Newbie is dead
Gramy w sieci ponieważ dostarcza nam to przyjemności. Tylko rywalizacja z innymi ludźmi daje nam maksimum rozrywki, za praktycznie każdym razem podłączania się do serwera czujemy pewną euforię. Jedni większą, drudzy – ci przyzwyczajeni do 2-3 godzin grania dziennie – mniejszą. Większość z nas jest już przyzwyczajona do tego co widzi grając – przekleństwa, wyzwiska, przechwałki. W sumie nie ma dla nas w tym nic głębszego, każdy lubi sobie „pokrzyczeć” gdy mu nie idzie lub gdy mu się wręcz powodzi. A co czuje newbie (początkujący gracz), który trzeci czy dziesiąty dopiero raz gra multiplayer?U nas przypadkowy Grzesiu włącza swoją gierkę, ustawia nick, klawisze, parę innych rzeczy i łączy się z jakimś serwerem. Grzesiu gra z uśmiechem na, swojej niezaznajomionej z regułami „dzikiej sieci”, twarzy; serce wali mu jak dzwon Zygmuntowski. Adrenalina wydzielana do krwi nie daje się odpowiednio skupić i pokazać full możliwości. Ale to nie ważne, liczy się samo współzawodnictwo. Liczy się ta przyjemność, którą daje fragowanie w wirtualnym świecie z żywą osobą, przeniesienie codzienności w zupełnie inny, nierealny wymiar. Nawet drżenie rąk jest przyjemne – jakże ono zbliża to wszystko do sportu. Wszystko to liczy się dla Grzesia, przynajmniej do pewnego momentu. Pan Grześ, jak to każdy newbie na początku, trochę lami momentami. Jednego i drugiego nie potrafi, inne rzeczy wychodzą mu dobrze. W sumie on się tym nie przejmuje, ale jak twierdzi przeciwnik – zatwardziały, hardkorowy wymiatacz – musi się przejmować. Weteran albo zjedzie go od podstaw, tak że chłopak zwątpi w Stwórcę, albo rozłączy się jako ostatnie zdanie pisząc „nie mam czasu na plebs”. To jeden wariant – drugi jest jeszcze boleśniejszy. Jeżeli takiemu Grzesiowi w konfrontacji z owym wielkim mastahem idzie dobrze lub wręcz bardzo dobrze to jest gorzej. Weteran zjedzie go od fartuchów, noskillów, plebsów, lamerów, ciot, fagasów lub cziterów. Niejeden pogrozi nawet banem na serwer! A wierzcie mi, tutejsze oskarżenia (które pisze ogólnie, nie mam interesu w wymienianiu konkretnych nicków) umiem poprzeć mocnym argumentem. Wczoraj i przedwczoraj w różnych godzinach grałem w sieci pod fake nick’ami, udając newbie. Naprawdę, poziom intelektualny niektórych graczy woła o pomstę.
Co jest z nami nie tak? Zastanawiałem się przez chwilę dlaczego mentalność naszych graczy sprawia, że jesteśmy często tak negatywnie nastawieni do newbies. Jednak szczerze mówiąc, trudno do tego dojść. Nie jestem psychologiem, ale wg mnie tak już po prostu jest, że niektórzy lubią sobie powyklinać czy poprzechwalać się żeby odreagować codzienność, problemem jest tylko umiarkowanie. Co to jednak znaczy dla naszych scen? Znaczy to dość wiele. W USA, dla przykładu, problem tępienia newbies był opracowywany w kolumnach i artykułach już dawno temu. Wydawać się może, że tamtym się udało – obecnie ludzie trochę miarkują się w obelgach i wyzwiskach. W każdym razie na pewno wygląda to lepiej niż u nas. Bowiem w polskiej sieci niejednokrotnie doszło do odstawienia przez zobrażanego newbie danej gry na półkę. W końcu jak można odczuwać przyjemność po meczu, który obniża o 200% samoocenę? W normalnych warunkach nawet porażka daje rozrywkę, szczególnie gdy ma się ambicje być dobrym i z porażek chce wyciągać wnioski. Ambicje jednak mijają wraz z ulotnieniem przez kolejnego weterana niepochlebnego zdania na temat tego newbie. Co gorsze, u nas nie jest tak że można co jakiś czas trafić na takiego „twardziela”, tacy zdarzają się co chwilkę. Jak to jest: wszyscy tracimy głowę grając, czy aż tylu głąbów jest graczami? Na to pytanie niestety nie da się już odpowiedzieć, niech każdy zastanowi się conajwyżej do której grupy się kwalifikuje – tak szczerze. Tymczasem apeluję: zanim zjedziesz – pomyśl. Niby od pojedyńczych osób mało zależy, jednak gdy duża ich część zmienia postępowanie to już sukces. Ty też kiedyś zaczynałeś grać, ty też byłeś n00bem, który więcej nie umiał niż już potrafił, ty też chciałeś czerpać jakąś przyjemność z grania i uczyć się być lepszym. Czy inni nie mają do tego prawa?
To wyłącznie od nas zależy jakie mamy odczucie z grania, sami kształtujemy nasz mały internetowy światek on-line – w końcu to my go tworzymy. To nie jest tak, że są „takie czasy”, wszystko to jest naszą winą (ewentualnie zasługą). Spedzając kolejne godziny nad męczeniem swojej gierki na pewno chciałbyś żeby jej scena była coraz większa. Jak jednak ma się ona rozwijać, skoro nowych jej członków zrażasz na samym początku? Jeżeli to robisz, sam jesteś newbie... Jak wszyscy odl-skulowcy mają tak robić, to już lepiej żeby wszyscy gracze na scenie byli n00bami. Chamstwu mówimy stanowczo: wyjazd!
#0 | pela
2003-12-21 03:03:07
#0 | rush
2003-12-21 07:50:29
#0 | hasbender
2003-12-21 10:41:28
#0 | sxl
2003-12-21 10:42:55
#0 | grzEs
2003-12-21 14:18:01
#0 | sxl
2003-12-21 17:03:40
#0 | hasbender
2003-12-21 17:13:53
#0 | Maczo
2004-01-03 16:35:10