E-sport raz! Byle szybko!
Drogi Czytelniku, jeśli nie wiesz czym jest sport elektroniczny, pomiń pierwsze cztery akapity, doczytaj je na końcu. Musimy przyznać, że z roku na rok coraz głośniej i dobitniej dochodzą do nas informacje z tradycyjnych mediów o świecie sportów elektronicznych. Jakby tego nie zwano: e-sportem, esportem (bez myślnika), eSportem (przez duże S), gamingiem, cybersportem, VSportem (niczym virtual sex) czy ostatnio e-gamingiem (masło maślane? elektroniczny sport elektroniczny?), nie ważne jak o Tobie piszą, ważne że piszą. Zastanawiać może jedynie, co przeciętny, bierny odbiorca informacji wie o naszym tajemniczym, a ostatnio taranującym kolejne bariery, światku?Z pewnością niewiele. Dosłyszał zapewne tu i ówdzie informację, że jakiś chojrak z krańca Polski tytułuje się „Mistrzem Europy” we wszystkie gry, niczym Kononowicz, ale na długo przed nim. Kątem ucha wpadło mu także kilka słów o Mistrzostwie Świata w jakiegoś Strajka, a później zobaczył wyluzowanego i kreowanego na „Beckhama polskiej sceny” kolesia od zegarków w „Dzień Dobry TVN”.
Ogólnie mówiąc, czego mu więcej do szczęścia potrzeba? Czy ktokolwiek z was znał wszystkie reguły piłki ręcznej podczas pierwszych meczów Polaków na Mistrzostwach Świata? Albo jakiekolwiek szczegóły - uwaga, przepiękna nazwa - Halowej Odmiany Hokeja na Trawie? Śmiemy wątpić. Czy ty, drogi czytelniku, wiedziałeś, że mecz w HOKNT rozgrywany jest przez dwie drużyny po 11 zawodników i składa się z dwóch 35-minutowych części, z 10-minutową przerwą, do czasu wywalczenia przez Polaków srebra na Halowych Mistrzostwach Świata początkiem lutego? Jasne, że nie. Niektórzy nie wiedzieli zapewne, że istnieje nawet taka dyscyplina.
Zmierzamy do tego, że o wszystkim decydują sukcesy, przede wszystkim sukcesy Polaków. Dopiero wtedy ludzie całkowicie niezaznajomieni z tematem wyszukują przeróżnych informacji na temat konkretnych dyscyplin. Wtedy to widzimy w telewizji dzieci, które być może będą następcami mistrzów, które mówią, że Adam Małysz jest ich idolem i chcą być tacy jak on. Życzymy im tego, ale szczerze w to wątpimy. Podobnie jest w e-sporcie (tak - właściwa nazwa), może nie ma tych dzieci, bo kto szukałby następców dla nastolatków czy dwudziestokilkulatków? Ciekawie byłoby jednak zobaczyć zasmarkanych przedszkolaków mówiących przed kamerami będziemy psiśłym Pentaglam Dź-Siok. Podobieństwo jest jedno, po sukcesach Polaków wzrosło zainteresowanie sportami elektronicznymi. Nie skłamiemy, jeśli napiszemy, że najbardziej przyczyniły się do tego zwycięstwa drużyny Pentagram G-Shock. Nie można jednak pozwolić, żeby ludzie myśleli, że e-sport to tylko „karabin i skrzynki”.
Sport elektroniczny to bardzo obszerna i elastyczna dyscyplina, składająca się z wielu elementów. Po pierwsze liczy się to, że jest to współzawodnictwo pomiędzy ludźmi, w których maszyna jest jedynie pośrednikiem. Po drugie, muszą to być gry zaspokajające głównie potrzebę rywalizacji, uznania przez otoczenie, tak abyśmy mogli wyłonić jednego zwycięzcę. Dlatego więc, sportem elektronicznym nazwiemy Quake'a, od którego wszystko się zaczęło, a nie Simsy czy gierki flashowe. Zacznijmy więc od początku.
Motorem napędowym były gry serii Quake, które jako pierwsze pozwalały na grę przez sieć i zapewniały widowiskowe spektakle obserwatorom, zarówno tym zgromadzonym przed monitorami w domach jak i tym siedzącym przed telebimami podczas różnych turniejów LANowych (w wewnętrznej sieci). Początki, tak samo jak w przypadku piłki nożnej, były ciężkie. Kilka turniejów w roku, marne nagrody, liczyła się głównie zabawa. Sytuacja zmieniła się jednak diametralnie w przeciągu kilku lat, w Stanach Zjednoczonych. Twórcy kultowej gry wraz z producentami sprzętu komputerowego postanowili zorganizować QuakeCon, pierwszy turniej z wielkimi pieniędzmi. Następnie w 1997 roku powstała organizacja Cyberathlete Professional League, dzięki której wszystko ruszyło z kopyta. W ten sposób w 2005 roku zafundowała graczom Painkillera (zapomnianej już gry) 10 przystanków (na miarę ATP Tour w tenisa) z wielkim finałem, o łącznej puli $1.000.000, z czego w finale było do zgarnięcia pół miliona dolarów! W ubiegłym roku organizacja ta przeżywała jednak ciężkie chwile.
Obecnie za najbardziej prestiżowe rozgrywki uchodzą te organizowane przez World Cyber Games (uznawane za swego rodzaju cyberolimpiadę) oraz Electronic Sports World Cup, nie wiadomo które ważniejsze. Wszystko zależy od tego, w co grasz. Wybór mamy spory. Począwszy Quake'a lub Counter-Strike'a przez WarCrafta oraz StarCrafta, FIFĘ i Pro Evolution Soccer po Need For Speeda czy TrackManię. Do tego dochodzi jeszcze kilka konsolowych tytułów, ale te pominiemy z racji profilu naszego portalu. Przejdźmy to krótkiej i łopatologicznej charakterystyki każdej z gier, „poddyscyplin”.
Winz, zwycięzca turnieju w Quake'a 4 na finałach ESWC 2006 / eswc.com
Cztery odmiany Quake'a polegały w gruncie rzeczy na tym samym, na pokonaniu przeciwnika przy użyciu wyszukanych broni, począwszy od piły motorowej, przez rakiety po lasery. Wszystko to osadzone gdzieś w przestrzeni kosmicznej, gdzie roboty i różne inne kosmiczne stwory walczą przeciwko sobie. Najwięcej emocji przynoszą zawsze pojedynki jeden na jeden, rodem z westernów, gdzie dwójka graczy staje naprzeciwko siebie i walczy na czas, wygrywa ten, który zada rywalowi więcej śmiertelnych ciosów, tzw. fragów. Gra ta wymaga niesamowitej precyzji, świetnej celności i odporności na stres. Do tego wszystkie decyzje trzeba podejmować w mgnieniu oka, bo nie wiadomo gdzie pojawi się nasz rywal. Ciągłe skakanie, bieganie strzelanie, w skrócie - sieka nie z tej ziemi.
W dobrej formie trzymają się rozgrywki Quake'a 4, gdzie do zdobycia są niesamowite nagrody pieniężne na turniejach organizowanych na całym świecie. Jednak do łask powraca najpopularniejsza strzelanka na świecie - Quake 3. Większość profesjonalnych zawodników woli grać mimo wszystko w starszą wersję, czyli Quake'a 3, jednak większe pieniądze są do zdobycia w czwartej odsłonie wstrząsu. W tym roku szanse obu tytułów na podbicie serc tłumów są mniej więcej równe, w Quake'a 4 pogramy na ESWC oraz WSVG a w Quake'a 3 podczas imprez organizowanych przez CPL. WCG zrezygnowało z serii wstrząsu.
Natomiast Counter-Strike to strzelanka zespołowa,w której także patrzymy na grę oczyma naszej postaci. Naprzeciw siebie stają dwie pięcioosobowe drużyny, jedna reprezentuje terrorystów a druga komandosów, zmieniają się stronami po każdej rundzie. Liczy się przede wszystkim współpraca pomiędzy zawodnikami, niczym w piłce nożnej, gdyż tak samo mniej ważne są interesy jednostek a najważniejsze jest dobro ogółu. Fizyka gry znacznie różni się od tej znanej z Quake'a, jest zdecydowanie mniej dynamiczna, a co za tym idzie - bardziej realistyczna. Raz powalony na ziemię gracz nie wstaje już do walki w danej rundzie, zespół musi radzić sobie bez niego. Tak jakby otrzymał czerwoną kartkę, ale tylko na daną rundę.
Podobnie jak w Quake'u, tak samo w Counter-Strike'u trwa nieoficjalna wojna pomiędzy wersjami gier, część drużyn uczestniczy w rozgrywkach Counter-Strike 1.6 a część przeniosła się na Counter-Strike: Source'a. Różnice tkwią w szczegółach, faktem jest jednak to, że podzieliło to świat jeszcze bardziej, w Europie gramy w CS 1.6 a w Stanach Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii w Source'a. Producenci promują Source'a, gdyż wymaga to zakupu nowej gry i nowego sprzętu, a co za tym idzie - przynosi to większe zyski.
WarCraft III to jedna z najpopularniejszych na świecie gier RTS (z ang. Real Time Strategy - strategiczna gra czasu rzeczywistego), co potwierdza Tomasz „TeRRoR” Pilipiuk, zawodnik Team Delta. Mamy możliwość wyboru jednej spośród czterech ras: Nieumarli, Orkowie, Nocne elfy i Ludzie. Wybieramy jedną i przenosimy się w cukierkowy świat fantasy, gdzie biegają wielkie ogry z gołymi tyłkami i nocne elfy w bikini. - mówi Tomek. Zaraz potem dodaje: Na początku gry każda rasa ma do dyspozycji robotników, a sama rozbudowa polega na tworzeniu budynków w których możemy zatrudniać nowe jednostki oraz bohaterów, co jest jednym z elementów wyróżniających WarCrafta III od innych strategii. Przegrać możemy na dwa sposoby, jeżeli przeciwnik zburzy nam wszystkie budynki albo przyciśnie nas do muru, blokując nam dostęp do surowców, o czym opowiada nam dalej Tomek Pilipiuk: W Warcrafcie mamy jedynie dwa rodzaje surowców, którymi są złoto i drewno. Blizzard zatroszczył się o to, aby rozgrywka była dynamiczna i nie trwała dłużej niż 30-40 min.
Pentagram G-Shock - Mistrzowie Świata w CS'a na WCG / worldcybergames.com
Podobnie jak WC3, StarCraft: Brood War to gra stworzona przez firmę Blizzard blisko dziesięć lat temu. Fabuła została osadzona w odległym kosmosie, gdzie w wojnach uczestniczą trzy rasy: Terran, Zerg i Protosi. Mecz, podobnie jak w WarCrafcie trwa do momentu wyeliminowania przeciwnika. Zależy to jednak od trybu gry, jeżeli gramy na ustawieniu melee to wystarczy zniszczyć rywalowi budynki, natomiast jeśli walczymy na ustawieniu use map settings, to po zniszczeniu budynków trzeba wybić także pozostające jednostki armii. Zawodnicy nie grają na fragi, tylko wg systemu bo3 (z ang. best of 3 - na trzy pojedynki, maksymalnie dwie wygrane), ich wyniki zostają następnie sumowane, co składa się na ogólny wynik. Rozgrywki w StarCrafta są niezwykle popularne w Korei Południowej, gdzie gracze mogą poszczycić się taką popularnością jak sportowcy czy aktorzy, są po prostu bożyszczami nastolatek, za którymi paparazzi chodzą 24 godziny na dobę!
FIFA, stworzona przez EA Sports, to bez wątpienia najpopularniejszy symulator piłki nożnej na świecie, kolejne wersje tego bestselleru wychodzą każdego roku, a czasami nawet częściej, np. przy okazji Mistrzostw Świata, czy Mistrzostw Europy. Reguły są takie jak w piłce nożnej, do rywalizacji stają „dwie jedenastki”, a gracz ma za zadanie sterować grą całej drużyny, a konkretniej zawodnikiem będącym w posiadaniu piłki, tak aby mógł wykonywać osławione „koronkowe akcje”. Różnice polegają na tym, że połówka nie trwa 45 a 6 minut, a do tego nie musimy się martwić o kontuzję zawodnika, gdyż ta opcja została wyłączona w rozgrywkach sieciowych. Grając na klawiaturze zawodnik wykonuje palcami ewolucje niczym z breakdance'a, gdyż każdy przycisk znaczy coś innego, to siłę uderzenia, to podanie czy kopnięcie, itp. Naturalnie jest jeszcze możliwość gry na padzie (a'la konsole do gier, pegasusy itd.), wybierana coraz śmielej przez zawodników, co potwierdza obecny Mistrz Polski, gracz Pentagram G-Shock, Cezary „KarteK” Gontargek słowami „zasadniczym zmianom poddano sposób oddawania strzałów – mamy teraz większą kontrolę nad podkręcaniem piłki (np. korzystając z joypada, lewa gałka odpowiada za zmianę toru lotu piłki), co oczywiście umożliwia zdobywanie bardziej spektakularnych bramek” wymieniając nam zmiany w kolejnych odsłonach FIFY Football.
Podejmując walkę z rywalem, każdy gracz bierze sobie jedną drużynę ze sporej puli (obaj mogą wybrać jednocześnie Brazylię), Cezary z zachwytem wspomina ukradkiem, że „twórcy umieścili w grze niezwykle szeroką gamę drużyn do wyboru (...) 510 wiernie odwzorowanych drużyn, z prawdziwymi nazwiskami piłkarzy oraz aktualnymi strojami”. Po wyborze stron rusza rozgrywka, okrojona obszernym regulaminem, różnym w zależności od wybranej ligi. Resztę już znamy z poprzednich gier, możemy grać w trybie jeden na jednego albo drużynowo, sumując wygrane i przegrane po obu stronach.
Skoro piszemy o FIFIE, to grzechem byłoby nie napisanie o Pro Evolution Soccer. „Każdy fanatyk symulacji zapewne mając do wyboru FIFE i PES wybierze trzecią już odsłonę gry na PC japońskich programistów. Gra nie różni się praktycznie niczym, od tego co widzimy w telewizji podczas oglądania meczów piłkarskich. Rozgrywka polega na zdobyciu większej ilości goli niż przeciwnik” pisze Tomasz „Pitbull” Nowakowski, lider dywizji w Team Delta. Pisząc w superlatywach o FIFIE, nie wypada pisać podobnie o PESie, gdyż oba środowiska graczy są tak ze sobą skłócone jak naukowcy dyskutujący o wyższości jednej z dwóch teorii: co było pierwsze, jajko czy kura? Jest to bez znaczenia, każdy gracz znajdzie coś dla siebie. PES jest znacznie trudniejszą grą od FIFY, podobno bardziej realistyczną i wymaga większego zaangażowania zawodników. Za kulisami można usłyszeć, że „ta gra nie polega na odwzorowaniu twarzy zawodników i przyglądaniu się im, tylko na ładnej fizyce”.
O rozgrywkach sieciowych w PESa opowiada nam nadal Tomek Nowakowski: „Gracz prócz normalnych spotkań, za które zdobywa punkty do rankingu KONAMI, może rozegrać tzw. CUPy. Polega to na dołączeniu do puli ok. 200 zawodników, z których losowo dobierani są nam przeciwnicy. Każdy gracz z danej puli gra określoną liczbę spotkań, a na koniec sumuje się statystyki i według nich rozdziela zdobyte miejsca w turnieju.” Podobnie jak w innych grach, także w PESa możemy grać zespołowo, w tzw. klanach. O wyjaśnienie zasad poprosiliśmy znowu Tomka: „Mecze klanowe to, podobnie jak w FIFIE, spotkanie o 20 punktów. Przed spotkaniem losujemy pary metodą kopiuj-wklej. Rozgrywane są 4 pojedynki 1on1 (mecz i rewanż), oraz 1 pojedynek 2on2 (mecz i rewanż). Za wygraną otrzymujemy 2 punkty, za remis 1, przegrana to 0. Na koniec zliczamy punktację i sumujemy wyniki, dzięki temu poznajemy zwycięzcę.”
Jeżeli nie jesteśmy fanami widoku rozpryśniętej krwi na ekranie, różnych stworzeń z magicznymi umiejętnościami ani piłki nożnej to możemy przesiąść się za kółko ultra szybkiego pojazdu. Niesamowitych wrażeń możemy się z pewnością spodziewać grając w jedną z gier serii Need For Speed, wydawanej już od ponad 10 lat. Jednak możliwość gry sieciowej jest dostępna od niedawna, o czym opowiada Łukasz „lecho” Leśniewski, gracz Too Fast Clan - „Zaczęło się wraz z premierą pierwszego Undergrounda, potem były kolejne odsłony, aż do obecnej - Need for Speed: Carbon. Rozgrywka generalnie wygląda podobnie, najpopularniejszy tryb gry to tor. (...) Rozgrywki są rozgrywane na wybranych przez organizatorów trasach. Z reguły jest ich pięć i są one zależne od rozgrywek, podobnie jak ograniczenia dotyczące samochodów. W Carbonie w większości polskich rozgrywek nie można używać Chevroleta Corvette Z06 ani Audi Le Mans. Nitro jest wyłączone, podobnie jak wykrywanie kolizji (przez co kierowcy nie mogą się zderzać, a jedynie przenikają przez siebie), a mecze, rozgrywane według klasycznej zasady »best of 3«, są toczone za pośrednictwem serwerów EA Nation. Wyścig trwa z reguły cztery okrążenia.” Tutaj także mamy klany, które rywalizują między sobą na różnych turniejach.
Nie mniejszych emocji dostarcza zapewne TrackMania Nations, stworzona przez NADEO na potrzeby Electronic Sports World League. Wprawdzie nie mamy tutaj do wyboru wypasionych samochodów, dodatkowych wodotrysków ani najświeższych hitów z 30 wirtualnych głośników w bagażniku. Ba, nie mamy nawet bagażnika, gdyż ścigamy się dziwnymi pojazdami buggy o osiągach bolidów Formuły 1. Największymi zaletami tej gry są przede wszystkim doskonała fizyka, jeszcze lepsze mapy oraz cena, gdyż jest to gra darmowa. Nie znajdziemy tutaj wyszukanej grafiki, efektów specjalnych, liczy się tylko znalezienie optymalnego toru jazdy i wykręcenie niesamowitego czasu przejazdu! W trybie sieciowym ścigamy się na czas z naszymi rywalami (bezkolizyjnie) i zbieramy odpowiednią liczbę punktów, adekwatną do zajętego miejsca. Sumując wyniki po kilku wyścigach możemy ogłosić zwycięzcę. Ta gra, podobnie jak NFS polega w głównej mierze na walce z samym sobą, gdyż przeciwnik nie ma za bardzo wpływu na osiągnięty przez nas czas przejazdu, nie zadaje nam żadnych ciosów, jest niczym jadący obok nas duch.
Miejsce do treningów podczas finałów WCG 2006 w Monza / worldcybergames.com
Do naszego opisu „zaprosiliśmy” jedynie wybrane tytuły, gdyż rzecz jasna, gier zaliczanych do poddyscyplin sportów elektronicznych jest wiele, ale sławę, pieniądze i uznanie możemy zdobyć tylko w nielicznych grach, głównie w tych wymienionych powyżej. Co prawda w Painkillera mogliśmy zdobyć 1 mln dolarów, ale to była tylko praca sezonowa, w której było tak naprawdę dwóch rywali, którzy podzielili pomiędzy sobą, niemal po równo pulę pieniężną. Natomiast w rozgrywki w Quake'a, Counter-Strike'a, WarCrafta czy StarCrafta nagrody w postaci dziesiątek tysięcy, pachnących nowością zielonych banknotów to normalność już od dobrych paru lat i żadne znaki na niebie i ziemi nie wskazują, aby miało się to w najbliższym czasie zmienić.
Sporty elektroniczne, to podobnie jak sporty tradycyjne, nie tylko pieniądze sława i uznanie, to także, a może przede wszystkim ludzie, podróże i nowe doznania! Wyjazdy na turnieje stwarzają wiele możliwości, możemy poznać tylu nowych ludzi, zwiedzić pół świata albo i całość, tak jak zrobili to gracze Counter-Strike'a w Pentagram G-Shock. Kto przed paroma laty pomyślałby, że 15-sto letni młodzieniec z Ostródy, dzięki grze w Quake'a 4 bez problemu uskłada sobie pieniądze na studia, nawet zagraniczne, a do tego spędzi kilka cudownych dni w luksusowym hotelu pod Dallas czy w Londynie? A przy okazji popracuje nad swoim angielskim, bo wiadomo, matura tuż tuż.
Świat przed e-sportowcami, również tymi z Polski stoi otworem. Musimy jedynie zapewnić wschodzącym gwiazdom doskonałe warunki, aby się nie zniechęcały po pierwszych porażkach, niczym po upadkach w jeździe figurowej na łyżwach. Nie możemy również zapomnieć, że gra powinna im przede wszystkim sprawiać satysfakcję, radość, przynajmniej na początku. Później, jak już złapią bakcyla, to mogą grać w znienawidzoną grę niczym Cooller, legenda Quake'a, byle móc podróżować po świecie, zarabiać krocie i imprezować ile dusza zapragnie!
#0 | Lucas
2007-03-10 11:44:51
#0 | Krolewicz
2007-03-10 11:59:57
#0 | 3r!c
2007-03-10 12:06:25
#0 | kaboom
2007-03-10 12:15:09
#0 | garo
2007-03-10 12:16:41
#0 | spec_u
2007-03-10 12:21:08
#0 | 117
2007-03-10 12:50:09
#0 | pajoo
2007-03-10 14:18:17
#0 | Deo.
2007-03-10 14:39:31
#0 | d00mer
2007-03-10 15:08:25
#0 | j0k3r
2007-03-10 16:03:28
BARWO ćwirku
#0 | Matador
2007-03-10 16:14:24
#0 | Fr4gu~
2007-03-10 17:06:01
#0 | raul
2007-03-10 19:05:55
#0 | Onion
2007-03-10 19:29:59
Niestety nie bardzo wiem co on \"tu\" robi, czyli w serwisie esportowym. No chyba ze zaczynacie serwisem wyplywac na szerokie wody i dostosowac go do potrzeb laikow, ktorzy ze sportami elektronicznymi maja do czynienia od swieta, przy okazji spektakularnych zwyciestw polskich zawodnikow.
#0 | Lucas
2007-03-10 23:01:47
Jedni ze za malo artow, inni ze maja byc tylko hardcorowe.
#0 | virus~T
2007-03-10 23:53:22
YYyyy... az tak dobrze na scenie CS\'a sie nie znam ale czy nie gra sie najpierw jedna strona, a po osiagnieciu wyznaczonej liczby rund nastepuje zmiana stron?
#0 | exootic
2007-03-11 10:16:14
pewnie mu chodzilo o to ze 1 runda to 15 pkt czy jakos tak : P
#0 | Onion
2007-03-11 10:41:42
Poza tym wszystkim nigdy nie dogodzisz:)
#0 | graLa
2007-03-11 14:45:55
#0 | GrejT <3 Ewelinka
2007-03-11 15:37:26
#0 | HugoN
2007-03-11 18:55:24
Nad tym to się chyba nie zastanowiłeś za bardzo. Bo wkońcu ile lat mają Ci wielcy mistrzowie w sporcie i którym szuka sie już następców?? Może nie kilkanaście lat (chociaż Ferbs czy jak mu tam miał 19 lat jak zdobył 9 medali na olimpiadzie w tym 7 złotych w pływaniu) ale te dwadzieściapare lat więc mógłbys to poprawić bo to trochę głupio wyszło.
Jest jeszcze jedna rzecz która mnie złości a na nieszczęście tą głupote powtarzają już chyba wszyscy w Polsce a mianowicie: pierw napisałeś, że WCG to cyberolimpiada a później, że PGS po wygraniu WCG uzyskało tytuł mistrzów świata, czy tylko mi coś tu nie pasuje?? Nigdy wcześniej tzn zanim PGS nie wygrało WCG nie nazywano żadnego jego zwycięzcy mistrzem świata i dalej nie nazywa się tak nikogo prócz oczywiście PGS w naszym kraju. W przeciwieństwie do zwycięzców ESWC gdzie po zwycięstwie zawsze doklejano łatke mistrza świata. Ale jednocześnie nikt nigdy nie mówi o WCG jak o mistrzostwach świata tylko WCG --> cyberolimpiada tak też samsung do tego podchodzi i tak lansuje tą impreze. Rozumiem, że mistrz świata brzmi lepiej niż mistrz cyberolimpijski. Jak ktoś się ze mną nie zgadza to trudno ale lepiej niech przemyśli jeszcze raz co wtedy ze zwycięscami ESWC nagle odbierzecie coollerowi tytuł dwukrotnego mistrza świata?? A może uznacie, że i WCG i ESWC są mistrzostwami świata jednocześnie?? Jeśli to ostatnie to zapraszam wszystkich do zapoznania się z pewnym artykułem Carmaca odnośnie tytułów Fatala.
#0 | Lucas
2007-03-11 19:36:41
A tak, jak dobrze napisany - to daje...
#0 | Onion
2007-03-11 21:43:30
#0 | .reru
2007-03-12 01:35:06
#0 | cwirek
2007-03-12 09:59:57
#0 | sianko
2007-03-12 10:07:01
#0 | Onion
2007-03-12 11:23:12
#0 | hajd
2007-03-12 13:57:29
#0 | cwirek
2007-03-12 16:11:14
#0 | cwirek
2007-03-12 20:49:04
#0 | HugoN
2007-03-12 21:02:53
#0 | cwirek
2007-03-12 22:07:01
#0 | HugoN
2007-03-12 22:35:59
#0 | Krypton
2007-03-12 23:40:19
Dlaczego e-sport nie bedzie normalnym sportem? Bo porownujac go do innego sportu ma same minusy. Wezmy taka pilke nozna.
Pilka nozna angazuje nasze miesnie, trzeba biegac, kopac, skakac, przebywac na swiezym powietrzu. Same zalety. Im wiecej tego tym lepiej - tym jestesmy zdrowsi, bardziej zadowoleni, widzimy przeciwnika w 4 oczy, kontakt bardziej fizyczny.
A sporty elektroniczne? Siedzi sie w dusznym pokoju lub na lanie, ruszasz tylko reka, w dodatku zabijasz wciaz ludzi (to glowne gry), niszczysz sobie wzrok, kregoslup, wpadasz w nalog. Itd Itd - mam pisac dalej? Wszyscy wiedza o co chodzi. Pozniej sa maniacy, ktorzy umieraja z grania przed kompem 72h na dobe - a to uzaleznienie rasowe.
To chyba pokazuje, ze w PL szybko nie zrobi sie z tego pwoaznej dyscypliny. Bo jesli sie mowi gdziekolwiek w mediach o e-sporcie to tylko dlatego, ze wygralismy DUZA KASE gdzies na jakims turnieju. Nie mowi sie nigdzie o pozytywach grania (choc w porownaniu z normalnymi sportami wypada slabo...) bo jest ich malo. Dlatego jak ja mialbym wybierac czy mowic o siatkowce czy e-sporcie to bym sie nie zastanawial, mimo iz siatka mnie nie interesuje. To samo w wypadku finansowania.
Obecnie coraz mniej osob uprawia sporty, wola posiedziec przed tv w domu lub przed komputerem. Taki przyklad dostaja potem dzieci. Wola komputer, marza o pieniadzach za granie itd. Ale o wiele lepiej dac im pilke, zapisac do klubu i niech tam sie rozwijaja, a nie przed ekranem komputera. Problem jest zlozony. Strasznie. Ja osobiscie ostatnio zmienilem nastawienie i uwazam, ze inwestowanie w e-sporty jest ryzykowne. Bo za 25 lat mozemy zyc w spoleczenstwi tlusciochow i slepcow ze skrzywionym kregoslupem - ok, mowie jak kazdy w TV, ale cos w tym jest. Pozytywnie podchodze do racjonalnego korzystania z komputera. Powiedzmy 2 godziny dziennie, a w ciagu dnia jeszcze czas na rower, ksiazke, maly spacerek i przewietrzenie sie. Ale zaden gracz w 2 godziny dziennie sie nie rozwinie, potrzeba 3x tyle. I znowu wchodzimy w problemy wzrokowe, uzalenienia itd...
Ale jedno jest pewne - e-sporty wciagaja jak cholera.
#0 | cwirek
2007-03-12 23:46:22
#0 | HugoN
2007-03-12 23:54:15
PS: Jeszcze nie poprawiłeś tego co na początku napisałem :/
#0 | HugoN
2007-03-13 01:27:32
#0 | cwirek
2007-03-13 13:01:56
#0 | lecho
2007-03-13 13:12:13
E-sportow zas nie zamierzam bronic, ale powiem tylko tyle - z tym wzrokiem, to ostatnio byly badania i okazalo sie ze jednak nie :) Przeciwnie - to wplywa na POPRAWE wzroku, a dlaczego? Powod jest prosty. Wszelkie cwiczenia oczu sluzace zmniejszaniu wady wzroku metodami nieinwazyjnymi polegaja glownie na skupianiu, wysilaniu wzroku przez koncentrowanie go na pewnych elementach - jakby nie patrzec, na tym polega wiekszosc gier :)
Jestes strasznie sceptyczny :) W ten sam sposob mozemy krytycznie podejsc do niemal WSZYSTKIEGO, lacznie z prawdziwymi sportami - no bo przeciez jesli bedziemy nagle miec 70% zawodowych pilkarzy, to kiedy oni skoncza kariery bedziemy miec 70% nierozwojowych nieukow - bo w przeciwienstwie do e-sportow, godzenie PRAWDZIWEGO sportu ze szkola jest o wiele trudniejsze i bardzo wiele dzieciakow na pewnym etapie kariery, kiedy maja juz DUZE perspektywy z nauki po prostu rezygnuje :) A czy do zostania mistrzem e-sportu potrzeba siedzenia po 8 godzin? Nie, ja ostatnio tez troche zmienilem podejscie. Zupelnie nie liczy sie ilosc, liczy sie JAKOSC treningu.. jak w kazdej innej prawdziwej dyscyplinie :)
Widzisz zlo w komputerze a chwile potem podajesz przyklad z TV - sorry, ale TV uzaleznia i niszczy wzrok, kregoslup o wiele bardziej niz komp i o wiele gorzej wplywa na zdrowie :) Bo TV w przeciwienstwie do kompa i e-sportow jest calkowicie PASYWNA rozrywka podczas ktorej mozesz lezec krzywiac sobie kregoslup, gapiac sie na przesuwajace obrazy niszczac sobie wzrok i nawet nadgarstkami ruszac nie musisz, bo do obslugi pilota wystarczy jeden palec :) Cholerna hipokryzja telemaniakow chcacych znalezc wieksze zlo od swojego ukochanego pudelka z obrazkami :)
A swoja droga tekst cwirka calkiem w porzadku, az mu dodam slawy :)