Razer Megasoma | Wygląd

Podkładkę Megasome przysłano mi w szykownej, tekturowej „skrzyni skarbów” oznaczonej hasłem „Get Imba”, razem z myszką Razer Naga i dedykowanym jej etui. Takiego zestawu nie znajdziecie jednak na sklepowych półkach. Produkt ten, w wersji prasowej, zapakowano wyłącznie w estetyczne, przezroczyste pudełko w kształcie prostopadłościanu, wykonane z tworzywa sztucznego. Natomiast Megasoma, który trafi na sklepowe półki będzie jeszcze dodatkowo zapakowana w osłaniający karton z opisem produktu. Opakowanie robi pozytywne wrażenie, aczkolwiek jest mało praktyczne. Magnesy, na których trzyma się pokrywka opakowania są zbyt słabe, by w czasie transportu utrzymać ją w jednym miejscu. „Drzwiczki” otwierają się i produkt może wypaść z opakowania.

Podkładkę można zwinąć w rulon i schować do plastikowego opakowania. / fot. Artur Wróbel

W środku przezroczystego ostrosłupa znajdziemy kawałek białego, miękkiego sylikonu… wartego de facto 200 zł, więc musi to być kawałek cholernie dobrego sylikonu.  Na jego lewym dolnym boku znajduje się napis Razer Megasoma, a w prawym górnym świecące w ciemnościach logo trzech węży. Trzeba jednak mieć dość mocną żarówkę, by przez kilka minut widoczny był fluorescencyjny wzorek. Pomysł ciekawy, ale co do wykonania mam wątpliwości, w końcu po tych kilku minutach podświetlane na zielono logo trzech węży „gaśnie” i znika w ciemnościach.

W dziennym świetle, fluorescencyjne logo Razera jest mało widoczne. / fot. Artur Wróbel

W nocy logo trzech węży świeci na zielono (na zdjęciu wygląda trochę inaczej). / fot. Artur Wróbel

Wymiary tej podkładki to: 350 mm szerokości, 230 mm długości oraz 2 mm wysokości. Jest tak samo długa, jak popularny Everglide Titan GamingMat, ale jest od niego nieco węższa. W związku z tym, jest bardziej podłużna niż kwadratowa i odbiega od sprawdzonych standardów, wyznaczonych przez podkładki SteelSeries. Nie uważam tego jednak za wadę. Znajdą się bowiem osoby zadowolone z tego rozwiązania, gdyż mają niewiele miejsca na biurku. Podkładkę obrócą o 90 stopni i zyskają wolną przestrzeń.

Razer Megasoma w porównaniu do Everglide Titan GamingMat. / fot. Artur Wróbel

Nadruki na powierzchni podkładki nie przeszkadzają w żaden sposób w użytkowaniu. Czarny napis nie wystaje ponad powierzchnię podkładki, a świecąca w ciemności grafika nie przysparza sensorom, ni to laserowym, ni optycznym żadnych kłopotów.

Razer Megasoma w porównaniu do SteelSeries QcK. / fot. Artur Wróbel

Do tej pory nie spotkałem się z białą podkładką. Kolor niby nie ma znaczenia, z punktu widzenia estetyczności, ale to, co jest widoczne na czarnej macie, na białej już nie musi... I odwrotnie. Na powierzchni Megasomy nie widać bowiem pyłków kurzu, ale zbierają się za to szczątki startego teflonu ze ślizgaczy. Podkładka na szczęście łatwo daje się czyścić – nie jest to tkanina, więc brud nie wnika pomiędzy włókna. Silikon wystarczy przetrzeć kilkukrotnie wilgotną gąbką i po brudzie ani śladu.

Razer Megasoma w porównaniu do SteelSeries S&S. / fot. Artur Wróbel

Co do precyzji wykonania, nie mam większych zarzutów, aczkolwiek gdybym był nadgorliwy, to przyczepiłbym się do odstającego na milimetr małego skrawka gumy na boku podkładki. Nadgorliwość jest podobno gorsza od faszyzmu, więc ominę ten mało znaczący mankament podkładki.

« Wstęp

Użytkowanie i testy »

1. Wstęp | 2. Wygląd | 3. Użytkowanie | 4. Podsumowanie

• 1
• 2
• 3
• 4