opowiadanko...

Dostosuj

Autor Wiadomość
Użytkownik
tysik

2005-04-07 18:05:49

Ostatnio, w przypływie wiosennej weny twórczej spowodowanej bliżej nieokreślonym zjawiskiem (może okres godowy ssaków?:) udało mi się wylać na Wordowe karty parę słów. Nie dotyczą one w żadnym przypadku e-sportu, ale myślę, że panów powinny zainteresować. Zapraszam do krótkiej lektury:

[hide=Wyżej]

Leżałem obok wtopiony w pachnącą porankiem pościel i podpierając lewym ramieniem głowę wpatrywałem się w jej powieki. Błagałem kogoś w myślach, aby nie otworzyła teraz jej błyszczących oczu, bo widok śpiącego obok skarbu tej rangi zatrzymywał dla mnie czas. Była cudowna. Proste, lśniące włosy, jakby czuwając nad tym anielskim snem, gładziły jej twarz, spływając po policzkach i znajdując źródło u warg. Pełne, soczyste. Chciałoby się je gryźć jak te śmieszne, dziecięce zabawki, wypełnione wodą, z nadzieją, że wypłynie z nich czysta, stuprocentowa miłość. Cała reszta niej, była schowana pod bieluśką pościelą i zapieczętowana ramieniem sięgającym jej brzucha.

A ja dalej leżałem wzdychając i czerpiąc z tego widoku jak najwięcej korzyści, póki czas wydawał się spać. To tak jakbyście mogli polecieć na księżyc i przez moment oglądać Ziemię z tamtego punktu widzenia. Poczulibyście się jak mistrzowie świata! Cały on pod wami, i taki mały. Ale ja nie czułem się w ten sposób. Wręcz przeciwnie, czułem, że jestem nieruchomym obiektem podporządkowanym czyjejś woli. Nagle, zupełnie niespodziewanie, poruszyła się. Co więcej - odwróciła się w moją stronę! Nadal jednak spała, ale wszelka obrona w postaci włosów czy ręki na pościeli znikły. Rozdziawiłem oczy jakby prosto na mnie skierowana kometa zatrzymała się 15 centymetrów przed moim czołem, puknęła mnie i odleciała z powrotem głaszcząc mnie swoim ogonem. Przygryzłem wargi i dopuściłem wreszcie trochę krwi do kończyn. Wysunąłem dłoń, wkradając się opuszkami palców pod jedwabną, milimetrową warstwę pidżamy, która dzieliła mnie od najwspanialszego wszystkiego, jakie moglibyście sobie wyobrazić. Rozłożyłem moją dłoń na jej brzuchu niczym rozgwiazdę na piaszczystym dnie Adriatyku. Usłyszałem nieznacznie, a jednak głośniejszy oddech. Poczuła to. Lekko napięte palce zaczęły się nudzić. Sunąłem dłoń ku górze, wspinając się po żebrowej drabince ku szczytowi Olimpu, Ajudahu i Mount Everestu razem wziętych. Udało mi się. Dotoczyłem głaz Syzyfa, który leżał na moim sercu, na samą górę. W nagrodę zostałem obdarowany najsłodszym dla moich uszu mruknięciem. Tego już wyobrazić sobie nie potrafilibyście. Ukształtowała dla mnie z warg czerwony, pulsujący półksiężyc, a przymrużone oczy powolutku poczęły się otwierać, olśniewając moje oblicze. Wiecie jak wyglądają promienie słońca, którym udało się przewiercić grube warstwy chmur? Czułem się jakbym w właśnie takim promieniu stał. Zsunąłem dłoń z powrotem na brzuch i zacisnąłem palce nie dając jej możliwości ucieczki. Z siłą Goliata, sprawnością Hektora i delikatnością budzącego się motyla przyciągnąłem nasze ciała ku sobie. Ukazując mi swe perłowe ząbki zajrzała mi w oczy, jakby rzuciła w bezdenną studnię kamień. Piękne dwoje czarnych punkcików znalazło punkt przyczepienia postaci dwóch kolejnych. Niczym reakcja łańcuchowa, w ich ślad poszły wargi i ogólnie - my.

Na chwilę oderwaliśmy się od siebie, tylko jej ręce zmysłowo błądziły wciąż po moich skroniach. Uwielbiałem to. Czułem, że gdyby te dłonie powiedziały mi w jakiś sposób „idź, wskocz w ogień”, to ja bym to zrobił. Zamiast tego, moje uszy dosłyszały szepcące „dzieńdobry misiu”. Jej głos był tak cichy, że przez chwilę zastanawiałem się czy sam nie wymyśliłem sobie tych słów. Tę króciutką rozprawę rozproszyło uczuciowe ukąszenie. Odebrałem uczucie wtapiających się w moje ucho ząbków. To tak jakby pszczoły miały w żądłach nektar, miód, albo ambrozję i dawkowały go wam zastrzykami uniesienia. I to w ucho. Nie wiedziałem, co począć. Czułem się jak zamieniony w złoto przez króla Midasa. Otrząsnąłem się, ale nie mogłem jej puścić. Wydawało mi się, że świat kończy się na jej ciele, i jeśli się puszczę to spadnę w bezduszną przepaść. Nie, nie mogłem się puścić za żadne skarby. Zresztą, czy ona tego chciała? Zlepione z podziwu wargi wreszcie otrzymały swoją dawkę krwi. Wystękałem:
- Jesteś przepiękna…
- Hmm… Padlina na pustyni, zrujnowana budowla, dorodna pieczarka - wszystkie z nich mogą być przepiękne. To tylko kwestia gustu.
- Wierz mi, mam gust jubilera miłości.
- Chodź tu głuptasku!

Po czym objęła mnie chyba najmocniej jak potrafiła i gorąco pocałowała w głowę. Moje ciało się rozluźniło, a umysł oczyścił. Jakby ten pocałunek zdjął ze mnie klątwę czy paraliż. Wiedziałem już, co robić. Przewróciłem ją na plecy i zacząłem całować każde jej miejsce. Podobało jej się to. Jej skórze, którą przechodziły delikatne ciarki przy każdym cmoknięciu, niczym tafla wody wzburzona przy uderzeniach gdzieś spod ziemi, podobały się moje wargi. Moim wargom podobała się jej skóra. To była wspaniała współpraca. Moje usta prowadziły nieustanną gonitwę po jej ciele. To nie było uciekanie. Ten maraton, ta pielgrzymka przypominała coś jakby skaczące z miejsca na miejsce dziecko, które dowiedziało się, że właśnie wygrało wyjazd do Disneylandu. Znalazłem pępek świata. Przystanąłem na chwilę i uniosłem mój wzrok, który po chwili spotkał się z jej spojrzeniem. Bez słów zapytam jej, „czy chcesz?”. Ta, jakby z lekkim grymasem na ustach wplotła palce w moje włosy i przyciskając moją głowę do swojego ciała powoli, nie tracąc ani jednej chwili mojego dotyku przesuwała się w górę łóżka. Nocne spodenki z kompletu jej pidżamki okazały się w zupełności niemodne w tym sezonie. Przepadły bez głuchego echa.

Całowałem ją dalej. Wargi można całować, lizać, rozwierać językiem, a w przypływie emocji gryźć. Odkryłem najpiękniejszy klejnot świata, nie błyszczący jak rubin, nie lśniący jak szmaragd, nie idealnie kształtny jak diament, ale pulsujący żywą krwią. Z gracją grawera, zacząłem szlifować go moim językiem. Moje dotąd zaschłe usta błyszczały jak przed chwilą zerwane i obmyte, dojrzałe maliny. Poczułem jak z jej nagiego ciała sączą się kropelki potu. Jęczała. Nie… Darła się z uniesienia! Moje dłonie sięgnęły ku górze ugniatając jej piersi niczym ciasto, o zmysłowym aromacie i wiecznej świeżości. Po chwili znów znalazłem się nad jej twarzą z miną poważną i dostojną. Marszcząc brwi spojrzała na mnie błagającym wzrokiem i mocno wbiła się paznokciami w moje ramiona. Zabolało. Ale ten ból sprawił mi przyjemność. Nie chciała, abym, choć na sekundę stracił z nią fizyczny kontakt. Chwyciła mnie tak, jakbym miał zaraz odejść na wojnę i nigdy nie wrócić. Nie zamierzałem się nigdzie ruszać. Po chwili wypełniłem jej ciało, a ona tym bardziej wtulając się we mnie, poczęła stękać i gryźć mnie pragnąc nie wykrzykiwać całej euforii, a zostawić ją w sobie. Teraz oplotła mnie również nogami. Gdyby mogła wessałaby mnie w całości. Albo odwrotnie – wsiąkłaby w moje napięte mięśnie jak woda w gąbkę. Nie wiem czy na zewnątrz było wówczas trzęsienie ziemi czy nie, ale na pewno znalazło ono miejsce na naszym łóżku. Ścisnąłem ją mocno czując jak zbiera się we mnie skumulowana fala tsunami, gotowa w każdym momencie rozbić się i zmieść ze sobą wszystkie uczucia z ostatnich momentów ślicznego poranka. Nasz krzyk, niczym spadającego w przepaść człowieka zamilkł gdzieś w oddali.

Nadzy, spoceni i sapiący jakbyśmy przebiegli równik sprintem, leżeliśmy niczym dwie perły zatopione w morzach swoich ramion. Położyłem głowę przy jej piersi, dochodził mnie łomot serduszka, dla którego żyłem. Nie wiem sam, dla którego z nich bardziej. Dla serduszka, czy dla łomotu. Pocałowałem ją raz jeszcze w brzuch, a ona zapieczętowała naszą jedność kładąc swoje dłonie na mojej głowie. Tak. Miała w tych rękach wielką moc. I wielką szybkość... ;-)

[/hide]

Proszę o łagodność w komentarzach :P

__

Użytkownik
snieGu

2005-04-07 20:17:30

"aby nie otworzyła teraz jej" - stop reading there :O , a tak powaznie to jakosc jest pewnie dobra tylko mam uprzedzenie do tego typu tekstow ostatnio -_-

Sorry. ROMANSIDŁOM MOWIMY ZDECYDOWANE NIE! - znaczy ja mowie ^_^

__

Użytkownik
tysik

2005-04-07 20:31:57

ale to czysty erotyk ;p

__

Użytkownik
snieGu

2005-04-07 20:43:19

tymbardziej O_O? Harlequinow nie lubie -_-

__

Użytkownik
zenon

2005-04-07 20:56:52

edit:// Dobra teraz troche bardziej na powaznie ;) Opowiadanko calkiem niezle jak na amatora, faktycznie momentami jest zle stylistycznie, ale ogolnie spox, chociaz nie lubie tego gatunku (;)

__

VIP
wilgotna pela

2005-04-08 11:28:10

niemieckie kino :asd ciekawe jak dlugo to tu bedzie :) +

__

Użytkownik
Yel0n

2005-04-08 12:10:29

kilka bledow stylistycznych, zdecydowanie za duzo porownan, ktore momentami wzbudzaja usmiech na twarzy zamiast potegowac uczucie erotyzmu.
dobor slow w niektorych momentach tez nie za bardzo ale ogolnie 4 z 6 bym Ci dal :D

__

Użytkownik
Bh3liom

2005-04-08 16:41:43

ta.... porownan to tutaj jest stanowcza za duzo :) mozne to opowiadanie podzielic na dwie w zasadzie ... jedna to to co sie tam naprawde dzialo a druga jakby to w metaforze wygladalo ;) nie lubie takich tekstow ale + ze Ci sie chcialo to pisac :)

__

Użytkownik
tysik

2005-04-08 16:43:58

:P 10x

__

Dołącz do redakcji portalu eSports.pl!

Ostatnio publikowane

Napisz do redakcji

W tej chwili żaden z naszych redaktorów nie jest zalogowany.

Ostatnie komentarze

Ostatnio na forum

Statystyki Online

3270 gości

0 użytkowników

0 adminów

Ranking Użytkowników

WynikiAnkieta

Co było dla Ciebie największym zaskoczeniem podczas WCG Polska?

  1. 0%

    Słaba postawa Fear Factory

  2. 0%

    Dobra gra UF Gaming

  3. 14%

    Tłumy widzów na sali kinowej

  4. 14%

    Mało miejsca

  5. 71%

    Nie byłem i nie interesuje mnie to

Nasi partnerzy

  • Shooters.pl
  • Cybersport

Wszelkie prawa zastrzeżone (C) eSports.pl 2003-2024

Publikowanie materiałów tylko za zgodą autorów.

Wybierz kategorie