Nieważne, czy pielimy ogródek, czy skaczemy na spadochronie, warto wiedzieć, co się robi i wkładać w to maksimum siebie. Inaczej hobby przestaje być hobby, a staje się nudną pracą. Kiedy powstała espmania, wszyscy myśleli, że będzie to netgaming v2, to samo w nowym opakowaniu.
Teraz zaczyna się kolejny etap, schyłek espmanii. Hobby stało się maszynką, która miała znosić złote jaja twórcom. Ostanio z espmanii zaczął unosić się straszny fetor, coś się zaczęło psuć. A jedyne jaja, o których można powiedzieć, to te, które są robione z czytelników.
Jesteśmy właśnie świadkami kolejnej polaryzacji w polskim środowisku esportowym. Kiedyś był netgaming i reszta. Teraz pęknięcie jest głębsze. Po jednej stronie ludzie, którzy najpierw myślą o zabawie, graniu i znają granicę między tym, a działaniem w warunkach komercyjnych i wciskaniem marketingowego kitu (Cybersport, eSports i inni). Po drugiej espmania z przyległościami i sojuszami - ESL, FX, PGS. W moim mniemaniu, to grupa, która błędnie zakłada, że na esporcie można u nas nie tylko zarobić, ale także się dorobić.
Nie próbuje tutaj powiedzieć, że eSports czy Cybersport to organizacje non profit, ale istnieje pewna zasadnicza różnica między tym, co dzieje się na tych serwisach, a tym, jak bardzo próbuje się, w sposób czasem wręcz wulgarny, zarobić na espmanii. Esportowcy to nie ciemny lud, który wszystko kupi. To klient trudny, wymagający, bardzo agresywnie reagujący na przesadną komercjalizację. Obiektywna recenzja laptopa połączona z tłem, paskiem oraz boksem reklamującym właśnie tego laptopa na stronie? Ktoś uwierzył tutaj w obiektywność? A czy bezstronną może być recenzja podkładek, która przypadkiem pokrywa się z ich reklamą i konkursem? Widocznie umknął mi gdzieś napis tekst sponsorowany. Komercja za wszelką cenę to gówno jakich mało.
Tak samo jak pisanie nachalne linkowanie w jednym serwisie swoich własnych tekstów z drugiego serwisu, Żeby było jeszcze ciekawiej, autor potraktował tak tekst, w którym agresywnie "wyśmiewa" nasz serwis, jednocześnie broniąc kontrowersyjnej decyzji swojego pracodawcy. Klasyczny przykład bezstronności i obiektywizmu.
Radek - pogubiłeś się strasznie. Pierwszy raz, próbując zmienić pasję i hobby w pracę. Potem realizując marzenie o kasie, traktując czytelników jak idiotów, którzy kupią wszystko i nie będą narzekać. Teraz zaś, próbując bronić tego, co robiszz narzekasz na krytykę, obrażasz się na czytelników, krytykuje to coś, co było twoją pasją. Aż szkoda, że tak się dzieje. Bo kiedyś byłeś osobą do bólu szczerą, postrzeganą za bezinteresowną i wolną od układów. Kończąc wyrażę swoją nadzieje, że czytelnicy wreszcie poznali się na twoim postępowaniu i ocenią je odpowiednio.
Polecam zapoznać się z:
Hayabusa / Cybersport.pl: Fomfny Gejming, czyli...
FOMFNY / espmania: "Cienta" riposta wujka Janusza
#1 | Klos
2009-03-11 10:28:21
#2 | cOw.
2009-03-11 11:39:11
#3 | po1nt
2009-03-11 12:50:44
#4 | kuba
2009-03-11 13:23:59
#5 | BOZE DAJ RN!
2009-03-11 13:28:08
#6 | Darky
2009-03-12 09:35:02
#7 | raul
2009-03-12 10:44:23
http://pl.wikipedia.org/wiki/Felieton
#8 | vicek
2009-03-12 13:51:22
#9 | nicea albo smierc
2009-03-16 08:18:03
Teraz tak - biorac pod uwage mozliwosc zdobycia pracy przez mlodego czlowieka w polsce, przed studiami i po studiach - szansa jest, ale praca jest kiepska (czyt. malo interesujaca, monotonna i zle oplacana) - wyjatkow nie bierzemy pod uwage.
Jezeli taki kolega, proponuje umowe drugiemu koledze np. mnie i mowi mi ze jak tylko przez x lat, bede wplacal miesiecznie y pieniedzy to po tych x latach bede mial duzo duzo wiecej pieniedzy (i to sie nazywa inwestycja), to mi to sie wszystko podoba, ale jezeli ja zarabiam 1000zl, mamie oddaje na mieszkanie 300, za szkole place 350 i jeszcze 200 musze zainwestowac to zostaje mi 150zl, no tak... dobrze by bylo zatankowac to auto gdzies za 50zl no i kupic tego kwiatka dziewczynie - czyli 4zl za tulipana zeby mnie kochala. Moze warto sie szarpnac na jakies czekoladki wiec dyszka. 90zl juz zostaje. No w kazdym razie do konca miesiaca 90zl.
Niech mi ktos wytlumaczy, o co chodzi z tym zarabianiem na esporcie? Przeciez jak jest reklamowana podkladka pod myszke za 100zl to jej nie kupie bo juz kupilem kwiatka i czekoladki.
Albo laptop za 6 tys. zl - tez go nie kupie bo brakuje mi 5990 zl. Przecietna osoba do 19 roku zycia nie pracuje, bo sie uczy w liceum - potem zaczyna sie wybor: studia dzienne, studia zaoczne. Na studiach dziennych ktore o dziwo nie sa darmowe bo przeciez trzeba kupic ksiazki, dojechac na uczelnie itd. nie jest latwo. Studia zaoczne to znowu ciezki start na linii produkcyjnej albo w magazynie za 800zl miesiecznie. Ukladanie towaru chyba 500. Wiec na czym te firmy esportowe chca zarabiac? Co mi po tym ze jakas strona pokaze mi laptopa, napisze recenzje da 10/10 i powie ze: prawdziwy gracz to tylko ten ktory kupil trzy takie laptopy i polaczyl je kablem dvi w triple SLI.
90% progejmerow pewnie nie jest w stanie samemu sie utrzymac. W tym filmie "CSowiec kontra mama" brakowalo tekstu w stylu "mamo, jak mnie kochasz, daj mi kase na nowa myszke".
Moze esport zarabia na naszych rodzicach a nie graczach? Bylby to chyba najwiekszy krzekret zaraz po chrzescijanstwie
#10 | ivonzjeee
2009-03-16 16:24:09