Terror na WCG. Gratulujemy...

Dostosuj

 

Wydawać by się mogło, że o tegorocznym World Cyber Games napisano już wszystko. Były relacje, newsy, a także podsumowania i wywiady. W momencie, kiedy miałem wrażenie, że cały ten cyrk zawita do nas dopiero w przyszłym roku, na blogu prowadzonym przez Tomasza „TeRRoRa” Pilipiuka na stronie Betsson Voodoo Gaming pojawił się wpis, który całkowicie zmienił sytuację.


Na pierwszy rzut oka, niczego ciekawego się nie spodziewałem. Po przeczytaniu pierwszego i ostatniego akapitu miałem obraz tego, o czym wpis traktuje – wycieczka do Chengdu, finały, koniec kariery gracza. Z wyjątkiem ostatniego nic, o czym bym nie czytał przez ostatnie tygodnie. Jednak styl pisania TeRRoRa, który jest w miarę przyjazny czytelnikowi, oraz ziejąca z porannej kawy nuda, zachęciły mnie do przeczytania całości. W połowie tekstu sięgnąłem po papierosa, gdyż ciśnienie niebezpiecznie skoczyło mi pod sufit.


Niedawno parę łyżek dziegciu poleciało w stronę WCG Polska od Soofki. Od TeRRoRa natomiast w tę samą stronę poleciała cała beczka, lecz ta wymierzona była personalnie w Przemysława Moraczewskiego, który poleciał do Chengdu jako organizatora polskich kwalifikacji. Czym zasłużył sobie na tę wątpliwą przyjemność? Niech cytaty mówią za siebie.


W połowie lotu do Pekinu, poczułem się lekko rozgrzany. Poprosiłem o aspirynę i przykryłem się kocem. Po tym, jak wylądowaliśmy w Pekinie, czułem, że jestem bardzo rozgrzany, przy kontroli powiedzieli, że muszę się udać gdzieś na badania. Oczywiście część osób z naszej grupy miała to w dupie, a szczególnie Przemek. Musiałem go prosić, żeby nigdzie nie szedł, bo nie wiadomo było, co ze mną zrobią (…) Okazało się, że będziemy musieli poczekać kilka godzin dłużej na samolot z powodu jakiejś śnieżycy. Czułem się wtedy okropnie. Byłem bardzo zmęczony, było mi zimno, głowę miałem rozgrzaną, byłem bardzo głodny i jednocześnie nie miałem apetytu, żeby cokolwiek zjeść. Poprosiłem Przemka, żeby poszukał jakiegoś punktu medycznego na lotnisku, ponieważ ledwo żyję. Doprosiłem się o to dopiero po kilku godzinach, bo on wolał sobie spokojnie coś zjeść ze swoja dupeczką, kiedy ja ledwo na oczy widziałem.


Za czyje pieniądze i w jakim celu (asystentka, tłumacz, ochrona – kto wie, może GROM albo agentka wywiadu) „dupeczka” pojechała z reprezentacją do Chin, nie będę wnikał – podobnie jak TeRRoR, „ja się mogę jedynie domyślać”. Jedno natomiast jest pewne. Jak się jedzie z reprezentacją jako opiekun, to nie po to, żeby bajerować kobiety i włóczyć się z nimi po restauracjach, tylko po to, żeby się OPIEKOWAĆ – reprezentacją, by nie było wątpliwości. Bazując na oświadczeniu TeRRoRa można stwierdzić, iż pan Moraczewski pomylił wyjazd służbowy z darmową wycieczką do Chin. Problem w tym, że TeRRoR pomylił funkcję organizatora z funkcją opiekuna, którym był Adrian „Cycu” Kostrzębski. Na nieszczęście pana Moraczewskiego to jeszcze nie wszystko. Po dotarciu do hotelu TeRRoR trafił do szpitala.

Kiedy nasza grupa oglądała sobie pandy, ja poszedłem do piekła na dwa dni. Podczas samotnego pobytu w pokoju wpadłem na kolejny pomysł. Może jedzenie przyjdzie do mnie? Miałem zablokowany roaming (nie wiem dlaczego), mogłem więc jedynie odbierać telefony albo wysyłać sms-y. Poprosiłem brata o pomoc, aby skontaktował się z Przemkiem i postarał się mnie jakoś zwolnić szybciej ze szpitala. Następnego dnia miałem przecież rozgrywki! Wysłałem masę sms-ów etc... żeby dostać również jedzenie. Generalnie chodziło mi o jakiegoś burgera/frytki/kurczaka COKOLWIEK. Przemek zawitał w szpitalu dopiero gdzieś o 23… Przyniósł mi laptopa, kosmetyczkę oraz ciuchy na zmianę, o które prosiłem. Jeśli chodzi o moje kochane burgery/frytki/kurczaki to dostałem od niego KRAKERSA (NIE NO, K**** MAĆ). „Sorry, ale nic nie było na mieście…” TA, JASNE.W sumie żałuję, że nie powiedziałem mu tego prosto w twarz wtedy, bo powinienem, ale jakoś się powstrzymałem.(…) W czwartek przyszedł do mnie jakiś doktor, który gadał bardzo dobrze po angielsku i powiedział, że jest wszystko spoko i jestem wolny. Musi tylko mnie ktoś odebrać, bo samego nie puszczą. Od 8 rano wysyłałem smsy do Przemka, ponieważ rozgrywki zaczynały się od 12. Odpowiedź dostałem dopiero po 9 i wyglądała ona tak: „ Cześć, dopiero wstałem (spoko), właśnie biorę prysznic i idę na śniadanie, potem jakoś wpadnę „ Co k****? Prysznic? Dobre jedzenie? To ja od dwóch dni nic nie jadłem, nie myłem się, dostałem dwa zastrzyki, kroplówkę, za 4h mam bardzo ważny dla mnie turniej, a on sobie takie jaja robi? Wysłałem sms-a, że ma natychmiast przyjechać, to powiedział, że będzie za godzinę… Odpisałem, żeby w dupę sobie wsadził tę godzinę i ma być natychmiast.


Zakładając, że wydarzenia przebiegały tak, jak przedstawił je TeRRoR, to podziwiam go za jego cierpliwość. Osobiście już na lotnisku w Pekinie zrobiłbym panu Moraczewskiemu taką „jazdę”, że ochrona lotniska śniłaby mu się do końca życia i jeden dzień dłużej. Gdybym dotrwał do tego momentu, co TeRRoR, to byłby cud.


Problem w tym, że sam zainteresowany widzi te wydarzenia zupełnie inaczej. Poniżej zamieszczamy oficjalne stanowisko Przemysława Moraczewskiego, który został przez eSports.pl poinformowany o wpisie TeRRoRa i poproszony o ustosunkowanie się do jego słów.


Po pierwsze – Tomek niesprawiedliwie ocenia moją pracę na miejscu jako opiekuna, ponieważ ja de facto tym opiekunem nie byłem. Opiekunem Reprezentacji Polski w Chinach był Adrian Kostrzębski, co zostało wcześniej zakomunikowane zarówno zawodnikom, jak i mediom”. Pan Moraczewski zapewnia również, że dokładał wszelkich starań, by pomóc Adrianowi w najważniejszych sprawach, w tym pobytem Tomka w szpitalu.


Po drugie, Tomek wszystko przejaskrawia, co na miejscu zostało kilka razy przez samych zawodników skomentowane – za co Tomek też ma do nich żal”, kontynuuje, zwracając uwagę na to, iż TeRRoR jest osobą niecierpliwą i łatwo wpadającą we frustrację. Ponadto podejrzewa, że zawodnik już w Polsce czuł się „niewyraźnie”, na co wskazywała jego godna podziwu apteczka. „Gdyby wszystkich pozarażał (jedną z osób, która też się bardzo źle poczuła dzień po przylocie, był Adrian, być może właśnie Tomek go czymś zaraził), nasz występ stałby pod znakiem zapytania”, pisze. Organizatorzy WCG, ze względu na chorobę i pobyt w szpitalu, przyznali TeRRoRowi nagrodę pocieszenia w postaci monitora. Reprezentant Polski nawet nie pofatygował się, by ją po zakończeniu turnieju odebrać.


Komentarz odnośnie do obecności mojej dziewczyny i opłat jest zupełnie zbędny. Była tam ona prywatnie, a nie oficjalnie, a koszty oczywiście obciążają nas prywatnie. W słowach Tomka zawiera się insynuacja, że był to jakiś przekręt, czego nie mogę zaakceptować”, pisze pan Moraczewski. Dementuje także informację o tym, jakoby Tomek musiał prosić go i czekać godzinami na lotnisku o pomoc. „Jest to jawna nieprawda. Przez bramki przechodziliśmy w 16-osobowej grupie. Od razu, jak tylko się zorientowałem, że Tomka biorą na bok, zawróciłem i wraz z nim i lekarka poszedłem do pokoju medycznego, przed którym poczekałem na wyniki badania. (…) Tomek o nic nie musiał mnie prosić!” - pisze Organizator WCG Polska.  „Po pierwsze użycie obraźliwego określenia w stosunku do mojej dziewczyny nie może być niczym usprawiedliwiane. (…) Na wizytę w ambulatorium nie musiał wcale czekać godzinami, cały nasz pobyt na lotnisku (od lądowania w Pekinie do wylotu do Chengdu) trwał około 6 godzin. Między tym, jak poprosił mnie o poszukanie jakiegoś punktu medycznego, a wizytą w nim minęło może ze 20 minut (posiłek, o którym Tomek mówi, zjedliśmy wcześniej)”, odnosi się do skarg o późniejsze traktowanie przez Organizatora WCG Polska.


Zwrócił on również uwagę na to, iż podróż nie trwała wcale dwa dni. „To pokazuje właśnie poczucie czasu i przejaskrawienie sytuacji przez Tomka. Jednym z powodów, dlaczego poprosiłem graczy, aby przyjechali już w niedziele, było to, aby zmniejszyć obciążenie podróżą. Dla graczy, którzy chcieli, załatwiłem hotel w Warszawie, na lotnisku musieli być ok. 10:30 w związku z konferencja prasowa, więc mogli się spokojnie wyspać. Cała podróż, która rozpoczęła się ok. godziny 12:30 (wtedy przeszliśmy do terminala odlotów na Okęciu) do samego hotelu w Chengdu zajęła około 26 godzin – gdzie tutaj mowa o 2 dniach?”.


Zapewnił nas także, że nie miał najmniejszego wpływu na to, ile czasu spędził Tomek w szpitalu. „Nie jestem lekarzem, a nawet gdybym był, nie byłbym w stanie zabrać na siłę ze szpitala Tomka, czy kogokolwiek innego. W Chinach panuje duży strach przed grypą i istnieje obowiązek poddania się leczeniu. To, że ktoś inny wyszedł ze szpitala wcześniej, na pewno było związane z tym, jaki był stan jego zdrowia. Skoro lekarze uznali, że Tomek musi jeszcze pozostać na noc w szpitalu (żeby być precyzyjnym, Tomek spędził w szpitalu 2 noce i 1 dzień), nie mogłem nic z tym zrobić”.


Pan Moraczewski wyjaśnia także, dlaczego nie był w stanie odwiedzić Tomka w szpitalu wcześniej i czemu zamiast „normalnego” (według TeRRoRa) jedzenia, chory otrzymał krakersy. „Rozmawiałem z koreańskim przedstawicielem WCG i personelem hotelu o sytuacji Tomka. Powiedzieli mi, że są w stałym kontakcie ze szpitalem i że to lekarze zdecydują o tym kiedy zwolnić Tomka. Miałem do Tomka jechać w środę po południu, ale okazało się, że bardzo źle poczuł się także Adrian”, co zaowocowało wizytą lekarzy i brakiem możliwości opuszczenia hotelu do godziny 23. „Od razu pojechałem do szpitala. Zabrałem ze sobą rzeczy, o które prosił Tomek, ale niestety nie mogłem mu kupić ukochanych burgerów, itd., ponieważ o to nie jest wcale tak łatwo w Chinach. Nie dość, że normalnego Maca itp. nie można normalnie znaleźć, to hotel graczy, z którego jechaliśmy do szpitala leży na peryferiach. Jedyne co mogłem kupić w hotelowym barze, to były właśnie jakieś krakersy. Jeśli Tomek oczekuje, że będę go przepraszał za dostępność burgerów w Chinach, to niestety nie może na to liczyć”, odnosi się do oskarżeń ze strony zawodnika o całkowity „tumiwisizm”.


Ostatni akapit z wypowiedzi organizatora odnosi się do powrotu ze szpitala i jego przebiegu. „W nocy umówiłem się z Tomkiem i jego bratem, że o 9 rano zobaczymy, jaka będzie sytuacja. Potwierdzili rano, że można go już odebrać, dlatego o godzinie 9.20 byłem gotowy do wyjazdu po Tomka, niestety na samo złapanie taksówki (nie ma tam czegoś takiego jak nasze radio taxi) przez boya hotelowego czekałem ze 20 minut, potem około 30 minut jazdy do Tomka (Chengdu to ogromne miasto, nie wiem, jak Tomek mógł oczekiwać, że będę natychmiast). Moglibyśmy od razu jechać do hotelu, ale Tomek twierdził, że szpital załatwił jakiś specjalny samochód, który ma nas odwieźć, więc puściłem taksówkę wolno. Oczywiście okazało się, że żadnego samochodu nie było, więc musieliśmy jeszcze raz łapać taksówkę na ulicy. Na szczęście udało się i ostatecznie około 10.40 byliśmy w hotelu, załatwiłem tam dla Tomka jedzenie, Tomek miał czas normalnie się umyć i zjeść. Nie wiem, w czym Tomek widzi problem”, opisuje sytuację, do której przyczynił się zawodnik. „Mam nadzieje, że widzi Pan, że z mojej perspektywy wszystko wyglądało inaczej”, podsumowuje swoją wypowiedź pan Moraczewski.


Jak widać, stanowisko pana Moraczewskiego dotyczące całej sytuacji jest zupełnie inne niż  TeRRoRa. Osobiście bardziej skłaniam się ku wersji wydarzeń przedstawionej przez organizatora WCG Polska, tym bardziej że jego słowa potwierdza Adrian „Cycu” Kostrzębski. Cycu wspomina w swojej wypowiedzi, że „Przemek był w Chengdu w celach biznesowych. Nie muszę nikomu przypominać, iż staramy się o organizację w Polsce światowych finałów World Cyber Games. Takie przedsięwzięcie wymaga dużego nakładu pracy, rozmów z właścicielami marki WCG, jak i ze sponsorami. Głównym zadaniem Przemka na miejscu było podsumowanie polskich eliminacji, jak również zapoznanie organizatorów WCG z obecnymi sponsorami, którzy są zadowoleni z kierunku, który obraliśmy”.

 

Swoje oświadczenie Adrian kończy słowami: „Ubolewam nad tym, że Tomek tak bardzo skrytykował naszą pracę. Dodam jeszcze, że inni gracze nie mieli takich uwag. Zanim nas jednak ostatecznie ocenicie, proszę wziąć pod uwagę mój ówczesny stan zdrowia, oraz fakt, że Przemek miał tam więcej pracy niż się może wydawać, i robił wszystko, aby mnie zastąpić tam, gdzie było to konieczne”. Cała afera wywołana przez wpis na blogu TeRRoRa powinna się zakończyć, gdy stanowisko w tej sprawie zajmie Zarząd BVG. I znów nastąpi cisza poprzedzająca burzę…

 

Podsumowanie WCG i początek końca… by TeRRoR - wspomniany wpis na blogu Tomasza Pilipiuka.

 

KomentarzeKomentarze

  • lecho

    #1 | lecho

    2009-12-15 16:16:31

    A prawda, jak to zwykle bywa, lezy posrodku :)
  • cwir3k`

    #10 | cwirek

    2009-12-19 22:45:04

    i w tym pies pogrzebany..
  • LordPavo

    #2 | Pavo

    2009-12-15 16:56:01

    Hm... Widziałeś kiedyś, żeby poza wywiadami dziennikarze jakiejś osobie pisali per "pan"? Była już kiedyś o tym mowa - piszesz newsa/felieton/cokolwiek - piszesz o osobach posługując się ich imieniem i nazwiskiem. To nie jest liceum, żebyś (jason) musiał pisać Pan Moraczewski.

    Co do tekstu, to się wstrzymam z komentarzem. Wprawdzie tam byłem, ale mnie sprawa nie dotyczy w żadnym stopniu.
  • vh

    #3 | vh

    2009-12-15 18:17:54

    Sialalalala, Moraczewski też idealny nie jest. Choć nie piję do tego WCG, bo Terror na moje oko sporo przesadził. Myślę, że 1v1 rozwiąże sprawę.
  • vh

    #5 | vh

    2009-12-15 18:32:04

    Wiecie co z nim zrobić.
  • Darky

    #8 | Darky

    2009-12-15 21:27:35

    DAWAJ NA RING
  • SKY`General

    #6 | Generall

    2009-12-15 18:54:06

    To dobrze, ze ta panienka nie jechala za kase za slota, choc na pewno jakies rabaty dostala i bynajmniej nie mam tutaj na mysli biletu zabukowanego kilka miesiecy przed:)
  • rgorniak

    #7 | rgorniak

    2009-12-15 19:33:50

    Do usunięcia.
  • makeer

    #9 | maker ` JAJkz

    2009-12-19 08:44:18

    Moraczewski? ;p
  • Hybrid

    #11 | Hybrid

    2010-01-11 22:47:17

    Terror pojechał by na wcg z mamą i był by spokój.
    Żal.pl
  • Dodawanie komentarzy dostępne jest jedynie dla zalogowanych użytkowników.
    Jeżeli nie jesteś jeszcze użytkownikiem eSports.pl, możesz się zarejestrować tutaj.
Komentarze pod artykułami są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu eSports.pl oraz serwisów pokrewnych, który nie ponosi odpowiedzialności za treść opublikowanych opinii. Jeżeli którykolwiek z postów łamie zasady, zawiadom o tym redakcję eSports.pl.
Dołącz do redakcji portalu eSports.pl!

Ostatnio publikowane

Napisz do redakcji

W tej chwili żaden z naszych redaktorów nie jest zalogowany.

Ostatnie komentarze

Ostatnio na forum

Statystyki Online

111 gości

0 użytkowników

0 adminów

Ranking Użytkowników

WynikiAnkieta

Co było dla Ciebie największym zaskoczeniem podczas WCG Polska?

  1. 0%

    Słaba postawa Fear Factory

  2. 0%

    Dobra gra UF Gaming

  3. 14%

    Tłumy widzów na sali kinowej

  4. 14%

    Mało miejsca

  5. 71%

    Nie byłem i nie interesuje mnie to

Nasi partnerzy

  • Shooters.pl
  • Cybersport

Wszelkie prawa zastrzeżone (C) eSports.pl 2003-2024

Publikowanie materiałów tylko za zgodą autorów.

Wybierz kategorie