie, prezentując o dziwo zupełnie niezlą formę. Koniec końców ludzie z Ligareny uporali się ze wszystkimi problemami i finaliści mogli przystąpić do zmagań.
W trakcie rozgrzewki na pierwszej mapie (hub3aeroq3) byliśmy świadkami swoistej wojny psychologicznej między dwoma graczami check six. Najpierw Cooller stwierdził, że wszystkie swoje osiągnięcia czm zawdzięcza tylko i wyłącznie railgunowi, na co Amerykanin odparł pytaniem o to... który z jego bindów ładniej wygląda. Gdy gra się rozpoczęła, pierwszy z natarciem ruszył Cooller. Wyraźnie widać było, że jest w zupełnie innej formie niż w poprzednich dniach - był szybszy, pewniejszy i dokładniejszy w tym, co robił na mapie. Z tym, że czm na hubie jest graczem po prostu genialnym. W tej chwili nie ma na świecie osoby, która byłaby w stanie choćby zbliżyć się do jego poziomu i Cooller bardzo boleśnie się o tym przekonał. Najpierw efektowne rakiety w pierwszej części meczu, potem kapitalne raile w drugiej. Rosjanin starał się ripostować swoim aimbotycznym lg, ale to było za mało, by nie zostać w końcu rozwalcowanym przez CraZyMana. Ostateczny wynik tej fragfesty do 41:22 (!) na korzyść czma, który teraz dostał niejako dwie "mapy meczowe" - szanse na wygranie ESWC 2005.
Pierwsza okazja - pro-q3dm6. Słaby początek czma (przypadkowy minus fragowy) i bardzo dobry Coollera. Rosjanin zakłada bardzo dobry lock na mapę i szybko nabija kolejne fragi przewagi. Jego rywal gra słabo, bez pomysłu na sforsowanie morderczej spawarki Antona. Około 10 minuty coś jednak w czm'ie pękło i rozpoczął się bajeczny comeback, w trakcie którego w ciągu dosłownie 120 sekund Amerykanin ze stanu 13:3 doprowadził do 13:12. Została około minuta do końca i nie wątpiłem w to, że będziemy mieli przynajmniej dogrywkę - czm miał "na sobie" pełen asortyment pancerzy i megahealtha, Cooller musiał ratować się samą tylko żółtą zbroją. Ale wtedy Paul popełnił błąd, który przy posiadanym przez niego doświadczeniu jest niewybaczalny. Wiedząc, że Rosjanin czai się na żółtej zbroi czekając na nią, mając 180-180 czm zdecydował się rocketjumpowac na ya. Na to czekał Cooller, za pomocą niezawodnej spawarki redukując jego hp i armor do poziomu 90-0 (!). Ten nieprzemyślany atak przesądził w zasadzie o losach mapy, bo zmuszony brakiem czasu do desperackich natarć czm stracił kilka kolejnych fragów i ostatecznie przegrał cały mecz 12:16.
W wyniku odrzucania map przez obu graczy, jako finałowa arena została wybrana q3dm13. W zasadzie trudno było powiedzieć, który z graczy ma na niej większe szanse na wygraną, bo tak naprawdę grywana jest dość rzadko, ale Cooller miał w rękach argument, który na trzynastce jest nie do pogardzenia - bajeczne lg. Na mapie, gdzie w zasadzie 70% wymian sprowadza się do walk na spawarki na górnym "molo", opanowanie tej broni w takim stopniu, jak zrobił to Cooller, jest na wagę złota. Początek meczu był wyrównany, przez długi czas utrzymywał się remis 2:2 i potem wynik 3:2 na korzyśc Antona, ale czm wyraźnie nie był już sobą. Robił dużo niewytłumaczalnych błędów (4 lub 5 razy sam siebie zgibował, strzelając sobie rakietą pod nogi lub "zderzając się" z Coollerem), a gdy już nabijał fragi na przeciwniku, z reguły ponosił przy tym straty tak duże, że chwilę potem sam musiał się respawnować. Dość mało interesująca mapa i w sumie jednostronny przebieg gry - Cooller wygrywa 13:3
Mecz o trzecie miejsce
[ socrates | 1 ] vs. [ 2 | fox ]
17:13 @ pro-q3tourney4
1:10 @ pro-q3dm6
14:34 @ hub3aeroq3
Stawką tego pojedynku było trzecie miejsce na podium oraz, przy okazji, okrągła sumka $2,000. Pokonany, oprócz najmniej lubianego przez sportowców (a więc esportowców też) miejsca, będzie musiał zadowolić się czekiem na $1,000. Biorąc pod uwagę postawę obu panów w meczach półfinałowych, zdecydowanym faworytem był fox, który stworzył wraz z czm'em ciekawe widowisko, podczas gdy socrates gładko uległ Coollerowi.
Gracze ustalili, że jako pierwsza zostanie rozegrana pro-q3tourney4. Obaj nie raz pokazali, że potrafią tam grać, więc spece na GTV mogli liczyć na dobre widowisko. Pierwszego fraga zdobył socrates, ale następne 7 zapisał na swoje konto fox. To Szwed był stroną dominującą przez pierwsze minuty meczu, grał lepiej taktycznie, trafiał też więcej pewnych strzałów. Doświadczenie socratesa na coś mu się jednak przydało, po kilku minutach Amerykanin odzyskał mapę i rozpoczęło się mozolne odrabianie strat. Na każdego fraga tego comebacku soc musiał mocno zapracować, bo fox okazał się graczem kapitalnie grającym w obronie. Unikając ataków rywala, Szwed zapomniał jednak trochę o zbieraniu itemów i jakichkolwiek próbach uszkodzenia socratesa. W ten sposób aż do jedenastej minuty mecz toczył się w sennym tempie. Gdy Amerykanin wreszcie wyrównał, fox nagle obudził się i zaczął grać szybciej, ofensywniej. Tyle, że wtedy na nic mu się to już nie zdało - rozgrzany i wrzucony w odpowiedni rytm soc grał dalej swoje, nie dająć rywalowi dojść do głosu. Nawet kapitalna rakieta na minutę przed końcem meczu (socrates został trafiony w powietrzu, opadając na górną półkę z shotgunem, fox strzelając do niego z rakiety przewidywał jego ruch, bo nie widział przeciwnika bezpośrednio) nie mogła już niczego zmienić - końcowy rezultat pierwszego starcia to 17:13 dla socratesa.
Drugiej mapy - pro-q3dm6 - niestety nie byłem w stanie zobaczyć. Opierając się na pobieżnej relacji scR'a mogę tylko stwierdzić, że pojedynek nie był szczególnie zacięty, a przewaga foxa od początku aż do końca niepodważalna. Rzecz miała się więc zadecydować na hub3aeroq3. Tu również mogliśmy oczekiwać niezłego spektaklu, obaj gracze pokazywali sporo dobrej gry na tej mapie. Pierwsze dwa fragi dla socratesa i krótki okres spokojnej, ostrożnej gry z obu stron, ale już po chwili fox wyrównał i wyszedł na prowadzenie. Od tego momentu coś złego stało się z grą socratesa. Jason jakby zupełnie stracił pomysł na pokonanie rywala, robił mnóstwo głupich, niewytłumaczalnych błędów (omijanie leżących rakietnic, atakowanie napakowanego armorem i healthem przeciwnika z samym railgunem itp), co stworzyło foxowi okazję do uzyskania przewagi. Szwed okres słabej gry przeciwnika skrzętnie wykorzystał i w zasadzie wszystko było już roztrzygnięte. Na dwa fragi foxa przypadał średnio jeden socratesa, różnica między nimi budowała się więc w szybkim tempie. Trzeba jednak przyznać, że końcowa faza meczu - mimo pewnego w zasadzie roztrzygnięcia na korzyść Szweda - obfitowała w efektowne akcje z obu stron, co mogło podobać się kibicom na GTV.
Po końcowym gongu obaj gracze podziękowali sobie za rywalizację i fox mógł cieszyć się z zajęcia trzeciego miejsca na ESWC 2005. Socratesowi na otarcie łez pozostał wspomniany przeze mnie tysiąc dolarów i czwarta pozycja po dobrej w sumie postawie w przekroju całego turnieju. Jason "położył" w zasadzie tylko trzy mecze, ale aż dwa z nich w fazie finałowej. "Lisek" grał za to równo przez cały turniej, ulegając jedynie czm'owi w półfinale turnieju i w sumie zasłużenie zajmując najniższe miejsce na podium.
Półfinały
[ czm | 2 ] vs. [ 0 | fox ]
15:6 @ pro-q3dm6 (demo: czm)
21:10 @ hub3aeroq3 (demo: czm)
Mecz rozpoczął się z około półgodzinnym opóźnieniem, spowodowanym ponoć rozgrywkami CS-a. Pierwszą mapą, wybraną przez foxa, była pro-q3dm6. Fani Szweda mieli nadzieję, że będzie to przy okazji pierwsza mapa, jaką czm przegra w całym turnieju.
Więcej...
Jak łatwo można się było domyśleć, czm jako swoją mapę wybrał hub3aeroq3. Spece na GTV ostrzyli ząbki, bo walczący gracze w przekroju całego turnieju byli na hubie najlepsi, nie przegrywając ani jednego meczu i miażdżąc kolejnych rywali. Znów start wyraźnie wygrał czm. Szybkie prowadzenie 7:1, efektowne akcje rakietą, railem i spawarką - to miało prawo odebrać foxowi ochotę do gry. Ale nie odebrało, Szwed konsekwentnie próbował odcinać czm'a od kolejnych itemów, co szło mu wyraźnie lepiej niż na dm6. Do tego Amerykanin w dalszym ciągu grał bardzo ofensywnie, co stwarzało jego przeciwnikowi okazje do trafiania go z railguna praktycznie "za darmo". W końcu foxowi udało się przełamać serię czm'a i rozpoczęła się pogoń. Magnus wyprowadził mecz ze stanu 1:7 na 8:7 dosłownie w dwie minuty! Teraz gracze jakby zamienili się rolami - to fox trafiał wszystko i w dowolny sposób, a czm zwiedzał respawna za respawnem, próbując uniknąc kolejnych excellentów. Na tym etapie meczu Szwed był graczem zdecydowanie lepszym, jego rakieta była groźniejsza niż rywala tak w ataku, jak i obronie, co sprawiało czm'owi wiele kłopotów. Tu jednak wyszła kolejna bardzo przydatna umiejętność Paula. Gracz ten generalnie nie traci głupich fragów i bardzo dobrze radzi sobie zepchnięty do totalnej defensywy. Zupełnie, akby przełączał się wtedy w tryb TDM-owego rzeźnika z cK, który potrafił przez kilka dobrych minut karać kolejnych rywali z kilkunastoma punktami życia. Raz po raz sprytnie zachodził foxa od tyłu, udanie atakując railgunem i kapitalną spawarką. Pod naporem tych ataków Szwed nie zdołał utrzymać kontroli nad mapą i po raz kolejny czm wyszedł na prowadzenie. Mimo to dalej raził rywala strzałami z rg i nie dawał mu odskoczyć na bezpieczną odległość. Na około trzy minuty przed końcem, przy pięciofragowej przewadze czm znów stracił mapę, ale zdobył wtedy bardzo ważnego i efektownego fraga, trafiając w obronie foxa dosłownie pikselowym railem. Potem co prawda stracił jeszcze dziesiątego fraga, ale ta akcja najwyraźniej dodała mu sił, bo za chwilę znów włączył piąty bieg. Ponownie przez ostatnie dwie-trzy minuty fox był tylko tłem dla Amerykanina, który raz po raz trafiał efektowne mid-airy, w nieprawdopodobny sposób atakując "z powietrza" wykańczał akcje z lg, a gdy już nabijał fraga, natychmiast atakował respawny - często z bardzo dobrym skutkiem.
Ostatecznie mecz skończył się wynikiem 2:0 dla czm'a, ale trzeba przyznać, że fox rozegrał naprawdę dobre spotkanie. Był co najmniej równorzędnym rywalem dla jedynego niepokonanego gracza w turnieju, przy czym Paul udowodnił, dlaczego to właśnie on jako jedyny nie przegrał jeszcze ani jednej mapy. Pokazał idealny timing, kapitalny aim i umiejętność gry zarówno w ataku, jak i skutecznej obrony. To na chwilę obecną po prostu duelowiec kompletny, który potrafi wszystko i widzi wszystko. Dlatego to właśnie on dostanie szansę gry o pierwsze miejsce, podczas gdy foxowi pozostał tylko finał pocieszenia. Mówię "tylko", ale przecież to też duży sukces, zwłaszcza że droga do najlepszej czwórki nie była dla foxa usłana różami. On również spisywał się dobrze podczas całego turnieju, ale w decydującym starciu zabrakło mu trochę ogrania, doświadczenia i sprytu, który pokazał czm. Podsumowując, było to bardzo dobre, szybkie, zacięte i widowiskowe spotkanie, w którym wygrał zawodnik z całą pewnością lepszy. Polecam demka z tego pojedynku, naprawdę jest na co popatrzeć. Teraz wypada tylko czekać, co zaprezentuje nam druga para półfinałowa.
[ Cooller | 2 ] vs. [ 0 | socrates ]
20:-1 @ pro-q3dm6 (demo: Cooller)
32:26 @ hub3aeroq3 (demo: Cooller)
Gdybym przed tym pojedynkiem miał obstawiać zwycięzcę, nieśmiało skłoniłbym się ku Amerykaninowi. Socrates prezentował się nieco pewniej od rywala z Rosji, miał bardziej stabilną i równiejszą formę. Cały czas pozostawało jednak pytanie - czy w decydującym momencie Cooller pokaże nam coś ze swej magii?
Więcej...
Trochę pewności siebie potrzebował Cooller przed hub3aeroq3. Jest to najbardziej "amerykańska" mapa w turnieju, w zasadzie każdy gracz ze stajni Wuja Sama spisywał się tam co najmniej dobrze, jeśli nie świetnie. Cooller na pewno zapamiętał pierwszy pojedynek z cl0ckiem, jeszcze w pierwszej fazie grupowej, gdy do wygranej z tym niezłym, ale nie najlepszym amerykańskim graczem potrzebna mu była dogrywka. Co prawda w drugiej fazie wziął rewanż, ale poziomu cl0cka i socratesa porównywać nie sposób. Okazało się, że Cooller odrobił pracę domową na piątkę - to on po raz drugi zdecydowanie wygrał start, odskakując Jasonowi na ładnych kilka fragów. Znów fenomenalnie spawał, railował i kontrolował mapę tak, że jego rywal musiał sporo się natrudzić, by wreszcie zdobyć jakiegoś fraga. Za jednym szły kolejne, ale nic nie zapowiadało comebacku, bo przy kilkupunktowej przewadze Coollera mecz zamienił się w starcie "frag za fraga". Socrates nie poddawał się jednak i w końcu udało mu się doprowadzić do stanu 17:17, potem nawet wyjść na jednofragowe prowadzenie, ale Cooller jeszcze raz pokazał dużą klasę, na powrót przejmując mapę i znów nadrabiając kilka fragów przewagi. Na drugi comeback w tym meczu socratesa nie było już stać i ostatecznie uległ na hubie 26:32, cały pojedynek przegrywając 0:2.
Co tu dużo mówić - chyba wszyscy spodziewaliśmy się nieco więcej emocji, zwłaszcza po kapitalnym spotkaniu foxa z czmem. Można powiedzieć, że to socrates zawiódł, nie podejmując spodziewanej walki, ale z drugiej strony trzeba zauważyć, że Cooller rozegrał swój zdecydowanie najlepszy mecz w turnieju. We wszystkim co robił widać było dużą klasę i pewność siebie, na co Amerykanin - mimo usilnych starań - nie znalazł sposobu. Zatem Cooller zasłużenie awansuje do finału, gdzie czeka na niego klanowy kolega z check six - czm, natomiast socrates zmierzy się z pokonanym przez CraZyMana foxem w walce o najniższy stopień podium.
Faza #2 | Grupa #1 *
GRUPA 1 | ||||||
# | GRACZ | M | W | P | FD | PKT |
1. | Cooller | 5 | 4 | 1 | - | 12 |
2. | fox | 5 | 4 | 1 | - | 12 |
3. | toxic | 5 | 4 | 1 | - | 12 |
4. | St_Germain | 5 | 2 | 3 | - | 6 |
5. | cl0ck | 5 | 1 | 4 | - | 3 |
6. | keep3r | 5 | 0 | 5 | - | 0 |
Wyniki
4:24 @ hub3aeroq3
31:13 @ pro-q3tourney4
7:5 @ ztn3tourney1
[ Cooller | 2 ] vs. [ 0 | keep3r ]
12:5 @ ztn3tourney1
1:0 (?) @ q3dm13
[ cl0ck | 0 ] vs. [ 2 | St_Germain ]
22:31 @ hub3aeroq3
7:14 @ q3dm13
Pierwsza kolejna drugiej fazy grupowej stała pod znakiem szwedzko-szwedzkiej batalii między toxicem i foxem. Był to niejako rewanż za mecz pierwszej tury, wtedy lepszy okazał się "lis", wygrywając 2:1. Tak samo było i tym razem, choć pierwsza mapa zapowiadała, że Magnus nie jest w najlepszej dyspozycji, lub... będzie chciał oddać punkty koledze, by w ten sposób ułatwić mu ewentualne wyjście do fazy playoff. Nic z tych rzeczy - fox potrzebował po prostu kilkunastu minut na "wkręcenie" się w mecz, a toxic niemal zupełnie wystrzelał się na pierwszej mapie, nie mając nic do powiedzenia 15 minut później na t4. Finałem tego meczu był bardzo ładny pojedynek na ztn, z którego ostatecznie zwycięsko wyszedł fox, wygrywając 7:5.
Drugim emocjonującym widowiskiem w tej grupie miało być spotkanie Cooller - keep3r. Niestety, Białorusin nie stanął na wysokości zadania. Najpierw, po niezłej grze (aczkolwiek gorszej, niż bym się po nim spodziewał) uległ Antonowi na ztn, by za chwilę... poddać drugą mapę! Tak przynajmniej wynika z tego, co jest napisane na podstronie Cyberleagues, którą organizatorzy zapełniają najświeższymi wynikami, co prawda z lekkim opóźnieniem. Ostatni mecz pierwszej serii to radość dla gospodarzy - St_Germain uporał się dość łatwo z cl0ckiem, bijąc go m.in. na hubie, gdzie do tej pory Amerykanin prezentował się bardzo dobrze.
[ toxic | 2 ] vs. [ 1 | keep3r ]
13:1 @ pro-q3dm6
5:10 @ ztn3tourney1
11:5 @ q3dm13
[ fox | 2 ] vs. [ 0 | St_Germain ]
43:6 @ hub3aeroq3
26:9 @ q3dm13
[ Cooller | 2 ] vs. [ 0 | cl0ck ]
25:12 @ ztn3tourney1
42:26 @ hub3aeroq3
Po prostu nie mogę znieść tego, co robi w turnieju keep3r. Dawno nie widziałem, by tak mocny w sumie gracz prezentował się tak nierówno. Po genialnej grze na pro6 przeciwko fazzowi, dziś dał się totalnie zdominować toxicowi, przy czym wynik tego meczu był niemal odwrotny do wczorajszego! Tym razem to Białorusin nie mógł nic zrobić, grając bez pomysłu na przełamanie swojego rywala. Jurij powalczył jeszcze co prawda na ztn, ale dm13 nie jest jego mocną stroną. Trzeba przyznać, że toxic też nie należy na niej do wirtuozów, ale w pojedynku dwóch graczy nie posiadających na danej mapie szczególnie wyrafinowanych taktyk liczy się przede wszystkim skill. Ten zaś jest zdecydowanie po stronie Szweda, grającego w turnieju z tagiem fnatic.
Równolegle legł francuski mit o potędze - St_Germain uległ wyraźnie foxowi. Na obu mapach Szwed po prostu przejechał się po swoim rywalu, nie dając mu najmniejszych szans na nawiązanie walki. Prawdziwy fragfest oglądaliśmy za to w pojedynku Coollera z cl0ckiem. Łącznie na dwóch mapach obaj gracze zdobyli aż 105 fragów! Nie był to jednak wyrównany pojedynek, bo na jeden punkt Amerykanina przypadały średnio dwa zdobyte przez Antona. Mimo to wciąż mam wrażenie, że Cooller nie gra na ESWC tak, jak nas do tego przyzwyczaij i że wciąz jest dość daleko od swojej optymalnej dyspozycji.
[ fox | 2 ] vs. [ 0 | cl0ck ]
11:3 @ pro-q3dm6
13:5 @ ztn3tourney1
[ Cooller | 1 ] vs. [ 2 | toxic ]
19:12 @ ztn3tourney1
19:25 @ hub3aeroq3
10:24 @ pro-q3dm6
[ keep3r | 0 ] vs. [ 2 | St_Germain ]
10:15 @ ztn3tourney1
10:19 @ hub3aeroq3
Na przystawkę w drugiej kolejce spotkań drugiej grupy fox łatwo poradził sobie z cl0ckiem. Trudno jednak, by było inaczej, biorąc pod uwagę duelowe doświadczenie obu graczy. Chwilowo niewielka dawka emocji przydała się przed meczem Cooller - toxic . Na dzień dzisiejszy to po prostu POJEDYNEK ROKU w quake'u 3! Pierwsza mapa - ztn - przebiegała raczej pod dyktando Coollera, który narzucił swoje tempo gry i w zasadzie nie dawał rywalowi szansy na comeback. Początek gry na hubie wskazywał, że znowu mamy do czynienia z wielkim Coollerem. Rosjanin grał jak za swoich najlepszych czasów, trafiał wszystko i robił na mapie, co chciał, błyskawicznie wychodząc na wysokie prowadzenie. Toxic był jednak zdeterminowany by udowodnić mu, że jego shaft wcale nie jest niczym na lanie, zaczął więc spawać Antona, aż miło. Z pewnej miazgi szybko zrobił się praktycznie remis, więc Cooller jeszcze raz włączył drugi bieg i znów w ekwilibrystyczny sposób wykańczał niewiarygodne akcje z railguna. Ostateczne przebudzenie należało jednak do Szweda. Kluczowym momentem meczu była gonitwa obu graczy po mapie, w trakcie której toxic odpierał ataki rywala, trafiając z rzędu 6 albo 7 raili, zdobywając w końcu fraga! Na tym poziomie to wyczyn jak najbardziej godny uwagi, zwłaszcza że naprawdę nie były to proste strzały. Moim zdaniem ta akcja to bardzo mocny kandydat do miana "fraga turnieju". Po niej stało się już jasne, że będziemy mieli trzecią mapę. Gdy wybrano dm6, Cooller znów zaczął prowokować rywala twierdząc, że potrafi grać on tylko spawać i railować. Co zrobił toxic? Spawał i railował! Decydująca mapa była w zasadzie bez historii, bo gracz iCE cLIMBERS po prostu przejechał się po bardziej utytułowanym duelowo rywalu udowadniając mu, że nie trzeba być wybitnym taktykiem, by skutecznie rywalizować z najlepszymi. Piękny mecz, z całą pewnością godny obejrzenia - a nawet wielokrotnego oglądania. Starcie z hub3aeroq3 to moim skromnym zdaniem jedno z najlepszych spotkań w całej, prawie sześcioletniej historii q3, a już na pewno najbardziej dramatyczny duel od czasów sławnego pojedynku LeXeR - cha0ticz. Musicie to zobaczyć!
Oprócz emocji związanych z meczem Cooller - toxic, gospodarze tradycyjnie trzymali kciuki za St_Germaina. Ich reprezentant stanął tym razem na wysokości zadania, dwukrotnie ogrywając keep3ra. Cóż, trzeba się tylko cieszyć, że Białorusin obie mapy dograł do końca. Nie przyniosło mu to jednak szczęścia, bo ta porażka bardzo mocno skomplikowała jego sytuację, ograniczając możliwość wyjścia z grupy do absolutnego minimum.
[ Cooller | 2 ] vs. [ 0 | St_Germain ]
35:11 @ hub3aeroq3
25:18 @ ztn3tourney1
[ fox | 2 ] vs. [ 0 | keep3r ]
20:6 @ hub3aeroq3
8:6 @ ztn3tourney1
[ toxic | 2 ] vs. [ 0 | cl0ck ]
16:1 @ ztn3tourney1
13:6 @ pro-q3dm6
Rozgrzani po emocjach związanych z poprzednią serią, tym razem dostaliśmy od graczy coś w rodzaju zimnego prysznica. Cooller nie napracował się zbytnio, by pokonać ostatnią nadzieję Francuzów - St_Germaina, aczkolwiek mecz na ztn3tourney1 mógł się podobać. Resztę złudzeń i nadziei na awans odebrał keep3rowi bardzo dobrze dziś grający fox. Tu także tylko jedna z map (co ciekawe - również ztn) trzymała choć przez chwilę w napięciu, bo na hubie Białorusin ani przez moment nie nadążał za Szwedem, zapewniającym sobie w ten sposób awans co najmniej z drugiego miejsca. Mimo świadomości, że bez pomocy foxa nie wejdzie do strefy medalowej, toxic rozegrał mecz z cl0ckiem na pełnych obrotach - jeśli w przypadku duela tego gracza w ogóle można stwierdzić, kiedy mamy do czynienia z maksimum. Gdyby John nieco wcześniej załączył tryb rzeźnika, jaki widzieliśmy w meczu z Coollerem, być może zamieniłby się teraz miejscami z foxem. A tak pozostała mu tylko satysfakcja z niezłej gry i co najmniej trzeciego miejsca w grupie, co w sumie daje 5/6 pozycję w całym turnieju, bo losy ewentualnego awansu nie zależały już tylko od niego, ale przede wszystkim od wyniku starcia foxa z Coollerem.
[ toxic | 2 ] vs. [ 0 | St_Germain ]
32:10 @ hub3aeroq3
20:4 @ q3dm13
[ cl0ck | 2 ] vs. [ 0 | keep3r ]
18:10 @ hub3aeroq3
0:10 @ ztn3tourney1
20:17 @ pro-q3tourney4
[ Cooller | 2 ] vs. [ 1 | fox ]
24:38 @ hub3aeroq3
13:4 @ q3dm13
12:9 @ pro-q3dm6
Ostatnia kolejna i wielkie emocje na sam koniec - pojedynek o zwycięstwo w grupie zaplanowano na godzinę 20:00. Zanim do niego doszło, do walki przystąpili toxic i St_Germain. Zwycięstwo Szweda raczej nikogo nie powinno dziwić, ale śmiem twierdzić, że dla Francuza był to najlepszy turniej 1v1 od bardzo dawna - może nawet od WCG 2001. W drugim meczu tej grupy keep3r jeszcze raz pokazał, że jest graczem tyleż fantastycznym, co nierównym i niespodziewanie uległ cl0ckowi. Po występach Białorusina mam pewien niesmak, bo mocno trzymałem za niego kciuki przez cały turniej, tymczasem on w zasadzie tylko na ztn pokazywał pełnię możliwości. Szkoda. Na sam koniec do gry przystąpili Cooller i fox. Był to pojedynek, który miał zadecydować o zwycięstwie w grupie i tym samym dawał wygranemu szansę ominięcia czm'a w walce o złoto. Ponadto, gdyby to fox okazał się lepszy, Cooller miałby na swoim koncie dwie porażki i tym samym musiałby ustąpić miejsca w fazie medalowej toxicowi. Najlepszy duelowiec 2003 roku stanął jednak na wysokości zadania, ale wygrana nie przyszła mu łatwo. Trzeba przyznać, że fox robił co mógł, by pomóc koledze z klanu, do końca walcząc o każdą mapę. Nie udało się, ale może jeszcze będzie okazja do rewanżu. Część obserwatorów stawia bowiem, że finał turnieju będzie powtórką tego właśnie meczu.
Zgodnie z moimi przewidywaniami, ta grupa okazała się być ciekawszą. Niemal wszyscy gracze stanęli na wysokości zadania, zapewniając nam solidną dawkę emocji w zamian za długotrwałe ślęczenie na GTV. Na najwyższe uznanie zasługuje pierwsza trójka - Cooller, fox i toxic. Ich pojedynki bezpośrednie elektryzowały publikę jak żadne inne, aż chciałoby się widzieć tu teraz tych wszystkich ludzi, którzy rokrocznie ogłaszają medialny koniec q3. Myślę, że dla takich emocji wciąz warto stawiać na tę grę jako turniejową platformę, bo zainteresowanie wywoływane turniejem Q3 Masters na ESWC jest po prostu ogromne. Trochę szkoda, że do playoff mogła awansować tylko dwójka - ze względu na najmniej korzystny bilans map z walką o ścisły finał musiał sie pożegnać toxic. Jego spektakularna wygrana z Coollerem wyznaczy jednak drogę przyszłemu rywalowi Rosjanina, socratesowi. Na miejscu numer cztery w grupie finiszował francuski "rodzynek", St_Germain. Mathias zagrał na ESWC na miarę swoich aktualnych możliwości, może nawet trochę powyżej. Momentami gdzieś tam widać było przebłyski wielkiej formy, jaką czarował przed kilkoma laty i generalnie był to naprawdę dobry występ Francuza. Zadowolony może być także cl0ck, który mimo faktycznego braku większych doświadczeń duelowych nie dał się zjeść bardziej utytułowanym przeciwnikom, w kilku przypadkach zmuszając ich do naprawdę solidnego wysiłku. Za to totalnie poniżej oczekiwań wypadł keep3r - zawodnik mający możliwości, by grać o medale na wielkich imprezach, tym razem nie ugrał nawet mapy! Podzielił tym samym los fazza i w dość kiepskim stylu pożegnał się z ESWC. Z jego występów najlepiej zapamiętamy genialne gry z fazzem na dm6 i socratesem na ztn oraz... plagę disconnectów i poddawania mapy w przypadku znacznego prowadzenia rywala.
Faza #2 | Grupa #2 *
GRUPA 2 | ||||||
# | GRACZ | M | W | P | FD | PKT |
1. | czm | 5 | 5 | 0 | - | 15 |
2. | socrates | 5 | 4 | 1 | - | 12 |
3. | jibo | 5 | 3 | 2 | - | 9 |
3. | chance | 5 | 2 | 3 | - | 6 |
5. | eNemy | 5 | 1 | 4 | - | 3 |
6. | fazz | 5 | 0 | 5 | - | 0 |
Wyniki
50:7 @ hub3aeroq3
20:16 @ pro-q3tourney4
[ czm | 2 ] vs. [ 0 | chance ]
34:12 @ hub3aeroq3
24:15 @ pro-q3tourney4
[ jibo | 2 ] vs. [ 1 | eNemy ]
15:22 @ ztn3tourney1
12:4 @ q3dm13 (eNemy poddał mapę)
24:7 @ pro-q3tourney4
Sporo nerwów kosztowała fanów socratesa druga mapa meczu z fazzem. Po pewnej wygranej na hubie zanosiło się na spokojne 2:0, bo pro-q3tourney4 zawsze należała do mocnych punktów gry soca. Tym razem jednak chimerycznie grający fazz postawił Amerykaninowi bardzo cięzkie warunki, przez 10 minut grając po prostu jak natchniony. Trafiał wręcz nieprawdopodobne raile, dobrze przewidywał ruchy przeciwnika na mapie i w pewnym momencie jego przewaga urosła do kilkunastu fragów, co na prot4 w 5 minut odrobić jest dość trudno. Ale co to dla socratesa! Jason spiął się w sobie i ostro wziął do roboty, by uniknąc konfrontacji na trzeciej mapie, którą mogłaby być np. ztn3tourney1, gdzie w sumie prezentował się do tej pory dość przeciętnie. I tak od 10 aż do 15 minuty oglądalismy socratesa z czasów WCG 2002 US, kiedy to pokonał na prot4 uznawanego za absolutnego pana i władcę tej mapy ZeRo4. Ładny, efektowny comeback okazał się również skuteczny, fazz nie był już w stanie nic na to poradzić i ostatecznie uległ czterema fragami. Polecam do ściągnięcia demko z tego meczu, naprawdę jest na co popatrzeć, i to z obu stron.
Spokojnie i bez wysilania się mecz z chance'm rozegrał czm. Zapewniając sobie wygraną 2:0, Paul chyba cały czas myślał o tym, żeby przypadkiem nie "wystrzelać się" przed bardzo ważnym dla układu tabeli w grupie meczem z socratesem. Udało mu się wygrać dość niskim nakładem sił, bo rywal nie zaprezentował przeciwniko niemu niczego interesującego. Interesująco było natomiast w starciu jibo z eNemym. Chińczyk był jedną z pozytywnych niespodzianek pierwszych dwóch dni turnieju, z kolei eNemy grał co prawda nieco słabiej, niż tego oczekiwałem, ale w dalszym ciągu wystarczająco dobrze, by bez problemu awansować do drugiej fazy. Gracze ze Wschodu to zwierzęta ztnu, jibo na dobrą sprawę też może uznawać się za Rosjanina, więc ich konfrontacja na ztn obfitowała w emocje. Okazało się również, że była to jedyna mapa meczu wygrana przez eNemy'ego. Kolejną - q3dm13 - Białorusin... poddał po kilku minutach wobec niemożności poradzenia sobie z Fanem, natomiast pro-q3tourney4 od samego początku była mapą bez historii. Jibo szybko objął wysokie prowadzenie i nie dał go sobie wyrwać aż do końca. Muszę przyznać, że jego wygrana z eNemym była dla mnie zaskoczeniem, tym bardziej jestem ciekaw co Chińczyk pokaże w kolejnych meczach.
[ chance | 1 ] vs. [ 2 | jibo ]
20:16 @ hub3aeroq3
7:13 @ q3dm13
12:24 @ pro-q3tourney4
[ fazz | 0 ] vs. [ 2 | eNemy ]
15:20 @ ztn3tourney1
18:32 @ pro-q3tourney4
[ czm | 2 ] vs. [ 0 | socrates ]
22:8 @ pro-q3tourney4
33:10 @ hub3aeroq3
Daniem głównym tej serii - i chyba całej drugiej fazy - było starcie dwóch amerykańskich potęg, czm'a i socratesa. Wszyscy spodziewający się wielkiego spektaklu musieli poczuć się srodze zawiedzeni, bo gracz x6 odprawił rywala bez żadnych trudności. Najciekawsza był... trzeci mecz, rozegrany już jednak zupełnie towarzysko na q3dm13. Tam również lepszy okazał się czm, ale musiał sporo się natrudzić, by wyraźnie odskoczyć socratesowi. W tej sytuacji w zasadzie można już mówić o najlepszej czwórce dla CraZyMana, pozostałe spotkania w grupie wydają się być dla niego czystą formalnością. W przypadku socratesa decydujący będzie mecz z jibo - jeśli Jason pokona Chińczyka, to wobec nierównej gry eNemy'ego i fazza będzie mógł być niemal pewnym awansu do strefy medalowej. No chyba, że ulegnie Białorusinowi... wtedy sytuacja w grupie mocno się zagmatwa, zawodnicy mający taką samą liczbę punktów będą mieć przy tym wygrane mecze bezpośrednie ze sobą "na krzyż", więc nie obejdzie się bez liczenia wygranych map i fragów, a może nawet dodatkowych gier.
A wspomniani eNemy i fazz stoczyli w tej rundzie bezpośredni pojedynek. Dwóch bodaj najbardziej chimerycznych graczy ESWC 2005 pokazało mnóstwo dobrej gry, ale końcowy wynik może być niespodzianką dla zagorzałych kibiców Szweda - eNemy wygrał 2:0! O dziwo, Białorusin napotkał na silniejszy opór Pellego na "swojej" ztn3tourney1, w czym swój udział na pewno miał jego nienajlepszy (delikatnie mówiąc) skill z lg, która jest na tej mapie jedną z dominujących broni. Za to pro-q3tourney4 to popis Pawła - zarówno gra, jak i wynik robią jak najlepsze wrażenie.
Co natomiast słychać u jibo? Zawodnik Rush3D trochę po cichu rozgrywa kolejne spotkania, ale najważniejsze że wciąz wygrywa. Tym razem pokonał trzeciego w grupie Amerykanina chance'a 2:1 (ulegając po zaciętym meczu na hubie) i po dwóch seriach jest na sensacyjnym, gwarantującym awans drugim miejscu! Co więcej wygląda na to, że to własnie on będzie głównym konkurentem socratesa w walce o najlepszą czwórkę - jeśli oczywiście utrzyma dotychczasową dyspozycję, wreszcie w kolejnej serii pokona fazza.
[ fazz | 0 ] vs. [ 2 | jibo ]
12:13 @ pro-q3tourney4 (OT)
2:6 @ q3dm13
[ socrates | 2 ] vs. [ 0 | chance ]
6:0 @ q3dm13
26:18 @ pro-q3tourney4
[ czm | 2 ] vs. [ 0 | eNemy ]
45:8 @ hub3aeroq3
29:6 @ ztn3tourney1
Takiego roztrzygnięcia w meczu jibo i fazza mogli się spodziewać tylko najbardziej zagorzali kibice Chińczyka. Ich ulubieniec przedłużył szanse na awans do dalszych gier, po niezwykle emocjonującym meczu pokonując grającego w drugiej fazie poniżej oczekiwań Szweda. Niektórzy obserwujący ten mecz ogłosili go nawet najlepszym na ESWC 2005. Istotnie, był to jeden z najbardziej trzymających w napięciu pojedynków. Na t4 potrzeba było dwóch minut dogrywki, by wyłonić zwycięzcę. Druga mapa była bardzo defensywna i w takim stylu gry ponownie jibo spisał się lepiej od swojego rywala ze Skandynawii.
O wiele bardziej senne było spotkanie dwóch Amerykanów - socratesa i chance'a. W zasadzie przez całe 30 minut działo się niewiele ciekawego. Żadnych fajerwerków, większych emocji, w sumie spotkanie, o którym nie będzie się zbyt długo pamiętać. Za to kibice quake'a na długo zatrzymają w pamięci występy czm'a na ESWC 2005. Paul radzi sobie po prostu znakomicie, jest jedynym graczem w turnieju, który nie przegrał jeszcze nawet MAPY. Tego stanu rzeczy nie zmienił pojedynek z eNemym. Białorusin robił co mógł, ale na obu mapach był po prostu rozrzucany po respawnach przez szalonego czm'a, który w tej sytuacji mógł już praktycznie cieszyć się z awansu do fazy finałowej.
[ czm | 2 ] vs. [ 0 | jibo ]
11:1 @ q3dm13
14:0 @ hub3aeroq3
[ socrates | 2 ] vs. [ 0 | eNemy ]
28:26 @ hub3aeroq3
23:15 @ ztn3tourney1
[ chance | 2 ] vs. [ 0 | fazz ]
20:12 @ pro-q3tourney4
26:15 @ hub3aeroq3
Tak, panie i panowie - mamy pierwszego z czterech finalistów ESWC 2005! Został nim, zgodnie z moimi (i wielu innych kibiców) przewidywaniami - czm, gładko pokonując dobrze spisującego się do tej pory jibo. Na plus Chińczykowi trzeba zaliczyć fakt, że jako pierwszy nie dał się totalnie zmiażdzyć czm'owi na hub3aeroq3. Porażka jibo była na rękę socratesowi, pod warunkiem że dałby radę pokonać eNemy'ego. Kosztowało go to zapewne sporo zdrowia i nerwów, ale koniec końców zwyciężył Białorusina na obu mapach, znacznie zwiększając swoje szanse na zajęcie drugiego miejsca. Walka w tym meczu była po prostu szalona, frag gonił fraga i wypada tylko żałować, że eNemy grał w tym turnieju tak nierówno. Wyraźnie widać było róznicę w doświadczeniu, jaka dzieliła obu graczy. Nie było jej natomiast widać w grze chance'a, który niespodziewanie pokonał pogodzonego już chyba z odpadnięciem z turnieju fazza. Pelle na pewno spodziewał się więcej po swoim występie, tymczasem w drugiej fazie grupowej zaprezentował się po prostu katastrofalnie, po czterech meczach mając na koncie same porażki i perspektywę ostatniego pojedynku z dominującym w grupie czm'em.
[ chance | 2 ] vs. [ 1 | eNemy ]
10:16 @ pro-q3tourney4
21:20 @ hub3aeroq3
25:17 @ pro-q3dm6
[ czm | 2 ] vs. [ 0 | fazz ]
35:22 @ pro-q3tourney4
11:5 @ pro-q3dm6
[ socrates | 2 ] vs. [ 0 | jibo ]
9:2 @ q3dm13
34:16 @ hubaeroq3
Mówiłem, że eNemy to gracz bardzo chimeryczny i nieregularny - moje słowa potwierdził chance, po cięzkim boju pokonując Białorusina. W zasadzie eNemy może mieć pretensje do szczęścia, bo na hubie do wygranej zabrakło mu raptem jednego fraga, ale z drugiej strony jego grze daleko było do poziomu prezentowanego w meczach z fazzem, czy chociażby socratesem. Co do fazza - Pelle ostatecznie pożegnał się z turniejem nie notując ani jednej wygranej mapy w pięciu pojedynkach. Nie muszę mówić, że to bardzo kiepski wynik jak na kogoś, kto zajął czwarte miejsce na ESWC 2003 i drużynowo zwyciężył rok temu. Dla czm'a być może nie był to najłatwiejszy mecz (przy tym pierwszy, w którym Amerykanin nie wybrał huba jako swoją mapę domową - prawdopodobnie chcąc przećwiczyć zaplanowane strategie na pozostałych), mimo to nikt nie odbierze mu miana absolutnego dominatora grupy 2. Zero przegranych map, za to każdy mecz wygrywany pewnie, w stylu co najmniej niezłym. Najciekawszym daniem ostatniej kolejki był mecz rozegrany najpóźniej - socrates vs. jibo. Sensacyjna postawa Chińczyka sprawiła, że w przypadku pokonania Jasona miałby szanse na awans do strefy medalowej (!). Doświadczenie wzięło jednak górę i to socrates - trzeba przyznać, że w pełni zasłużenie - stanie jutro do walki o główną nagrodę.
Klęska Europy - to chyba najwłaściwsze podsumowanie rozgrywek w tej grupie i zarazem pierwsza myśl, która przychodzi mi do głowy. Dwa pierwsze miejsca zajęli Amerykanie - czm i socrates - będący generalnie rzecz biorąc poza zasięgiem reszty rywali. Zwłaszcza pierwszy z nich był kimś totalnie z innej planety, tylko kilkukrotnie został zmuszony przez któregoś z przeciwników do większego wysiłku. Na miejscu trzecim, o krok od awansu, chyba największa pozytywna niespodzianka turnieju - jibo. Bodaj tylko duelowego doświadczenia zabrakło mu, by rywalizacja z socratesem okazała się dla niego zwycięska. Należy mu się jednak duży plus za postawę w całym turnieju, nigdy nie przypuszczałbym, że akurat ten gracz zajdzie tak daleko, pozostawiając w pokonanym polu wielu tuzów europejskiego i światowego duela. Za nim mamy kolejnego reprezentanta USA, chance'a, który chyba nawet w Stanach nie jest poważnie brany pod uwagę, jako ewentualny rywal mogący zagrozić pozycji najlepszych, w tym czm'a i socratesa. Tymczasem gracz ten doskonale dał sobie radę z Europejczykami eNemym i fazzem, wygrywając mecze bezpośrednie z nimi odpowiednio 2:1 i 2:0. Białorusina można jeszcze jako tako rozgrzeszyć. To w końcu gracz goszczący w szeroko pojętej elicie od niedawna, niedoświadczony, bardzo nierówny i obok dobrych gier (z fazzem czy socratesem) miewa zupełnie nieudane. Ale żeby coś takiego przytrafiło się fazzowi, to już po prostu nie wypada. Nie wiem, czym Pelle będzie usprawiedliwiał swój fatalny bilans gier w drugiej fazie (0:5), ale raczej tego nie uniknie, bo sponsorzy z SK zmuszą go zapewne do gęstych tłumaczeń.
Faza #1 | Grupa #1 *
GRUPA 1 | ||||||
# | GRACZ | M | W | P | FD | PKT |
1. | czm | 4 | 4 | 0 | - | 12 |
2. | St_Germain | 4 | 3 | 1 | - | 9 |
3. | chance | 4 | 2 | 2 | - | 6 |
4. | WhYLf | 4 | 1 | 3 | - | 3 |
5. | K1ller | - | - | - | - | - |
Wyniki
23:14 @ ztn3tourney1
23:15 @ pro-q3tourney4
[ St_Germain | x ] vs. [ x | K1ller ]
K1ller nie pojawił się na turnieju.
Pierwsza seria turniejowych gier w grupie 1 odbyła się bez udziału pauzującego faworyta - czm'a. Paul mógł więc w spokoju obejrzeć mecz swojego kolegi z reprezentacji USA, chance'a, który bez większych problemów (ale i bez fajerwerków) pokonał gospodarza turnieju, WhYlFa. Niestety, drugi z zaplanowanych na godzinę 13:40 mecz nie doszedł do skutku - niemiecki duelowiec K1ller niespodziewanie nie pojawił się w Paryżu.
[ St_Germain | 2 ] vs. [ 0 | chance ]
27:25 @ pro-q3tourney4
21:17 @ q3dm13
[ czm | 2 ] vs. [ 0 | WhYLf ]
27:10 @ pro-q3tourney4
55:11 @ hub3aeroq3
Tak wchodzą do gry tylko prawdziwi mistrzowie! Paul Nelson wprowadził się w turniej naprawdę w dobrym stylu, pewnie pokonując Francuza WhyLFa. Mecz na hub3tourney1 to prawdziwy popis umiejętności Amerykanina, który przeciętnie zdobywał 3,6 fraga na minutę. Oznacza to, że czm zmuszał rywala do respawnu średnio raz na 20 sekund! W drugim meczu tej serii St_Germain po zaciętej walce pokonał chance'a, zapewniając sobie bardzo dobrą pozycję wyjściową przed kolejnymi meczami.
[ K1ller | x ] vs. [ x | WhYLf ]
K1ller nie pojawił się na turnieju.
[ czm | 2 ] vs. [ 0 | chance ]
25:2 @ ztn3tourney1
55:6 @ hub3aeroq3
Chwila odpoczynku dla Francuzów i kolejne miażdżące zwycięstwo
czm'a! Jeśli ktoś wątpił w możliwość absolutnego zdominowania imprezy przez gracza 519, to chyba pomału zaczyna pozbywać się resztek niedowierzania. Pewna, spokojna wygrana na ztn i jak zwykle genialny występ na hubie (nie sądzę, żeby ktokolwiek na świecie był w stanie nawiązać z nim walkę na tej mapie) - tak wygrywają tylko największe tuzy duela. Tym samym CraZyMan może być już pewien awansu do dalszej rundy rozgrywek, reszta rywali wciąz musi walczyć o pozostanie w turnieju.
[ St_Germain | 2 ] vs. [ 1 | WhYLf ]
23:11 @ q3dm13
15:33 @ pro-q3tourney4
24:19 @ hub3aeroq3
[ czm | x ] vs. [ x | K1ller ]
K1ller nie pojawił się na turnieju.
CraZyMan ponownie odpoczywał, więc trzecia seria pojedynków w grupie 1 stała pod znakiem konfrontacji dwóch zawodników gospodarzy. Z jednej strony to dobrze, że St_Germain i WhYLf trafili do jednej grupy, z drugiej francuscy kibice pewnie woleliby nie eliminować jednego swojego gracza kosztem drugiego już na początku turnieju. Niestety, los okazał się ślepy i w pojedynku gospodarzy turnieju lepszy okazał się ten bardziej doświadczony. Jestem jednak trochę zaskoczony, że zaskakująco przyzwoicie spisujący się jak do tej pory
St_Germain nie sprostał WhYLfowi na pro-q3tourney4, która zawsze była jedną z jego najmocniejszych map. Niepowodzenie na niej Mathias powetował sobie jednak skutecznie na dm14 i hubie, zapewniając sobie niemal pewny awans do drugiej tury, a w perspektywie już tylko pojedynek o pierwsze miejsce z
czm'em.
[ K1ller | x ] vs. [ x | chance ]
K1ller nie pojawił się na turnieju.
[ czm | 2 ] vs. [ 0 | St_Germain ]
11:9 @ q3dm13
40:18 @ hub3aeroq3
Ostatni mecz tej grupy decydował, jak już wspomniałem, o pierwszym miejscu, dającym rzecz jasna nieco lepszą pozycję wyjściową do drugiej fazy grupowej. Obyło się bez niespodzianki - wygrał faworyzowany
czm, choć St_Germain wcale łatwo skóry nie sprzedał. Na pierwszej mapie napędził Amerykaninowi niezłego stracha, do wygranej zabrakło mu naprawdę niewiele. Za to pojedynek na hubie miał klasyczny dla gier czm'a mocno jednostronny charakter.
Grupa niestety z konieczności okazała się być czteroosobową. W tej sytuacji było jasne, że z dalszej rywalizacji odpadnie tylko jeden zawodnik, co moim zdaniem odbiera rozgrywkom trochę dramaturgii gdy tylko dwóch, zamiast co najmniej trzech graczy walczy o ostatnie premiowane awansem miejsce. Niespodziewana absencja K1llera sprawiła, że po dwóch pierwszych seriach wszystko było już w zasadzie roztrzygnięte - ponosząc dwie porażki, WhYLf miał już tylko czysto matematyczne szanse na awans. Rywalizacja sprowadziła się do walki o pierwsze miejsce w grupie, które ostatecznie zdobył - tak, jak przewidywała zdecydowana większość obserwatorów - czm, pokazując po raz kolejny bardzo dobrą formę. Jedynym graczem, który sprawił mu trochę problemów, był niespodziewanie silny St_Germain. Francuz pokazał sporo naprawdę dobrego quake'a, kto wie - być może szykuje się dla niego najlepszy międzynarodowy występ od bardzo dawna? A "trzecim do brydża" z grupy 1 został chance, który co prawda nic wielkiego nie pokazał, ale pokonał WhYLfa i to wystarczyło do uzyskania awansu.
Faza #1 | Grupa #2 *
GRUPA 2 | ||||||
# | GRACZ | M | W | P | FD | PKT |
1. | fox | 4 | 4 | 0 | - | 12 |
2. | jibo | 4 | 3 | 1 | - | 9 |
3. | toxic | 4 | 2 | 2 | - | 6 |
4. | wrath | 4 | 1 | 3 | - | 3 |
5. | ReF | 4 | 0 | 4 | - | 0 |
Wyniki
3:19 @ ztn3tourney1
8:24 @ hub3tourney1
[ jibo | 2 ] vs. [ 1 | toxic ]
10:6 @ q3dm13tmp (demo: jibo)
7:34 @ hub3aeroq3 (demo: toxic)
33:13 @ pro-q3tourney4
Pierwsza zaplanowana seria gier przebiegła pod znakiem nieco niespodziewanej wygranej jibo z toxicem. Prawdę mówiąc nie spodziewałem się, że Chińczyk będzie w stanie ten mecz wygrać, na dm13 udało mu się jednak zatriumfować po cięzkiej walce. Gdy na drugiej mapie toxic po prostu zmasakrował jibo wydawało się, że jego nauka gry 1v1 nie poszła w las, ale rosyjski Chińczyk pokazał, że psychicznie jest równie silny, jak skillowo. Odwdzięczył się Szwedowi pięknym za nadobne, nie dając mu żadnych szans na... pro-q3tourney4! Wygrana jibo na tej mapie jest dla mnie pewną niespodzianką, a jej rozmiary - wręcz sensacją. Oprócz jibo w pierwszej serii punkty zdobył także wrath, bez żadnego problemu radząc sobie z ReFem.
[ jibo | 2 ] vs. [ 0 | ReF ]
12:-1 @ ztn3tourney1
44:0 @ hub3aeroq3
[ fox | 2 ] vs. [ 0 | wrath ]
34:2 @ hub3aeroq3
20:6 @ ztn3tourney1
Chronologicznie rzecz biorąc, pojedynek jibo z ReFem otwierał zmagania w ESWC 2005. Belg chyba chciałby jak najszybciej zapomnieć o tej inauguracji, bo przez dwie mapy, a więc w sumie 30 minut gry, udało mu się zdobyć aż... -1 fraga! Do postawy jibo w meczu z ReFem pasuje tylko jedno określenie: kara. Chyba dawno żaden międzynarodowy turniej tej rangi nie oglądał tak dużej, wręcz pickupowej dysproporcji między walczącymi zawodnikami. O wiele spokojniej, w swoim pewnym, spokojnym stylu do gry wkroczył fox, dwukrotnie bijąc wratha. Magnus pokazał zalązki naprawdę dobrej formy i być może po raz kolejny będzie się liczyć w bezpośredniej walce o główną nagrodę.
[ toxic | 2 ] vs. [ 0 | wrath ]
20:3 @ ztn3tourney1 (demo: toxic)
34:6 @ pro-q3dm6
[ fox | 2 ] vs. [ 0 | ReF ]
40:3 @ pro-q3dm6
43:0 @ ztn3tourney1
W tej kolejce dwaj szwedzcy gracze nie musieli zbytnio się trudzić, by odnieść łatwe zwycięstwa. Na dobry początek toxic pewnie pokonał wratha. Trzeba przyznać, że John wyraźnie wyciągnął wnioski z przegranej z jibo - jego gra na obu mapach (zwłaszcza ztn) była bliska tak nietypowej dla niego taktycznej perfekcji, co w połączeniu z kapitalnym jak zwykle aimem pozwoliło mu wysoko wygrać mimo gry na wyraźnie obniżonych obrotach. Kibice wratha próbowali tłumaczyć swojego faworyta zdenerwowaniem i brakiem doświadczenia w grze na lanie, ale gdy staje się do walki na tego typu imprezie, nie ma miejsca na szukanie wytłumaczeń. I dobrze, bo ReF musiałby naprawdę ruszyć głową, by znaleźć alibi broniące go przed kolejnym katastrofalnym występem, tym razem w starciu z foxem. Złośliwie mówiąc, jedynym pozytywem dla Belga było sumaryczne wyjście z fragowego minusa - w ciągu dwóch map zdołał nabić na Szwedzie całe 3 fragi.
[ jibo | 2 ] vs. [ 0 | wrath ]
27:10 @ pro-q3tourney4
9:1 @ ztn3tourney1
[ fox | 2 ] vs. [ 1 | toxic ]
39:18 @ hub3tourney1
13:26 @ pro-q3tourney4
14:12 @ ztn3tourney1
Pewna, spokojna i trochę minimalistyczna wygrana jibo z wrathem znalazła się w głębokim cieniu szwedzkiego pojedynku. Obaj gracze, reprezentujący na codzień (w Quake'u 3 rzecz jasna) barwy tego samego klanu - iCE cLIMBERS - stworzyli skillowo-duelowe widowisko godne rangi turnieju. Pierwsza mapa to popis foxa, który udzielił klanowemu koledze bolesnej lekcji skutecznej i efektownej gry na hubie. Ale toxic nie dał za wygraną i w ładnym stylu ograł foxa na pro-q3tourney4, gdzie "lis" był do tej pory bardzo mocnym graczem! Na miejscu Magnusa poważnie przyjrzałbym się grze jibo na prot4 i zastanowił się nad ewentualną taktyką na tę mapę - wszak kilkadziesiąt minut wcześniej Chińczyk dziurawił toxica railem, aż miło. Prawdziwe emocje czekały nas jednak dopiero na trzeciej mapie - ztn. Tu obaj gracze dali z siebie absolutnie wszystko, nie będę spoilerować przebiegu gry, zamiast tego polecę demko, które zapewne już niedługo będzie dostępne. Dla statystyki powiem tylko, że ostatecznie lepszy okazał się fox, wygrywając mapę 14:12, a cały mecz 2:1.
[ toxic | 2 ] vs. [ 0 | ReF ]
39:3 @ pro-q3dm6
30:5 @ ztn3tourney1
[ fox | 1 ] vs. [ 0 | jibo ]
9:4 @ pro-q3tourney4
25:12 @ hub3aeroq3
O meczu toxica z ReFem trudno napisać coś oryginalnego. Po raz kolejny Belg okazał się być biegającym fragiem dla zdecydowanie za silnych rywali. W sumie w całym turnieju zdobył zaledwie 10 fragów, co na pewno chluby mu nie przyniesie. Natomiast dziś (tzn w czwartek) o godzinie 14:00 na głównej scenie rozegrano decydujący o pierwszym miejscu w grupie mecz fox - jibo. Dwukrotnie lepszy okazał się Szwed, pokonując rywala na t4 i hubie. Oba pojedynki były dość senne, na pierwszej mapie fox grał dość przeciętnie, dopiero w ostatniej minucie nabijając kilka efektownych fragów. Z kolei na hubie Magnus od początku dominował, do 13 minuty spokojnie rozstawiając jibo po respawnach. Potem wyraźnie odpuścił, pozwalając przeciwnikowi nieco podreperować wynik, ale i tak było to bardzo pewne zwycięstwo.
Dominatorem w tej grupie okazał się być fox, który bez większych problemów wygrał wszystkie mecze, tracąc tylko jedną mapę (przeciwko toxicowi). Szwed grał spokojnie, pewnie i skutecznie - w typowym dla siebie stylu rozpracowując kolejnych rywali. Drugie miejsce dość niespodziewanie przypadło jibo. Gracz Rush3D pokazał się z zaskakująco dobrej strony, z pewnością rozgrywa we Francji jedne ze swoich najlepszych dueli w karierze. Pokonał groźnego (mimo całych jego taktycznych braków) toxica, w jedynym przegranym meczu z foxem także nie grał źle - zabrakło mu po prostu trochę skilla. Do dalszych gier awansował także toxic, który w ładnym stylu urwał foxowi pro-q3tourney4. Pozostała dwójka graczy w tej grupie - wrath i ReF - była w sumie dość bezbarwna, nic ciekawego nie pokazała i na dobrą sprawę nie nawiązała walki z najlepszą trójką. Zwłaszcza Belg przez wszystkie swoje mecze konsekwentnie pracował na mało zaszczytne miano "Najgorszego Gracza ESWC 2005". Gratulować raczej nie wypada :)
Faza #1 | Grupa #3 *
GRUPA 3 | ||||||
# | GRACZ | M | W | P | FD | PKT |
1. | Cooller | 3 | 3 | 0 | - | 9 |
2. | eNemy | 3 | 2 | 1 | - | 6 |
3. | cl0ck | 3 | 1 | 2 | - | 3 |
4. | Cherya | 3 | 0 | 3 | - | 0 |
5. | Makaveli | - | - | - | - | - |
Wyniki
Makaveli nie pojawił się na turnieju
[ eNemy | 2 ] vs. [ 1 | Cherya ]
6:5 @ q3dm13
27:28 @ pro-q3tourney4
15:9 @ ztn3tourney1
Międzybiałoruski pojedynek dostarczył nam spodziewanego ładunku emocji na inaugurację rozgrywek drugiego dnia. Wszystkie trzy mapy stały na bardzo wysokim poziomie. Najpierw ciężko wywalczona przez eNemy'ego wygra na dm13, potem równie zacięty mecz na t4, z tym że z odwrotnym wynikiem (w obu przypadkach o zwycięstwie decydował pojedynczy frag!). Spectatorzy nie mogli sobie wymarzyć lepszego roztrzygnięcia, niż decydujący mecz na ztn. Z początku niespodziewanie dominował Cherya, eNemy większość dobrych sytuacji psuł nie potrafiąc ich po prostu wykończyć. W końcu, po 10 minutach gry, przełamał się i odskoczył Cheryi na kilka fragów, jego gra nareszcie zaczęła się zazębiać. Jakieś trzy minuty później Cherya napisał "gg" i był to praktycznie koniec emocji związanych z tym bardzo dobrym w sumie pojedynkiem.
[ Makaveli | x ] vs. [ x | Cherya ]
Makaveli nie pojawił się na turnieju
[ Cooller | 2 ] vs. [ 0 | eNemy ]
18:11 @ q3dm13
26:16 @ pro-q3tourney4
"Danie główne" grupy trzeciej. Zacięty pojedynek, z którego ostatecznie zwcyięsko wyszedł Cooller. Mecz na dm13 był w zasadzie "do jednej bramki", choć wynik tego nie odzwierciedla. Jednak to Rosjanin przez niemal cały mecz pewnie kontrolował mapę, eNemy sprawiał wrażenie zagubionego, tak jakby po prostu nie douczył się podstawowych taktyk gry na dm13. Pod koniec gry udało mu się nabić kilka fragów, ale do spodziewanego na gtv comebacku było mu daleko. O wiele bardziej liczyłem na jego dobrą postawę na pro-q3tourney4. Na początku to właśnie Białorusin odskoczył na kilka fragów, ale w miarę upływu czasu Cooller rozkręcał się, grał coraz pewniej i w końcu wypracował sobie bezpieczną przewagę. W sumie po tym meczu wiemy już, jak najprawdopodobniej będzie się prezentowała "góra" grupowej tabelki. Pozostaje nam jedynie poczekać na mecz cl0cka z Cheryą.
[ eNemy | x ] vs. [ x | Makaveli ]
Makaveli nie pojawił się na turnieju
[ Cooller | 2 ] vs. [ 0 | cl0ck ]
24:23 @ hub3aeroq3
36:5 @ ztn3tourney1
Stosunkowo ciekawy mecz. Wszyscy dobrze wiedzą, iż hub3 jest domeną "jankesów". Cl0ck tylko to potwierdził. Pomimo swojej dość nikłej kariery duelowca, prawie udało mu się wygrać z rosyjską maszyną do zabijania. Niestety, zabrakło mu odbrobiny szczęścia, którą z kolei posiadał Cooller i to on zwyciężył swoim dość fartowym strzałem z raila w sudden death. O ile pojedynek na tej mapie trzymał w napięciu do końca, to ten na ztn był swoistą karą dla Amerykanina. Cooller pokazał swoje prawdziwe oblicze, nie dając dojść do słowa mistrzowi trybu CTF. Wygrał pewnie, spokojnie i efektownie, jednocześnie wyraźnie dając rywalom znak, że stać go na więcej.
[ Cherya | 1 ] vs. [ 2 | cl0ck ]
22:30 @ hub3tourney1
23:12 @ ztn3tourney1
9:17 @ pro-q3dm6
[ Cooller | x ] vs. [ x | Makaveli ]
Makaveli nie pojawił się na turnieju
Cooller tym razem odpoczywał, więc wszyscy oglądający w tym momencie grupę 3 mogli skupić się na pojedynku cl0cka z Cheryą, który miał roztrzygnąć kwestię trzeciego, ostatniego premiowanego awansem miejsca w grupie. Po pierwszym meczu, rozegranym na mapie Amerykanina (hub) mogło się wydawać, że Cherya nie będzie mieć większych problemów z "wyciągnięciem" stanu meczu na 2:1. Zaprezentował się bowiem naprawdę dobrze, wysoko stawiając poprzeczkę swojemu rywalowi, który przecież nie dalej jak kilkadziesiąt minut wcześniej prawie pokonał tam Coollera. Istotnie, rewanż na ztn udał się Białorusinowi w 100%, ale w decydującym starciu na dm6 to cl0ck okazał się lepszy, pokazując wiele niekonwencjonalnych akcji i generalnie dość dobrą grę. Tym samym amerykański CTF-owiec praktycznie zapewnił sobie awans do dalszych gier, bo raczej mało kto obstawia wygraną Cheryi z Coollerem.
Do rozegrania:
[ eNemy | 2 ] vs. [ 0 | cl0ck ]
17:16 @ hub3aeroq3
19:9 @ ztn3tourney1
[ Cooller | 2 ] vs. [ 0 | Cherya ]
12:10 @ ztn3tourney1
28:27 @ pro-q3tourney4
Po wyraźnej porażce z Coollerem, eNemy wrócił do gry w efektownym stylu, pokonując cl0cka na hub3aeroq3 jednym fragiem! Amerykanin już kilka razy pokazywał, że na tej mapie jest groźny dla najlepszych, tym większe słowa uznania należą się Białorusinowi za ten występ. Za to na ztn nie ma miejsca na brawa, po prostu typowy, jednostronny mecz, w którym momentami obaj gracze nie za bardzo chcieli robić sobie nawzajem krzywdę. Wielką ochotę na zrobienie kuku Coollerowi miał natomiast Cherya, który po dwóch porażkach odniesionych z cl0ckiem i eNemym grał już tylko o prestiż. Okazał się on dla niego najlepszą motywacją, bo do wygranej ze słynnym Rosjaninem zabrakło w sumie zaledwie trzech fragów! Na ztn Cherya już w meczu z eNemym pokazał, że grać potrafi, przekonał się o tym także Cooller (choć trzeba przyznać, że Anton popełnił sporo niewymuszonych błędów). Faworyt spotkania niemal przez całe 15 minut znajdował się w głębokiej defensywie, gdy na minutę do końca udało mu się wyciągnąć wreszcie stan meczu na upragnione 11:10, zaczął przed Cheryą... uciekać. Wściekle atakujący Białorusin zrobił jednak decydujący błąd i w sumie dość pechowo stracił pierwszą mapę. Druga miała bardzo podobny przebieg i identyczny finał - ostatnie sekundy gry przynoszące Coollerowi szczęśliwe roztrzygnięcie. Cóż, w końcu mawia się, że szczęście sprzyja lepszym - w tym przypadku było ono zdecydowanie po stronie Rosjanina.
Przed rozpoczęciem rywalizacji w tej grupie miałem cichą nadzieję, że eNemy zdoła nawiązać walkę z Coollerem. Tak się jednak nie stało, za to Antonowi krwi napsuł inny z Białorusinów - Cherya, któremu tylko odrobiny szczęścia zabrakło do niespodziewanej wygranej na pożegnanie z ESWC. Pozostałe mecze Cooller wygrywał w niezłym stylu (choć na hubie z cl0ckiem potrzebna mu była dogrywka), ale bez jakiegoś błysku, fajerwerków świadczących o tym, że będzie mocny w walce o zwycięstwo. Szczerze mówiąc, chociażby socrates sprawiał o wiele solidniejsze wrażenie. Na drugim miejscu w grupie 4 finiszował eNemy, gracz diabelnie finezyjny i nieprzewidywalny. Jego gry były bodaj najbardziej emocjonujące, wiele z nich trzymało w napięciu do (niemal) samego końca. Niestety, najwidoczniej nie chciało mu się wziąć kilku lekcji spawania od keep3ra, bo jego lg nadal jest na poziomie zaledwie przeciętnym, co przy obecnym stylu grania w duelach (spora część wymian wygrywana nie samym rl, które akurat Białorusin ma bardzo dobre, ale własnie spawarką i railem) jest poważnym utrudnieniem w starciu z najlepszymi. Ostatnie premiowane awansem miejsce wywalczył cl0ck, który początkowo wyglądał na kogoś, kto potrafi grać tylko na hubie - mało brakowało, a ten znany głównie z gry CTF zawodnik pokonałby tam Coollera. Gdy zaczął przegrywać na tej mapie, zamiast łatwych do przewidzenia porażek do zera pojawiły się... wygrane, jak w meczu z Cheryą. Ten ostatni był kolejnym obok Brescii graczem, który mimo odpadnięcia z turnieju prezentował się w nim co najmniej dobrze i na pewno nie zaliczy go do nieudanych, bo mimo nie odniesienia żadnego zwycięstwa ani Cooller, ani cl0ck, ani nawet kolega z reprezentacji Białorusi eNemy, nie będą miło wspominać pojedynków z nim. Szkoda, że nie pojawił się będący na "liście startowej" tej grupy Makaveli, rywalizacja piątki zawodników zawsze byłaby bardziej emocjonująca, zwłaszcza w kontekście walki o trzecie miejsce.
Faza #1 | Grupa #4 *
GRUPA 4 | ||||||
# | GRACZ | M | W | P | FD | PKT |
1. | socrates | 4 | 4 | 0 | - | 12 |
2. | keep3r | 4 | 3 | 1 | - | 9 |
3. | fazz | 4 | 2 | 2 | - | 6 |
4. | Brescia | 4 | 1 | 3 | - | 3 |
5. | Unu | 4 | 0 | 4 | - | 0 |
Wyniki
20:14 @ pro-q3tourney4
27:4 @ ztn3tourney1
[ socrates | 2 ] vs. [ 0 | Brescia ]
33:20 @ pro-q3tourney4
34:15 @ hub3aeroq3
Niestety żadnej sensacji w pierwszej serii nie zobaczyliśmy. Oba ecze zakończyły się tak, jak wszyscy przewidywali - stosunkowo łatwymi wygranymi faworytów keep3ra i socratesa po 2:0. Obaj nie wysilali się zbytnio, bo rywale ich do takiego wysiłku nie zmuszali, ale z duetu pokonanych lepiej zaprezentował się Brescia, którego gra na pro-q3tourney4 naprawdę mogła się podobać.
[ socrates | 2 ] vs. [ 1 | keep3r ]
21:9 @ hub3aeroq3 (po 7 minutach)
2:22 @ ztn3tourney1
keep3r poddał pro-q3tourney4
[ fazz | 2 ] vs. [ 0 | Unu ]
29:3 @ ztn3tourney1
15:3 @ pro-q3dm6
Trzeba przyznać, że oba pojedynki drugiej serii były w sumie dość zabawne. Najpierw fazz robił, co mógł, by Unu nie zdołał wyjść z minusa w meczu na pro-q3dm6 (ostatecznie Portugalczyk dopiął swego po dobrych kilku minutach grania), a potem zdecydowanie poniżej oczekiwań wypadł pojedynek będący jednym z dań głównych przedpołudniowej serii - socrates vs. keep3r. Mecz na hubie został rozegrany... dwukrotnie. Nie mam pojęcia, z jakiego powodu, ale to powtórzenie Białorusinowi nie wyszło na dobre. W pierwszym podejściu miał nawet pewne szanse na udany powrót do meczu. Co prawda ostatecznie przegrał, ale w drugiej próbie nie wytrzymał nawet do końca, rezygnując z gry po 7 minutach. To, co potem zrobił z Jasonem na ztn, jest moim zdaniem jednym z najlepszych występów w tym turnieju. Jurij był dosłownie wszędzie, wyprzedzając rywala o kilka sekund z każdym ruchem i każdym strzałem. Po dwóch minutach prowadził już 5:0 i wszystko było roztrzygnięte. Kapitalna gra, genialne akcje (lg!) i zasłużone, wysokie zwycięstwo. Losy trzech punktów miały się roztrzygnąć na pro-q3tourney4 i tutaj doświadczenie socratesa wzięło górę. Do tego keep3r nie zachował się zbyt sportowo, po prostu... wychodząc z serwera, gdy nie widział już szansy na wygraną. Szkoda, bo mimo małych szans na odrobienie strat mógł jeszcze powalczyć o lepszy wynik, lub chociaż pozostawić po sobie lepsze wrażenie. A przegrywając w ten sposób. trochę "nadpsuł" w oczach kibiców swoją wspaniałą grę na ztn.
[ Brescia | 2 ] vs. [ 0 | Unu ]
32:5 @ pro-q3tourney4
24:5 @ ztn3tourney1
[ fazz | 1 ] vs. [ 2 | keep3r ]
3:8 @ ztn3tourney1
15:6 @ pro-q3tourney4 (8 minut)
0:14 @ pro-q3dm6
Pojedynek Brescii z Unu to raczej mecz bez historii. Dwie mapy, dwa łatwe zwycięstwa Duńczyka i pierwsze, tak cenne dla niego punkty. O wiele ciekawiej było w drugim meczu tej serii, w którym grający w turnieju z tagiem Schroet Kommando (reprezentuje ten klan w Painkillerze) fazz zmierzył się z keep3rem. Był on ważny dla układu sił w grupie czwartej o tyle, że obaj gracze byli sąsiadami w tabeli i ścigali się między sobą o drugie miejsce. Na ztn-ce Białorusin cały czas pewnie kontrolował mapę, trzymając Pellego na dystans, by w odpowiednich momentach zaatakować z lg bądź rg. Ta taktyka spisała się w 100%, dając keep3rowi spokojne zwycięstwo. Niestety, Jurij znów nie popisał się na t4. Mapa ta, wybrana przez fazza, od samego początku toczyła się pod dyktando Szweda. Szybkie uzyskanie kilku fragów przewagi pozwoliło fazzowi na granie we "fraga za fraga", co po ośmiu minutach znudziło się keep3rowi. Przy stanie 15:6 dla Szweda Jurij poddał mapę i obaj przenieśli się na pro-q3dm6, by rozegrać decydujące starcie. To chyba jakaś prawidłowość, że po rezygnacji z dalszej walki na poprzedniej mapie, kolejna jest prawdziwym koncertem gry w wykonaniu keep3ra. Przeciwko fazzowi rozegrał po prostu mecz szkoleniowy, przez 15 minut nie dopuszczając przeciwnika ani na moment do kluczowych itemów. Udało mu się zagrać niemal bezbłędnie, do tego niemal wszystkie akcje kończyły się powodzeniem - głównie te z wyjątkowo silnego lg. Ostatecznie keep3r wygrał tę mapę do zera (!), mocno polecam demo z jego povu wszystkim graczom, zwłaszcza tym uczącym się sztuki duelowania - to 15 minut naprawdę dobrej, efektownej i efektywnej gry, także z taktycznego punktu widzenia.
[ socrates | 2 ] vs. [ 0 | Unu ]
45:7 @ hub3aeroq3
39:14 @ pro-q3tourney4
[ fazz | 2 ] vs. [ 1 | Brescia ]
15:20 @ hub3aeroq3
22:16 @ pro-q3tourney4
12:11 @ pro-q3dm6
Grający na wyraźnie obniżonych obrotach socrates bez żadnego problemu wysoko pokonał Unu. Portugalczyk podzieli chyba los ReFa i będzie kolejnym graczem, który odstaje od każdego kolejnego rywala co najmniej o dwie klasy. Kimś takim z pewnością nie jest Brescia, który co prawda przegrywa, ale walczy do końca i gra naprawdę nieźle. W pojedynku z fazzem do wygranej zabrakło mu kilkunastu sekund - dosłownie! Po wygranej na hubie i nieznacznej przegranej na t4 (Szwed przypieczętował sukces dopiero w końcówce), po raz kolejny dziś o losach trzech punktów miała decydować deemszóstka. Pierwsze pięc minut to deja vu dla Pellego - Brescia robił dokładnie to samopozwoliło keep3rowi pokonać Skandynawa do zera. Prowadząc 8:0 w 5 minucie, dokładnie kontrolował mapę i nie pozwalał rywalowi na rozwinięcie skrzydeł. Jednak tym razem fazz podjął walkę i w końcu przełamał passę Duńczyka. Po kolejnych pięciu minutach gry (i kilku efektownych railach) mieliśmy remis, chwilę potem fazz wyszedł na prowadzenie. Na trzy minuty do końca miał dwa fragi przewagi, zrobił jednak błąd tracąc punkt w zderzeniu z ziemią i zaczęła się nerwówka. Brescia przejął mapę i jak szalony ganiał swojego rywala, szukając okazji do wyrównania. Opłaciło się - na 34 sekundy przed końcem udało mu się zdobyć bezcennego fraga! Nieszczęśliwie dla niego, w pościgu za fazzem stracił tyle hp i armoru, że Szwed bez większego problemu ponownie wyszedł na prowadzenie. Tym razem do końca zostało już tylko 9 sekund, więc Brescia nie zdołał już nic zmienić. Po pięknym meczu trzy punkty powędrowały do fazza.
[ Brescia | 0 ] vs. [ 2 | keep3r ]
8:19 @ ztn3tourney1
14:26 @ pro-q3tourney4
Od wyniku pojedynku Brescii z keep3rem zależał los bytu jednego z tych graczy w drugiej rundzie, ale nie tylko. W przypadku wygranej Brescii przy jednoczesnej porażce fazza z socratesem, Szwed odpadłby z turnieju przez przegrany mecz bezpośredni z Białorusinem (obaj mieliby taki sam bilans wygranych/przegranych gier). Natomiast wygrana keep3ra dawałaby jemu samemu co najmniej trzecie miejsce, natomiast fazzowi oszczędziłaby nerwów w jutrzejszym starciu z socratesem na głównej scenie. Tak też się stało i Jurijowi do wykazania wyższości nad Brescią wystarczyły tylko dwie mapy. Na ztn nie zagrał tak genialnie, jak z socratesem, zdarzało mu się popełniać głupie błędy (w wyniku jednego z nich Duńczyk przez dobrych kilka minut totalnie zapanował na mapie - ale bez znaczącego efektu fragowego). W sumie pierwsza połówka meczu nie obfitowała w większą dawkę emocji, na szczęście w pewnym sensie wynagrodziła nam to druga mapa. Tu początek należał zdecydowanie do keep3ra - szybkie prowadzenie 5:0 zwiastowało jednostronny pojedynek, ale na swojej najlepszej mapie Brescia tanio skóry nie sprzedaje. Odważnie podjął walkę z przeciwnikiem i choć ani przez chwilę nie zbliżył się do niego na niebezpieczną odległość, pokazał kilka niezłych akcji skutecznie wyeksponowanych przez GTV (pokazywało tylko jego pov). Trzeba jednak przyznać, że nieprawdopodobnych raili w wykonaniu
keep3ra było zdecydowanie więcej, w pewnym momencie Jurij załączył na chwilkę prawdziwy "tryb rzeźnika", trafiając wszystko z dowolnych, nawet najtrudniejszych pozycji. Końcowy wynik to 26:14 i 2:0 w całym meczu dla keep3ra, który w ładnym stylu przypieczętował awans do dalszych gier.
[ fazz | 0 ] vs. [ 2 | socrates ]
9:34 @ hub3aeroq3
8:17 @ ztn3tourney1
Organizatorzy zrobili nam małego psikusa z tym meczem, bo początkowo był on anonsowany do rozegrania jutro rano, na głównej scenie. Ostatecznie rozpoczął się niemal punktualnie o godzinie 18:00. Hub to niemal tradycyjnie popis Amerykanina, tym razem - socratesa. To, co Jason wyprawiał ze swoim rg, przechodziło ludzkie pojęcie. Niezły przecież w duelu fazz został przezeń rozbity w proch i pył. Piękny mecz, niestety tylko w wykonaniu jednego zawodnika. O wiele większe nadzieje wiązałem z meczem na ztn, który jak do tej pory był piętą Achillesową socratesa. Pierwsza połowa meczu zapowiadała czarny scenariusz dla Jasona, bo fazz zebrał się w sobie i utrudniał mu życie jak mógł, długo prowadząc. Ale im dłużej trwał mecz, tym Szwed coraz bardziej gubił się w tym, co zaplanował i w końcu socrates przejął absolutną kontrolę, odskakując na kilka fragów. Od tego momentu zrobiło się dość nudno, bo fazz jakoś nie miał pomysłu na comeback, natomiast soc najwyraźniej chciał po prostu "dociągnąć" mecz do końca z korzystnym wynikiem i przypieczętować awans do drugiej fazy grupowej bez porażki. Pokonany dość wyraźnie fazz też zresztą zakwalifikował się do dalszych gier, więc ta porażka de facto nikomu nie zrobiła krzywdy.
Wszystko potoczyło się po myśli socratesa, który w sumie przegrał tylko jedną mapę. Prezentował się dobrze na prot4 i wręcz genialnie na hubie, w zasadzie można powiedzieć, że pokazał dzisiaj wszystko, co powinien mieć kandydat do zajęcia miejsca na podium, a więc: taktykę, konsekwencję w jej realizowaniu, pomysł na grę, bardzo dobrego aima i niemal bezbłędny movement. Jedynym "problemem", który bardzo może Jasonowi zaszkodzić w drugiej fazie, jest jego - oględnie mówiąc - nienajlepsza postawa na ztn3tourney1. Mapa ta jest mocną kartą wielu graczy, więc zapewne także i socrates będzie zmuszony do toczenia na niej pojedynków. A to może być dla niego kłopot, co pokazał chociażby mecz z drugim w grupie keep3rem. Żeby już tak totalnie nie besztać socratesowego ztn-u powiem, że w ostatnim meczu dnia dzisiejszego, przeciwko fazzowi, grał tam już zupełnie nieźle. Wracając natomiast do keep3ra - trudno mi jednoznacznie ocenić jego postawę. Z jednej strony kapitalne mecze z socratesem na ztn i fazzem na dm6, z drugiej trzy mapy oddane bez walki. To na pewno nie pozostawia dobrego wrażenia, zresztą momentami wydawało mi się, że Jurij gra trochę od niechcenia, może nawet lekceważy niektórych przeciwników - a może po prostu w trudnych sytuacjach puszczają mu nerwy? Tego nie wiem, pewnym jest natomiast, że Białorusin pokazał zwyczajową dla siebie grę szybką, efektowną, zadziorną i skuteczną. O tym, jak ważnym elementem jest właśnie ta zadziorność, przekonał się fazz, który prezentował się jakoś tak... nieśmiało. Momentami wyglądał na mapie jak biedny, zagubiony chłopczyk, który zupełnie nie wie co tu robi i kim jest ten zły, zielony robot strzelający do niego. Jedynie przytomności umysłu może zawdzięczać to, że nie dał się wyeliminować z turnieju Brescii, dla którego ESWC 2005 to kolejny niezły występ, sporo miłej dla oka gry... i brak większego sukcesu. Mimo to z ludzi, którzy po pierwszej fazie pożegnali się z Paryżem, Duńczyk prezentował się bodaj najlepiej. A już na pewno lepiej, niż Unu, będący kolejnym po ReFie quake'owym kosmitą z innej planety.
* - rozgrywki zakończone
Serwery GTV
- hunter.splatterworld.de:27960
- hunter.splatterworld.de:20000
- orbb.splatterworld.de
PODSUMOWANIE TURNIEJU | Wczoraj, jak pamiętamy w późnych godzinach wieczornych i po sporym opóźnieniu, rozegrano finał ESWC 2005, w którym najlepszy okazał się ponownie Anton 'Cooller' Singov, pokonując po ciężkim i w sumie ładnym widowisku Paula 'czma' Nelsona 2:1. Trzeba przyznać, że końcówka drugiej mapy przy stanie 0:1 dla Amerykanina mogła roztrzygnąć się zupełnie inaczej - gdyby nie nieprzemyślany rjump Paula, wynik mógłby być odwrotny. Trochę szkoda fantastycznego comebacku czma, szkoda też trochę jego bardzo równej i dobrej gry w turnieju (jako jedyny gracz aż do ścisłego finału nie przegrał nawet mapy). Na pocieszenie zostało mu drugie miejsce i czek na $3,000. Zwycięski Cooller otrzymał sumę dwukrotnie większą oraz tytuł mistrza świata 1v1. W zasadzie można uznać to za obronę mistrzostwa wywalczonego w 2003 roku - wtedy Anton w finale pokonał innego Amerykanina, ZeRo4'a.
Końcowa klasyfikacja:
- Anton 'Cooller' Singov (Rush3D / check six) - $6,000
- Paul 'czm' Nelson (Clan 519 / check six) - $3,000
- Magnus 'fox' Olsson (iCE cLIMBERS) - $2,000
- Jason 'socrates' Sylka (iDivine) - $1,000
Na najniższym stopniu podium znalazł się Szwed fox, który w starciu o trzecie miejsce okazał się lepszy od kolejnego Amerykanina, socratesa. Na dalszych miejscach uplasowali się: toxic i jibo (5/6), St_Germain i chance (7/8), cl0ck i eNemy (9/10) oraz keep3r i fazz (11/12). Tak przedstawia się klasyfikacja najlepszej dwunastki graczy, która awansowała do drugiej fazy grupowej i walczyła między sobą o prawo walki w finałowej drabince.
Generalnie cały turniej trzeba ocenić bardzo pozytywnie. Zaproszona 18-stka, która ostatecznie dotarła do Francji, stworzyła nam przez cztery dni bardzo dobre quake'owe widowisko i wypada tylko żałować, że część graczy - m.in. elpajuo i Evil - w ostatniej chwili zrezygnowała z przyjazdu. Powody były różne, w przypadku Wenezuelczyka na przykład chodziło o... bilet lotniczy, którego elpa nie otrzymał na czas. Szkoda, bo akurat ten gracz mógł moim zdaniem powalczyć o niezłe miejsce w turnieju, być może nawet zmieścić się na podium, a z pewnością byłby sporym uatrakcyjnieniem rozgrywek.
Na miejsce tych, którzy zrezygnowali z przyjazdu do Francji w ostatniej chwili, organizatorzy zdecydowali się nie ściągać już nikogo z listy awaryjnej. I dobrze, bo dwaj poprzedni zastępcy - ReF i Unu - okazali się największymi dostarczycielami fragów w całej imprezie, przegrywając wszystko co się dało w fatalnym stylu. W pewnym sensie byli takimi quake'owymi kosmitami z innej planety, poziomem grania zdecydowanie odstająć od reszty graczy biorących udział w ESWC 2005.
Było naprawdę interesująco i emocjonująco, jedyne do czego mógłbym się przyczepić, to rozrzut poziomów między średniakami a elitą walczącą o czołowe lokaty - trochę za duży, by turniej można było z czystym sumieniem nazwać mocno obsadzonym. Jak już wspominałem, część zaproszonych graczy zrezygnowała z przyjazdu, z kolei inni (tacy jak np. cha0ticz czy daler) wybrali rozgrywany w tym samym czasie turniej PK, będący jednym z punktów CPL Extreme Championship. W ich przypadku z góry było jednak wiadome, że już od jakiegoś czasu zarzucili duele quake'owe na rzecz painkillerowych, więc nieobecności te były niejako spodziewane.
Jak zwykle w przypadku dużych imprez, także ESWC 2005 miał swoje objawienia, graczy którzy zaprezentowali się nadspodziewanie dobrze. Takie miano "rewelacji turnieju" należy się bez wątpienia toxicowi i jibo. Szwed pokazał przede wszystkim genialny aim, którym był w stanie zmieść niemal każdego przeciwnika (jako jedyny pokonał Coollera!), do tego coraz lepiej łącząc go z duelową taktyką. Z kolei rosyjski Chińczyk wykazał się niezwykłą dojrzałością w grze 1v1 i chyba tylko brak ogrania na dużych turniejach i trochę cwaniactwa zabrakło mu, by wyeliminować socratesa z walki o medale.
Zjawiskami negatywnymi byli wspomniani wcześniej "quake'owi kosmici", ale także fazz oraz cała reprezentacja Białorusi. Pelle grał na ESWC po prostu fatalnie, udało mu się jeszcze przejść do drugiej fazy, ale w niej przegrał wszystko i to w kiepskim stylu. W przypadku, gdy mamy do czynienia z czwartym graczem ESWC 2003 i zwycięzcą drużynowej edycji w tym roku, taka postawa to po prostu wstyd. Z kolei keep3r, eNemy i Cherya byli bodaj najbardziej nierównymi zawodnikami turnieju. Osobiście najbardziej rozczarowała mnie postawa keep3ra, który ma potencjał i umiejętności na zajmowanie czołowych miejsc na dużych imprezach, ale brakuje mu... no właśnie, nie wiem czego. Może trochę serca do walki, bo poddając kolejne mapy w przypadku braku szans na korzystny wynik Jurij sprawiał wrażenie, jakby chciał wygrać trochę "na piechotę", bez zbytniego angażowania się w rywalizację. Być może w lokalnych imprezach taka postawa wystarcza do odnoszenia seryjnych zwycięstw, ale na ESWC to zdecydowanie za mało.
I dobrze, bo to właśnie walka do końca buduje atmosferę quake'owych imprez. Przypomnijmy chociażby pojedynek Coollera z toxicem, w którym Szwed ostatecznie udowodnił Rosjaninowi, że jego lg nie jest niczym na lanie, czy nawet finałowe starcie na pro-q3dm6. Właśnie przez takie mecze i takich graczy, jak Cooller, toxic, fox, socrates czy czm, turniej Q3 po raz kolejny ucieszył rzesze kibiców i jednocześnie zmartwił włodarzy organizacji esportowych, którzy rokrocznie obwieszczają koniec tej gry jako platformy turniejowej, a tymczasem najprawdopodobniej znów będą zmuszeni do organizacji imprez z jej udziałem, właśnie z powodu ogromnego zainteresowania kibiców (mecz finałowy obserwowało w sumie grubo ponad 1000 osób - wliczając tych, którzy korzystali z livestreamów GGL). Bo czołowi gracze wciąz rywalizują i chcą ze sobą rywalizować o miano najlepszego, nie zrażają ich nawet coraz niższe nagrody finansowe. Tym bardziej niezrozumiała jest dla mnie decyzja id Software o rezygnacji z otwartego turnieju Q3 podczas tegorocznego QuakeConu na rzecz mistrzostw rozgrywanych wyłącznie w kategorii kobiecej. Moim zdaniem to duży błąd, bo z całym szacunkiem dla umiejętności pań nie wierzę, by były w stanie stworzyć widowiska tak porywające, jak najlepsi duelowcy na świecie.
Gdyby pokusić się o stworzenie osobnej klasyfikacji drużynowej w ESWC 2005, to najlepiej wypadłaby reprezentacja Stanów Zjednoczonych, która wprowadziła wszystkich swoich czterech graczy do drugiej fazy, dwóch z nich awansowało do finałów a jeden (czm rzecz jasna) stoczył przegraną batalię o pierwsze miejsce. Tuż za nią uplasowałaby się ekipa Szwecji, która ogólną porażkę z USA "zawdzięcza" słabej postawie fazza. Z drugiej strony można jednak powiedzieć, że miano najskuteczniejszej ekipy należy się reprezentacji Rosji, która nie dość, że wprowadziła 100% swoich graczy do drugiej rundy, to jeszcze wszyscy Rosjanie awansowali do finałowej drabinki, następnie półfinałów, wreszcie Rosjanin wygrał cały turniej. Z tym, że to był tylko jeden gracz. Ale za to jaki!
Trzeba przyznać, że Cooller w przekroju całego turnieju prezentował się gorzej od finałowego rywala czma. Nie grał tak skutecznie, zdarzały mu się słabsze mecze, nawet aim nie "siedział" Antonowi tak, jak zawsze. Dlaczego więc wygrał? W dwóch ostatnich meczach po prostu zabłysnął. To cecha największych mistrzów, by "spać" przez cały turniej, a w decydującym momencie obudzić się i zacząć grać swoje. Dokładnie tak wyglądała sytuacja z Coollerem na ESWC 2005. W najważniejszych dla siebie pojedynkach grał perfekcyjnie taktycznie, z głową i pomysłem na rozpracowanie kolejnych rywali, prezentował nienaganny movement i technikę gry, do tego jego aim z meczu na mecz był coraz skuteczniejszy (a w finałowym spotkaniu pokazał po prostu genialne, wszechświatowe lg - to, co wyprawiał tą bronią w starciu z czmem na pro6 przechodziło ludzkie pojęcie), by wreszcie osiągnąć najwyższy poziom. Parafrazując po raz kolejny znane przekadło, "prawdziwego esportowca poznaje się nie po tym, jak zaczyna, ale jak kończy". Cooller zakończył turniej w mistrzowskim stylu i dlatego został mistrzem świata.
Żegnając gościnną Francję i piękne kompleksy Luwru gracze na pewno zachowają w pamięci sympatyczne wspomnienia z Electronic Sports World Cup 2005. Zarówno oni, jak i kibice, będą mieć nadzieję na kolejne wspaniałe turnieje z q3 w roli głównej. Następnym przystankiem wydaje się być zapowiadany QLAN#3, ale co dalej? Na pewno sporym ciosem będzie dla światowego duela pierwsza od wielu lat absencja otwartych mistrzostw 1v1 na QuakeConie, Angel Munoz i CPL zapowiadają też brak wsparcia dla Quake'a IV. Jestem jednak pewien, że scena quake'a 3, a za kilka miesięcy już pewnie quake'a 4, po raz kolejny obroni się i jeszcze nie raz udowodni malkontentom, że potrafi stworzyć wspaniałe, niezapomniane widowisko, przyciągające widzów w większym stopniu, niż turnieje komeryjnych gier, napompowane gigantycznymi pieniędzmi. Czego Wam i sobie gorąco życzę, dziękując za śledzenie naszej relacji :)
Dzień czwarty
Zanim obejrzymy starcie tej dwójki, czeka nas coś równie, a może nawet bardziej interesującego. W chwili, gdy Wy czytacie ten tekst, czm i fox rozpoczynają już przygotowania do swojego pojedynku. Ten mecz da nam odpowiedź na pytanie, kto jest najlepszy na hubie. Amerykanin miażdżył tam wszystkich po kolei, Szwed również. Ja mimo wszystko postawiłbym na czm'a, który moim zdaniem lepiej "czuje" grę na tej mapie. W ogóle, patrząc na całą maplistę nie widać u niego słabych punktów. Podobnie jest zresztą u foxa, ale wydaje mi się, że większe doświadczenie Paula weźmie w tym pojedynku górę.
Mecz o trzecie miejsce zostanie rozegrany o godzinie 17:00, przypuszczalnej godziny rozegrania finału jeszcze nie znamy, ale obstawiałbym, że gracze wyjdą na główną scenę około 20:00. Tymczasem zapraszam wszystkich na GTV, czm i fox nie będą czekać!
Posumowanie dnia trzeciego
Dzień trzeci
Podsumowanie dnia drugiego
- GRUPA 1: Cooller, cl0ck, fox, keep3r, St_Germain, toxic
- GRUPA 2: chance, czm, eNemy, fazz, jibo, socrates
W grupie 1 najmocniejszym faworytem jest bez wątpienia Cooller - nawet mimo nienajlepszej jak na jego możliwości formy zaprezentowanej w dzisiejszych meczach. Walka o drugie miejsce powinna roztrzygnąć się między keep3rem i foxem. Osobiście chciałbym, żeby białoruski gracz wreszcie pokazał, na co go stać i awansował do najlepszej czwórki ESWC 2005. Jeśli na dm6 i ztn będzie grać tak, jak w pierwszej fazie - ma ku temu wszelkie dane. Być może do walki o awans włączy się jeszcze ktoś z dalszych miejsc, na przykład toxic, ale moim zdaniem wszystko roztrzygnie się między wymienioną wyżej trójką.
O wiele ciekawiej będzie w grupie 2. Poza zasięgiem rywali wydaje się być czm, ale o drugie miejsce rozgorzeje tu naprawdę ostra walka, w której praktycznie każdy z graczy ma mniejsze lub większe szanse. Stosunkowo najniżej oceniałbym akcje jibo i chance'a, ale z drugiej strony obaj pokazali, że potrafią zaskoczyc. Za to na pewno rywalizacja między eNemym, socratesem i fazzem będzie maksymalnie zacięta i potrwa aż do samego końca. Biorąc pod uwagę formę prezentowaną przez graczy w pierwszych dniach turnieju, najmocniej wygląda socrates - tylko czy niewyraźna forma na ztn3tourney1 nie stanie mu na drodze do wielkiego sukcesu? Z kolei eNemy grał dziś trochę nierówno, chimerycznie, dla odmiany fazz jakby bezbarwnie, więc na dobrą sprawę każdy ma jakieś słabe punkty, które będzie mógł wykorzystać rywal.
Jutrzejsze gry rozpoczną się tak, jak dziś, a więc już od godziny 11:00. Do tego czasu absolutni maniacy duela, którym nie wystarczyło dzisiejsze 8 godzin zmagań, mogą pooglądać zaległe demka lub poprzeglądać relacje z meczów - najlepiej na eSports.pl :) Życzmy wszystkim biorącym udział w turnieju graczom jak najlepszej nocy i jak najwięcej wypoczynku, by jutro usiedli do komputerów głodni gry i efektownych fragów :)
Dzień drugi
Co działo się w grupach 3 i 4 przed południem? Jeśli chodzi o grupę 3, to pożegnaliśmy się już z Cheryą, który w bezpośrednim starciu uległ cl0ckowi. Grupa ta jest niestety tylko czteroosobowa, na turniej nie dotarł Rosjanin Makaveli, jednak wobec bardzo dobrej jak na razie gry Coollera, chyba nikt na razie nie narzeka na małą dawkę "rosyjskości" w turnieju. O niespodziance w osobie cl0cka już wspomniałem, pewny awans do drugiej fazy jest sam w sobie sporym sukcesem, a Amerykanin może jeszcze zająć nawet drugie miejsce w grupie, jeśli za kilkanaście minut pokona eNemy'ego w bezpośrednim pojedynku. Białorusin gra jak do tej pory nieźle, ale zdecydowanie poniżej swoich możliwości. Może po południu będzie mu się grało lepiej.
Grupa 4 stała pod znakiem pojedynku socratesa z keep3rem. W sumie był to dość dziwny mecz, pojedynek na hubie z niewiadomych przyczyn powtórzono, ale to nie wybiło Jasona z rytmu - pewnie wygrał. Na ztn'ie oglądaliśmy popis umiejętności keep3ra, jego występ był po prostu kapitalny, tylko... co z tego, skoro dość niesportowo zakończył decydującą mapę (pro-q3tourney4), po prostu wychodząc z serwera. Szansę do rehabilitacji będzie mieć w meczu z drugim faworytem grupy - fazzem, który ładnie zainaugurował turniej, bez problemów bijąc Unu. Nienajgorzej pokazał się też Duńczyk Brescia, ale "nienajgorzej" okazało się być zbyt mało do pokonania keep3ra, co praktycznie odebrało mu szansę awansu - nie wydaje mi się, by miał szanse w walce z socratesem i fazzem.
Seria popołudniowa właśnie się zaczyna, zapraszam więc do oglądania i dopingowania swoich faworytów!
Podsumowanie dnia pierwszego
Na co możemy liczyć jutro? Przede wszystkim na pełniejszą i dokładniejszą relację na eSports.pl :) Oprócz tego do akcji wkroczą grupy 3 (Cooller, eNemy) i 4 (socrates, fazz, keep3r!), ale zanim to nastąpi, na głównej scenie zostanie rozegrany wspomniany przeze mnie pojedynek o prymat w grupie 2, pomiędzy jibo i foxem. Emocji zatem na pewno nie zabraknie i nie będziecie żałować przedpołudnia poświęconego na śledzenie rozgrywek Electronic Sports World Cup. Pierwsze mecze zaczynają się już o godzinie 11:00, więc zapraszam do śledzenia naszej relacji!
Relacja: lecho, Pawson (teksty, wyniki) & izEt (html)
#0 | Scooby
2005-07-09 16:31:14
#0 | nxs.qmite
2005-07-09 16:31:35
#0 | forest
2005-07-09 16:43:16
a najlepsze sa jego stwierdzenia, ze nie jest jeszcze w swojej najlepszej formie :ASD
ale socreates i tak pokazal sie z jak najlepszej strony na eswc, imho dojscie do final 4 jest i tak sporym osiagnieciem, tym bardziej ze nie nalezal on raczej do faworytow.
#0 | zmora
2005-07-09 20:39:30
#0 | ziel1na
2005-07-09 21:08:48
edit: jednak wystarczylo torrenta wylaczyc :P
#0 | gazi
2005-07-09 21:13:08
czm dobrze wie ze cooler moze mu urwac mape i cale popoludnie trenowal ztn z enemy\'m :>
w meczu o trzecie fox wygral z socratesem 2:1
#0 | gr
2005-07-09 22:44:32
#0 | scR
2005-07-09 23:14:48
#0 | gr
2005-07-09 23:16:25
#0 | Scooby
2005-07-09 23:20:45
znowu wyjebane dm6 z jego udzialem choc troche kurwa za wczesnie zaczal defensa grac, wlascinie uciekac bo defence to zbeirac i obstrlzeiwyac sie a ten kurwa sie CZAIL W KRZAKACH :]
hub tez nice bylo
a dm13 dosyc zaceite na poczatku ;]
ogolem zajebisty final!
#0 | iNsEcT
2005-07-09 23:23:21
#0 | Beldin
2005-07-09 23:25:31
#0 | SweepeR
2005-07-09 23:26:46
Ruski up your ass! \\o/ ;D
#0 | Cookie Monster
2005-07-09 23:29:20
#0 | freak
2005-07-09 23:29:29
#0 | freak
2005-07-09 23:30:34
#0 | nxs.qmite
2005-07-09 23:36:14
Dodatkowo miazdzacy coverage tutaj.. codziennie dema na cyberfight (i na esports tez, wiem:P ) ehhh.. i want more!
GJ dla redakcji tutaj i tychtam zabologow coto zorganizowali..
Jedyne co bym zmienil to ztn zamiast dm13 w finale... :P no i zbanowal z 600 osob za flody na gtv:P
#0 | nxs.qmite
2005-07-09 23:42:48
#0 | kilagor
2005-07-09 23:43:03
so sad :((((
#0 | Beldin
2005-07-09 23:44:59
#0 | nxs.qmite
2005-07-09 23:52:56
#0 | igor
2005-07-09 23:54:35
#0 | freak
2005-07-10 00:00:03
#0 | Sh1eldeR
2005-07-10 02:47:40
Final byl dosc zaskakujacy. Najwiekszym (i bodaj najgorszym) zaskoczeniem bylo to, ze nie grali ztnki. Obaj gracze tam wymiataja - pojedynek bylby arcyciekawy. Cooller uchodzi tam za lepszego gracza, ale ma to do siebie, ze lubi dac dupy gdy przyjdzie mu walczyc z kims o swietnym uberrailu. Railowcom nie raz udawalo mu sie urwac ta mape - np. Toxicowi, czy F1rmie. Rail czma tez moglby dac rade, tym bardziej ze jest on duzo bardziej zrownowazonym duelowcem niz ci wymienieni wczesniej.
Wie ktos na jakich zasadach wybierane byly mapy w finale? Mi sie wydaje, ze czm wybral aerowalka (oczywiste), cooller troche zaskakujaco pdm6 (czyzby ze wzgledu na jego genialny mecz z socratesem?), potem czm odrzucil zt1 (bal sie coollera? myslal, ze Anton nie czuje sie dobrze na dm13 i ja odrzuci, zostawiwszy pt4?!), a cooller pt4 (wiadomo - przeciez ten czlowiek nie ma raila ;D). W sumie uznaje wybor tej mapy za cos dajacego przewage coollerowi. Nie ma raila i plasmy, a wiec broni, w ktorych czm mialby zdecydowana przewage. Obaj panowie maja rewelacyjne RLe i shafty (szkoda, ze coollerowi tak schodzil na tym ESWC), a praktycznie tylko z tych broni sie korzysta na tej mapie. Przewaga musiala byc wiec rozstrzygnieta przez zdolnosci taktyczne i time\'owanie. Czm jest w tym dobry, jednak cooller jest po prostu absolutnie doskonaly. Pokazywal to zarowno przed ESWC, jak i w jego trakcie. Jesli chodzi o tajmowanie, ktore zawsze bylo jego mocna strona, to jest teraz cooller u szczytu formy!
Ogolnie poczatek dm13 byl przekozacki, potem jednak cooller wiekszosc czasu blokowal mape, a czm na koncu atakowal po prostu na pale. Nie liczac pierwszych minut byla to chyba najmniej efektowna mapa ze wszystkich (choc poziom adrenaliny przekraczal wszystkie normy chocby z tego prostego wzgledu, ze to byl final).
Aerowalk - tu sie bardzo zaskoczylem, kiedy cooller wyszedl na plus ;-D. To natomiast, co zobaczylem pozniej - jego spawnrape i excellenty, przeroslo wszelkie moje oczekiwania. Dwa razy udalo mu sie ostro pogonic czma po respach. Zupelnie nie rozumiem, czemu do tego meczu Anton podszedl tak malo powaznie. W srodku gry rzucal sie strasznie glupio na czma z granatnikiem i railem i stracil przez to mnostwo fragow. IMO gdyby sie stara, wynik moglby byc znacznie bardziej wyrownany. I tak wygralby pewnie czm, ale cooller nie byl bez szans (a wczesniej wlasnie tak myslalem).
Pdm6 byla chyba najbardziej emocjonujaca mapa :)). Na poczatku bylem pozytywnie zaskoczony tym, jak cooller Karal czma, jednak potem, gdy przewaga zmalala do 1 fragi, czasu pozostalo sporo, a armora malo, bardzo mocno sie balem, ze bedzie to ostatnia mapa finalu ;-D. Wszyscy wiemy co zrobil czm i wszyscy pamietamy charakterystyczna serie dzwiekow odgrywanych z czestotliwoscia bardzo zblizona do 20 herzow... I za kazdym takim pryknieciem 8 healthow czma szlo sie przyslowiowo jebac ;-D. Uspokoilem sie nie tylko, ze calym sercem zyczylem amerykanom przegranej (;, ale tez dlatego, ze czm IMO po prostu nie powinien wygrac tej mapy. Nie nalezalo mu sie! Cooller kontrolowal wszystko przez wiekszosc czasu, natomiast spawn rape czma wydawal mi sie po prostu arcyfarciarski. Spawny mial po prostu I-DE-AL-NE! Chyba nie moglby sobie wymarzyc lepszych! Pewnie, zeby wykonac taki spawnrape trzeba miec sporo skilla, ale szczescie ma tu tez kolosalne znaczenie. Czm zabijal coollera akurat w tych miejscach, ze do wynikajacego z tego miejsca respawnu mial bardzo prosta i szybka droge. Nie da sie dokladnie przewidziec miejsca smierci przeciwnika, nie da sie tym swiadomie sterowac, a tym bardziej nie da sie przewidziec funkcji losowej, ktora tez ma w tym swoj pewien udzial. Fart, fart, fart, mnostwo adrenaliny i zlosci (lub nadzieji - zalezy dla kogo ;-D). Czm pewnie bedzie se klaki wyrywal za tego rocket jumpa, ale byc moze czuje, ze wygrana w tym meczu mu sie tak naprawde nie nalezala. Za slabo zagral poczatek i dostal za duzy bonus z tymi spawnami.
Ogolnie cooller kosil wszystkich swoim \"brainem\". Faktycznie, o ile przed ESWC na niektorych demkach wydawal sie u szczytu formy - rowniez aimowej (a nawet railowej!), o tyle na samym turnieju, w jego ostatnich dniach, aim mial strasznie niestabilny i bez wiekszych przeblyskow. W walce na shafty wyraznie ustepowal czmowi czy toxicowi - tak to przynajmniej wygladalo na zlagowanym gtv - a LG zawsze bylo przeciez ta bronia, dzieki ktorej mogl walczyc z kazdym przeciwnikiem PRZYNAJMNIEJ jak rowny z rownym. Rail mu sie standardowo pod koniec calkiem wylaczyl i juz prawie nic nie trafial (choc tu byly czasem pozytywne przeblyski przypominajace o formie sprzed turnieju).
Co do meczu z \"cierją\" na zt1 - cherya IMO reprezentowal obrzydliwy styl, zupelnie niegodny gracza najwyzszej swiatowej klasy. Potrafil przez minute krecic sie w okolicach jednej kolumny. Faktycznie, byl wtedy \"on fire\" i genialnie sie przy tej kolumnie bronil - ale na pewno nie byla to postawa godna mistrza ZTNki. Z drugiej strony to byl prawdopodobnie jedyny sposob, w jaki mogl zagrozic tam coollerowi. I prawie mu sie to udalo...
Socrates gral genialnie, na pt4 wymiatal wszystkich az milo bylo patrzec (dawno nie widzialem takiej teczwórki - w starym, dobrym stylu, tylko ze z jeszcze lepszym railem). Na ztnce robil sobie totalne jaja z fazza przy megasie :)). A skoro juz o fazzie mowa - zagral jak \"ciota komputerowa i nup\" ((c) kertal). Pamietam, ze kiedys potrafil zagrac naprawde sprytnie i aima mial calkiem niezlego (i umial go wykorzystac!)... a teraz? Gral ekstremalnie glupio, aim mial gorszy niz dawniej - sam rail mu czasem wchodzil. Czasem. Zdecydowanie za malo!
Fox zagral znacznie lepiej niz przewidywalem. Po takiej przerwie pokazal sie z jak najlepszej strony. Aim mial \"wystarczajacy\", a taktycznie tez gral bardzo dobrze.
Toxic troche rozczarowal. Trudno powiedziec, co mu nie gralo. Aim mial, coollera na pdm6 ostro przysmażał (wychodzily z tego frytki na respawnach), taktycznie jakby sie poprawil - czasem nawet cos policzyl ;-D... Jednak nie za bardzo mu wyszlo. Troche szkoda, choc z drugiej strony zwyciestwa bym mu absolutnie nie zyczyl - wciaz gra o wiele za glupio.
O plebsach typu unu w ogole nie wspomne, bo nie warto - nie warto ich tez bylo zapraszac na ESWC...
Ja ogolnie jestem zadowolony, ze cooller wygral. Farcic nie farcil, bledy przeciwnikow wykorzystywal wspaniale i przede wszystkim Karal ich mozgiem, nie ręką. Wg mnie to chyba najlepszy duelowiec w historii q3. Nie mozna powiedziec, ze to super \"pełny\" gracz (rail... jaki rail?), ale na kilku polach ma dosc znaczna przewage i wspaniale ja wykorzystuje - shaft, dobry movement, fenomenalny timing, bardzo dobry RL, bodaj najlepszy defense i niesamowity spryt. Ma te kilka narzedzi, ktore pieczolowicie pielegnuje i uzywa ich z blisko stuprocentowa skutecznoscia. To nic, ze nie ma raila, jego shotgun nie istnieje, nie zna huba i jest do niczego na pt4. Do swych slabych punktow przeciwnikow albo nie dopuszcza, albo liczy sie z ta jedna przegrana bitwa - tak jak na aerowalku - i uwzglednia to w swoim planie na zwyciestwo.
Na gtv padl (nie zebym czytal to, co pisza tamci idioci ;-D) fenomenalny tekst \"czm, go suck aerowalk!\" - i faktycznie, w stosunku do wiekszosci graczy czm troche \"oszukiwal\" (choc teoretycznie wszyscy to powinni byli zrobic!) majac zawsze zdecydowana przewage i jedną pewną wygraną. Trudno jednak powiedziec, ze on nie umie grac na innych mapach. Wrecz przeciwnie. Jego pt4 jest przynajmniej cholernie dobre (moze nawet najlepsze?), a ztn i pdm6 - bardzo dobre. Jego aim byl swietny, shaft naprawde zaskakiwal przy tak wysokim sensitivity, a rail mocno dawal sie pod koniec coollerowi we znaki na pdm6. Jednak troche mu braklo. Na pdm6 mial swoja szanse (dana mu od kogos z Gory zupelnie niesprawiedliwie, IMO) i wiedzial, ze ja spapral tym rocketjumpem. Przez to pewnie musial byc troche podlamany na dm13. Braklo mu zelaznych nerwow coollera, ktore najwidoczniej pozwolily temu ostatniemu uznac przeszlo dwudziestofragowa porazke na aerowalku za kolejny wypelniony punkt misternie ulozonego planu...
gg!
PS. Dobry Coverage. Widzieliscie, co jest na orgu? Eh, nie wiadomo czy sie smiac, czy plakac... :|
#0 | lecho
2005-07-10 03:10:03
#0 | lecho
2005-07-10 03:27:45
przede wszystkim mysle, ze mecz czma z coollerem na ztn bylby meczem bez historii, bo qler jest tam po prostu ponad poziomem wiekszosci graczy na swiecie, nie mam pojecia w jaki sposob cherya nawiazal tam z nim walke; owszem, to niezly zawodnik, ale na pewno nie na poziomie Antona. tylko stare tuzy ruskiego duela, takie jak death, LeXeR czy uNkind mogly z nim tam grac jak rowni z rownym. a swoja droga to strasznie zaluje, ze oni juz nie graja, kazdy z nich wnosil do gry cos \"swojego\"... np gdy taki uNkind gral, mialem wrazenie ze ktos puszcza mi demo w timescale 1.5, tak szybkie byly jego ruchy, movement i ogolnie caly gameplay.
kwestia najbardziej sporna :) czy czmowi sie nalezala wygrana na pro6, czy nie... moim zdaniem gdyby te mape wygral, to nikt nie moglby powiedziec ze sie NIE nalezala, bo jednak odrobic 10 fragow straty w nieco ponad 2 minuty z graczem klasy Coollera w finale mistrzostw swiata w Q3 to jest CHOLERNY WYCZYN i nie mozna tego podwazac... przypadkiem to sie na pewno nie stalo, czm po prostu w pewnym momencie \"zalapal\" odpowiedni rytm gry i wykorzystal to. momentami przypominalo mi to najslynniejszy w historii q3 comeback w meczu LeXeRa z cha0ticzem. idac tym tropem mozna stwierdzic, ze lexowi wygrana sie wtedy nie nalezala, bo przez 13 minut po prostu smierdzial na mapie i nie robil absolutnie nic. jednak wygral, i to w genialnym stylu ktory do dzis jest pamietany i przypominany przez wszystkich przy kazdej okazji. gdyby czm wygral to dm6, nikt nie moglby mu wypominac kiepskiej gry przez 10 minut, za to powinno mu sie bic brawo za koncowke, bo parafrazujac przyslowie \'prawdziwego gamera nie poznaje sie po tym jak zaczyna, ale jak konczy\'... tyle, ze przez idiotyczna imo decyzje z rjumpem na ya (bez przesady, sredniej klasy gracz z dobrym lg by go tam zasiepal, a co dopiero cooller, ktorego blyskawice sa w ogole na kosmicznym poziomie) pogrzebal caly wysilek wlozony w ten comeback i praktycznie przegral sobie mecz.
zasady wyboru map byly dokladnie takie, jak powiedziales ;) szczerze powiem, spodziewalem sie ze czm lepiej zagra na dm13, ale... tylko do momentu, gdy zobaczylem w jakiej \"formie\" jest spawarka Coollera. mozesz mowic co chcesz, ale dla mnie on i czm jesli chodzi o gre z lg sa jednak w nieco innej lidze, owszem czm ma dobre lg, ale \"tylko\" dobre, za to cooller ma spawarke po prostu genialna (zwroc uwage na mecz na dm6 - on tam zdobywal fragi TYLKO z lg, atakujac nawet napakowanego czm\'a z rakieta w reku - sam wiesz ze wygrac taka wymiane z kims kto ma rl na poziomie swiatowym to jest sztuka).
mimo to cooller w przekroju calego turnieju prezentowal ogolnie rzecz biorac gorsza forme niz czm i pod tym wzgledem zaluje, ze to nie Amerykanin wygral ten turniej. mowisz, ze Paul mial pewniaka w postaci huba, ale zwroc uwage ze w zasadzie kazdy gracz mial mape na ktorej jego skutecznosc wynosila niemal 100% - w przypadku coollera byl to np. ztn. a ze akurat roznica klasy miedzy czmem a reszta swiata na hubie jest w granicach 4x:2x, to juz inna sprawa ;) powiem szczerze, kiedys nie lubilem tej mapy, wydawalo mi sie ze to bezsensowny pseudopromode\'owy wynalazek, ale po ESWC 2004 i genialnej grze czm\'a wlasnie (a takze meczowi finalowemu foxa z ZeRo4) pokochalem ogladanie pojedynkow na tej mapie - to tak, jakby polaczyc najlepsze cechy ztn\'a i promode\'owego cpm3. trzeba jednoczesnie miec leb, przewidywac respawny i do tego popisywac sie malpia zrecznoscia w skakaniu przez teleporty i pakowaniu akrobatycznych raili. SWEET, oby wiecej takich map, nigdzie gra nie jest tak szybka i efektowna jak tam.
powiedziales tez ze cooller ma zelazne nerwy - moim zdaniem daleko mu do tego ;) spojrz np na jego zachowanie (osobiscie to, co mnie w nim najbardziej wkurza) - toc to typowa walka psychologiczna, wskazowka, ze Anton sie przed gra bardzo denerwuje, tak bardzo ze probuje zdekoncentrowac rywala. akurat na czma to nie zadzialalo, bo gral w q3 jeszcze zanim Cooller sie narodzil, ale podejrzewam ze wiele ludzi Anton taka pseudoleetowoscia psychicznie zniszczyl ;) w sumie fajnie, ze toxic mu wreszcie udowodnil ze jego szaft nie jest nothinkiem na lanie ;) tylko kurcze, jakos przeszkadza mi w Coollerze ta jego arogancja - nie pasuje mi do image\'u wielkiego mistrza, dla mnie kims takim byl ZeRo4, LeXeR, moze w pewnym sensie fatal1ty czy GitzZz z UT - Cooller momentami zachowuje sie jak gowniarz po prostu. co nie zmienia faktu, ze znowu byl najlepszy.
pozdro :)
#0 | bizz
2005-07-10 06:33:38
#0 | rush
2005-07-10 07:36:53
#0 | rush
2005-07-10 07:37:37
#0 | kilagor
2005-07-10 09:24:21
ps: racja, brawa za coverage, który stoi naprawde na wysokim poziomie!
#0 | kilagor
2005-07-10 09:29:07
#0 | bizz
2005-07-10 10:55:00
#0 | riper
2005-07-10 12:13:35
#0 | vdr
2005-07-10 12:17:06
[+] za sam komentarz ^^
#0 | acci
2005-07-10 12:23:53
#0 | lecho
2005-07-10 12:44:20
czy Cooller stanal w miejscu na dm6 czy nie, tego juz nie roztrzasam, faktem jest ze czm zaliczyl genialny comeback i szkoda, ze go nie skonczyl... a nie skonczyl, bo zrobil glupi blad... szkoda, zaluje tego, bo jesli tak jak mowisz Coollera ponioslo za duze EGO to dostalby odpowiednia i co najwazniejsze sprawiedliwa kare za lekcewazenie i \"nie-granie\" do konca :)
#0 | nxs.qmite
2005-07-10 13:09:33
#0 | pawson_
2005-07-10 14:36:19
lecho zajebisty rajting na końcu ! respekt
#0 | ThrawN
2005-07-10 18:26:57
#0 | Beldin
2005-07-10 19:01:18