- Cześć MaNa. Na sam początek – przedstaw się i powiedz coś o sobie.
- Nazywam się Grzegorz Komincz, mam 15 lat i mieszkam w małym miasteczku - Połczyn Zdrój. Opisać siebie w jednym zdaniu? Jestem osobą przyjazną, niekonfliktową i troskliwą.
- Pochwal się wszystkim, na jakim sprzęcie grasz i trenujesz.
Myszka: Razer Krait
Klawiatura: Everglide T1000
Podkladka: QcK mini steel
- Czy Twoim zdaniem starszy brat może wpłynąć na przyszłość swojego młodszego rodzeństwa?
- Jak najbardziej. Sam mam dwóch starszych braci. Jeden o sześć lat, a drugi o dwa. Zawsze jako najmłodszy patrzyłem na starszych braci, oni przechodzili pierwsi przez różne rzeczy w swoim życiu. Ja dopiero po nich. Oczywiście sporo się nauczyłem przez błędy, zarówno te, które popełnili, jak i te, których uniknęli moi bracia. Wiadomo, że starszy brat zawsze będzie bardziej doświadczony w życiu i może dobrze poradzić swojemu „juniorowi”. Myślę, że tak, starszy naprawdę może bardzo wpłynąć na przyszłość młodszego brata.
- Pytam oczywiście nie bez powodu. Asterrix, który jest Twoim starszym bratem, zna scenę SC nie od dzisiaj. Bardzo się pomylę, jeśli stwierdzę, że to dzięki niemu „zajarałeś się” StarCraftem?
Tak, bardzo sie pomylisz. Przygodę ze StarCraftem obaj zaczęliśmy bardzo przypadkowo. Kupiliśmy, jeszcze jako młode wilki, gazetę komputerową, do której dołączono płytę z demówkami. Zainstalowaliśmy demo StarCrafta i przeszliśmy je kilka razy. Pamiętam nawet, jak nie wiedziałem dlaczego mój budynek traci HP, gdy hydralisk go atakował, bo nie widać było jak lecą pociski, hehe. Ale wracając do „jarania się” StarCraftem - po zainstalowaniu gry odpaliliśmy ją i najstarszy brat zaczął grać. Jemu jakoś gra nie przypadła do gustu, podczas gdy mnie i Asterrixowi od początku bardzo się spodobała. Graliśmy w nią jednak tak, jak w każdą inną - trochę SC, trochę innych tytułów.
W końcu przyszedł do nas kuzyn, który miał oryginalną płytę z SC. Po zainstalowaniu zaczęliśmy już grać normalnie, wszystkimi rasami, bo w demo dostępny był tylko Terran. Z bratem graliśmy bardzo sporo gier przez LAN, na komputery. Pamiętam, że ogromnym naszym sukcesem było wtedy ogranie 2v6 komputerów na Big Game Hunters. Długo żałowaliśmy, że nie można było jeszcze wtedy zapisywać powtórek, hehe.
- Co dzieje się później z waszymi karierami?
Później ubłagaliśmy rodziców o Internet, bo usłyszeliśmy, że można w to grać online. Na początku nie wiedzieliśmy jakimi rasami grać. Ja grałem Terranem a Asterrix Zergiem. Niedługo potem i mój brat przestawił się na Terka, podczas gdy ja ciągle grałem ludźmi. Gdy zobaczyłem jak mój kuzyn zniszczył mnie psi stormami, przerzuciłem się czym prędzej na Protossa. I tak zostało do dzisiaj.
Pierwszą grę przez Internet pamiętam do dziś, chociaż był to mecz mojego brata, a nie mój. 2v2 na Lost Temple - brat czerwony kolor na godzinie 9, gra standardowo: wall i zaczyna się rozbudowywać. Ale zanim zdążył to zrobić, do maina wparowały mu 3 grupy wraithtow z 1 vesselem. Nigdy nie zapomnę naszych min, jak brat został tak zmiażdżony. Było to takie „WTF!? Jak on to tak szybko zrobił?!”. No a dalsze gry to już były standardowe trening, UMS-y i tym podobne, dużo by wspominać.
- To jeszcze raz podobne pytanie - czy bardzo się pomylę, jeśli stwierdzę, że Twoją ulubioną jednostką jest High Templar?
- Moją ulubioną jednostką jest Dragoon. Nie wiem dlaczego tak przypadła mi do gustu. Może dlatego, że można mieć bardzo dużo kombinacji micro z ich udziałem.
- I nie przeszkadza Ci ich wyjątkowa głupota przy schodzeniu z wąskich ramp?
- Oj tak, Dragoony uchodzą za jedne z najgłupszych jednostek w SC, jednak dobra dieta oraz dobre traktowanie ich wystarczą, żeby sie ładnie słuchały i odpowiadały moim rozkazom.
- Rozmawiasz ze swoimi jednostkami w trakcie gry?
- Umysłowo. W końcu jestem stuprocentowym Protossem.
- Wiemy, że na polskiej scenie nie brakuje wyzwisk i ostrych słów. Starsi gracze nie odnoszą się do Ciebie w jakiś negatywny sposób? Nie nazywają Cię gnojkiem albo szczeniakiem?
- Wiadomo, każdy gracz ma swoich fanów i antyfanów. Na pewno są gdzieś osoby, które mnie nie trawią, ale większość graczy szanuje mnie, a więc i ja szanuję ich. Jestem ogólnie osobą bezkonfliktową, nie lubię kłótni. Dlatego staram się nie wchodzić nikomu w drogę.
- Zdarza się, że ktoś bierze Twój wiek za oznakę mniejszych umiejętności i lekceważy sobie pojedynek z Tobą?
- Tak, często zdarzało się, że ktoś po przegranej potyczce napisał: ”No dobra, zlekceważyłem Ciebie, GO RE!”. Ogólnie lubię, jak ktoś mnie lekceważy, ponieważ mam wtedy większą szansę na wygraną, a przeciwnik nie będzie grał na mnie na 100% swoich możliwości.
- Większość ludzi, przy wyborze rasy w SC kieruje się tym, jaką rasą grał ich największy idol. Na kim wzoruje się MaNa? Masz kogoś, kogo podziwiałeś od zawsze?
- Oj tak. Pierwsi progamerzy, jakich poznałem, to byli Nal_rA, BoXer i [NC]YellOw. Nie wiem na kim wzorował się mój brat, ale ja chciałem być tak dobry, jak Nal_rA. Po długim czasie wpatrywania się w jego gry, nadszedł moment zmiany idola, gdyż Ra nie był tak dobry, jak kiedyś. Nie wiadomo skąd pojawił się Bisu, ale to był tylko krótki czas. Imponował mi po wygranej 3:0 z Saviorem – a było to w okresie, gdy Savior miażdżył totalnie wszystko na swojej drodze. Od zeszłego roku staram się wzorować na Storku. Czasami podpatruję różne taktyki od innych progamerów, ale najbardziej staram się wzorować na Storku właśnie.
- Masz zaledwie 15 lat. Ludzie z twojej klasy wiedza, czym się zajmujesz? Rozumieją w ogóle pojęcie „gamingu”?
- Większość osób z klasy wie, co robię. Myślę, że moi najwięksi kumple to rozumieją. Często razem gadamy na przerwach – chociaż wolimy na lekcji (: . W klasie jest też mój przyjaciel, z którym chodzę do klasy od przedszkola i on tez coś tam gra, może nie jakoś zawodowo, ale z tego co mi mówił, jest dobry. On gra w GunZ i w WC3. Kilka razy graliśmy ze sobą i wydawało mi się, że gra całkiem dobrze.
MaNa (po lewo) podczas Mistrzostw Polski RTS 2007
- Czyli patrząc na współczesnych gimnazjalistów, powiedziałbyś, że to raczej "casual-gamersi", czyli niedzielnie gracze. A jakie gry są aktualnie najpopularniejsze? Kiedyś na informatykach klawiatury przegrzewały się od Quake, a później Countera, w całej Polsce. Jak jest teraz?
- Wydaje mi się, że nadal CS jest najpopularniejszą grą w Polsce, jeśli chodzi o zawodowstwo. Ale ludzie mają teraz dużo lepsze komputery, większe możliwości, więc i inne gry zyskują widownię. Zapewne dużo osób teraz będzie spędzać czas z GTA IV, a po GTA IV przyjdzie coś innego. Kiedyś na informatyce chciałem ściągnąć SC z monikona, ale gdy nauczyciel to zobaczył, to zwątpiłem. Na szczęście, obeszło się bez nieprzyjemności.
- A czym zajmujesz się, kiedy nie grasz w SC i nie jesteś w szkole? Jakie hobby zabiera ci najwięcej czasu?
- Od zawsze lubiłem zwierzęta. W domu mamy jednego psa i na działce dwa kolejne. Dosyć dużo czasu spędzam właśnie na działce z psami, pomagając przy jakiś robotach. Ostatnio nawet zainteresowałem sie majsterkowaniem różnych dziwnych rzeczy i iluzją. Myślę, że kiedyś uda mi się poznać tajemnicę najbardziej skrywanych tricków iluzji.
- Jaki klan jako pierwszy poznał się na Twoim talencie i przygarnął Cię do siebie?
- Pamiętam to do dziś. Pierwszy turniej w Szczecinie, szalony stres - motyle, a nawet krokodyle w brzuchu, po prostu nie szło wytrzymać. W końcu dojechaliśmy, podchodzimy do jakiś ludzi, żeby się zarejestrować. Mój nick: SpG)ZigZa, brata AsTeRRiX, a kumpla z miasta, dr.lurra. Zapisali nas natomiast jako: SpG.Zigle, Asterix, dr.uma, hehe. Po fazie grupowej miałem remis z Mazurem i z kimś jeszcze, nie pamiętam niestety. Nie wyszedłem jednak z grupy, to był dla mnie koniec turnieju. W przerwie na zrobienie bracketu podszedł do mnie Alien(SaD) i mówi do mnie: „Ej młody, słuchaj. Masz bardzo dobrego tossa, masz może klan na NTC?”. A ja na to: „Co to ntc?”. To był właśnie mój pierwszy team, do którego dostałem zaproszenie. Mój nick to SpG)ZigZa(SaD) lub Hi-yO(SaD). Do dziś śmieję się z tego nicku, ZigZa.
- Jak długo zostałeś w SaD? Jakieś większe sukcesy drużynowe odniosłeś?
- W SaD byłem rok i żadnych sukcesów nie osiągnąłem. Pamiętam, że zachowałem się jak totalny dzieciak i odszedłem z tego zespołu, bo jakiś rewolwer mnie raz wyzwał i powiedziałem, że jeśli jeszcze raz mnie wyzwie, to odejdę. No i odszedłem. Jak teraz patrzę na to z perspektywy czasu, to było totalnie żałosne.
- Po SaD były jeszcze inne zespoły, czy prosto do ZZZ?
- Oj, sporo jeszcze było tych teamów i na pewno nie wymienię wszystkich. Jeżeli chodzi o polskie klany, to o ile dobrze pamiętam przechodziłem SaD -> rD -> eR -> eTech -> BVG -> ZZZ. Nigdy nie przepadałem jakoś za polskimi klanami, nie wiem, jakoś tak wyszło. Jeżeli chodzi o drużyny zagraniczne, to z tych bardziej znanych, grałem dla DoA. -> uT) -> MgZ) i z MgZ odszedłem na rzecz BVG. I teraz już posłusznie zostaję w ZZZ. Muszę powiedzieć, że gdy jeszcze nie byłem w ZZZ, myślałem że ten zespół naprawdę jest jakiś dziwny, taki dziecinny i tak dalej. Ale teraz, gdy jestem elementem tej całości, widzę że jest to grupa osób, która naprawdę pracuje w 100%, żeby osiągnąć szczyt - pierwsza dywizja WGTCL i BWCL, i to całkowicie bez wsparcia sponsora.
- Przyznaj teraz szczerze całej Polsce, czy w Zajebiście Zjebanym Zespole faktycznie panuje tak luźna i ciepła atmosfera, jak wydaje się wszystkim obserwatorom sceny? Stanowicie "rodzinę"?
- Tak, wszyscy siebie wspierają, gdy są jakieś doły. Wiadomo, są czasami teksty dla szeroko rozumianej „beki”. Czasami, gdy ktoś nie może przyjść na CW lub po prostu przegrał, nie ma czegoś takiego, jak: „OMG! Przegrałeś, jesteś lamą, nigdy Cię już nie wystawię”. Są za to tylko ciepłe słowa ZZZaka: „No nic, trudno, następnym razem będzie lepiej”. Ostatnio dosyć często rozmawiam z ZZZakiem i pomaga mi on podejmować rozsądne decyzje. Oprócz zwykłego informowania mnie o spotkaniach, mogę z nim normalnie porozmawiać.
- Skoro już jesteśmy przy ZZZaku, to chciałem poruszyć jego temat. Wielu szepce po kątach, ze ZZZak jest najlepszym kapitanem na polskiej scenie. Podpisujesz się pod tym stwierdzeniem?
- Zdecydowanie tak! Zauważmy, że już od kilku lat ZZZak prowadzi ZZZ i nigdy nie zwątpił. Zwerbował świetnych graczy z motywacją i poświęceniem do gry, gotowych wygrać dla ZZZ wiele spotkań całkowicie za darmo. Myślę, że ZZZak odniósł ogromny sukces na scenie i z tego miejsca chciałbym mu przekazać: „szacun ziom”!
- A podpisujesz sie pod tym, że to właśnie ZZZak byłby najlepszym kapitanem i zarazem rozwiązaniem wszystkich problemów naszej reprezentacji?
- Nie wiem co tutaj odpowiedzieć, szczerze, bo nie mam pojęcia. Myślę, że sporo osób musiało by mu po prostu zaufać. Obserwuję go jednak i wiem, że ZZZak zawsze wie co robi. Z chęcią zobaczyłbym jak poprowadzi naszą reprezentację.
- Powróćmy jeszcze do tematu samej drużyny. Jest on zresztą nieco powiązany z tematem reprezentacji, bo ogromna część wychowanków ZZZ stanowiła, lub wciąż stanowi, trzon obu reprezentacji. Jaka jest tajemnica ZZZ? Co sprawia, że wasz skład tak dobrze radzi sobie na polskiej i zagranicznej scenie?
- Wydaje mi się, że naszą przewagą jest motywacja i chęć grania, którą daje nam ZZZak i inni gracze. Być może właśnie dlatego, że nie mamy sponsora, postrzegani jesteśmy bardziej właśnie jak klan, niż jak grupa ludzi, którzy chcą skutecznie zarobić pieniądze, a później mogą zmienić drużynę, jeśli inna zaoferuje więcej.
- Wszystko pięknie, ale w pewnym momencie nadciąga duży LAN i okazuje się, że połowa ZZZ do niego awansowała. Wtedy, jak mniemam, MaNa i jego koledzy sięgają do własnych skarbonek i sami sponsorują sobie wyjazd.
- Niestety, ale tak właśnie jest. Może brakuje nam sponsora, który chociaż zafundowałby nam przejazd na LAN. Mogło by to jednak zmienić oblicze całego naszego zespołu. Każdy by się kłócił: "Dlaczego on dostaje kasę, a ja nie? Przecież więcej LCW wygrałem od niego i jestem w tym klanie od początku!". Także nie wiem jak by to wyglądało i jak wpłynęło by to na zespół, chociaż myślę, że sponsor na wyjazdy byłby idealnym rozwiązaniem na nasze „finansowe problemy”.
- Miałeś niedawno oferty dołączenia do jakiegoś czołowego europejskiego klanu? Ktoś próbował Cię zwerbować?
- Nie. Myślę, że nie jestem na tyle dobrym graczem, żeby dołączać do czołowych teamów z Europy. Poza tym, jest ich tak niewiele. Oferty oczywiście dostaję, ale powiedział bym, że są to raczej „średniaki”.
- Poruszmy jeszcze kwestię WGTCL, w której gracie w czołowej dywizji. Graliście w niej już wcześniej, ale teraz macie spore wzmocnienie w postaci ZZZero i uZZZera. Jakie miejsce jest w Waszym zasięgu, które chcielibyście zająć?
- Wydaje mi się, że damy radę uplasować się w pierwszej czwórce. Na pewno nie chcielibyśmy spaść do drugiej dywizji, więc naszym głównym celem jest utrzymanie się w Division 1. Mam nadzieję, że nam się to uda.
- Na inaugurację ograliście LRM, w nieco osłabionym składzie. Później wygraliście z NRT- i byliście w top4. W trzeciej kolejce jednak nadeszło spotkanie z ROX, które mocno was ograło. Jakie są Wasze wrażenia po zagraniu z rosyjskim gigantem? Są faworytami?
- Tak, z LRM wygraliśmy 3:2 a z NrT 5:0 i dzięki temu byliśmy w górnej części tabeli. Teraz czekają nas spotkania z mocniejszymi drużynami, takimi jak ESC, ToT czy eXpertise. Myślę, że gdy pojawi się nasz najmocniejszy skład, damy radę wygrać przynajmniej 3:2. RoX z drugiej strony ma graczy bardzo dobrych i nie było szans, żeby wyjść zwycięsko z tego spotkania, a przynajmniej ja zagrałem kompletnie źle.
- Wymieniasz eXpertise w gronie najmocniejszych?
- Lepiej wymienić eXpertise, niż ]DK[ czy BW.
- W BWCL także radzicie sobie bardzo dobrze, chociaż tam rywale są nieco słabsi. Jesteście wymieniani obok ESC, LRM i mTw jako faworyci tych rozgrywek. Przygotowujecie się inaczej do każdej ligi, czy bazujecie na systematyczności, bez względu na rywali?
- Staramy się grać wszędzie jak najlepiej, ale BWCL, WGTCL i iCCCL to nasze priorytety. W innych ligach możemy wystawiać skład, który nie ma możliwości gry właśnie w tych bardziej prestiżowych clan ligach.
- Jesteście jedynym klanem, który porządnie reprezentuje nas w międzynarodowych ligach. Dlaczego tylko Wy? Na czym polega słabość innych polskich drużyn?
- Pewnie brak odpowiednich graczy, chęci i sponsora. Poza tym, żadna inna drużyna nawet nie zapisała się do tych rozgrywek.
Wsparcie znajomych to dla niego najfajniejszy aspekt LANów
- A jak Twoje wrażenia z współpracy z nowym kapitanem kadry, Ravenem? Jak oceniasz jego pracę?
- Ciężko mi ocenić w tym momencie pracę Raven'a. Chociaż Jego kadencja się już kończy, udało mu się tylko umówić chyba 3 spotkania i zapisać nas do NWL.
- Jak osobiście oceniasz decyzję o połączeniu obu składów POL-Teamu?
- Osobiście nie widzę żadnych minusów z połączenia pierwszej i drugiej reprezentacji Polski. Jedynie może zaistnieć taka sytuacja, że na mecze będzie przychodzić za dużo osób i niektórzy gracze po prostu nie zagrają.
- Wielu wróży Ci świetną karierę, o ile pójdziesz ścieżką doskonalenia się i ciągłych treningów. Wtedy na pewno bić będą się o Ciebie najsilniejsi. Pytanie tylko, czy Ty tego chcesz? Wyrzec się wielu potencjalnych przyjemności dla trenowania SC?
- Jasne, że tego chcę, tylko ostatnio brakuje mi motywacji, żeby trenować. Kiedyś grałem sporo, ćwiczyłem i chciałem dążyć do perfekcji. Teraz juz StarCraft gaśnie, zostało mało klanów, mało imprez związanych z SC, turniejów prawie nie ma. Chociaż wydaje mi się, że wciąż mogę coś osiągnąć. Nie mogę zmarnować jednak tyle czasu, ile poświęciłem na tę grę, żeby nic nie otrzymać za swoje poświęcenie dla drużyny i sceny. Mam nadzieję, że w niedalekiej przyszłości uda mi się cokolwiek zarobić. Zawsze o tym marzyłem.
- Czyli masz spore zadatki na ciotę komputerowa?
- Hehe, można tak powiedzieć.
- Sam mówisz o tym, że jest coraz mniej zespołów i rozgrywek drużynowych, za mało turniejów. Gra przestaje być przyjemnością dla wielu zawodników. Czy StarCraft umiera? A może już umarło?
- Dopóki znajdą się ludzie, którzy będą chcieli organizować takie turnieje i tacy gracze, którzy z chęcią będą grać w SC, dopóty ta gra nie umrze. Można tylko powiedzieć, że „wygasa”.
- Myślisz, że wyjście SC2 dużo zmieni w tej kwestii?
- Myślę, że SC2 będzie ogromną rewolucją. Sam nie mogę się już doczekać kolejnej części najlepszego RTS’a w historii. Już teraz mogę powiedzieć, że będę starać się dojść na sam szczyt. Wtedy to już sam sobie powiem: "Jesteś ciotą komputerową, ale przynajmniej coś osiągnąłeś!".
- Na początku roku przegrałeś wyzwanie w POL-Teamie z Sawyerem. Dobrze znacie swój styl gry, często razem trenowaliście?
- To było jakoś pod koniec grudnia. Myślę, że bardzo znamy swój styl gry. Starałem się go czymś zaskoczyć, zdziwić swoimi zagraniami. Wydawało mi się, że wiem, co zagra Sawyer, a to jednak on zaskoczył mnie. Przy stanie 1:1 wyskoczył do mnie z Tankami z M&M i niestety skończyło się wynikiem dla mnie niekorzystnym, przegrałem całe wyzwanie 1:2. Nie wiem, czy można to nazwać treningiem, ale gramy ze sobą sporo. Najczęściej są to gry ponad dwudziestominutowe i bardzo miłe dla oka. Nie dziw się więc, że bardzo lubię grać z Sojerem.
- Niedawno grałeś kolejne wyzwanie, tym razem z Shadem. Jak myślisz, dlaczego przegrałeś?
- Z tego co pamiętam, graliśmy to wyzwanie z marszu, bez żadnych przygotowań ani nic. Byłem zmęczony i Shad wygrał ze mną bardzo konkretnie, szczerze mówiąc, chyba jakoś szczególnie mocno nie powalczyłem.
- Co czuje reprezentant POL-Teamu, tracący swoje miejsce w składzie? Przepełnia go chęć zemsty, a może w tym fachu łatwo jest się przyzwyczaić do porażek i nikt nie przykłada większej uwagi do swojego miejsca w kadrze?
- Nie wiem, bo nigdy nie bylem w takiej sytuacji.
- Czy w Polsce granie dla reprezentacji narodowej nie jest odbierane jako nobilitacja, wyróżnienie?
- Dla mnie jest to swojego rodzaju wyróżnienie. W POL-B siedzę już 2 lata. Pamiętam moje pierwsze wyzwanie o kadrę – grałem z POLB-ItSux. Gry były bardzo zacięte, a gdy wydawało mi się, że już wygrywam 2:0, okazało się, że będzie remis. Ostatecznie wyzwanie wygrałem, chociaż ciężko, 2:1, 2:1. Moja radość była ogromna - za pierwszym podejściem doszedłem tam, gdzie nie wszyscy mogą spróbować swoich sił. Swoją drogą, prawie wszystkie mecze dla reprezentacji wygrywałem. Były czasami złe dni, ale myślę, że mi wybaczycie.
- Tarson, Sawyer i Twój brat, to jedyni Terranie, którzy w ostatnich miesiącach znaczyli coś na naszej scenie. Myślisz, że jest tam gdzieś ukryty młody Terek, z takim potencjałem, jak Ty wśród Protossow?
- Dzięki za to co powiedziałeś. Czuję, że gdzieś czai się jakiś Terran, który chciałby upolować kilku Protossów i Zergów. Mam nadzieję, że niedługo ujawnisz się, o nieznajomy, bo chcę się z Tobą zmierzyć!
- A sam często trenujesz pozostałe dwie rasy?
- Raczej nie, lubię sobie od tak popykać Zergiem i Terranem, ale treningiem nazwać tego nie można. Chcę się skupić na jednym.
- Ostatnio mówi się o erze Protossów. Wygląda na to, że już każda rasa doczekała się swojej ery – najpierw to Terranie uznawani byli za najsilniejszych, później za sprawą July’ego i Saviora odkryto ogromny potencjał Zerga, a teraz koreańscy Protossi opanowali całkowicie wszystkie match-upy. Panuje pogląd, że gra tossem jest teraz najłatwiejsza. Co o tym sądzisz?
- Była era Terków, takich jak NaDa, Boxer, iloveoov. Byli Zergowie pokroju JulyZerga, Saviora i JaeDonga. Przyszedł więc i czas na Protossów - Bisu, Storka, Besta, JangBiego. Wszyscy mówią, że gra Protossem jest łatwa. Niby tak, ale dla mnie jest naprawdę ciężko. W grze wiem co robię źle, co jeszcze powinienem zrobić, nad czym musiałbym popracować i staram się to robić, ale nie robię, bo po prostu zapominam o tym w momencie, gdy mogło by to uratować całą grę. Zauważmy taką częstą sytuację w PvZ - Zerg blokuje jednym Zerglingiem każdego expa, tak żeby toss nie mógł sobie go postawić. A mi często nie chce się wysłać tego jednego Zealota, czy kogokolwiek, żeby unicestwić jednego linga. Tak ciężko kliknąć raz myszką, żeby gra mogła się totalnie odwrócić? To trzeba być już konkretnym leniem.
- Właśnie ze względu na liczbę Protossow, kluczowym match-upem ostatnich turniejów staje się PvP. Jak się w nim czujesz? To twój najlepszy MU?
- Przed PGA naprawdę ostro ćwiczyłem PvP z MIStrZZZem. W Poznaniu było 5 Protossów, 2 Terranów i 1 kluczowy Zerg - Koget. Wypadało więc trochę poćwiczyć przed turniejem właśnie PvP. Gdy dostałem się do finału offline, obiecałem sobie, że tego nie oleję, że po raz pierwszy poćwiczę i to tak solidnie, żeby się nie zbłaźnić na miejscu. No i wtedy jak z nieba spadł mi MIStrZZZ z propozycją poćwiczenia PvP. Wtedy tak, był to mój najlepszy MU. Jednak moje taktyki i ogranie wygasły po PGA w mgnieniu oka. Teraz to wygląda zupełnie inaczej, w każdym match-upie czuję się dobrze, ale najlepiej idzie mi PvT. Staram się grać jak najlepiej w każdym MU, a PvT od zawsze uwielbiałem i uwielbiam do teraz.
- Przeciętny widz polskiej SCeny, zapytany o aktualną czołówkę, wymienia Dreivena, MIStrZZZa, Yaybę, Draco, Kogeta czy ParanOida. Który z nich jest w Twoim zasięgu, a kogo z nich najbardziej nie chciałbyś spotkać na dużym LAN-ie?
- Nie chcę sie wypowiadać na temat tego, kogo mam w zasięgu, ponieważ z nikim nie grałem na tyle dużo, żeby się o tym przekonać. Każdego z tych graczy, których wymieniłeś, nie chciałbym, a zarazem bardzo bym chciał spotkać na dużym LAN-ie. Jeśli udało by mi się wygrać, to każdy by później mówił: „Wow! MaNa pokonał takiego wielkiego pro”, a jeśli bym przegrał i spadł do drabinki przegranych, to pewnie już bym więcej w trakcie turnieju na tego pro nie trafił. Osobiście bardzo lubię grać z graczami lepszymi od siebie, ponieważ mogę nabyć sporo doświadczenia i zauważyć, jakie błędy popełniam przy trudniejszym spotkaniu.
- A którego z wymienionych graczy styl gry najbardziej ci imponuje lub imponował?
- ParanOid i Dreiven. Zacznę od ParanOida, gdyż jest to na prawdę niesamowity Zerg, który ma takie macro, jakiego ja po prostu nie jestem w stanie opanować. Naprawdę podziwiam go za to, jak potrafi zadziwić, gdy ginie jego pierwsza armia, a tutaj zaraz za nią wybiega druga, i to dwa razy większa. Dreiven zaimponował mi właśnie na PGA, gdy bez wysiłku zmiażdżył Draco na Blue Storm. Jego stormy w probki to czysta poezja - nic dodać, nic ująć.
- W wywiadzie dla netwars.pl sprzed dwóch lat powiedziałeś, że więcej rozmawiasz na czatach, niż grasz w SC. Twoje wyniki sugerują, że to się ostatnio zmieniło.
- Raczej nie, ale to zależy gdzie gram i czy mam zamiar coś pograć, czy czatować. Na iCCup raczej nie gadam, tylko gram. Chociaż w rzeczywistości to wygląda tak, że zagram ze trzy gierki i wracam pogadać sobie o głupotach. Także podsumowując, nic się nie zmieniło w tej kwestii.
- Jesteś bardzo młody. I z tego faktu właściwie możemy stworzyć cały wywiad. W końcu nie na co dzień zdarza się, aby jakiś czternastolatek pojawiał się znikąd i bez problemu awansował do finałów offline. Jak się czujesz w gronie starszych graczy?
- Czuję się dobrze, bardzo się zmieniłem przez ostatnie 2 lata i mam nadzieję, że zmieniłem się na lepsze. Myślę, że swoim zachowaniem zdobyłem zaufanie SCeny. Zdobyłem sporo nowych kumpli i przez to mogę zdobyć więcej doświadczenia w samej grze. Mam nadzieję, że inni, dużo lepsi gracze, postarają się mi jakoś pomóc w podniesieniu moich umiejętności.
- Napisałem o Tobie "czternastolatek" celowo, bo to w tym wieku po raz pierwszy usłyszała o Tobie szerzej SCena. Zapewne już wiesz, do czego zmierzam. Porozmawiajmy chwilę o Twoim pierwszym wielkim sukcesie – Mistrzostwach Polski 2007. Jak je wspominasz?
- Ogromnie się cieszyłem. Pamiętam, że ostatnią fazę eliminacji grałem z Wigetem i Squizenem. Tak więc czekało mnie samo PvP, a wtedy był to mój najgorszy match-up. Wszyscy mieli po 1:1, więc doszło do dogrywki. Ostatecznie wygrałem 2:0 i godnie wyszedłem z grupy - wprost do warszawskich finałów MP. Ogólnie cały LAN był ładnie zorganizowany. Nieważne, że przegrałem pierwszą rundę WB i LB 1:2, ale warto było awansować i zobaczyć to, czego nigdy wcześniej nie widziałem. Jeszcze w tym roku, jeżeli zostanie zorganizowane WCG w StarCrafta, postaram się z całych swoich sił, żeby się tam dostać, ponieważ tylko WCG PL nie zaliczyłem. Takie imprezy jak HLC, MP, PGA czy Elbląg są już za mną i mile je wspominam. Czas na WCG!
- Do finałów w Warszawie dostałeś się razem ze Squizenem, który jest w twoim wieku i razem z Tobą tworzył wtedy główną turniejową niespodziankę. Dzisiaj różnica umiejętności miedzy Wami jest większa. Co takiego stało się od Mistrzostw Polski, że MaNa ostro „przyskillował”?
- Sam nie wiem, jak to się stało. Może po prostu miałem większą motywację, żeby jeszcze raz się dostać i akurat teraz pokazać, że mogę stać się lepszy, że potrafię grać z czołówką! Teraz znów nie mogę się doczekać jakiegoś LAN-a lub chociaż jakiegoś malutkiego turnieju SC - byle znów się spotkać ze znajomymi.
- Co czułeś wracając z warszawskich MP bez większego sukcesu? Twój zespół zdobył podwójny tytuł mistrzowski – SC i WC3 – ale bez Twojej pomocy. Nie było ci żal?
- Wiadomo, trochę szkoda mi było, że nie mogłem przyczynić się do zwycięstwa mojej drużyny, ale byłem bardzo dumny z tego, że jestem w najlepszej polskiej drużynie 2007 roku. Nawet gdzieś mam zdjęcie z gazety, na którym całe BVG trzyma puchar. Piękna chwila.
- MP 2007 były pierwszym Twoim LAN-em w karierze. Minął rok, nim znów zobaczyliśmy Cię na imprezie offline. Jak Ci się gra pod presją widowni?
- Dla mnie osobiście jest to świetne uczucie. Zawsze w pierwszych grach towarzyszy mi stres, ale później przechodzi i jest już spokojnie. Staram się nie myśleć o stresie, ale najczęściej to właśnie on tworzy barierę utrudniającą pokonanie przeciwnika. Zawsze jednak motywują mnie kumple krzyczący po wygranej grze „Jedziesz dalej!”. Mam tylko nadzieję, że kiedyś to „Jedziesz dalej!” nie będzie konieczne, bo zajmę pierwsze miejsce, hehe.
- W tamtym okresie line-up BVG wyglądał wręcz imponująco - cała polska czołówka grała w barwach BVG, chociaż sam zespół nigdy poza granicami Polski nie grał na miarę możliwości. Później rozwiązano sekcję StarCrafta, wszystko w klimacie wielkiego nieporozumienia miedzy graczami a organizatorami i braku pieniędzy. Teraz BVG zatrudnia jednego gracza, aby reprezentował barwy na LAN-ach, Draco. Jak odnosisz się do całego tego zamieszania z BVG?
- Dla mnie BVG postąpiło bardzo nie fair. Wraz z bratem w Elblągu na GameFestival 2008 podpisaliśmy kontrakt z BVG na rok. Po dwóch miesiącach BVG rozwiązało sekcję SC i nie otrzymaliśmy żadnej wypłaty. Tak się po prostu nie robi. Pavo próbował wyciągnąć od zarządu pieniądze, ale się nie udało. Od tamtej pory uważniej patrzę na oferty pieniężne, czy aby na pewno otrzymam obiecane pieniądze. Co do Draco, myślę że to dla nich idealne rozwiązanie. Jedna osoba - najbardziej znany gracz na scenie polskiej, a może i zagranicznej. Taki reprezentant to dla BVG wyśmienita reklama, trudno wyobrazić sobie lepszą. Mam nadzieję, że Draco dobrze będzie reprezentował BVG i dostanie coś w zamian... a nie tak jak sekcja SC, która została po prostu zrobiona w konia.
- Nie miałeś nigdy w trakcie swojej gry okresów, kiedy chciałeś po prostu odinstalować SC i więcej w niego nie grać?
- Często miałem takie momenty. Zawsze jednak powracałem, ale grając coraz mniej. Zauważyłem, że nie gra mi się dobrze, gdy gram sam, nie ma z kim pogadać, podzielić się wrażeniami lub po prostu się pochwalić. Wtedy nie mam ochoty grać.
- Mistrzostwa Polski były Twoim „chrztem”. Minęło kilka miesięcy i przyszedł czas na „pierwszą komunię”, czyli HLC. Jakie były Twoje nadzieje przed przystąpieniem do kwalifikacji?
- Żadnych nadziei nie miałem. Tak się składa, że właśnie większość osób olewa eliminacje do HLC, a szkoda. Chociaż właśnie przez to pobłażliwe traktowanie kwalifikacji przez innych, ja dostałem się na finały. HLC wspominam najfajniej, była to najlepiej zorganizowana impreza, cud-miód, że tak powiem.
- Znowu jednak musiałeś pożegnać się z imprezą dość szybko. Jakiś mecz tamtejszego HLC pamiętasz wyjątkowo dobrze? A może żałujesz wyjątkowo któregoś spotkania?
- Najbardziej z tamtej imprezy pamiętam grę z Sawyerem - PvT na Rush Hour 3. Gra dość długa i wyrównana, musiałem użyc Carrierów, żeby wygrać. Dużo osób podchodziło do mnie po grze i mówiło: ”ładnie MaNa”, „tak trzymaj” i właśnie takie teksty motywują mnie do dalszej gry. Najbardziej żałuję meczu z bratem. Jakoś tak się składa, że w każdym turnieju, do którego się dostaniemy, wpadamy na siebie i jest to praktycznie zawsze mecz o nagrody i zawsze to ja przegrywałem. Lecz teraz, gdy tylko dostanę możliwość pokonania Asterrixa, pokażę pazur i nie poddam sie bez walki.
- Okazję do rewanżu na bracie miałeś przy okazji PGA, na które obaj awansowaliście. Tobie udało się to w ostatniej rundzie kwalifikacyjnej. Jak wspominasz pierwsze, nieudane próby dostania sie na PGA? Przed ostatnią turą myślałeś "teraz, albo zapomną o mnie na wieki"?
- Szczerze, to do drugiej tury w ogóle się nie przygotowałem. Grałem tak, jak bym teraz miał zagrać. Grało mi się dosyć dobrze, wygodnie i przez to dostałem się do finałów offline. Najgorsze było to, że wiedziałem z kim będę grać o dojście do finału. W samym finale miałem jednak sporą przewagę nad MIStrZZZem. Ja wiedziałem, że to On, ponieważ znałem jego fastnick, on mojego nie znał. I to pewnie właśnie ta wiedza dała mi stosunkowo łatwe zwycięstwo 2:0. Dopiero na drugi dzień sobie pomyślałem: „Ej Grzesiek, dostałeś się do PGA 2008. Może byś tak poćwiczył, co?” No i się zaczęło...
MaNa niesiony będzie na rękach jeszcze nie raz - o ile pojedzie na któryś LAN w 2009
- Myślisz, że to, że MIStrZZZ nie znał Twojego fastnicka, miało duży wpływ na ostateczny wynik? Wygrałbyś z Piotrkiem, gdyby wiedział, że to Ty?
- Wydaje mi się, że pojedynek na pewno byłby cięższy. Dla przykładu, gdybym grał jako MaNa na jakiś fastnick Sawyera, to on miałby sporą przewagę. Zna mój styl, moje ulubione strategie. A skąd ja mam wiedzieć, jak zagra zupełnie mi nieznany Terran? Taka sama sytuacja była wtedy z Piotrkiem i według mnie, właśnie to miało wpływ na wynik całego spotkania.
- Asterrix także awansował w tym samym turnieju. Gratulował Ci sukcesu? Dawał jakieś bratersko-gamingowe wskazówki?
- Podwójne nie. Nie gratulował mi ani nie dawał rad.
- Co chciałeś osiągnąć na PGA? Zakładałeś sobie jakiś scenariusz, plan minimum?
- Może nie jakiś plan, a zamiar. Miałem zamiar pokonać chociaż jednego Protossa. Dla mnie zaskoczeniem było, że doszedłem aż do TOP4. Szkoda tylko, że ja mam właśnie taki niefart, że turnieje zawsze kończę przed nagrodami. Na HLC byłem piąty, nagrody były dla czwórki, w Koszalinie czwarty, nagrody dla podium, na PGA to samo. Mam nadzieję, że teraz uda mi się pokazać, na co naprawdę mnie stać i w nagrodę przywiozę ze sobą coś do domu.
- Założyłeś sobie, że pokonasz chociaż jednego tossa. I udało Ci się to doskonale. Po drodze utarłeś nosa zarówno MIStrZZZowi jak i Sawyerowi. Poza tym, zaszedłeś wiele dalej od brata. Czyli, mimo że poza podium, powinieneś czuć się po PGA bardzo dobrze.
- Oczywiście, że jestem bardzo zadowolony z PGA. Tak jak mówiłem wcześniej, nie spodziewałem się dojść tak daleko. Czwarte miejsce, jak dla mnie, jest dobre, chociaż mówi się, że jest najgorsze, bo od razu za podium. Właśnie, kolejny raz skończyłem za podium, czas to zmienić.
- Który mecz na PGA był dla Ciebie najtrudniejszy?
- Mecz na Blue Stormie z Draco. Byłem naprawdę bardzo blisko zwycięstwa - tak mówili mi po meczu koledzy. Zacząłem 1 gate w exp, przechodząc na speed zety i stormy, tak żeby idealnie wejść ze stormami w wojska Draco. Wydawało mi się, że wygram już pierwszą grę z Krzysztofem, ale jego macro, safe game i doświadczenie po prostu mnie przerosły i początkowa przewaga zamieniła się w porażkę. Przesądziła zła decyzja na koniec gry, gdzie jak głupi poszedłem na atak bez obsów i bez arbitra, w momencie gdy Draco już miał statisa i był gotowy na mój atak. To przesądziło o wyniku gry. GG!
- Przegrałeś z Dreivenem mecz o wejście do finału drabinki przegranych. W grze został Draco, Dreiven i Koget. Komu kibicowałeś?
- Nie miałem konkretnego gracza, ale najbardziej kumplowałem się z Kogetem w tamtym czasie i myślałem, że uda mu się wygrać całe PGA, w końcu na prawdę ostro pokazał skilla. Myślałem, że ta impreza to czas Kogeta. Dreiven i Draco wygrali już swoje, teraz przyszła pora na Kogeta i to on był według mnie czarnym koniem tej imprezy.
- MIStrZZZ jest ogólnie uważany za osobę chamską i arogancką, wiele osób zupełnie nie trawi jego zachowania. Trenowałeś z nim PvP, czyli spędziliście ze sobą nieco czasu na rozmowach. Co o nim sądzisz? Jaki twoim zdaniem jest prawdziwy Legend?
- Jak dla mnie, MIStrZZZ nie jest chamski, a może szczery. W naszych rozmowach często gadaliśmy o taktykach i co robimy źle, albo raczej co ja robię źle, hehe. Osobiście bardzo lubię i szanuję Piotrka za to, co dla mnie zrobił. Nie ukrywam, że to dzięki niemu wygrałem z Sawyerem pierwszą grę, ale nie mogę Ci zdradzić, co On mi powiedział, wybacz. Tajemnica Protossow!
- W samym Poznaniu trafiłeś na Piotrka szybko i ograłeś Go, wysyłając z powrotem do Warszawy. Tym razem doskonale wiedzieliście jaka jest stawka i nikt nie grał na fastnickach, a jednak wygrałeś. Nie żałowałeś, że to właśnie MIStrZZZ został wyeliminowany przez Ciebie?
- Po ostatniej grze ściągnąłem słuchawki, położyłem je na biurku i pomyślałem: „Kurde, szkoda mi MIStrZZZa, tak dobrze się z nim przygotowywałem”. Trochę żal, że to akurat ja go musiałem wyeliminować, ale cóż poradzić. Przynajmniej pokazałem, że potrafię coś ugrać. Dla mnie najzabawniejsze w tej sytuacji było to, że absolutnie wszyscy ludzie patrzyli na monitor Piotrka, Dreiven i Yayba też. Nie zapomnę miny Dreivena, gdy wygrałem pierwszą grę. Obrócił się do mnie i zrobił coś takiego „:o”. Śmiać mi się chciało.
- Jak oceniasz samo PGA i przygotowanie turnieju przez ekipę HSTV?
- Ogólnie było dosyć fajnie i scena StarCrafta była dobrze przygotowana, jednak jedna rzecz kompletnie rozwaliła mnie na tym turnieju, a mianowicie rozłączenie prądu podczas gry. Żałuj, że nie widziałeś mojej miny, gdy grałem z Sawyerem na Othello. Mieliśmy remis 1:1, gramy trzecią mapę. Wbiegłem mu całą armią w jego tanki, już miałem nadzieję, że napisze „GG”, a tutaj >jeb< i kompy nasze stoją wyłączone, bo prądu zabrakło... Okay, powtarzamy. Próbuję zagrać to samo, ale tym razem jakoś się nie udaje i Sawyer odpiera atak, >jeb< i w tym samym momencie znów rozłączył się prąd. Trzeba przyznać, że się wkurzyłem trochę, ale później wszystko poszło z górki i nie było innych problemów. Ostatecznie z Sawyerem wygrałem 2:1, na szczęście bez rozłączenia prądu.
- Dzień po turnieju HSTV w SC:BW odbyły się identyczne rozgrywki w WC3. W niedzielę przyszło jednak o wiele mniej ludzi, niż w sobotę. Jakieś przemyślenia na ten temat?
- Wydaje mi się, że to z powodu dnia rozgrywek. StarCraft był rozgrywany w pierwszy dzień PGA i był z samego rana. Natomiast WC3 był dzień później, jak sam powiedziałeś. Większość osób zobaczyła jak to wygląda, pozwiedzała targi i na drugi dzień nie miała powodów, żeby tam wracać. Oczywiście na 100% było więcej fanów SC niż samych fanów WC3. Zresztą, jak dla mnie SC > WC3.
- Miałeś w ogóle czas na pozwiedzanie samych targów, pooglądanie nowinek technicznych? Coś przykuło Twoją uwagę?
- Tak, w czasie przerw pomiędzy grami zwiedzaliśmy ekipą całe targi. Najbardziej podobała mi się arena Intela i te wszystkie konkursy. Udało nam się podłapać kilka koszulek, słuchawki i smyczki. Równie dobry pomysł był ze sceną Xboxa 360 i Guitar Hero. Gdy chwilowo na końcu sali nie było ludzi przy Guitar Hero, postanowiliśmy szybko stworzyć własny super zespół. Mój brat grał na basie, kolega z miasta na gitarze, jakiś koleś co tam akurat siedział na perkusji, a ja śpiewałem. Trzeba przyznać, że śpiewanie z Guitar Hero było ekstremalnie trudne. Wydawało mi się, że wypowiadam słowa idealnie tak, jak trzeba, ale niestety tak nie było i co chwila odpadałem z gry. Chciałbym w niedługim czasie pojechać na podobnie zorganizowaną imprezę, ponieważ było super.
Dobra zabawa nadal jest dla MaNy ważniejsza od treningów
- Co sądzisz o turniejach od scforall? Przeprowadzili już dwa turnieje, w efekcie których do Korei poleciał Nony i IdrA. Myślisz, że mają oni jakieś szanse sprawdzić się w świecie pro?
- Scforall stara się od jakiegoś czasu od nowa obudzić scenę, żeby w końcu coś zaczęło się dziać. Myślę, że trochę im się to udało. Nie jestem na bieżąco z tematem i nie chciałbym jakoś skłamać, ale wydaje mi się, ze scforall ma bardzo dobre kontakty w Korei, dlatego mogą organizować turnieje, właśnie takie jak Stamina i Spirit.
- Tak, scforall jest częścią IEG, sporej firmy sponsorującej m.in. eSTRO. A co sądzisz o amerykańskich graczach w Korei? Nony wrócił po kilku tygodniach, z niejasnych przyczyn. IdrA tkwi tam ciągle, ale z beznadziejnymi wynikami.
- Osobiście nie lubię amerykańskich graczy. Może nie wszystkich, ale mam jakiś uraz do nich, ponieważ są faworyzowani w wielu różnych turniejach. Dam taki przykład: w Staminie zabroniono gry ludziom z Korei. Było to zrozumiałe i przez większość czasu w ladderze nie było żadnego Koreańczyka. Wszyscy ładnie pięknie grają i nagle w TOP5 pojawia się jakiś accordv6. Ludzie zaczęli wypytywać o jego aka, a Artosis, jak gdyby nigdy nic, powiedział, że jest to Koreańczyk żyjący w USA.
Sam nie lubię Idry strasznie. Dla mnie jest to gracz o nagannych manierach. Pamiętam, że zawsze wyzywał wszystkich jak leci, a teraz czuje się chyba gwiazdą. Co do NonY’ego, to wydaje mi się on spoko gościem, może przez polskie korzenie. Widziałem filmik na scforall, gdzie nagrano jego udział w pierwszym turnieju courage. Bardzo ładnie się prezentował i nie zachowywał się tak, jakby był jakąś gwiazdą czy coś.
- Korea przez wiele lat była rajem, wyśnioną krainą, do której każdy StarCraftowiec chciał trafić. Dzisiaj, kiedy przeglądam komentarze ludzi ze sceny, ogromną większość stanowią teksty, które wyrażają niechęć do „koreańskiej kariery”, do tego, jakie życie muszą prowadzić progamerzy. Co Ty sądzisz o Korei i ich całym StarCraftowym rynku?
- „Co kto lubi”, jest takie powiedzenie. Jedni chcieliby pojechać do Korei, zobaczyć jak to jest być prawdziwym pro graczem, a inni nie. Chyba każdy by chciał zarabiać pieniądze za coś, co kocha. Sam bym chciał zobaczyć, jak to jest, ale nie wydaje mi się, bym wytrzymał tam długo. Nie dał bym rady tak długo grać codziennie, to nie dla mnie. Z tego co czytałem w wywiadach z Draco, takie życie musi być ciężkie, ale idzie się chyba przyzwyczaić. W Korei StarCraft jest sportem narodowym, na pewno bardzo dużo ludzi w Korei ma zamiar zostać zawodowym graczem. Zapewne wiedzą, na co się porywają, a i tak chcą przy tym zostać. I to jest właśnie piękne.
- Nie sądzisz, że jedyną barierą między nami a Koreańczykami, jest język? Nadrobienie różnicy w poziomie między czołówką z Europy, a TOP50 KeSPA nie może być aż tak trudne. O wiele ciężej jest się chyba po prostu odnaleźć tam, wśród całkowicie obcych ludzi, nie znając języka.
- Język także ma wpływ. Nie tylko jeśli chodzi o SC, ale ogólnie o większe możliwości życia w samej Korei. Poza nią nigdzie żadna gra nie zyskała takiej popularności i nie ma większych szans, żeby gdzieś eSport rozwinął się w takim stopniu, jak tam. W Korei codziennie możemy obserwować gry profesjonalistów, śledzić ich strategię – a poza Koreą? Raz na jakiś czas pojawi się jeden turniej, jest szum, a po tym szumie znowu cisza. Co do skilla, pomiędzy nami a TOP100 KeSPA, to różnica może być mała, ale Koreańczycy na pewno mają większą motywację do gry. Są bardziej ograni, no i mają znajomości z trenerami, innymi progamerami, a to daje im miażdżącą wręcz przewagę, której nie da się w Europie nadgonić.
- Gdyby była szansa wyjazdu do Korei, rozważyłbyś ją, odrzucił z miejsca, czy może pojechał w ciemno?
- Gdybym miał szansę na wyjazd do Korei, rozważyłbym ją na pewno, ale i tak na bank bym nie pojechał. Z 3 powodów: jestem za młody, nie dałbym tam rady i rodzice na miliard procent nie pozwoliliby mi samemu jechać.
- Nawet jeśli byś obiecał zarobić 100 tysięcy dolarów w rok?
- Hehe, nawet wtedy.
- Wśród koreańskich dziennikarzy SC panuje zwyczaj, że gracz, z którym przeprowadza się rozmowę, na koniec wywiadu wybiera innego gracza, którego wywiad chciałby przeczytać. Masz taki typ na naszej polskiej scenie, chciałbyś zadać mu konkretne pytanie?
Chciałbym dowiedzieć się czegoś więcej o Dreivenie albo kogeT'cie, teraz wybór należy do Ciebie.
- Na koniec chwila dla Ciebie. Możesz cos przekazać fanom swojego talentu.
Dziękuję Wam, że doczytaliście ten wywiad do końca, mam nadzieję, że to nie był zmarnowany czas i udało mi się Was jakoś zaciekawić moją skromną historią. Pozdrowienia dla całej polskiej sceny. Jeszcze raz dzięki i do zobaczenia.
- 1
- 2
#1 | wii
2009-04-04 15:27:37
#2 | Deo.
2009-04-04 17:46:36
#3 | Shc
2009-04-04 19:11:14
http://netwars.pl/forumview.php?t=80966
Screeny:
[img]http://img139.imageshack.us/my.php?image=s3xy8.jpg[/img]
[img]http://img98.imageshack.us/my.php?image=s2st2.jpg[/img]
#4 | Izu
2009-04-04 21:40:31
#5 | OMG
2009-04-05 21:39:13
#6 | Kefirr
2009-04-06 16:49:19
#7 | OMG
2009-04-06 21:53:55
#8 | bolksTV
2009-04-06 22:10:16
http://www.esports.pl/news/Polacy-w-finale-bo5-dzis-o-21/32175/strona/1/kom
#9 | OMG
2009-04-07 13:29:50
#10 | bolksTV
2009-04-07 15:03:54
#11 | unFake
2009-04-09 14:22:07