Nie trzeba skończyć socjologii, żeby wiedzieć, iż człowiek od zarania dziejów poszukuje informacji. Od miejsc stacjonowania zwierzyny, przez wyniki ostatniego Tańca z gwiazdami, przyczyny dziury budżetowej, budowę atomu, na wyniku ostatniej kolejki premiership kończąc, człowiek poszukuje wiadomości, informacji raczej, oraz jej źródła. Mówi się nawet „społeczeństwo informacyjne” o nas samych.
Nie trzeba mieć też doktoratu z ekonomii, żeby wiedzieć, iż popyt kształtuje podaż. Jeśli jest na coś zapotrzebowanie, znajdą się tacy, którzy je zaspokoją. Tak właśnie powstał najstarszy zawód świata oraz ten nowszy, nieomal współczesny zawód - dziennikarz. Dziennikarski świat przez prawie czterysta lat zmienił się nie do poznania. Ponieważ autor niniejszego tekstu ma nadzieję, iż ukaże się on na łamach serwisu (zinu, chciałoby się powiedzieć) związanego ze sportami elektronicznymi, wymieniony tekst o dziennikarzach z tej dziedziny skupiać się będzie.
Nomen omen, dokładnie czterysta lat temu ukazała się pierwsza gazeta. Wówczas zawód ten był wyjątkowo elitarny, a jednocześnie dużo prostszy. Wtedy zakres zainteresowań potencjalnego czytelnika był o wiele mniejszy, a i wydarzeń, o których warto by pisać, obiektywnie rzecz biorąc, było mniej. Wszystko się zmieniło w XX wieku, gdy najpierw gazety, potem radio, na końcu telewizja, opanowały cały świat i każde gospodarstwo domowe. Na końcu przyszedł Internet.
Choć w naszym kraju dość późno, bo już w wieku XXI, z momentem upowszechnienia neostrady (na pohybel malkontenci! Jeśli macie lepszą datę, to zapraszam do podania). Jednak dogoniliśmy światową czołówkę i dziś zawód dziennikarza internetowego, autora publikacji internetowych, czy koordynatora treści internetowej to już nie jest nic nadzwyczajnego. Równocześnie wielką, czarną chmurą nad Internetem stali się domorośli dziennikarze, zaśmiecający globalną wioskę nikomu niepotrzebnymi, miałkimi, a nawet żałosnymi tekstami o byle czym, napisane byle jak, bez ładu, składu, a przede wszystkim bez podstawowej wiedzy o dziennikarstwie.
No, teraz się już wyżyłem, mogę przejść do merytoryki. Panie i panowie! Odkrycie: nie każdy powinien być dziennikarzem. Zdaję sobie sprawę, że dziś każdemu wydaje się, że może napisać newsa na stronę, podpisać się i jest już wybitnym dziennikarzem. Jednocześnie poziom serwisów publikujących tego typu teksty jest coraz niższy, a poprzeczka stawiana adeptom sztuki czwartej władzy jest zawieszana bardzo nisko. Z drugiej strony… trzeba obiektywnie powiedzieć, że gatunki dziennikarskie informacyjne nie wymagają wybitnej wiedzy na temat posługiwania się językiem oraz nie eksploatują zbyt mocno intelektu piszącego (z całym szacunkiem). Jednak i tu zdarzają się kaczki dziennikarskie. Oto ktoś umieści na głównej stronie newsa o rzekomym oszukiwaniu przez pana XY, mimo że dowiedział się o tym gdzieś na ircowym kanele od kolegi, który słyszał na innym kanale. Potem okazuję się, iż to nie była prawda, bo chodziło o siostrę tego kogoś, ale kto by się tam przejmował sprostowaniami.
Drodzy newswriterzy! Należy w pierwszej kolejności zadbać o to, by to coś się własnym nazwiskiem, ksywą czy inicjałami podpisuje było prawdziwe. Przeliczający wartość swoich tekstów na ilość komentarzy pod nim budzą moje przerażenie. To zupełnie błędne wartości. Są w kodeksie etycznym SDRP dwa słowa, które wyrażają wszystko - „szczególna staranność”. Tylko to się liczy, aby informować rzetelnie, w przeciwnym wypadku zapraszam do podzielenia kariery pani Rowling. Nie namawiam Was do udziału w studiach dziennikarskich, zgadzam się, że ekonomia, droga legislacyjna Stanów Zjednoczonych, albo ustawa o prawie autorskim i prawach pokrewnych nie muszą leżeć w orbicie Waszych zainteresowań, jednak rzetelności nigdy nie odpuszczę.
Zupełnie inną częścią dziennikarstwa jest publicystyka. Tutaj już jest o wiele trudniej. Nie liczy się bowiem tylko to, co chcemy powiedzieć, ale także to jak to chcemy zrobić. Częstokroć nawet bardziej to drugie. Z ubolewaniem stwierdzam, że dziennikarstwo internetowe, zwłaszcza to amatorskie, zupełnie się w tej dziedzinie nie odnajduje. Pozostały, owszem, takie gatunki jak recenzja, czy kulejący felieton, ale obie w wersji ubogiej i… jakiejś niepełnej. Recenzja w tej chwili to jak crashtest. Kilka punktów, jeden po drugim, zawsze w tej samej kolejności, suche wnioski, trach-dup, next please. Felieton…
Felieton, aż się prosi o osobny akapit. To mój ulubiony gatunek. Pozwala na nieskrępowane poruszanie się po wodach wyobraźni i przelewanie przez palce kropel myśli, a potem umieszczanie ich w naczyniu liter. No, strasznie pojechane, ale właśnie tego brakuje esportowym felietonom. Idzie kryzys, co to będzie, co to będzie, niemiecki rząd przed wyborami chce zamknąć esport w ich kraju, przyjmij swojego Niemca do domu i podziel się z nim neostradą!, bla, bla-bla, jak mi źle, bo coś mi komputer wolno chodzi, to przez vistę i wujka Billa. To główne tematy felietonów z ostatnich kilku miesięcy. Pisanie felietonu powinno być tak samo przyjemne, jak jego czytanie. To ma być rozrywka! A niestety, póki co przypomina to czwarty raz gotowane pierogi.
Nie ma jednej drogi by zostać dziennikarzem. Jest tylko jedna rada. Należy czytać dużo, pisać jeszcze więcej i najwięcej czytać siebie. Nic tak nie poprawi tekstu, jak własna, odautorska korekta. No chyba, że się pisać po polsku nie umi.
Cienka, czerwona linia - warto przeczytać.
#1 | coldfear
2009-08-20 09:33:07
#2 | PGS|guandi
2009-08-20 17:13:19
#3 | cwirek
2009-08-20 18:56:50
A tekst jest dobry, bo problem dziennikarstwa internetowego jest powszechny - kazdy sie za to bierze. Jeden lepiej, drugi gorzej. O ile robia rzetelnie i nie krzywdza nikogo, to ok. Ale czesto sie zdarza, ze ktos czegos nie dopisze, pomyli nazwiska, czy przez postawienie przecinka w zlym miejscu zmieni jego brzmienie, a tym samym sens wypowiedzi - moze zszargac czyjes dobre imie, czy po prostu podac bledna informacje.
#4 | blacktyger
2009-08-20 19:47:22
#6 | cwirek
2009-08-20 21:19:40
#7 | blacktyger
2009-08-20 21:41:37
#5 | vh
2009-08-20 21:00:25
Do młodszych na scenie: jeżeli chcecie fajnego stuffu, to poczytajcie o wojence między PGS i eSp ("Podane przez autora fakty to kłamstwa!", choć zacytowanego lubię) oraz pojedynek Krogotha z kolegą lecza.
#8 | shakespeare
2009-08-21 11:35:48
pytanie jednak jakie nasunęło mi sie na myśl po przeczytaniu całości to:
co chciałeś osiągnąć po napisaniu tego tekstu. to raz. dwa, co miałeś na myśli pisząc te zdania. trzy: czymże ma być ten tekst - w sensie nie gatunkowym, dziennikarskim, ale w sensie semantyczno-intencjonalnym?
co chciałeś napisać, bo, piszesz, że
"Pozwala na nieskrępowane poruszanie się po wodach wyobraźni i przelewanie przez palce kropel myśli, a potem umieszczanie ich w naczyniu liter. "
zgoda, zatem jeśli uznaję, że Ty napisałeś ten "felieton" ogólnotematyczny, offtopikowy, wyrażający swoją założoną idee pokazania "niedziennikarzom" czym jest "dziennikarstwo", to uważam, że zrobiłeś to mało profesjonalnie. bo skoro pouczać zamierzasz, to poczuczaj tak, by czegoś nauczyć. i nauczyć skutecznie. i nauczyć ciekawie.
bo nie uczysz - skoro chcesz pokazać komuś, że pisać ma lepiej, ciekawiej, inteligentniej, żeby porzucił nudę, porzucił banał, żeby porzucił konwencje oklepania i przewidywalności, to sam pokaż, jak to zrobić. jak zrobić pewnien niekonwencjonalny tekst. pokaż jak nie być rowem mariańskim intelektualnego dziennikarstwa - nich będzie, nawet dziennikarstwa sportów elektronicznych.
Ty wymagasz od innych by pisali ciekawie, to napisz sam w taki sposob, by zaciekawić.
w moim odczuciu napisałeś jedynie albo aż - w dzisiejszej dobie zaściankowej zmysłowości pisarskiej - poprawnie i dopuszczalnie.
mnie swoimi poglądami i przekonaniami nie przekonałeś. nie przekonałeś moich receptorów. zmysły moje się ledwo poruszyły. zacząłeś pisać w stylu pedagogiczno-felietonistycznym, okiem obserwatora serwisów internetowych, a skończyłeś mocno zwyczajnie. klasycznie. bez fajerwerków, bez morału, bez wskazówki i kierunku, w jakim cała rzesza pisarzy (tych tutaj) ma podążać i za kim kurs obierać. lub za czym. nie ma nic z tych rzeczy. podważyłeś sam siebie.
nie było żadnej puenty, nie było sensacji, nie było wzruszeń, nie było oryginalności, porównań, alegorii, nie było wyfafinowanego zmysłu, który pokaże "myśl przewodnią dobrego dziennikarstwa, dobrego pisma, dobrego smaku". napisałeś pospolicie. pospolicie o pospolitości.
chciałeś pokaząć, że inni są poprawni i przeciętni, sam o sobie pokazałeś, że Twój warsztat pisarski jest niewiele dalej posunięty. bynajmniej nie pokazałeś tego tym tekstem.
piszesz by wyzbyć się schematu, sam schematem się posługujesz.
powiem dosadniej, gorzej wypadasz niż dziennikarze tego serwisu. bo oni uczą się pisac, próbują, potem zaczynają się po jakimś czasie nazywać dziennikarzami.
niech im będzie, nikt nikomu nie odbiera prawa nazywać się samozwańczym profesjonalistą. ale oni reprezentują poziom jednostki wytwarzającej lub może trafniej - przetwarzającej informacje i podające ją w pewnej formie. by dało się coś z tego dowiedzieć, lub w skrajnych przypadkach - nauczyć.
ale Ty występujesz dziś jako (samozwańczy) drogowskaz, jako ktoś, kto pokazuje, kreśli na tablicy, wykazuje i objaśnia. i ocenia.
ale w moich oczach robisz to niedoskonale. coś mówisz, ale bez przekonania.
zaczynasz pewnien dział, zaczynasz pewną myśl, zaczynasz pewne teorie wykładać (im, nam), ale ich nie kończysz, nie bronisz, nie objaśniasz, nie pokazujesz "dlaczego" tak należy pisać, dlaczego dziennikarstwo internetowe musisz się zmienić. każdy kto czyta pewną formę "pouczenia", "wyjaśnienia", "analizowania" ma prawo co zdanie pytać 'dlaczego', a 'po co' - i tak bez przerwy. Ty musisz, jako nauczyciel lub obserwator, potrafić obronić tezy i idee, a najlepiej zacząć bronić się już w tekście który piszesz (jako ten pouczający). tego u Ciebie nie ma.
u Ciebie jest przeciętna ilość uwag, przeciętna ilość obserwacji, niewielka ilość wskazówek. u Ciebie jest jedynie, zwykly, pospolity feleton, który napisany jest "zawsze w tej samej kolejności, suche wnioski, trach-dup, next please."
#9 | Miś
2009-08-21 12:28:04
Pierwszy raz od daaawna przeczytalem dluzszy artykul na esp (widac, ze Cwirek wrocil...) - btw: Czesc Artur
Ten tekst pokazuje, jak wyglada swiat 'dziennikarstwa' esportowego, ale moim zdaniem powinien byc on kierowany do naszych zachodnich sasiadow. Nikt na SK czy powstajacym z grobu MYM nie powalil mnie na kolana (w przeciagu 3/4 lat przeczytalem na tych serwisach moze max. 10 artykulow - w tym kilka wywiadow). To oni musza zrozumiec, jak sie powinno pisac i probowac to poprawic. W Polsce zle nie jest. Mamy sporo osob chetnych do poprawiania swoich umiejetnosci pisarskich, chociaz czasem bez pomyslu (ale wszystko z czasem).
Czekam na wiecej :)
#10 | mateck
2009-08-21 15:26:51
#11 | Pajda
2009-08-22 01:23:07
Co do znajomosci ustaw prawa autorskiego i prawa prasowego to uwazam, ze kazdy powinien sie z nimi zapoznac. Dlugie nie sa, napisane raczej przejrzyscie i szybko sie przelatuje, a przy tym uwazam cos by daly.
#12 | Blade
2009-08-22 14:34:53
co jest raczej zrozumiale, gdyz kazdy ogarniety czlowiek po jakichkolwiek studiach i posiadajacy jakakolwiek wiedze na interesujacy go temat jest w stanie napisac cos interesujacego
podobnie jest z tv czy radiem - dlatego tez dla mnie stopien magistra dziennikarstwa jest tyle warty, co nic
jak juz mam byc bezrobotny, to wole filozofie czy historie.