Pakiet Telekomunikacyjny. Dokument przygotowany przez Parlament Europejski, który spędzał sen z powiek europejskich internautów przez kilka ostatnich miesięcy, przyjęty został w swej ostatecznej formie 24 listopada. Zdania na jego temat były podzielone od samego początku. Jedni uważają, że ograniczy on wolność Internetu, pozostali, że zapewni on konsumentom lepszą jakość usług telekomunikacyjnych. Kto ma rację?
Czytając informacje na temat zawartości owego „pakietu”, rzeczywiście można odnieść wrażenie, że konsument rzeczywiście będzie lepiej traktowany. Przepisy, które w krajach członkowskich muszą zostać przełożone na prawo do połowy 2011 roku, zapewniają na przykład zmianę operatora telefonicznego w ciągu jednego dnia. Obecnie średnia UE to ponad tydzień. Pytanie tylko, czy przepisy będą na tyle restrykcyjne, by TP S.A. nie potraktowała ich podobnie jak przepisów antymonopolowych, płacąc śmiesznej wielkości kary i dalej robiąc swoje.
Ponadto, wszyscy operatorzy będą zobowiązani do informowania klienta o minimalnej jakości świadczenia usług oraz rekompensacie za jej zaniedbanie, umowa nie będzie dłuższa niż 24 miesiące, nasze dane osobowe będą lepiej chronione, a o ich „wycieku” operator ma obowiązek nas poinformować. Jednak najważniejszym przywilejem ustanowionym przez Pakiet Telekomunikacyjny, jest uznanie dostępu do Internetu za „niezbywalne prawo obywatela”, co w praktyce oznacza, że dostęp do Internetu stanie się usługą powszechną, którą jest na przykład telefon. Dla lepszego zrozumienia korzyści płynących z przyjęcia pakietu w krajach Unii, proponuję obejrzeć poniższy wywiad.
Kulisiewicz: Unijna dyrektywa nie doprowadzi do cenzury w internecie @ Wyborcza.pl
Co zatem ze wspomnianą we wstępie cenzurą i brakiem wolności w Internecie? Internauci spodziewali się systemu podobnego do stosowanego przeciwko terrorystom w USA, gdzie akt terrorystyczny kończy się zesłaniem do Gitmo (więzienie w amerykańskiej bazie Guantanamo na Kubie) bez sądu, prawników i dowodów winy – potem z człowiekiem mogą dziać się różne rzeczy, o których nikt nigdy nie usłyszy. Przed taką formą „odcinania” dostępu do Internetu obywatelom ostrzegały ofiary syndromu „zbiorowej paniki w Internecie”. Nic z tych rzeczy.
„Stosując środki związane z dostępem użytkowników końcowych (…), państwa członkowskie respektują podstawowe prawa i wolności osób fizycznych gwarantowane w Europejskiej konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności oraz w ogólnych zasadach prawa wspólnotowego.”
„Jeżeli jakikolwiek ze środków związanych z dostępem użytkowników końcowych (…)mógłby ograniczyć wspomniane podstawowe prawa lub wolności, można go nałożyć wyłącznie wtedy, gdy jest odpowiedni, proporcjonalny i konieczny w demokratycznym społeczeństwie, a jego wdrożenie podlega odpowiednim gwarancjom proceduralnym zgodnym z Europejską konwencją o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności i z ogólnymi zasadami prawa wspólnotowego, w tym z zasadą skutecznej ochrony sądowej i zasadą rzetelnego procesu. Środki takie można więc zastosować wyłącznie z należytym poszanowaniem zasady domniemania niewinności i prawa do prywatności. Gwarantuje się uprzednią rzetelną i bezstronną procedurę, uwzględniającą prawo zainteresowanej osoby lub zainteresowanych osób do bycia wysłuchanymi, z zastrzeżeniem potrzeby ustanowienia dla należycie ustalonych pilnych przypadków [np. terroryzm, pedofilia – przyp. autora] odpowiednich warunków oraz zabezpieczeń proceduralnych zgodnych z Europejską konwencją o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności. Gwarantuje się prawo do skutecznej kontroli sądowej w rozsądnym terminie.”
Gdyby przeczytać tylko i wyłącznie drugą część cytowanego tekstu, można odnieść wrażenie, że panika była uzasadniona. Jednak wspomniana w pierwszej części „Europejska Konwencja Praw Człowieka”, w zgodzie z którą muszą postępować organy państw Unii, gwarantuje wszystkim obywatelom prawo do rzetelnego procesu – nawet w przypadku terroryzmu i pedofilii. Nikt zatem nie może pozbawić nas prawa do korzystania z Internetu według własnego „widzi mi się”.
Dlatego nie ma co panikować. Nikt chyba nie miał wątpliwości co do tego, że prawo znajdzie w końcu drogę do Internetu, by walczyć nie tylko z terroryzmem i pedofilią, ale i z piractwem. Witryny zajmujące się taką działalnością będą blokowane, ale o żadnych „pakietach internetowych” nie ma mowy – ktoś bez namysłu rzucił hasło, a owieczki poszły stadem. Blokowani będą także piraci, ale tym nie mamy się co martwić – przecież jesteśmy „czyści”. Czyż nie?
Polish and Proud - poprzedni felieton Jasona!
#1 | cwirek
2009-12-04 22:24:50
#2 | conish
2009-12-04 22:52:13
#3 | nicejoke
2009-12-08 20:41:58
tekst chyba za mądry na ten portal
#4 | szejk
2009-12-08 21:15:18
#5 | nicejoke
2009-12-09 01:26:04
głupio napisać coś głupiego pod takim tekstem gdy go się nie rozumie
#6 | one
2009-12-09 18:43:31
#7 | lUKi.
2009-12-09 20:30:32
#9 | nicejoke
2009-12-09 23:18:04
fajnie, że esp powoli zmierza w dobrym kierunku
#8 | Dziubasek
2009-12-09 20:49:12
#10 | conish
2009-12-10 17:10:40
#11 | Dziubasek
2009-12-10 19:56:54