E-sport jako sport - potrzebne nam to?
18 września bieżącego roku Poseł Platformy Obywatelskiej - Pan Marek Biernacki wystosował do byłej Minister Sportu pewną interpelację. I bynajmniej nie chodzi tu o jego interpelację w sprawie wdrożenia Systemu Informacyjnego Schengen, a o zapytanie w sprawie uznania gier komputerowych jako sport elektroniczny i na mocy delegacji ustawowej uznanie jako dziedziny sportu i wpisanie do wykazu dyscyplin sportowych. Trochę po tym, w wywiadzie dla jednej z gazet, poinformował o fakcie opinię publiczną. Wiadomość dość szybko została podchwycona również przez polskie e-sportowe media i zaledwie w kilka dni po jej upublicznieniu wywołała niemałe emocje oraz poruszenie.Pośród komentarzy dotyczących podanej informacji były zarówno te popierające inicjatywę oraz te mocno się jej sprzeciwiające. Dziś wiemy już, że pomysł nie przeszedł, bo przytaczając fragment odpowiedzi Minister Sportu na interpelację e-sportową "...gry komputerowe jako sport elektroniczny, dyscyplina lub dziedzina sportu nie istnieje...". Ale cytując wspominaną odpowiedź dalej "...Uznanie gier komputerowych jako dyscypliny sportu jest zagadnieniem wymagającym opracowania warunków funkcjonowania i definicji "sportu elektronicznego"[...] Jednakże warunkiem ewentualnych prac związanych z tym zagadnieniem jest odpowiednie wystąpienie podmiotu - organizacji, który będzie reprezentował i określał uwarunkowania dla funkcjonowania tej aktywności intelektualno - sportowej...". Oznacza to rzecz jasna jedno - jeszcze nie teraz, ale może kiedyś i tylko przy współpracy ze środowiskiem (przedstawicielstwem) sportów elektronicznych w Polsce.
Przeciwnicy idei zapewne odetchnęli z ulgą - chyba prędko pomysł nie wróci. Zwolennicy natomiast już pewnie głowią się jak można projekt kontynuować, do kogo zwrócić się z chęcią współpracy i co ewentualnie przygotowywać, aby inicjatywa nie przepadła. Uogólniając, zapewne pytają się samych siebie - "Co tu dalej robić?". Zanim jednak odpowiedzą na to pytanie, warto byśmy wszyscy, tak samo przeciwnicy, jak i zwolennicy, odpowiedzieli sobie na pytanie: "Czy i jakie z uznania cybersportu przez władzę będziemy mieli korzyści?". Jest to bowiem podstawa, bez której rozważanie nad wpisaniem sportów elektronicznych do wykazu dyscyplin sportowych jest bezsensowne.
Czy więc jest nam to potrzebne? Zaczynając od pozytywów. Sporty elektroniczne w Polsce zyskają rozgłos. Raczej niemożliwym jest, by media w postaci radia, telewizji czy prasy nie podchwyciły ciekawego tematu na wiadomość. Tym bardziej, że przecież w ostatnim czasie zainteresowanie e-sportem przez media powoli rośnie. Niemały wpływ na to będzie miał także bezpośredni udział w akcji polityków - zwłaszcza Pana Posła Biernackiego, który w ostatnim czasie z powodu różnych aspektów dość często jest na ustach politycznych komentatorów i telewizyjnych prezenterów. To nie wszystko, przejdźmy dalej. Sporty elektroniczne nie będą tylko wytworem fanatyków gier i wirtualnej rozgrywki, a czymś realnym i rzeczywistym, mającym swoje potwierdzenie, którym będzie odpowiedni wpis w wykazie dyscyplin sportowych. e-sport stanie się jedną z dziedzin sportu. Być może oba te fakty sprawią, że w przyszłości jeden z serwisów informacyjnych stacji telewizyjnych czy radiowych prędzej poinformuje o sukcesie polskiego składu w międzynarodowych rozgrywkach, aniżeli dotychczas. Również forma przekazania informacji dotyczących cybersportu i spojrzenie na graczy przez media będzie z goła inne, aniżeli te obecnie. Można przecież przywołać tutaj pamiętny reportaż redaktor Marzanny Zielińskiej dla "Faktów" TVN, który niezbyt przychylnie odnosi się do naszej pasji i nas samych. Być może również przy podawaniu informacji ze świata gamingu zbędna będzie opinia psychologa, która teraz jest nieodłącznym elementem prawie każdego materiału o graniu w gry komputerowe. Sumując być może stereotyp gracza no-life'a i psychopaty zniknie, a my i nasza praca traktowana będzie poważnie, poważniej niż obecnie. Na koniec można jeszcze dodać, że będziemy jednym z europejskich krajów, który przeciera szlak i dokłada swoją cegiełkę do światowego sukcesu cybersportu.
Gdyby jednak głębiej nad tym wszystkim się zastanowić, dojdziemy, że jest inny sposób na uzyskanie powyższych pozytywów. Niekoniecznie poprzez staranie się o uznanie sportów elektronicznych. Wystarczy przecież sumiennie i regularnie podsyłać gotowe wiadomości mediom. Wystarczy, by zarząd klanu "x" przesłał informację o sukcesie swojej drużyny na międzynarodowym turnieju i zagarnięciu astronomicznej kwoty pieniędzy do któregoś z poza e-sportowych mediów. Organizator lanowej imprezy również mógłby pochwalić się statystykami dotyczącymi liczby przybyłych gości czy jedynie faktem wielkiego zainteresowania tego typu przedsięwzięciem. Co ważniejsze, aktualnie właśnie wszystkie te przykłady są czynione, o czym świadczyć mogą pojawiający się w telewizji coraz częściej gracze, czy zainteresowanie imprezami lanowymi przez telewizję - choćby na niedawnej "Ostatecznej rozgrywce". Z czasem więc, przez to stereotypowe podejście do graczy będzie zanikało. Gaming, patrząc globalnie, chyba miał i aktualnie ma już swoje "pięć minut". U nas osoby, które nie śledzą na bieżąco wszystkich wydarzeń na światowej scenie, mogą tego nie odczuć, choć jest to praktycznie niemożliwe. Wystarczy przecież spojrzeć na pulę nagród ESWC czy wiadomość o wywiadzie z Fatal1tym w amerykańskiej CBSNews. Tylko u nas to wciąż temat tabu, na świecie sporty elektroniczne już dawno zostały zaakceptowane... chyba, że ktoś mocno liczy na zmagania w Counter Strike podczas Igrzysk Olimpijskich, a co gorsza na to, że obok pływania, koszykówki czy podnoszenia ciężarów będzie to główna dyscyplina. Rzeczywiście może do tego potrzebne są nowe ustawy i akceptowane przez rząd związki.
Czy by poprawić i w ogóle zyskać jakiś wizerunek w mediach, a do tego wspomóc rozwój cybersportu na świecie rzeczywiście potrzeba nam jego uznania przez nasz rząd? Odpowiedź, przynajmniej w mojej opinii brzmi: nie. Można natomiast powiedzieć, że prócz czynności jakie wszyscy wykonujemy obecnie, które rozwijają nasze środowisko, można także pokusić się o kontynuowanie tego, co zaczął Poseł Biernacki. Zanim zakaszemy rękawy i weźmiemy się do roboty nie zapominajmy jeszcze o negatywnych aspektach uznania e-sportu i wpisania go na listę dyscyplin sportowych, bowiem i takich kilka jest. Zacznijmy może od tego, co na pierwszy rzut oka wydaje się plusem.
Korea Południowa, Chiny, czy Rosja, to trzy najbardziej popularne kraje, w których pojawił się już zapis uznający cybersport za dyscyplinę sportową. Bierzemy najpierw kraje azjatyckie. Chiny i Korea Południowa - bez dwóch zdań państwa, w których z zagadnieniem sportów elektronicznych spotkał się chyba każdy. O atmosferze tam panującej pisać nie mogę, pewnie świetnie zrobiłby to Krzysztof "Draco" Nalepka, który na graniu w Korei spędził miesiące. Nie trzeba jednak być nim by móc stwierdzić, że Korea Płd. czy Chiny, a Polska - nie tylko pod względem cybersportowym - to zupełnie różne światy. Pozostajemy jednak przy temacie gamingu. A wystarczy tylko zestawić tamtejsze drużyny sportów elektronicznych z naszymi. Do tego liczbę graczy i ich mentalność, a w końcu wspominane już podejście do tego wszystkiego społeczeństwa. Również tam do czynienia mamy z wieloma organizacjami zajmującymi się sportami elektronicznymi, które cały obieg e-sportu nadzorują tak, jak w europejskiej piłce nożnej - UEFA. Czy u nas jest podobnie? Czy jesteśmy na to gotowi, tak jak gotowa na to jest obecnie Korea? Warto zadać sobie te kolejne pytania, a odpowiadając na nie spojrzeć na sytuację Rosji, w której sport elektroniczny został uznany. Wydawać by się poniekąd mogło, że poziomem równamy się z nimi, w tym przypadku może jednak popatrzmy w inną stronę. W stronę Michała "SweepeR" Dudka, a więc osoby dobrze obytej z polskimi i światowymi realiami cybersportu, która miała przyjemność wymieniać swoje poglądy nie tylko z zawodnikami naszej rodzimej sceny. Jak w swoim komentarzu na serwisie drużyny PGS-Gaming dotyczącym sytuacji pisze Michał: "...Mówicie o Rosji, Bułgarii i innych krajach i wzorowaniu się na nich... Zapytajcie Coollera albo Cyphera (najlepszych zawodników w swoich krajach) o ich doświadczenia we współpracy ze Związkami Sportów Elektronicznych. Bo mi Cooller za wiele nie potrafi powiedzieć, a Cypher wyrzucił z siebie dość dużo epitetów o niezbyt pochlebnym wydźwięku...". Odpowiedź na dwa ostatnio zadane pytania chyba już mamy. Nie ma co robić niczego na "hop-siup". U nas dopiero wszystko rozkwita - ledwo co powstało Polskie Stowarzyszenie Sportu Elektronicznego i na dobrą sprawę nie miało okazji jeszcze się wykazać. Potrzeba nam czasu i przemyśleń, po to by później niczego nie żałować. Po co uczyć się wszystkiego na własnych błędach, skoro czasem z pomocą przychodzą nam cudze potyczki.
Prócz tego trzeba mieć też wzgląd na inne rzeczy. Między innymi na to, w jakim kraju aktualnie żyjemy. Rejestracja e-sportu pociągnie za sobą masę niepotrzebnej papierkowej roboty i nie tylko. W wywiadzie udzielonym naszemu serwisowi około stycznia tego roku, Rafał Błachowski wypowiada się nieco na ten temat (wtedy jednak wywołany pierwszą petycją o uznanie gamingu do ówczesnego Ministra Sportu - Tomasza Lipca): "...Moim zdaniem powinniśmy się skupiać na czymś innym. Na instytucjonalizowanie e-sportu jeszcze przyjdzie czas. Wcześniej zróbmy dobrą atmosferę wobec całego zjawiska, bo tej w świadomości społecznej niestety nie ma. I jakiekolwiek rejestracje tego nie zmienią. Wytwórzmy pozytywny klimat wokół środowiska graczy, zadbajmy o jak najlepszy klimat w czasie samych imprez, a potem pomyślmy co dalej. Poza tym – ale to już moje bardzo prywatne zdanie – na tę chwilę wydaje mi się, że podobne próby mają służyć jedynie wyciągnięciu jak największej kasy. I tyle. I mam pewne obawy, na ile skorzystają na tym gracze. Poza tym jest jeszcze jedna bardzo istotna kwestia, o której, boję się, że zapomniano. Otóż ciekawy jestem, czy ktoś pomyślał w jaki sposób zarejestrowanie e-sportu jako dyscypliny sportowej może wpłynąć na rozwój eventów komputerowych, co ma proste przełożenie na rozwój polskiego gamingu. Czy ktoś pomyślał, jak bardzo wówczas wzrosną koszty przygotowania takich imprez? Niebotycznie! Są pewne przepisy regulujące kwestie przygotowania imprez sportowych, imprez masowych etc. Najwięksi w Polsce będą mieli z tym trochę kłopotów, choć to ich nie zabije, ale inicjatywy oddolne, te dużo mniejsze, obawiam się, że upadną w przedbiegach. Naprawdę przed próbą instytucjonalizowania czegokolwiek należy się tysiąc razy zastanowić nad realnymi zyskami i stratami, a potem dopiero o działaniu pod publikę...". Jak widać mocno może uderzyć to również w organizacje zajmujące się tworzeniem imprez gamingowych, a wiec prędzej czy później w nas wszystkich.
Przez sterty niepotrzebnych papierków zginąć mogą też rodzime drużyny, zwłaszcza te słabiej rozwinięte. Aktualnie na naszej scenie jest kilka, nazwijmy to prężnie, rozwijających się klanów e-sportowych. Są takie, które bez wątpienia można nazwać firmami, z racji tego, że są rejestrowane w odpowiednich urzędach, czyli prowadzą własną działalność, zgodnie z prawem. Dla tych drużyn grają gracze, którzy związani są umowami, otrzymują za swoją pracę wynagrodzenie. Również dla tych drużyn (a także dla serwisów stricte e-sportowych) pracują newsmani, graficy czy redaktorzy. Również nierzadko związani stosowną umową i odbierający wynagrodzenie. Można powiedzieć, że biznes się kręci. Jak się chce być profesjonalistą i ma się do tego możliwości, to można nim być. Wystarczy zaangażowanie i trochę ciężkiej pracy. Ale przecież nic samo nie przychodzi... Jak widać wcale nie potrzeba ustaw czy rozporządzeń. A co by było, gdyby takie były? Patrząc z perspektywy młodych, dopiero rozwijających się multiklanów, można powiedzieć, że byłoby nieciekawie. Niezbędna biurokracja pewnie przerosłaby nie jednego, dopiero zaczynającego przygodę menadżera. Również sami gracze mogliby na tym stracić, być może dwa podpisy na wydrukowanych przez menadżera i przesłanych pocztą kartach z umowami by nie wystarczyły.
Jak widać w chwili obecnej całe to zamieszanie jest nam nie potrzebne. Albo może inaczej, zamieszanie jest potrzebne, bowiem dzięki niemu można pewne kwestie wyjaśnić, dojść do odpowiednich wniosków i równie odpowiednio działać. Co jest zatem niepotrzebne? Póki co - uznanie gier komputerowych jako sport elektroniczny i na mocy delegacji ustawowej uznanie jako dziedziny sportu i wpisanie do wykazu dyscyplin sportowych. Działania Posła Biernackiego wydają się trochę chaotyczne, świadczyć może o tym choćby wywiad, jakiego udzielił niedawno serwisowi drużyny PGS-Gaming. Wydaje się, jakby Pan Poseł był nieco niedoinformowany w sprawach cybersportu i dalszego z nim działania. Dobrze jednak, że z pomysłem wyszedł, bowiem aktualnie jest o czym rozmyślać. Druga tego typu akcja i druga zakończona niepowodzeniem, choć trochę naprowadzająca nas na odpowiedni tor, czy w niego wejdziemy? To już zależy tylko i wyłącznie do nas.
Decyzja Minister Sportu zbytnio mnie nie dziwi. Stwierdzę nawet, że pewnie pomimo niewielkiej znajomości tematu, Pani Jakubiak, dała nam bardzo dobre wytyczne - popracujmy jeszcze nad tym. Jednocześnie bardziej to doskonaląc, ustalmy coś wspólnie i dopiero wtedy próbujmy jeszcze bardziej ulepszyć to odpowiednimi systemami czy ustanowieniami. Choć może okaże się, że i to jest nam niepotrzebne, bo radzimy sobie świetnie. Polska prędko nie stanie się drugą Koreą Południową sportów elektronicznych, tak jak nie stanie się drugą wysoko rozwiniętą gospodarczo Irlandią. Na pewno nie dzięki dodatkowej biurokracji i ingerencji osób z cybersportem niezwiązanych.
Powyższy tekst jest subiektywną opinią autora i nie jest oficjalnym stanowiskiem serwisu eSports.pl.
#0 | kapiy
2007-11-09 07:45:27
#0 | rdbL
2007-11-09 09:39:08
Przeciez to oczywiste, ze nie bedzie pieniedzy na takie imprezy skoro np. taki pan Lipiec organizowal sobie urodziny w drogiej restauracji (za publiczne pieniadze), a wszystkim wmawial, ze to sluzbowe spotkanie po ktorym do niczego nie doszli (smiech). Jakby tak sie dobrze zastanowic to daje glowe, ze sporo imprez w ciagu roku mogłoby po prostu nie byc bo sa poprostu nie potrzebne i sluza tylko po to zeby sie napic za publiczna kase.
Ja osobiscie mysle, ze jak narazie wladze powinny sie skupic na budowie stadionow, dróg, lotnisk i dworców kolejowych na Euro 2012, a nie na wpisywaniu e-sportu na liste sportów.
#0 | kaboom
2007-11-09 10:20:20
wpisanie esportu do dyscyplin sportowych nic nie da, a dogonienie zachodu pod wzlgedem gospodarczym na pewno pozwoli takze na szybszy rozwoj esportu
#0 | rr
2007-11-09 10:43:23
wiele firm (np wszyscy ubezpieczyciele) ma obowiazek ustawowy przekazywania czesci obrotu lub zysku na sport (nawet kilka procent od kilku miliardow to taka gora kasy ze sobie nie wyobrazamy)
dodatkowo kazda z firm wtedy mogla by inaczej takie wydatki księgować i odliczać a to bardzo dużo
zyski są więc większe niż problemy z organizacją której władze i tak sami byśmy wybierali
#0 | edwa
2007-11-09 11:57:46
#0 | s2e
2007-11-09 12:51:01
Czy to potrzeba przyzwyczajania czytelników do sposobu zapisu Waszego serwisu, by gaming utożsamiali bardziej z eSport.pl ?
#0 | rdbL
2007-11-09 13:05:58
#0 | PGS|guandi
2007-11-09 13:11:10
#0 | s2e
2007-11-09 13:13:17
Sęk w tym, że nie każdego to rusza i zajmuje.
#0 | edwa
2007-11-09 13:17:03
#0 | rr
2007-11-09 13:21:11
na digital arenie jest sport elektroniczny
^^
samo zjawisko jest na etapie nazywania wiec ciezko zamiennikow szukac jezeli nie mamy zdefiniowanego niczego
inna sprawa ze moglby troche inaczej popisac ale zboczenie :D
#0 | vib
2007-11-09 13:22:48
a wracajac do tematu arta - przeciez tu sie nie ma co zastanawiac, nad potrzeba wpisania e-sportu do kanonu dyscplin sportowych, to jest jasne - a jak komus ten pomysl sie nie podoba to wlasnie nie bedzie gral zawodowo tylko rekreacyjnie i nic w jego zyciu sie nie zmieni jesli cybersport bedzie oficjalna dyscyplina
a dla tych, ktorzy graja profesjonalnie to bedzie ogromna zmiana - chocby wlasnie finansowa jak jedynie rr zauwazyl, ze tu chodzi o rzeczy powazniejsze niz jakies tam widzimisie graczy, redaktorow cvzy organizatorow
a czemy MKOL bedzie to wetowal ? bo pieniazki poplyna nie do nich tylko do mlodszego pokolenia - kazda dodatkowa dyscyplina sportowa i oficjalny zwiazek to mniej kaski dla starych struktur
#0 | rr
2007-11-09 13:29:02
zeby byl zwiazek ptorzeba jeszcze troche zrobic (kluby sportowe ---> zwiazki regionalne --> federacja) i dopiero wtedy mozna zwiazek krajowy robic
chodzi o sam wpis do rejestru, reszty chwilowo nie potrzebujemy
wtedy dostaniemy cale ustawodawstwo prawne analogicznie jak kazdy inny sport i skonczy sie zakladanie spolek zoo, stowarzyszeń itd tma gdzie powinien powstac klub sportowy a z graczami bedzie mozna podpisac normalne kontrakty a nie umowy cywilne ktore nie oddaja niczego i czasami sa watpliwe prawnie
#0 | PGS|guandi
2007-11-09 13:31:24
#0 | vib
2007-11-09 13:36:29
natomiast 90% graczy nie ma sie co bac tej \"biurokracji\" - grac w noge czy kosza nikt nikomu nie zabrania, jest wiele amatroskich turniejow, zawodow i to nic nie zmienia dla amatorow, ze kosz czy siatkowka jest dyscyplina oficjalna i posiadajaca pewne struktury
#0 | s2e
2007-11-09 13:39:10
Na cybersport.pl używają zamiennie różnych określeń, względem (chyba) pewnych proporcji. Pojawiają się i słowa: e-sport, cyber sport, i sport elektroniczny.
Zaś w serwisie tym, głównie eSport.
Pewnie zaraz powie ktoś, że przypadkowo, w co oczywiście nie uwierzę.
#0 | cwirek
2007-11-09 13:51:10
#0 | cwirek
2007-11-09 13:52:21
#0 | rr
2007-11-09 13:52:43
#0 | cwirek
2007-11-09 13:55:42
#0 | s2e
2007-11-09 14:03:19
sport elektroniczny - 3,
cybersport - 1,
e-sport - 2,
eSport - 18,
gaming - 6,
#0 | annihiluzz
2007-11-09 14:13:39
#0 | rr
2007-11-09 14:40:30
a teraz moze wrocimy do tematu bo zjezdzamy zupelnie niepotrzebnie
#0 | kumar
2007-11-09 15:12:49
#0 | AAA
2007-11-09 15:25:22
Faktycznie za dużo razy użyłem tego wyrazu, jednak skupiałem się pisząc to bardziej na czymś innym.
Nie spodziewałem się, że ktoś wpadnie na pomysł, iż słowa eSport używałem by utożsamić z tym zjawiskiem nasz serwis. Choć nie ukrywam, że chcąc zaraz wywęszyć jakiś podstęp można coś takiego wymyślić.
Żeby nie było wątpliwości w tekście słowa eSport już nie znajdziesz.
#0 | qwe
2007-11-09 15:57:43
#0 | kaboom
2007-11-09 15:58:29
#0 | M4rko
2007-11-09 16:16:15
#0 | spec_u
2007-11-09 16:42:54
Czyli od prawie 150 lat mają spokój na własnym podwórku ;- )))
#0 | j3sh
2007-11-09 16:44:04
#0 | j3sh
2007-11-09 16:51:23
#0 | vib
2007-11-09 16:59:57
ile razy ja juz to slyszalem od znajomych z roznych firm: vib, maciek sfinansujemy jakie chcesz lany, imprezy, tylko nie chcemy robic tego z naszej krwawicy, wypracowanych zyskow, daj nam mozliwosc, zeby przekazac to z naszych podatkow - wezcie zawiazcie oficjalny zwiazki sportowe, zalatwcie to by organizacje promujace sport elektroniczny byly wciagniete na liste organizacji wyzszej uzytecznosci publicznej - sakiewka sie otwiera - skoro firmy moga wydawac mase kasy z funduszy socjalnych oraz odpisow podatkowych na sport (baseny,korty, hale sportowe dla pracownikow i ich rodzin, na biltety i karnety na mecze, na silownie, fitnesy) to tak samo moga przekazac je na sporty elektroniczne
i wtedy by sie naprawde ruszylo
#0 | Dreptolus Wielki
2007-11-09 17:00:01
#0 | qwe
2007-11-09 18:42:03
#0 | exootic
2007-11-09 18:49:29
Dobra robota :*
#0 | kaboom
2007-11-09 18:57:42
#0 | qwe
2007-11-09 19:01:32
#0 | j3sh
2007-11-09 19:29:55
#0 | GMSCzesiu
2007-11-10 13:41:53
#0 | UGT1A1
2007-11-12 15:15:32
A tekst ok.