Lazar "NightEnd" Silviu jeszcze rok temu był nieznanym na światowej scenie zawodnikiem, który tułał się po średnich, europejskich formacjach - nic w tym dziwnego, bo z najlepszymi na Starym Kontynencie szans wielkich nie miał. Wszystko zmieniło się w ostatnim czasie, kiedy Rumun zaczął się dobrze prezentować.

W tym wszystkim kluczowe jest słowo "Rumun". Lazar aktywnie uczestniczył w rozgrywkach laddera VI sezonu Battle.net. Jego wyniki okazały się świetne - przedarł się do czołówki, często wygrywając z o wiele lepszymi od siebie, zapewniając sobie teoretyczny wyjazd na regionalne finały, które odbędą się pod koniec czerwca w niemieckiej Kolonii. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie organizator zawodów - Blizzard. Okazało się, że "regulamin", ze względu na jego narodowość, nie dopuści NightEnda do gry. Gracz na swoim mailu przeczytał wiadomość od jednego z pracowników "Zamieci" - Bardzo mi przykro informować Cię o tym, że twoje zaproszenie na Europejskie Regionalne Finały w Kolonii zostało wycofane. Odwołując się do reguł, Rumunia jest krajem niekwalifikowanym".

Zawodnik neXt!Gaming musiał poczuć się niezbyt dobrze. Na swój sukces pracował ciężko - na ladderze rozegrał 492 gry, plasując się jedynie za LucifroNem, Grubbym oraz DeMuSliMem. Mnożąc to razy 15 minut (średni czas jednej gry) daje to 123 godziny spędzone na grze po to, by wyjechać na finały lub dostać maila z treści którego wynika, że Rumunii nie mają prawa grać w rozgrywkach Battle.net. Jak na ironię losu - wczoraj w ramach European Nations Cup gracz wygrał właśnie z Grubbym - "Król Orków" przegrał z nim w systemie bo3.

Co na to ma do powiedzenia sam bohater afery? - Chciałbym położyć nacisk na swoje niezadowolenie dotyczące decyzji. Pracowałem ciężko i zdobyłem swoje miejsce w rozgrywkach, ale widocznie to za mało. Wygląda na to, że trzeba urodzić się w specjalnym lub uprzywilejowanym miejscu, żeby występować na imprezach. Jestem pewien, że to tylko i wyłącznie błąd firmy Blizzard, ponieważ jako jeden z członków Unii Europejskiej, moje państwo ma takie samo prawo występować w turniejach, co reprezentanci innych państw. Rumunia jest przecież uznawana w innych międzynarodowych zawodach (takich jak WCG, SEC, KODE5). Powiedzmy, że Blizzard nie przyjął mojego kraju, bo wcześniej nikt mojej narodowości nie uczestniczył w tego typu turniejach, a jeżeli mój kraj rzeczywiście nie jest brany pod uwagę, to dlaczego poproszono mnie o to, żebym wysłał swoje informacje potrzebne do załatwienia przelotu, opóźniając przy tym odpowiedź?

Jeżeli NightEnd zostanie rzeczywiście oszukany (bo jak to inaczej nazwać?), to jego miejsce prawdopodobnie zajmie nicker, który zajął siódme miejsce na ladderze. Oczywiście jeżeli jakiemuś z pracowników giganta z Kalifornii nie przypomni się, że jakiś Rosjanin się na niego kiedyś krzywo spojrzał. Całkiem na serio - ubolewać trzeba chyba nad podejściem tak znanych korporacji do mieszkańców niektórych narodów. Mamy XXI wiek, a jesteśmy świadkami jawnej dyskryminacji ze względu na pochodzenie. Sytuacja jest dość smutna, bo nigdy wcześniej nic podobnego się chyba nie przytrafiło. Wręcz przeciwnie - organizacje takie jak World Cyber Games czy Electronic Sports World Cup ciągle dają i dawały szansę graczom z dość egzotycznych regionów, często z Afryki czy Ameryki Południowej, gdzie e-sport jest stosunkowo słabo rozwinięty. Miejmy nadzieje, że sprawa szybko nie ucichnie, a pojawi się więcej głosów sprzeciwu, bo to co wyrabia Blizzard, jest raczej nie do zaakceptowania.