A ja pierwszy raz o tym przeczytałem w gazecie żony. Wiesz jak to jest, rzucasz na cos okiem raz, mózg przetwarza obraz i nagle wiesz, że gdzieś w tym tekście jest jakieś słowo. Drugi rzut oka i już nie możesz go znaleźć. Tym razem tym słowem był „nolajf”.
A tekst był o wystawie zdjęć. Serio. Bownik, swoją drogą pierwsze słyszę, zrobił foty graczom i ich pokojom. Ale po kolei, dojdę do tego. Więc jest sobie jakieś zdjęcie, jakiś chłopak, wiesz, czapka z daszkiem, postrzępiona i zadarta na czubek głowy, na ręce dziara i się patrzy. Dałbym sobie rękę w łokciu odciąć, że koleś też zdjęcie miał przed jakimś familokiem z podpisem „Ratujcie dzieci z Muchowca”, potem kolejny, blondas, moim zdaniem jedzie na extasy i właśnie ma zjazd. Potem jeszcze jeden, ale ten już chyba nigdy nie przestanie być obiektem drwin „kolegów” z klasy. Wygląda jak młody adept nauki fizyki, który wieczorem wkłada prześcieradło i ze świetlówką udaje StarWars. Jest też Carmac, poznaje ledwo, chyba będzie się starał o role Ryszarda Riedla w kolejnej filmowej historii o jego życiu i narkotykowym głodzie.
Ale potem jest jeszcze fajniej. Tym razem pokazane są ich pokoje. Ty, ale nie zgadniesz! Nazywa się to „sale treningowe”! No bez jaj, kurde, mówię ci, że tak jest! Pokoje, broń Boże, nie przypominają chlewów, jakbyś mógł pomyśleć. Nie, nie. Są za to robione w takim zgniłozielonym odcieniu, takim prześwietlony, szary, maleńki pokoik świra z filmu „Siedem”. To takie miejsce, gdzie ci biedni profesjonalni gracze przeżywają swoje katharsis, niosąc odpowiedzialnie i wytrwale jarzmo treningów w gry.
Jednak szczytem szczytów, mistrzem mistrzów, Listkiewiczem wszystkich prezesów są wszelkie recenzje tej wystawy, które udało mi się przeczytać. W gazecie żony… a tak, przeczytałem, i co? W gazecie żony, pewien redaktor lub redaktorka (jak równouprawnienie to równouprawnienie) sili się na tezy specjalisty od geografii kraju, który właśnie stworzył swoją pierwszą mapę Polski z masy solnej na zajęciach z plastyki. Zacznijmy od tego, że jedynych profesjonalnych graczy jakich zna, to gracze CS i Dota. Bez obrazy, kurczak, ale z czym do kogo? Potem wali z grubej rury, mówiąc, iż polski esport jest w światowej czołówce. Ja rozumiem, że Luq i kuben byli w Teleexpresie i Maciej Orłoś powiedział, ale ludzie, litości! Na dodatek tekst zdecydowanie przegina w stronę błogosławieństwa graczy, którzy całe dnie przesiadują przed komputerami. Więcej! Wystawiających niepozytywne opinie lub drwiących z nich traktuje jak małe, śmieszne zjawisko, jak poprzedniego ministra edukacji.
Cały tekst jest zdecydowanie skierowany w stronę tych biednych graczy, którzy, jak nasi mistrzowie Europy, ćwiczyć muszą prawie pod mostami, no i cóż z tego, że matura nie w tym roku- matura nie zając. A wisienkę na torcie dla uciemiężonych, profesjonalnych graczy stawia sam gospodarz wystawy- Yours Gallery. Uwaga! Będę cytował: „E-Sport to sport elektroniczny - inaczej turnieje gier komputerowych - który rozwijając się w bardzo szybkim tempie, stał się jednym z najciekawszych zjawisk w nowym wieku, istniejacych* w obszarze sportowej rywalizacji, technologii i przestrzeni wirtualnej.” Ręka w górę, kto zrozumiał i się nie zaśmiał… nie widzę. Pani kustosz Maju! Traktujmy się poważnie, czy naprawdę chce się Pani pod tym podpisać? Drugi cytat: „Wielkoformatowe portrety to typologiczne spojrzenie na nowy wizerunek sportowca, który poprzez elektroniczny sposób rywalizacji nie posiada odpowiednika fizycznego, znanego rywalowi. W projekcie postać gracza odkrywana jest dla wszystkich.” Ble, bleble. Dorabianie filozofii do nędznej sztuki.
Zabawna z tym cała sprawa jest, wiesz? Wystawa pana Bownika dała rzadką szansę, by nieco poopowiadać o naszej małej pasji. Niestety, tak samo jak w przypadku opowieści o śmiertelnych skłonnościach graczy Counter Strike, za opowiadanie biorą się nie znające tematu głowy z radia, telewizji i prasy.
*błąd jest mi znany, no ale skoro cytuję, to cytuję jak jest.
PS. W gwoli pewnego rodzaju przestrogi: od 3 września do 25 października radze trzymać się z daleka od Krakowskiego Przedmieścia 33 w Warszawie, gdzie w Yours Gallery odbywa się wystawa „Gamers”.
#1 | cwirek
2009-09-09 12:07:13
#2 | Miś
2009-09-09 12:19:38
Conish, wybacz ale w tym tekscie niestety zrobiles lekki fail i moim zdaniem ta krytyka jest bezpodstawna.
PS: Co tam robi neqs obok Carmaca i czemu zdjecia Carmaca nie ma w katalogu o.0? Ja sie pytam kto ukladal to cos o.0
#3 | conish
2009-09-09 13:07:53
Po pierwsze: tekst krytykuje wystawe w okolo 45% swojej dlugosci :)
Po drugie: czesc zdjec, ktora udalo mi sie zobaczy nie ukazuja graczy (moim zdaniem) jako przecietnych ludzi. Wczytajmy sie w zdanie: "Wielkoformatowe portrety to typologiczne spojrzenie na nowy wizerunek sportowca, który poprzez elektroniczny sposób rywalizacji nie posiada odpowiednika fizycznego". Jesli to maja byc porterty graczy to ja sie wypisuje. Choc prawda jest taka, ze przekroj jest spory.
Po trzecie: zdjecia pokoi... naprawde mi sie nie podobaja. Nie tylko dlatego, ze sa fotografowane przesadnie naturalistycznie (o czym mowi sam Bownik), ale dlatego, ze naprawde kojarza mi sie ze scenami filmu siedem (a ostatnio tez z pila 1). Nie masz wrazenia ze na kazde zdjecie pokoju nakladny jest zielony filtr?
Po czwarte: nie rozumiem sztuki :)
#4 | Miś
2009-09-09 13:21:31
Sprzęt dostosowuję najczęściej do projektu, w przypadku Gamersów używam japońskiego aparatu Toyo 45 CF - to aparat wielkoformatowy technika, jak za dawnych czasów, kiedy fotograf patrzył na matówkę i narzucał w tym celu czarny materiał na głowę. Do tego slajdy Fuji. Gracza oświetlam ringflashem. Aparat taki akurat, bo pozwala mi na niebywałą jakość obrazu wiec nie ma żadnego kompromisu w tym temacie.
Pokoje fotografuję płaskim światłem dokumentacyjnym z lekkim zielonym nalotem wynikającym z wywołania slajdu jako negatyw (cross). Dla wielu graczy ten sprzęt to jakieś czary mary, szczególnie tych modnych wychowanych na cyfrówkach, ale cóż - każdy ma swoje rzemiosło. A moje jest wymagające.
Ad.4: Ja tez nie, ale pomysl mi sie podoba i wykonanie tez.
Ad.2: Gracze nie mieli byc ukazani jako zwykli. Mieli byc ukazani, jako sportowcy ktorzy cos osiagneli. Lekko gloryfikowani (tak mysle).
#5 | conish
2009-09-09 13:32:37
Ja nie mam zastrzezen do sprzetu, jakim dysponuje Bownik. Nie mam na pewno tez takiego doswiadczenia i umiejetnosci jak Bownik. Ale... to jakiej techniki uzywa do fotografowania, to ze robi crossy i inne czarymary fotograficzne nie zmienia tego, ze zdjecia sa moim zdaniem dziwnie intrygujace... mam kolejne skojarzenie filmowe. Tym razem Faun.
ad.ad4: mnie pomysl rowniez, mniej wykonanie.
ad2. czy zdjecie:
http://www.espmania.pl/wp-content/uploads/2009/09/carmac.jpg
(sory, ze pochodzi z innego portalu)
przedstawia sportowca? Czy widzac je po raz pierwszy w zyciu i nie znajac osoby na zdjeciu powiedzialbys, ze to zwyciezca, czy przegrany? Wyobraz to sobie, sobie :)
#6 | Miś
2009-09-09 14:39:06
#7 | N4kai
2009-09-09 15:20:03
#8 | figielek
2009-09-09 19:25:07
#9 | Carmac333
2009-09-09 19:40:55
Mowisz "nedzna sztuka", ale trudno mi odgadnac z tekstu, dlaczego ta sztuka jest nedzna. Bo moj wyglad na zdjeciu i co sobie ktos o mnie pomysli to jedno, a wartosc artystyczna to jednak co innego. Dlaczego ta sztuka jest nedzna? Bardzo mnie to ciekawi, bo z tekstu tego sie nie dowiaduje.
#11 | Miś
2009-09-09 20:47:54
#12 | lab
2009-09-09 20:50:59
#14 | Miś
2009-09-09 21:07:25
#13 | conish
2009-09-09 21:00:52
#16 | Carmac333
2009-09-09 23:08:48
Jesli okresla sie cos mianem nedznego, rowniez warto to poprzec czyms przekonywujacym.
Masz do wyglaszania swoich pogladow pelne prawo. Tylko jesli masz cos zamiar nazwac "nedzna sztuka" w felietonie, warto chociaz publicznie przyjac do wiadomosci stanowisko i zamysl autora wystawy. Wtedy przynajmniej twoja krytyka wydalaby sie rzeczowa.
Brzydko wyszedlem? To ma byc powod, zeby nie isc na wystawe?
#18 | conish
2009-09-09 23:33:48
A dla mnie na zdjeciach nie widze graczy, sportowcow, nawet przecietnych ludzi. Widze cos bardzo groteskowego, trudno uchwytnego w slowa dla mojego ubogiego slownika, cos co nie kojarzy mi sie ze sportem, rywalizacja, fenomenem czy zjawiskiem.
Nie wyszedles zle na zdjeciu. Jak juz mowilem, gdybym nie wiedzial kim jestes, to pomyslalbym, ze nie jestes sportowcem (whatever), tylko przegranym narkomanem, kopnietym w tylek przez kobiete, albo wlasnie okazalo sie, ze dziewczyna z ktora sypiasz ma chorobe weneryczna. To jest postac gracza odkrywana dla wszystkich ?!
napisalem rowniez, ze to nedzna sztuka. Otoz dlatego, ze do wszystkiego mozna dorobic idelogie i nazywac sztuka. Czy to genitalia powieszone na krzyzu, czy trzygodzinny monolog nastolatki nekanej w szkole przez uczniow i wspomianajcej pierwsza miesiaczke. Moze przesadzam, ale czy sreberko po gumie wetkniete w gowno nie moze byc wysublimowana synteza i krytyka wspolczesnego sposobu zycia nastawionego na konsumncje i tym samym defakacje?
#24 | Carmac333
2009-09-10 11:26:03
Po twoich komentarzach widac wyraznie, ze masz slabe pojecie o tym, co Bownik chcial osiagnac i na co chcial zwrocic uwage. Zdjecia widziales na malym formacie w gazecie (w kazdej podobno te same zdjecia wygladaja inaczej) i tak naprawde zniechecasz ludzi do obejrzenia czegos, co nadal jest ci nieznane.
To jest po prostu nierzetelne, a pisanie "felietonu" powinno cie do rzetelnosci zobowiazywac.
#27 | conish
2009-09-10 11:48:25
Felieton to felieton, nie ma ambicji opiniotworczych, ja rowniez ich nie mam.
No i na koniec... mylisz sie, mowiac ze nie odrobilem swojego zadania domowego w sprawie Bownika.
#28 | Carmac333
2009-09-10 12:04:43
#29 | conish
2009-09-10 12:18:24
Co mam jeszcze Ci napisac, zebys to zaakceptowal? To moje zdanie. Moje. Nie zmienie jej dla Ciebie i nikogo innego. Rzetelnie jak tylko moge najbardziej podkreslam: nie podobaja mi sie te zdjecia. A takze dorabiana do tego interpretacja.
Abstrahujac do tego, ze pod filmikiem jest dalsza czesc tego felietonu. Czytales?
#30 | Carmac333
2009-09-10 12:31:14
#31 | conish
2009-09-10 12:37:49
#33 | Carmac333
2009-09-10 13:02:01
#35 | conish
2009-09-10 13:09:48
#58 | 3r!c
2009-09-12 12:24:46
#10 | Siemys
2009-09-09 19:58:55
#15 | baniaque
2009-09-09 23:06:08
poza tym z tekstu wnioskuje, ze nawet nie byles w galerii i nie widziales tych zdjec.
#17 | conish
2009-09-09 23:19:32
Tak dziala ludzki mozg, latwo utrwala proste przekonania. Stad taka trudna walka z wszystkim stereotypami. Dlatego wybacz, ze bulwersuje mnie "sztuka", ktora tworzy (a moze juz utrwala) bledny stereotyp gracza siedzacego przed komputerem w domu.
Na pewno widziales zdjecie chlopca, ktorego ojciec ciagnie za noge, a ten uparcie trzyma sie komputera. To bylo zabawne. Kazdy widzial. A teraz popatrzmy na zdjecie carmaca. Sina opalenizna od komputera, pustka w oczach, ramiona opadniete. Dla mnie to utrwalenie stereotypu, ktory jest bledny.
I rowniez tworzysz mit o tej wystawie. To sztuka, nie dokument. Szkoda tylko, ze wyglada jak dokument, ktory ma wstrzasnac jak... ech powstrzymam sie od porownan.
Sztuka! Panie, zlituj sie.
#19 | baniaque
2009-09-09 23:40:25
#20 | conish
2009-09-09 23:48:33
#45 | baniaque
2009-09-10 15:09:28
#47 | conish
2009-09-10 16:42:36
Czy nie jestes osobiscie zwiazany z calym projektem?
#48 | baniaque
2009-09-10 16:53:49
#49 | conish
2009-09-10 17:33:30
#52 | baniaque
2009-09-10 22:37:54
#22 | Exil
2009-09-10 03:53:55
Te zdjęcia nie przedstawiają graczy, sportowców. Na nich są uwiecznione, przepraszam za wyrażenie, cioty komputerowe i ich zielonkawe "sale treningowe". No proszę was, litości. To, że kilka "mądrych" głów powie, że to sztuka, to nie znaczy, że tak jest. Poza tym Ty, Baniaq, jak i Carmac, nie jesteście osobami bezstronnymi. Zaangażowaliście się w to, lub też znacie autora tych zdjęć. Co jasno tłumacz dlaczego ciężko wam przełknąć to, ze ktoś może te zdjęcia uważać za "marne".
Sam też bym się wkurzył, jak by jakiś conish z nędznego esports.pl pisał, że zdjęcia na których jestem są kiepskie;)
#25 | Carmac333
2009-09-10 11:30:24
Przeszkadza brak rzetelnosci. Przeszkadza, ze ktos powie "marne", a nie powie dlaczego. Przeszkadza, ze zaleca trzymac sie z dala od galerii samemu poznawszy projekt bardzo powierchownie.
Niech sie przejdzie, niech obejrzy, niech poczyta o wystawie, pogada z kims w galerii. Potem niech pisze, co chce.
#46 | baniaque
2009-09-10 15:13:14
#21 | M4rko
2009-09-10 00:50:29
art zbędny
#23 | shakespeare
2009-09-10 11:12:40
w tekście o takim charakterze, albo się bada i wyciąga wnioski, absolutnie - najlepiej jeśli tak się dzieje - fenomenalne, które wszystkich zaskoczą, albo powstaje żenada. po co pisać skoro nie ma efektu żadnego?
teraz nie wiem, jak to czytam, czy autor tego zacnego tekstu bardziej chwali się tym, że ma żone, czy tym że zna się na fotorafii, czy podczytuje prasę, czy tym, że nie zna się na sztuce, i jak podkreśla emfatycznie - sztuki w ogóle nie rozumie. albo wszystko naraz.
styl? ni to frywolny, ni to podwórkowy, ni to groteskowy, ni to dziennikarski, ni to nawet kabaretowy, ni to prześmiewczy, ni to naukowy, ni to socjologiczny, ni to domowy. nijaki.
zwyczajnie nie rozumiem co autor tekstu ma w sobie, by próbować ciągle i za wszelką cene pisać, by pisać - oczywiście nie dla jakiegoś celu, ale dla samego pisania.
nie rozumiem, po pierwsze, jak można pisać o, rzekomo, sztuce, będąc poza sztuką. poza kręgiem sztuki, poza ideą sztuki. jeśli nazywa się coś sztuką, co autor tekstu zakłada, to niech w pojęciach sztuki (nawet jeśli ów event nią nie jest) ciągle balansuje. pomiędzy argumentem, a kolejnym argumentem. ale tego nie ma. co z tego, że się napisze że "sztuki nie rozumiem" (co prawda już w komentarzu, pod samym tekstem, ale jednak), bo przecież to nie zwalnia od myślenia i próbowania zrozumienia zjawiska. dziś nie można sobie powiedzieć "napisałem felieton o nowej ksiązce umberta eco, ale wybaczcie - na wstępnie powiem wam, że nie znam się na literaturze".
no ja rozumiem wiele, ale założenie odgórne, że autor bierze się za napisanie (zrelacjonowanie)zjawiska - jak by nie było - kulturalnego, nie mając o niej pojęcia, to wydaję się całkowicie absurdalne. totalne połamanie podstawowych zasad dziennikarskich. jak można się przyznać, że się czegoś nie rozumie, nie zna, nie pojmuje, nie akceptuje, nie przyswaja, pisząc o tym właśnie tekst? próbując zrozumieć, ocenić? gdzie tutaj logika?
rozumiem, że można się nie zgadzać z pewną formą sztuki, pewnymi wyznacznikami, dyskursami, pewnymi prądami czy też środkami wyrażania eskpresji, ale by w ogóle nie pojmować sztuki ? to po co to wszystko? po co ten "tekst", po co to coś na kształt opisu, skoro nie ma się o tym pojęcia? czy autor nie widzi w tym wszystkim strasznego dysonansu, który aż uderza po oczach? który razi, wręcz przeraża.
na esports, na forum, jest burzliwy wątek o poziomie tego serwisu, o spadajacym - ściślej - poziomie tego serwisu.
i jak tak czytam tego typu teksty, takiego rodzaju fatalne pod każdym względem felietony, relacje (bo do czego to coś zakwalifikować?), to mam wrażenie, że nie tylko banda dzieciaków jest temu winna. są i ci, którzy tutaj próbują coś za wszelką cenę napisać.
byle co, cokolwiek, czemuś, czemu autorzy na temat gamingu dorzucą dwa zdania, dodadzą ładny obrazek albo link, opiszą swoim zaściankowym stylem formowania zdań zjawisko esportu z niezrozumiałego dla nikogo punktu widzenia, i myślą, że sprawa załatwiona.
a pisanie dla pisania, bez jakiegokolwiek sensu, jest właśnie tym, czego autor nie potrafi lub nie chce zrozumieć. jest brakiem sztuki. bo sztuka to też pisanie.
#26 | conish
2009-09-10 11:31:28