W kwietniu ubiegłego roku doszło do fuzji pomiędzy dwoma polskimi organizacjami e-sportowymi - PGS Gaming oraz Wilda D-Link. Ta pierwsza nabyła światowego rozgłosu za czasów dywizji Counter-Strike'a, którą reprezentowali Neo i reszta. Druga natomiast słynęła z ambitnego i profesjonalnego zarządu, w skład jakiego wchodzili bracia Tomasz i Maciej Lukasowie. Jedni spekulowali, że pod wspólną banderą szeroko rozwiną skrzydła, inni twierdzili odwrotnie. Dzisiaj, w oparciu o informacje od jednego z byłych obecnie reprezentantów, możemy stwierdzić, iż osoby sceptycznie nastawione do połączenia tych dwóch drużyn, miały rację. Wiele wskazuje, że jest to - aż ciężko przechodzą te słowa przez gardło - upadek największej organizacji e-sportowej na polskiej scenie.
Na początku obopólnej współpracy większość wyznaczonych celów podążało właściwy torem. Jeśli jeden z elementów planu działania zbaczał z kursu, momentalnie starano się przywrócić go do porządku. Po fuzji PGS-u z Wildą sztuka ta nawet udawała się zarządowi - z lepszym lub gorszym efektem. Jednak z czasem coraz więcej rzeczy wymykało się spod kontroli, tudzież trudniej było je opanować. Reprezentantom D-Link PGS zaoferowano kontrakty, wyjazdy na turnieje, sprzęt, a także odzież zespołową i serwery gier. Zawodnicy zadowoleni z proponowanych warunków, realizowali założenia zarządu. Treningi pozwalały im osiągać coraz lepsze wyniki. Te z kolei promowały zarówno ich, jak i reprezentowaną organizację. Gracze, którzy nie są ostatnio zbyt zauważalni na scenie, zapewniają, że wywiązywali się z warunków umowy, natomiast organizacja powoli się zatrzymywała.
Byłe zawodniczki D-Link PGS we Francji na ESWC
Wraz z napływem coraz trudniejszych czasów (kryzys gospodarczy) próbowano zrekompensować graczom braki i opóźnienia obietnicami odnoszącymi się do korzystniejszych warunków współpracy. Efektywna kooperacja pomiędzy sponsorem a drużyną możliwa jest wtedy, gdy ten pierwszy przeznacza środki na rozwój zespołu, a drugi go reklamuje. Z tymi czynnikami nie było ostatnio za dobrze, dlatego partnerzy D-Link PGS zdecydowali się na cięcie kosztów. Na tę decyzję sponsorów wpłynęła niezadowalająca ich postawa ze strony reprezentantów organizacji, którzy, jak wcześniej wspominaliśmy, wypadają ostatnio dość blado na scenie e-sportowej.
Aktualnie w organizacji D-Link PGS zatrudnione są cztery sekcje - Call of Duty 4, męski Counter-Strike, FIFA oraz Need For Speed. Do niedawna było ich siedem, jednak po odejściu damskiej dywizji CS-a oraz reprezentantów z platform Defense of the Ancients i TrackMania Nations Forever, na wierzch wypłynęło więcej informacji odnośnie do nieciekawej sytuacji w PGS-ie. Publicznym powodem odejścia wszystkich trzech zespołów była słaba komunikacja z zarządem, co jest szczerą prawdą. Ba, niektórzy z byłych zawodników PGS-u mieli jedynie kontakt z Ethanem, głównym menadżer D-Link PGS, który aktualnie jest również nieuchwytny dla reszty zawodników: - Obecnie jestem zagranicą. Mam dość napięty harmonogram wyjazdów służbowych w pracy. 10 sierpnia wracam do Polski i będę miał trochę luzu, aby pogadać na temat zespołu. - powiedział eSports.pl Tomasz Lukas . Pozostali nie odpowiadali praktycznie w ogóle lub bardzo rzadko.
Sporo interesujących rzeczy działo się również w kuluarach największego klanu w Polsce. Obecnie byli gracze organizacji, mimo licznych próśb, które z czasem zaczęły przeradzać się w żądania, nie otrzymywali obiecanych myszek, klawiatur czy podkładek, które przecież objęto kontraktami. Dopiero po upływie roku reprezentanci TMNF otrzymali peryferia komputerowe, jakie im obiecano. Tyle szczęścia - o ile można tak w ogóle rzec - nie mieli reprezentanci dywizji DotA, do których poczaki ze sprzętem nie dotarły po dziś dzień. Problemy w sferze sprzętu dotknęły również poprzednich graczy Counter-Strike'a. Destru i reszta otrzymali co prawda to, co im obiecano, ale tylko na pewien czas. Kontrakty między nimi a organizacją podpisano bowiem na okres 6 miesięcy, lecz zostały one zerwane po upływie 5 miesięcy, co wiązało się ze zwrotem nabytych przez graczy gadżetów. Z wyjazdami na turnieje było jeszcze więcej problemów, so czym ostatnio przekonali się zawodnicy dywizji CS-a, którzy nie otrzymali środków na pokrycie kosztów wyjazdu i pobytu w Hiszpanii. Oficjalnym powodem nieobecności byłych graczy BVG na GameGune 2009 okazały się zbyt wysokie koszta, które przekroczyły budżet organizacji. Planowany jest jednak wyjazd reprezentantów w Counter-Strike'u do Szwecji na zimową edycję Dreamhacka. Jak będzie, zobaczymy za jakiś czas. Miejmy nadzieję, że uda się wszystko doprowadzić ku końcowi.
Uradowany triumfem zawodnik TMN
Na The-eXperience pojawiło się czterech graczy FIFA 09 oraz pięciu zawodników z dywizji Call of Duty 4. Początkowo do Danii miało wyjechać trzech reprezentantów PGS.FIFA, jeden gracz TrackManii oraz wcześniej wspominana sekcja CoD4. Niemniej po odejściu TrackManiaków, o którym na próżno szukać informacji na stornie PGS-u (być może dlatego, że umowy jeszcze obowiązują), rzekomo zarezerwowane miejsce w turnieju TMNF zamieniono na dodatkowy slot dla gracza FIFA. Wyraz „rzekomo” nie znalazł się tam przypadkowo. Opuszczenie PGS-u przez graczy TMNF zostało bowiem wywołane brakiem uwagi ze strony zarządu, czego przejawem była nieobecność wirtualnego kierowcy w Danii. Włodarze organizacji postanowili przeznaczyć pieniądze „zaoszczędzone” na graczu TMNF na dodatkowego, czwartego zawodnika FIFA, którym okazał się Jakub „Sav1ola” Olczak. Pamiętać jednak należy o wyjeździe dziewcząt do Francji, gdzie panie niestety nie zaliczyły udanego występu. Być może fakt ten spowodował, że organizacja oszczędniej inwestuje w swoich podopiecznych. Uzupełnijmy, że zarówno gracze z platformy Call of Duty 4, jak i FIFA wyjechali do Danii dzięki sponsoringowi swojej organizacji. To w końcu są te pieniądze, czy jednak ich nie ma?
Zagraniczny wyjazd to poważna rzecz i nic dziwnego, że pojawiają się jakieś utrudnienia. Jednak problemy dotknęły również innych sfer, które wydają się dużo łatwiejsze do opanowania. Chodzi tutaj bowiem o tak podstawowe wymogi, jak przygotowanie serwera dla jednej z dywizji. Według byłego reprezentanta PGS-u, nabycie go przez ponad pół roku było zbyt wysoką poprzeczką dla osoby się tym zajmującej. Ekipa TrackManii trenowała na źle skonfigurowanym serwerze przez kolejne sześć miesięcy, a mecze musiała zawsze rozgrywać u przeciwnika. W chwili, gdy przeciwnik nie miał własnego serwera, pojawiała się konieczność wypożyczenia go od zaprzyjaźnionej ekipy. A przecież mówimy tutaj o organizacji uważanej za największą w Polsce.
Była reprezentacja D-Link PGS w TrackManii podczas ESWC Polska
Zawirowania nie ominęły redakcji drużyny, której ostatecznie nie udało wyjść się z tego cało. D-Link PGS aktualnie nie zatrudnia bowiem żadnych redaktorów. Powód jest prosty - brak środków na wypłaty. Andrzej Karasiński, Product Manager ds. sprzętu dla graczy w Multimedia Vision, stwierdza, że w związku z kryzysem sponsorzy nie są w stanie opłacić wszystkich potrzeb i wymogów organizacji. Według pracownika MMV partnerzy wolą inwestować w konkretne działania (jak np. wyjazd na The-eXperience), które przynoszą spore korzyści zarówno im, jak i drużynie. Karasiński uważa, że firmy inwestujące w drużyny wynagradzają je za osiągnięcia oraz widoczność na scenie, co możliwe jest wtedy, gdy organizuje się turnieje, a zainteresowanie branżą e-sportową rośnie.
Główny menadżer PGS-u również uchylił rąbka tajemnicy w blogu na łamach strony organizacji, gdzie orzekł, co jest powodem coraz słabszej kondycji drużyny: - Mamy problemy. Wiąże się to bezpośrednio z sytuacją rynkową, w jakiej znalazło się kilku naszych sponsorów. Wiele firm przechodzi obecnie trudne momenty, spadek sprzedaży m.in w branży komputerowej spowodował spore ciecia budżetów marketingowych oraz duże redukcje w zatrudnieniu, co z kolei przekłada się bezpośrednio na sponsoring. Obecnie trwa okres wakacyjny, który zawsze charakteryzuje się spadkiem sprzedaży. Liczymy, że od 4. kwartału sytuacja zacznie się poprawiać, a tym samym będziemy dysponować większymi środkami, które pozwolą nam na sfinalizowanie przynajmniej części projektów zaplanowanych na 2009. - czytamy wypowiedź Ethana w witrynie D-Link PGS.
Miejmy nadzieję, że coraz szybciej tonący okręt uda się uratować i PGS wróci do dawnej świetności.
#47 | Degustator znad Warty
2009-08-05 06:16:16
#48 | Degustator znad Warty
2009-08-05 06:17:32
#40 | Blade
2009-08-04 00:04:29
mogles dac "R.I.P"! :}
#42 | Darky
2009-08-04 02:00:05
#36 | `lipt0n
2009-08-03 16:12:47
Z drugiej strony od czegoś trzeba zacząć.. bo np kto by płacić za sloty na hltv aby móc obejrzeć jakiś mecz cs'a etc etc?
#39 | Blade
2009-08-04 00:03:25
#44 | `lipt0n
2009-08-04 06:15:20
Bez tego o czym napisałeś jak widać ciężko funkcjonować ...na dłuższą metę ni da się ..
#49 | niuss
2009-08-05 11:51:46
wykladaja kase na serwer, druzyne, treningi oraz promowanie druzyny poprzez wyjazdy i lany - zawsze sa na poczatku koszta.... ale...
jak druzyna nie pokaze sie z dobrej strony raz drugi badz trzeci to nara... proste, nie ma osiagniec nie ma kasy. A praktynie zawsze jest tak z polskimi druzynami.