ECT #6 - jak umarła legenda
Gdy na początku sierpnia ubiegłego roku bryan ogłosił przygotowania do nadchodzącej, szóstej już edycji Elite Community Tournament, większość graczy na scenie nie posiadała się ze szczęścia. Nie ma się co dziwić, w końcu rozgrywki ECT cieszyły się zawsze wielkim prestiżem, a ich tradycja sięga niemalże początków Quake 3 w naszym kraju. Clan leaderzy rzucili się więc gorączkowo do zapisów, gdyż w zgodnej opinii wszystkich miała to być "ostatnia wielka liga TDM w Polsce"; miało to być swoiste pożegnanie z trzecią odsłoną Wstrząsu, której miejsce zająć miał nadchodzący wielkimi krokami Quake 4.Powrót do przeszłości, czyli jak powstawała legenda
Radość graczy była spotęgowana dość długim oczekiwaniem na następną edycję ligi - finał jej poprzedniczki, czyli ECT #5 odbył się w styczniu 2004 roku, co daje nam grubo ponad półtora roku przerwy. Półtora roku to dużo, szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę zmiany zachodzące przez ten czas w tak bardzo przecież dynamicznie się rozwijającej branży eSportowej. Nie ma się więc co dziwić, że przez ten czas dziesiątki graczy dopytywały się bryana i pozostałych organizatorów, czy będzie nam jeszcze dane emocjonować się rozgrywkami Elite Community Tournament. Z każdym miesiącem szanse na to były coraz mniejsze, tym bardziej, że na scenie pojawiła się inna polska liga TDM.
Polish Divisions - bo o niej mowa, moim zdaniem okazała się być nieco poronionym tworem. Już sam pomysł podziału klanów na ligi, tak jak to ma miejsce w tradycyjnych sportach zespołowych, już z założenia było skazane na porażkę - drużyny w grach internetowych często zmieniają swoje składy i nie można tak naprawdę określić ich faktycznego poziomu gry. Co za tym idzie, często dochodziło do sytuacji, w których dana ekipa trafiała do niższej ligi, gdzie praktycznie nie miała sobie równych, a każdy mecz kończył się ostrą rzezią przeciwników. O ile w pierwszej edycji nie było to aż tak wielkim problemem, o tyle w następnych kwestie awansów i spadków sprawiły, że do sytuacji przeze mnie opisanej dochodziło nader często. Atrakcyjność większości spotkań była więc niewielka, bo oglądanie jednostronnych spotkań nie jest ani pasjonujące, ani przyjemne. Zmorą organizatorów stały się też bardzo liczne walkowery, które w trzeciej edycji osiągnęły absurdalną dla mnie wartość 40% ogólnie rozegranych meczów. Te oraz kilka innych niedociągnieć, ktore pozwolę sobie w tej kolumnie pominąć, sprawiły że ludzie zaczęli marzyć o nowej, profesjonalnie zorganizowanej i prestiżowej, polskiej lidze TDM.
W chwili zakończenia czwartej, ostatniej jak dotąd edycji Polish Divisions, od finału ECT #5 dzieliło nas już ponad półtora roku. Jak wiadomo, pamięć ludzka ma kilka dziwnych własności, o których czasem tak boleśnie się przekonujemy podczas różnych form sprawdzania naszej wiedzy w placówkach edukacyjnych. Dlatego też ECT #5 zapisało się bardzo pozytywnie w pamięci graczy, a czas sprawił, że niewielu pamiętało już o wadach i niedociągnięciach rozgrywek, które jednak obiektywnie patrząc były o nieporównywalnie mniejsze od tych znanych z PD. Duża część aktywnie grających zawodników w tamtym czasie zaczęła swoją przygodę z Quake 3 już po zakończeniu ECT #5, całą ligę znali więc tylko z opowiadań, czy odgrzebanych z archiwum relacji. Odszukiwanie starych, zapomnianych już sprawozdań i opisów spotkań, które elektryzowały niegdyś całe tłumy fanów, niesie ze sobą pewne emocje i na pewno jest kolejnym elementem, który wyidealizował nieco obraz ECT.
Kiedyś było inaczej...
Każdy z nas zna chyba powiedzenie, że "kiedyś było lepiej" - wyraża ono żal z powodu obecnej sytuacji i odwołuje się do przeszłości, która niekoniecznie była tak naprawdę lepsza, jednak kojarzy nam się dobrze i dlatego jest związana z pozytywnymi zdarzeniami z naszej pamięci. Rozczarowanie spowodowane niezbyt wysokim poziomem rozgrywek Polish Divisions w połączeniu ze znacznym odstępem czasu sprawiły, że w zbiorowej świadomości graczy rozgrywki Elite Community Tournament urosły do rangi czegoś w rodzaju legendy - wzoru dobrze i rzetelnie przeprowadzonej ligi. Moim celem nie jest bynajmniej dyskredytowanie organizacji ECT, czy też poszczególnie organizowanych przez nią lig, pragnę tylko lepiej oddać nastroje panujące na scenie nie tak dawno, bo zaledwie pół roku temu.
Zakończenie czwartej odsłony Polish Divisions było niezbyt udane - z ekipy organizującej odeszli głowni założyciele i pomysłodawcy, a sami gracze w różnego rodzaju sondach i na forach dyskusyjnych zgodnie zapowiadali bojkot ewentualnej następnej edycji rozgrywek. I wtedy większość ludzi zadała sobie pytanie, co dalej z rodzimym TDMem - czy czekać już tylko na ukazanie się Quake 4, czy może poszukać innych rozgrywek? Pierwsza opcja nie była zbyt ciekawa, natomiast druga raczej trudna do wykonania, gdyż jak wiadomo niewiele osób chce poświęcić swój czas na organizację rozgrywek. Coraz częściej zaczęto wspominać ECT, pojawiły się nawet wzmianki o reaktywacji tego nieaktywnego przez półtorej roku projektu...
Miłe złego początki (?)
Do dziś nie wiem, czy to gracze wywarli presję na bryanie, czy może sama ekipa organizatorów wpadła na pomysł stworzenia ostatniej dużej ligi TDM w Polsce, w każdym razie wraz z pierwszymi dniami sierpnia 2005 pojawiła się informacja o planowanym uruchomieniu ECT #6. Tradycyjnie już przygotowano miejsca dla 32 ekip, co wydawało się liczbą dużo przesadzoną, jednak ze zdziwieniem muszę przyznać, że do kompletu zabrakło tylko pięciu drużyn. Biorąc pod uwagę niską już w tamtym czasie aktywność naszej sceny TDM, liczba 27 zapisanych klanów jest wielce satysfakcjonująca, no ale cóż - to jest właśnie magia nazwy ECT.
Faza grupowa rozgrywek przebiegła bezproblemowo, za to byliśmy świadkami kilku niespodzianek, które jednak dodają tylko smaczku całej rywalizacji. Z tych niemiłych niespodzianek wymieniłbym tylko rezygnację z dalszego udziału obrońców tytułu (the Shadows), którzy do tej pory pozostają w stanie nieaktywnym. Cienie nie pokazały zresztą w grupie nic nadzwyczajnego, plasując się ostatecznie na czwartej pozycji. Również playoffy mogły zadowolić nawet najbardziej wymagających fanów Quake - nie obyło się co prawda bez kilku walkowerów, jednak stanowiły one tak niewielki procent spotkań, że śmiało można o nich zapomnieć. Zapomnieć nie można za to o takich pojedynkach, jak starcie ostródzkiej ekipy the h00ligans z dywizją klanu UVM Logitech w finale Winners Bracket, zakończone wygraną tych pierwszych w stosunku 3:1, czy też finałowym meczem Losers Bracket pomiędzy sYnthesis, a UVM Logitech, w którym gracze UVM również ponieśli porażkę, tym razem 2:3.
Rozgrywki przebiegały więc niemalże bezproblemowo i nie można było mieć większych zastrzeżeń zarówno w stosunku do organizatorów, jak i do samych graczy. Kolejne kolejki fazy grupowej i rundy playoff przebiegały według ułożonego jeszcze na starcie ligi terminarza, a poślizgi czasowe, które nieodłącznie towarzyszą chyba każdym interentowym rozgrywkom, były naprawdę niezbyt duże. Działo się tak aż do fianłu LB, a do udanego zakończenia brakowało tylko postawienia "kropki nad i" - czyli rozegrania wielkiego finału.
Czas na wielki... zawód
Awans do wielkiego finału zapewniły sobie wspomniane już klany: the h00ligans oraz sYnthesis. Ukazanie się Quake 4 sprawiło, że większość graczy obu drużyn w poszukiwaniu swojej szansy rzuciła się na nową platformę, zaprzestając aktywnej gry w Quake 3. Praktycznie cała ekipa sYnth została wcielona do nowo powstałej dywizji Q4 wtedy jeszcze istniejącego multiklanu SKY, a na decydujące mecze fazy playoff w ECT #6, zawodnicy przygotowywali się na dzień lub dwa przed meczem, nierzadko instalując tylko na ten czas Q3 na dysku. Nieco lepiej przedstawiała się sytuacja kadrowa u ich przeciwników, u których kilku dobrych graczy pozostało wiernych trzeciej odsłonie Wstrząsu. Problemy ze składem oraz wyjątkowy okres czasu (Święta Bożego Narodzenia, początek Nowego Roku) sprawiły, że klany nie mogły dojść do porozumienia w sprawie ustalenia daty finałowego spotkania. Ta niezbyt jasna sytuacja trwała prawie miesiąc, podczas którego nie mieliśmy praktycznie żadnych informacji dotyczących tego, co się dzieje. Ostatecznie Bubu, kapitan sYnthesis, oświadczył że jego ekipa nie może wystąpić w finale i tym samym oddaje walkowera na korzyść h00lsów, którzy zajmują pierwsze miejsce.
Nie muszę chyba przypominać niezbyt pochlebnych opinii na temat wspomnianego Bubu oraz ogólnie całego teamu Synth, które pojawiły się po tym oświadczeniu. Na pewno decyzja ta powinna być podjęta odpowiednio wcześniej, tak by umożliwić organizatorom ewentualne zamiany w drabince finałowej - w miesiąc po zakończeniu ligi (podczas oczekiwania na rozegranie finału), większość czołowych polskich klanów przeszła w stan nieaktywności i raczej ciężko było by namówić je do rozegrania choćby jednego spotkania. Gracze sYnth zastrzegli jednak, że nie chcą, aby zamiast nich zagrał klan UVM Logitech, co moim zdaniem świadczy tylko i wyłącznie o wielkim egoizmie. Postępowanie na zasadzie psa ogrodnika nie powinno być tolerowane, a niechęć do graczy UVM nie jest tu zbyt wielkim usprawiedliwieniem. Z drugiej strony sytuacja kadrowa sYnthesis była nie do pozazdroszczenia - zebranie czterech graczy na spotkanie finałowe graniczyło z cudem, nie mówiąc już o odpowiednim przygotowaniu do tego meczu.
Jednak zaistniała sytuacja to nie tylko wina sYnthesis - nie popisali się też organizatorzy. I nie piszę tego po to, by kogoś obrażać, czy mieszać z błotem - sam niejednokrotnie organizowałem rozgrywki internetowe i doceniam wkład ludzi, którzy za darmo poświęcają po kilka godzin dziennie, by zapewnić innym rozrywkę. Jednak moim zdaniem trwające miesiąc oczekiwanie na finał nie jest rzeczą normalną i admini, którzy widzieli jak wygląda cała sytuacja, powinni wkroczyć do akcji, zamiast biernie się przyglądać nieporadności klanów w ustalaniu daty. Nie do końca rozumiem też klasyfikację finałową ECT #6 - na drugim miejscu zobaczymy ekipę UVM Logitech, natomiast sYnth zajmuje dopiero trzeci stopień pudła. Jeśli już organizatorzy zdecydowali się zastąpić sYnth klanem UVM w finale, to mecz finałowy powinień się odbyć, jednak nic takiego się nie wydarzyło. Drugą opcją jest wyrzucenie sYnthesis z ligi - w tym przypadku wszystkie ekipy awansowały by o jedną pozycję do góry (czyli UVM z trzeciego na drugie miejsce), jednak na próżno szukałem jakichkolwiek informacji na ten temat na stronie ligi. Najwyraźniej ktoś postanowił zrobić na złość Bubu i jego ekipie, jednak metoda którą wybrał jest na poziomie przedszkola, nie mówiąc już o tym, że nie ma nic wspólnego z regulaminem.
Długo oczekiwana przez wszystkich liga, z którą wiązano wielkie nadzieje, okazała się więc w gruncie rzeczy niewypałem. Kto zawinił? Chyba każdy po trochu... Admini ligi swoją opieszałością, gracze sYnthesis swoim egozimem i postawą, nie bez znaczenia było też ukazanie się Quake 4 w decydującej fazie rozgrywek. Najbardziej ucierpieli chyba jednak mistrzowie - klan the h00ligans - przez cały sezon prezentowali znakomitą formę i bezsprzecznie zasłużyli na tytuł Mistrzów Polski TDM 4vs4, jednak czy można się chwalić tytułem zdobytym "przy zielonym stoliku"?
Pierwotnie chciałem napisać zwykłe podsumowanie rozgrywek ECT #6, jednak po dłuższym zastanowieniu uznałem, że w zaistniałej sytuacji mija się to z celem. Takie a nie inne zakończenie ligi wymaga nieco innego podejścia do sprawy, co niniejszym czynię. Zaznaczam, że moim celem nie jest atakowanie, czy oczernianie kogokolwiek, a jedynie subiektywne przedstawienie zdarzeń.
Niniejszy tekst jest subiektywną opinią autora i nie jest oficjalnym stanowiskiem serwisu eSports.pl
#0 | ThrawN
2006-02-13 16:02:15
...a czy ja cie szantazuje .. masz texty prosto z przedszkola zamist racjonalnie wytłumaczyc sie i zrobic cos zeby to naprawic ...bo mnie wkurza jak ludzie domnie pisza na np. serverach ze uk \"nas w huja robi\" ! nos źle mówie ?
Nie jestem ciota żeby komus grozic , nooo chyba ze naprwde jakis synalek sobie przesadzi...
Odrazu sobie napiszcie Mistrzowie Polski wszystkich modów HAHAHA :D
Przypominam ci tylko ze na kuh3 i konto ty zakladales i ty jestes jego administratorem.
Ta część jest zdecydowanie do kolumny:
To jest przykład , że twoja wiedza na temat ECT jest taka jaka od strony gracza uk i czytanie dennych komentazy na stronce ECT (których było mało a zarazem o niczym nie świadczące) . Było wiele świetnych meczy a ty wspominasz tu 2-3 (przedostatnie to oczywiście , że były dobre !?) , które były ostatnimi ..dużo sie nie wysililes przy tej kolumnie.
Oranizatrorzy ECT zawiedli pod koniec zlewając h00ls\'ow i sYnth\'y bo ich klan już odpadł ;-D
zapraszma forest na kanał #pantery - tam sobei wyjaśnimy
#0 | ThrawN
2006-02-13 16:06:16
Bo ta sprawa dotyczy naszego klanu i graczy którzy walczyli oto aby zajść tak daleko.
5 miejsce w czołówce nie było dane za nic - po bezproblemowej wygranej z uk i ostrej walce z Dinhz do ostatniej minuty.
#0 | forest
2006-02-13 16:16:21
konto na kuh3 owszem, ja zakladalem, a adminem konta bylem razem z rapkiem (ktory wpisywal osiagniecia), a teraz jest jeszcze xrb, ktory moze zmieniac wszystko, lacznie z wyrzuceniem mnie z klanu. chcesz dowodow?
prosze bardzoflip('cede1d8de6_1');Liechtenstein forest 30.06.2005 12:39 Admin<br />
Poland xrb 05.01.2006 16:07 Admin
moge ci zrobic nawet screena tej strony i pokazac, jesli mi nie wierzysz, a widze ze tak jest. ja od dluzszego czasu nic nie robie, co najwyzej napisze jakiegos komenta, czy dodam gracza do klanu i na tym sie moja rola konczy, wiec mam gdzies te sukcesy ktore ktos wpisal i nie interesuja mnie twoje pretensje. jak juz mowilem jestem inactive i nic nie robie w klanie, poza wspomnianymi czynnosciami, ktore i tak sporadycznie wykonuje, wiec nie bede nic zmienial. i co chcesz mi tlumaczyc? jestem inactive, czyli tak jakbym nigdzie nie byl.
#0 | sent3nce
2006-02-13 17:02:02
#0 | jakub m.
2006-02-13 17:09:52
Niezle niezle hmm wydaje mi sie ze bylismy tak samo aktywni jak pa1n a nawet bardziej bo wychodzilismy z LB czyli rozegralismy wiecej spotkan : D
Co do olewania to najlepiej spojrzec na ostatnie newsy o ECT (norad, Bubu) + do dzis nie zostal dodany raport z meczu pa1n vs sYnth.
VGG! : D
#0 | ThrawN
2006-02-13 18:54:49
#0 | gu4rdian
2006-02-13 19:22:56
#0 | move
2006-02-14 13:45:52
Jeśli chcesz pisać dla ludzi, powinieneś zbadać wszystkie źródła informacji i poznać przyczyny wydarzeń, a nie czerpać z tego co przeczytałeś na jednej stronie lub dowiedziałeś się od jednej osoby. Jeśli czegoś takiego się nie zrobi przed napisaniem oficjalnego artykułu dla czytelników, jest on g. wart, bo zajeżdża na setki kilometrów nieprawdziwością i widać jak na otwartej dłoni, że większość to prywatne snucia autora.
Takie coś może być jedynie potraktowane jako komentarz, a nie kolumna, więc nie przyjmuję tego do wiadomości.
Pozdrawiam.
#0 | forest
2006-02-15 13:45:05
#0 | move
2006-02-15 17:14:39
#0 | ThrawN
2006-02-15 20:43:38
#0 | forest
2006-02-16 17:33:51
#0 | move
2006-02-17 12:54:55
Szkoda mi czasu, pozdrawiam.