A za niedługo będzie CoD 666
A za niedługo będzie CoD 666 - taki właśnie komentarz rozpoczął w naszym portalu dyskusję pod newsem dotyczącym szóstej części serii Call of Duty. Oczywiście nie jest niczym dziwnym frustracja graczy, zwłaszcza tych, dla których CoD jest czymś więcej niż zbiorem serwerów publicznych do odwiedzenia raz na jakiś czas. Polityka koncernu Activions Blizzard dotycząca serii zaczyna powoli przypominać tą doskonale znaną fanom FIFY i Pro Evolution Soccer, którą można streścić w czterech słowach - nowa gra co roku. Przy okazji pod adresem wydawców gry pada jednak sporo stwierdzeń, których nie wypada nie skomentować. Ale zacznijmy od stwierdzenia faktu.Call of Duty nigdy nie było cyklem nastawionym na tryb wieloosobowy. Społeczność gry przekonała się o tym najboleśniej po premierze jej drugiej części, kiedy to miesiącami trwało oczekiwanie na zwykły system anty-cheaterski. Grupą docelową dla Activision byli przysłowiowi już gracze niedzielni, którzy z punktu widzenia wydawcy mają wręcz same zalety. W czasach, kiedy single player w typowym FPS-ie trwa parę godzin, najlepszym klientem jest ten, który zaliczy emocjonującą kampanię dla indywidualnego gracza, popsioczy trochę, że mogłaby być dłuższa, po czym odłoży bieżącą część gry na półkę i na listę przyszłorocznych zakupów niezwłocznie dopisze kolejną.
Natomiast osoba nawet nieszczególnie udzielająca się na scenie, ale aktywnie grająca w dany tytuł przez sieć, domaga się od wydawcy angażowania mnóstwa środków przez długie miesiące po jej premierze. Utrzymanie PunkBustera w grze wcale nie jest darmowe, chociaż i tak nie jest to największy problem, w obliczu konieczności regularnego wydawania łatek. Patche nie robią się same, a siły, środki i zasoby przez nie pochłaniane można by przecież zaangażować w następną grę, prawda? Co więcej, profesjonalni gracze domagają się też od wydawcy inwestycji w turnieje i wszelkiego rodzaju rozgrywki.
A przecież dwa naszkicowane przeze mnie typy gracza płacą za grę tyle samo, w przypadku polskiego wydania Call of Duty 4, które jest poniekąd inspiracją tego tekstu, jest to około 79zł. Jeden z moich znajomych kupił grę, w ciągu półtora wieczora zaliczył ją, wystawił na Allegro, i w przeciągu trzech dób od zakupu sprzedał ją komu innemu. Z drugiej strony wszyscy doskonale znacie ludzi, którzy na serwerach CoD4 spędzają setki godzin, udzielają się na scenie, uczestniczą w turniejach. Dla producentów i wydawców gry, jeden i drugi typ to dokładnie taki sam przychód, nie ma więc żadnych logicznych przesłanek, dla których ci drudzy gracze mieliby być uprzywilejowani.
Od Modern Warfare zaczął się awans serii CoD w hierarchii gier. Czy będzie trwał?
Gracze powinni przyjąć do wiadomości, że żaden programista, żaden grafik, żadna osoba zaangażowana w produkcję gier, nie robi tego w czynie społecznym. To nie ten level. Pasji ludziom tym odmówić nie można, ale nie można również domagać się od nich, aby dla garstki graczy zrezygnowali z pieniędzy, z których żyją. Dlaczego użyłem słowa "garstki"? Otóż nie, to wcale nie jest tak, jak duża cześć fanów niestety myśli, że grę kupuje się z myślą o wieloletniej karierze klanowej. Zastanówcie się, jaka część sprzedanych pudełek z czwartą częścią cyklu trafiła do domów graczy zaangażowanych scenowo.
W czerwcu tego roku studio Infinity Ward poinformowało, że sprzedaż Call of Duty 4 przekroczyła dziesięć milionów egzemplarzy. Nie ujawniono przy tym, jak dokładnie prezentują się wyniki poszczególnych platform, dowiedzieliśmy się tylko, że najlepiej poradziła sobie wersja gry przeznaczona na Xboxa 360. Przy innej okazji ujawniono natomiast, że sprzedaż czwartego CoDa na Playstation 3 przekroczyła fenomenalne jak na tę platformę (jest to bowiem drugi najlepszy wynik w jej historii) trzy miliony pudełek. Jeśli więc wynik uzyskany przez wydanie iksboksowe był jeszcze lepszy, można typować, że posiadacze konsol Microsoftu kupili około czterech, pięciu milionów egzemplarzy.
Na wersję pecetową przypadają więc dwa miliony sztuk, a i to może być liczba przeszacowana. A przecież i tak większa część osób, które zakupiły Call of Duty 4, to gracze niedzielni, a nie zaangażowani klanowicze. Dwaj moi znajomi pograli w grę Infinity Ward kilka miesięcy, po czym sprzedali swoje egzemplarze. Nie ma w tym nic szczególnego, prawda? Otóż jest - do dziś gram zarówno z jednym, jak i drugim z nich. Okazało się, że ich kupcy nawet nie spojrzeli na tryb multiplayer, szczęśliwi sprzedawcy gier nie pozwolili więc cd-keyom kurzyć się - i powrócili do gry. Nie oceniam tu tego postępowania z perspektywy moralnej, mówię tylko, że liczba osób nie interesujących się trybem multiplayer, jest dużo większa, niż Wam się wydaje.
Nic więc dziwnego, że Activision Blizzard postanowiło wycisnąć z markowej serii trochę więcej gotówki i przyspieszyło pracę nad jej kolejnymi częściami. Najnowsza z nich ukaże się mniej więcej rok po premierze ostatniej, kolejna zaś - "dopiero" w 2010. Decyzje wydawców zostały rzecz jasna wyszydzone przez graczy, którym marzy się stabilizacja. Gdyby Infinity Ward, Treyarch, Activision Blizzard miały jakieś dodatkowe źródło dochodu z serii, być może spowolnienie kolejnych odsłon wchodziłoby w grę. Ale nie mają. Jedynym dochodem wymienionych firm z marki Call of Duty jest ilość sprzedanych pudełek, w ich oczywistym interesie jest więc, żeby takowych było jak najwięcej.
Przy takich notach brak sequela jest raczej niemożliwy / fot. codhq.com
Przychód można czerpać z abonamentu. Nie łudźmy się jednak - kto z Was grałby w Call of Duty 4 obarczone miesięczną, nawet symboliczną opłatą? Być może jakimś wyjściem są reklamy, te jednak również nie spotkałyby się z ciepłym przyjęciem graczy, a i kwoty możliwe w ten sposób do pozyskania nie umywają się raczej do zysków z kilkumilionowego nakładu wielkiej produkcji. Najlepszym więc wyjściem dla społeczności Call of Duty byłoby pogodzenie się z faktem, że Activison nie jest sponsorem sceny, lecz działającym dla zysku przedsiębiorstwem, a programiści odpowiedzialni za serię to nie pasjonaci tworzący mody, lecz ludzie, którzy tworząc Waszą ulubioną grę utrzymują siebie i swoje rodziny.
Gracze mogą kolejne CoD-y bojkotować, na dłuższą metę jednak z wydawcami nie wygrają (wycofanie supportu PunkBustera to tylko jedna z możliwości, jak zniechęcić ludzi do gry w dany tytuł). Profesjonaliści (ani pół profesjonaliści) nie są zresztą na tyle liczną grupą, żeby Activision musiało się ich szczególnie obawiać. Gracze wymienionych już tym tekście serii FIFA i Pro Evolution Soccer też narzekają na politykę wydawniczą swoich wydawców, ale rokrocznie w okresie jesiennym karnie ustawiają się w kolejce po najnowszą część swojej ukochanej gry.
Nienajtrafniej dobraną na stanowisko szefa PR-owców Infinity Ward (czyli w tym przypadku człowieka odpowiedzialnego za kontakty między firmą a graczami) osobą wydaje się być Robert Bowling. Kilka dni temu pojawiła się plotka, że zamierza on odejść z IW, bo po prostu ma dość wysłuchiwania narzekań graczy Call of Duty 4, na temat zbyt małego wsparcia producenta dla sceny gry. Bowlinga, wielkiego fana konsoli Xbox 360, nie szczególnie interesują roszczenia graczy pecetowych.
Organizacja Electronic Sports World Cup nie sfinalizowała jeszcze listy gier na najbliższy sezon. Co istotne, Call of Duty 4 znajduje się na liście gier "mających szansę" na znalezienie się w gronie tytułów granych w turniejach ESWC. Jest to bez wątpienia wielka szansa dla serii - szansa na awans do esportowej "pierwszej ligi". Czas ukazania się kolejnej części jest więc bardzo niekorzystny. Dla sceny Call of Duty będzie to trudny test - czy jest w stanie przetrwać ten okres, nie ulegając bolesnym podziałom. Dlatego też wszelkie bunty przeciwko piątej części serii, zwłaszcza w momencie, kiedy wiemy o niej tak niewiele, przynieść mogą więcej szkody niż pożytku.
Powyższy tekst jest opinią autora i nie jest oficjalnym stanowiskiem serwisu eSports.pl.
#1 | cwirek
2008-09-22 11:09:25
#2 | M4rko
2008-09-22 11:14:11
#3 | bolksTV
2008-09-22 11:24:05
a tak na powaznie, to jestem noobem jesli chodzi o strzelanki, ale jak pogralem jedna bezsenna noc w COD4 zaraz po premierze, to przed tydzien sie podniecalem jej pieknem. jesli beda lepsi z kazdym kolejnym numerkiem, to ja im blogoslawie - GL & HF ^^
chociaz rozumiem, ze ciezko jest scene utrzymac na rownym wysokim i stabilnym poziomie kiedy co chwila wychodza nowsze odcinki ;|
#4 | cOw.
2008-09-22 11:29:40
gowno prawda
#5 | rml
2008-09-22 11:32:15
#6 | cwirek
2008-09-22 11:32:17
#7 | bolksTV
2008-09-22 11:35:34
poza tym, pomyslalem o scenie SC:BW. jej sila i niebywala wrecz spojnosc spowodowana jest z pewnoscia wlasnie tym, ze jest to ten sam tytul od dziesieciu lat (chociaz dopiero ktorys tam patch z kolei wyniosl te gre na wyzyny). gdyby SC2 wyszlo w roku 2003 a teraz mialaby sie odbyc premiera SC3, to juz nie bylo by tak kolorowo...
chociaz zapewne wiele zalezy wlasnie od typu gry, czy jest to typowo arcade\'owy sport, symulacja wyscigow, kultowy FPS czy bardzo rozbudowana strategia
#8 | baha
2008-09-22 11:57:49
a jesli chodzi o to, jakie gry sa obecne na wielkich turniejach to sa to tytuly, ktore wymagaja w wiekszosci dosc duzo od sprzetu na jakim sie w nie gra i ktore ciesza sie popularnoscia wsrod graczy. moze sie myle, ale to nie producenci gier sa glownymi sponsorami wiekszosci turniejow, a firmy zwiazane ze sprzetem, czy to myszkami/sluchawkami czy procesorami/kartami graficznymi/dzwiekowymi, bo to oni skorzystaja na tym, ze grane bedza gry nowe, wymagajace od gracza wymiany sprzetu co jakis czas. i tak bym powiedzial kolko sie zamyka.
wszystko kreci sie wokol kasy, a zadna powazna firma nie bedzie inwestowala w cos, co nie przyniesie im wymiernych korzysci. za darmo umarlo :)
#9 | Kombatant
2008-09-22 12:10:56
#10 | rml
2008-09-22 12:19:26
#11 | bolksTV
2008-09-22 12:22:21
#12 | z1ppi
2008-09-22 12:22:49
#13 | Kombatant
2008-09-22 12:31:48
#14 | rml
2008-09-22 12:36:06
ale bez \"kij tym betonom w oko\" prosze
#15 | Kombatant
2008-09-22 12:37:36
#16 | cOw.
2008-09-22 12:57:27
#17 | rml
2008-09-22 13:00:52
i właśnie dlatego napisałem że \"Od Modern Warfare zaczął się awans serii CoD w hierarchii gier.\"
co ty skomentowałeś \"gówno prawda\"
#18 | TdK
2008-09-22 13:07:00
#19 | bdn
2008-09-22 13:18:26
#20 | Krolewicz
2008-09-22 13:43:25
nie rozumiem tych wymagań, że niby wydawca gry, w tym wypadku activision, ma wykładać kasę na turnieje i nagrody
jakaś inna firma niż EA tak robi? - NIE
to organizatorzy turniejów kupują licencję i robią turniej
twórcy gry już swoje zrobili, wydali świetną/dobrą/słabą grę.
reklamy w grze to nic strasznego, na STEAMIE już dawno są, w Quake Live też będą
#21 | jNNN
2008-09-22 13:50:29
#22 | kepaaa
2008-09-22 14:37:06
#23 | Garrow
2008-09-22 14:37:14
#24 | g0lden
2008-09-22 14:39:12
#25 | bolksTV
2008-09-22 14:45:16
#26 | reaktiv
2008-09-22 14:52:01
mTw, fnatic, MYM... te 3 z tych wiekszych zespolow pamietam, ktore posiadaly... vCODa :>
#27 | reaktiv
2008-09-22 14:53:51
Przenosimy sie na CS/Fife/NFSa.
#28 | cOw.
2008-09-22 15:31:49
#29 | m4D
2008-09-22 15:35:28
#30 | jNNN
2008-09-22 16:16:47
#31 | platinium
2008-09-22 16:51:24
Między innymi dlatego nie warto grać w gry komputerowe chyba, że jesteś \"niedzielnym\" sra... graczem.
Nie lepiej kupić sobie laptopa i tylko śledzić scenę, patrzeć co za bzdury się na niej dzieją? Fajnie to wygląda z tej drugiej strony.... ŁOGIEŃŃŃŃŃŃŃŃŃ !
#32 | jaszczur
2008-09-22 17:00:04
#33 | marikkkk
2008-09-22 17:04:20
#34 | qzk
2008-09-22 17:16:42
#35 | AAA
2008-09-22 17:31:01
Chodzi o to, zeby wydawca wspieral tez tryb mp, a nie tak jak było po wyjsciu COD2, ze konkretny patch wyszedl dopiero w kwietniu 2006 (a sama gra była już w październiku 2005). Pb tez wprowadzili dlugo po premierze.
Istota tego co napisal rml, wydaje mi sie jest to, ze gracze - zupelnie nieslusznie - maja jakies pretensie do Activision o to, ze ci wydaja coraz czesciej kontynuacje.
Rozwiazanie jest proste, nie trzeba na nie przechodzic i tyle. Inna sprawa, ze na to w co gramy paradoksalnie nie mamy wplywu (jesli gramyu dla licznych turniejow i pieniedzy, nie dla przyjemnosci) i tu jest tak naprawde problem. Jesli wyjdzie CoD5, automatycznie dla organizatorow wiekszych turniejow to on stanie sie gra ktora ewentualnie mozna brac pod uwage, co za tym idzie przykuje tez uwage graczy. Jakby np. takie ESWC oglosilo już teraz, ze w 2009 roku bedziemy grac w CoD4, to nawet pomimo wyjscia CoD5, kazdy by zostal, bo chcialby zablysnac w wielkim turnieju z pokazna suma. Zreszta to jest temat oczywisty i czesto poruszany i nie bede sie juz rozpisywal, bo chyba kazdy wie o co chodzi.
#36 | Dreptolus Wielki
2008-09-22 17:34:41
#37 | marikkkk
2008-09-22 17:36:40
#38 | rml
2008-09-22 17:37:15
#39 | marikkkk
2008-09-22 17:43:26
#40 | Damashi
2008-09-22 19:41:39
Activision itd ma \"profesjonalnych graczy \" w dupie i tyle. Nad czym tu się rozwodzic.. ? My kupujemy, Oni zarabiaja.