Czy eSport to zamknięty krąg?
W życiu każdego gracza przychodzi taki czas, że po przejściu po raz setny nowego NFS'a cz rozegraniu 28 sezonu w kolejnej odsłonie FIFY czy PESa, chciałby się spróbować z innymi bo myśli, że wie o grze wszystko. To jak wyglądają początki trudne do wyobrażenia nie jest. Ma dwa wyjścia: zaczyna ostro dostawać po swoich czterech literach bo nie wziął pod uwagę, że kupił słabe łącze internetowe za 15zł miesięcznie i ma lagi, bądź doświadczenie z singla nie wystarcza albo też jakoś mu to idzie i zaczyna widzieć w tym swoją "przyszłość" kierując się coraz to lepszymi wynikami. Jeszcze nie wie, że właśnie stał się eSportowym noobem.I want to be a pro. Dobra, dobra. Nie tak szybko. Pamiętacie swoje początki? Nie było lekko co? A co ma powiedzieć osoba, która zaczyna teraz? Gdy scena w takich grach jak Quake czy Counter-Strike jest już wyrobiona i raczej trudno jest się w nią wbić? Nie dla wszystkich jednak, oto jak nasz mistrz świata w Quake'a 4 zaczął swoją historię:
Jest to historia następująca. Pewnego ranka, gdy jeszcze smacznie kimałem w łóżku, przyszedł do mnie sąsiad i mówi: ty, Maciek, chodź idziemy do kafejki internetowej, dostałem kieszonkowe od starego, 50 zł, pogramy w taka fajna grę q3 grałem w nią już parę razy nauczę Cię w to grać. (...) Pykaliśmy sobie na dm12, sprałem go wtedy nieźle, bo brałem ciągle BFG. Ucieszony zwycięstwem grałem jak nakręcony, więcej i więcej - za każdym razem wygrywałem. (...)czy od razu widziałem, że mam talent: NIE, wszystko przychodziło stopniowo, grałem ciągle dla zabawy, ale dostrzegałem powoli poprawę w mojej grze.Nie był jednak osamotniony, gdyż wiele osób mu pomagało.
(...)tak, wiele osób z Ostródy wpłynęło na mój rozwój. Każdy gracz, którego znam i z którym grałem chociaż raz wpłynął na mój poziom gry w dużym stopniu, nie mówię tutaj tylko o Ostródzianinach, ponieważ wiele nauk wyciągnąłem też od rywali z gry internetowej.Jak widzicie można też rozpocząć swoja karierę nie mając komputera, a nawet kasy na kafejkę internetową. Ale to są wyjątki jakie można by zapewne zliczyć na palcach jednej ręki. Wróćmy jednak do tematu.
Ponieważ najbliższą mi grą jest Counter-Strike to na nim skupię swoje wypociny. W tym roku jak już wszyscy wiemy PGS wygrał turniej ESWC co zachęci pewnie młodych graczy do ostrzejszego treningu. W końcu mamy już dwa sloty więc jest o co grać w polskich eliminacjach. Skupmy się jednak na turnieju. Gwiazdy esportu zjeżdżają do Francji by tam rywalizować o (niemałe) pieniądze i sławę. Wśród klanów CS'a mamy takie potęgi jak MYM, Fnatic, NiP czy też vice-mistrz Noa. No i nasz eksportowy klan: PGS. Czego jednak może nauczyć się noob dopiero co zaczynający z CS'em? Wiele. Wystarczy wbić się na HLTV i oglądać jak zachowują się gracze, co robią, gdzie strzelają, a także jak się ustawiają przy ataku bądź obronie bs'a. Tak się składa, że sam wracam do gry po długiej przerwie, kolega z osiedla niedawno sobie sprawił klucz więc w sumie było to coś dla nas. O ile ja przyglądałem się turniejowi, gdyż raczej wymaga ode mnie tego praca redaktora na serwisie to Tomek (mój kumpel) bardzo mnie zaskoczył. Może wiedza o samej grze w takim turnieju (ostro się pokłóciliśmy w sprawie monitorów LCD/CRT, ale to temat na inną kolumnę) nie jest jeszcze największa, bo tą zdobywa się latami jednak samo zainteresowanie stało u niego na wysokim poziomie. Oglądał mecze, obstawiał wyniki (przeklinam tu Begrip.se bo sporo przegrałem) i "żył turniejem". Spoko, ale wkręcony tak naprawdę został dzięki temu, że ja i mój znajomy jeszcze za czasów CS.pl zostaliśmy po prostu wciągnięci w ten świat. Jednak bez takich świrów, którzy mają odmienne zainteresowania od zbierania rybek czy hodowania znaczków (;P) wiele osób nie zauważy eSportu w ogóle. Może gdyby w telewizji szepnięto o tym słówko, że odbył się taki turniej, że wygrali Polacy... może.
ESWC 2007 to już historia. Za rok znów będziemy się emocjonować tymi meczami. Najpierw polskie eliminacje, potem finały. Pomiędzy tym wszystkim masa turniejów, w których udział może wziąć tak naprawdę każdy. Trzeba tylko pokazać ludziom, że można. Że do jasnej cholery sport to nie przebieranie nogami czy machanie rękoma. Wiecie, że brydż to dyscyplina sportowa? A różni się wiele od eSportu? Przecież tam też wysiłek fizyczny to tylko mały procent rozgrywki (bo kartę trzeba wziąć do ręki). Może teraz, po dymisji pana Lipca uda się zawalczyć o uznanie nas nie za wyrzutki i odmieńców, a sportowców? Raz była próba i o ile mnie pamięć nie myli to były minister sportu niespecjalnie ustosunkował się do petycji. A podpisów było wiele, pieczę nad tym wszystkim sprawował Samsung Polska... Biorąc pod uwagę, że jedyne wielkie sukcesy sportowe w obecnych czasach to dwa vice-mistrzostwa świata siatkarzy i piłkarzy ręcznych to sukcesów mamy... niewiele. No jeszcze nasi pływacy z "motylkiem" na czele. A poza tym? Teraz eSport: 2 mistrzostwa świata, wicemistrzostwo europy, mistrzostwo europy... wszystko w jednym roku. Wniosek jest oczywisty, ale nie dla władz. Czy powinniśmy wyjść z cienia? I tak i nie. Pozostaje nam jednak czekać i robić coraz więcej hałasu - ktoś musi w końcu zainterweniować.
Na koniec kilka słów ode mnie: nie wstydźcie się tego co robicie, przecież macie znajomych, wychodzicie z domów z nimi. Wielu ma stałego partnera. Zrozumieją, a w końcu i przestaną się dziwić. Przykład: Chris i jego wypowiedź z ostatniego wywiadu na łamach naszego serwisu.
Oczywiście wiedzą, kibicują mi i trzymają kciuki. ;) Szefowa nawet czasem idzie mi na drobne ustępstwa gdy szykuje się wyjazd na turniej, tak więc jestem im wszystkim bardzo wdzięczny.Są ludzie, którzy to rozumieją jak widać. Moi rodzice akurat nie bardzo, ale ze względu na skupieniu się bardziej na pisaniu niż graniu to jakoś to zrozumieli choć słowa gra to dla nich jak płachta na byka. "Bla bla bla, masz 22 lata i ciągle te gry" - ale nic lepszego niż walnąć te parę fragów w quake'a czy cs'a po prostu nie ma, po ciężkim i wkurzającym dniu w pracy. Póki ma się do tego zdrowe podejście to nic złego stać się nie może. I tym optymistycznym akcentem zakończę tą kolumnę. Może niedługo napiszę o tym chorym podejściu do gier. Tylko, że nie znam żadnego przypadku osobiście - jakieś sugestie? To może i wywiad da się zrobić ;)
Powyższy tekst jest subiektywną opinią autora i nie jest oficjalnym stanowiskiem serwisu eSports.pl
#0 | Lucas
2007-07-18 10:26:19
Byles zwykla fajtlapa ktora nigdy nie miala szans. Byles przegrany jak juz brales pierwszy raz rakiete.
Pozwij rodzicow :)))))))))
#0 | j0k3r
2007-07-18 11:23:29
#0 | j0k3r
2007-07-18 11:30:30
Ja trenowalem koszykowke 5 lat, streetball 3 lata, siatkowke plazowa tyle samo i podczas tego kilka lat pykalem QW i UT - nigdy nie uwazalem sie za sportowca, czy e-sportowca mimo ze i w siate wygralem jakis tam amatorski turniej i w te UT tez cos tam osiagnalem. Za sportowca uwazalbym sie wowczas, gdybym gral w zawodowej lidze w kosza czy siaty, lub biorac pod uwage e-sport - bral udzial w ESWC czy WCG.
Gdy Ciebie sie ktos spyta, czy byles kiedys SPORTOWCEM, odpowiesz twierdzaco, czy odpowiesz moze \"NO, UPRAWIALEM KIEDYS SPORT\".
Chodzi mi tylko i wylacznie o ten jeden malutki detal. Nie bronie nikomu uprawiania sportu czy e-sportu, ale nazywac sie prawdziwym sportowcem mozna moim zdaniem tylko wtedy, gdy sie nim bylo, a nie gdy probowalo sie byc.
#0 | j0k3r
2007-07-18 11:31:51
no prosze Cie ;)
#0 | Fronki
2007-07-18 12:02:22
#0 | Fronki
2007-07-18 12:06:52
#0 | Fronki
2007-07-18 12:10:33
w LO bylem w trzech reprezentacjach(pilka nozna, reczna i biegi), mam zloty medal z turnieju w pilke reczna zdobyty w Norwegii i kilka 3 i 4 miejsc w turniejach tenisowych i jesli ktos mnie spyta czy uwazam ze kiedys bylem sportowcem, odpowiem mu TAK!
dzis juz nie niestety, ostatni raz na korcie bylem 3lata temu, reczna w LO, a w pilke gram nadal ale nie tyle co w czasach młodosci :D
#0 | Lucas
2007-07-18 13:12:31
Oznacza to, ze kazdy sportowiec uprawia sport, ale nie kazdy uprawiajacy sport jest sportowcem. Sportowcy sa malym zbiorem w duzym zbiorze uprawiajacych sport.
Oczywiscie - jest to dosc krzywdzacy podzial dla tych ktorzy sa blisko granicy - tzn ktorzy intenstywnie uprawiaja sport, ale nadal nie dostaja za to wynagordzenia (nie jest to ich glowna forma zarobkowania).
Na pocieszenie:
joker dal definicje sportowca sensu stricto, zas ty dales definicje sensu largo. Czyli dopuszczamy nazywanie osob intensywnie uprawijacych niezarobkowo sport, ale mamy na wzgledzie, ze jest to juz po czesci potoczne znaczenie slowa sportowiec.
#0 | Fronki
2007-07-18 13:59:26
nie ma zawodu sportowca: jest pilkarz, siatkarz, podawcz pilek i nawet dekarz. ale sportowiec to nie forma wykonywanej pracy ale okreslenie czlowieka (przymiotnik znaczy sie)
#0 | Lucas
2007-07-18 14:12:47
To tak jak kierowca. Ktos mowi, ze jest kierowca, a nastepnie precyzuje, ze jest kierowca autokarow, w odroznieniu np od kierowcy autobusu miejskiego. Co nie zmienia faktu, ze nazwanie go \"kierowca\" nie jest bledem, gdyz wykonuje jeden z zawodow nalezacy do grupy okreslanej jako \"kierowca\".
#0 | Fronki
2007-07-18 14:30:11
drogi Lucasie, a czy ja jadąc rano do pracy tez jestem kierwoca czy juz nie bo nie jest to moja praca zarobkowa?
#0 | Lucas
2007-07-18 14:32:43
Prowadzisz samochod.
Taka jest logiczna konsekwencja schymatu definicji jokera.
Po mojemu, jestes po prostu kierowca sensu largo.
#0 | jakub m.
2007-07-18 18:28:27
#0 | Qub!c
2007-07-18 23:31:44
Jesli komus nie chcialo sie czytac powyzszego wywodu:
prowadzacy = kierujacy = kierowca (niekoniecznie zawodowy) xD
#0 | edwa
2007-07-20 17:34:16
#0 | jakub m.
2007-07-20 20:17:20
#0 | cwirek
2007-07-26 10:13:22
#0 | DiabliQ
2007-08-02 19:47:18
#0 | garo
2007-08-02 20:07:07
#0 | matisyaho
2007-08-02 20:13:03
#0 | DiabliQ
2007-08-02 22:43:41
#0 | lab
2007-08-03 00:07:56
#0 | garo
2007-08-03 00:09:37
#0 | lab
2007-08-03 00:11:57