ESWC 2005 - Dzień czwarty i piąty.
# Dzien czwartyDzien czwarty upłynął nieco odwrotnie od poprzedniego. Po przyjezdzie odrazu zainteresowaliśmy się wspomnianym wcześniej turniejem Battlefielda 2 w trybie 3/3 Conquest organizowanego przez firme Chaintech. Czekała nas wprawdzie niespodzianka w postaci zmiany zasad - drużyny będą randomowe z losowania zawodników, oraz fakt, że jest tylko jedna karta graficzna GF6800GT, która dostanie gracz zwycięzkiej drużyny z najlepszym wynikiem... No, ale potwierdziliśmy udział i w międzyczasie oczekiwania na swoje mecze obejrzeliśmy finał CS kobiet (w tym samym czasie też odbywał się półfinał vQ3 czm vs fox z bardzo ładnym hubq3aeroq3).
Finał CS kobiet był wypełniony po brzegi, zreszta zerknijcie na całość widowni: 1, 2
Kupa ludzi, duszno, i straszliwy hałas, ale poziom finałowego meczu pomiędzy GX3 i Ladies zdecydowanie wybijał się ponad poprzednie, a końcówka była zaiście emocjonująca. Przy stanie 15:14 dla GX3 (terro na dust) podłożyły one bombe i 2/4 skutecznie jej broniły (jedna skosiła 2 CT). Wydawało się, że już wygrają gdy nagle obie zawodniczki poległy - na widowni krzyk, komentator szaleje i po chwili mówi, że czas na restart mapy gdy... bomba wybuchła dosłownie na sekunde zanim to nastąpiło ;) Ladies poległy w finale już drugi rok z rzędu, ale mecz był ciekawy, a zakończenie ekscytujące i jako widz nie dało się wyjść niezadowolonym. Musze też odnotować fakt, iż amerykański klan CX3 to 4 azjatki i kanadyjka, zaś brazylijskie Ladies to 5 azjatek ;) I to bynajmniej nie miejscowe gdyż problemy językowe się zdarzały ;P
Triumfatorki i dobiegaczki - Ameryka vs Brazylia... You get it ? ;)
Wracając do turnieju BF2, pierwszy swój mecz rozegrał Gazi i oczywiście go wygrał. Xaos natomiast miał zaszczyt :P zmierzyć się ze mną i oczywiscie ;P poległ. Swoją drogą to myślałem, że system kolorów drużyn red/blue jest połączony ze stronami usa/chiny i byłem święcie przekonany, iż przegrałem. To także pociągneło problem z rozpoznawaniem wróg/swój co sie wielokrotnie źle kończyło, a także miałem dodatkowe problemy z francuskim menu sterowania ;P Na szczęście moi partnerzy dzielnie pilnowali flag, a ja w przypływie zagubienia się w grze postanowiłem pojechać do bazy przeciwnika i przypieczętowałem zwycięztwo zdobywając ją :P Druga runda to była już całkiem inna gadka, udało mi się zmienić czułość myszki, ustawić klawisz biegania, stworzyć preferencje klasy i ustalić, że dowódca będzie mi zaznaczał na mapce aktualny cel do ataku. Zaskoczyła też taktyka wspólnego ataku z kierującym czołgiem dowódcą, do tego stopnia, że sam był zaskoczony teamplayem. Trzecia runda czyli praktycznie już mecz o finał to było popisowe wykorzystanie wszystkiego co dotychczas udało nam się wypracować. Taktyka, zgranie ze zrozumieniem i skuteczność - dzięki temu rozgromiliśmy przeciwników 155-0 (stan startowy to 160-160) co jest jednocześnie jedynym zakończonym przed czasem meczem.
Stanowiska Battlefield 2 by Chaintech
Czas na finał, cała drużyna przeciwnika składa się z doświadczonych znających się graczy BF2 i co najgorsze jest wśród nich ponoć doskonały pilot, którego u nas całkowicie brak. Przed meczem jeszcze zagaduje do mnie ów pilot, chyba z pochodzenia koreańczyk. Dowiaduje się, że jak strzelam do kogoś to powinienem się modlić żeby to nie był on bo ma błyskawiczne reakcje i zdąży się odwrócić i mnie zabije, że jak nie wiem jak zginąłem to on, że przyszedł tu celem wygrania tej karty graficznej, jest zawsze na szczycie wyników drużyny i tym podobny szajs. Jeszcze mnie wcześniej pytał czy się denerwuje przed finałem... no cóż oczywiście, że nie i jeszcze jak smieciowo gadał nie pozostałem dłużny tłumacząc mu znaczenie mojego nicka ;) i nieokazując najmniejszego zainteresowania jego osobą. Mimo to, musze mu podziękować. W tym momencie nie grałem już aby wygrać, grałem żeby on nie wygrał :P W praktyce jak dopadł Cobre to faktycznie siał ostro po nas w pojazdach, ale już na ziemi został klasycznie pojechany. W zasadzie przez pierwszą połowe cały czas przegrywaliśmy, dopiero tak po 9-10minutach udało się zbliżyć wynik i nawet wyrobić prowadzenie 10-20 punktów dzięki utrzymaniu 3 flag i dobrym fragowaniu. Pod sam koniec było ostro z flagami, ale dzięki paru dobrym akcjom przeciwko piechocie przy flagach udało się utrzymać prowadzenie ~10 puntków i po 20min zmagań wygrac :) Niestety karta nie powędrowała do mnie, w zamian dostałem zegarek, oryginały BF2 i Splinter Cell: CT, koszulki i jeszcze tam jakis stuff. Troche szkoda, ale przynajmniej mam dużą satysfakcje z wygranej przy silnych przeciwnikach w nowa dla mnie gre w dodatku zorganizowanej na takiej imprezie, z dołożenia małemu koreańczykowi, no i oczywiście z samej gry. Po tym fakcie postanowiliśmy pójść na piwo by odrobine odpocząć od tego całego zgiełku, ale po drodze wpadliśmy na chińskie brazylijki czyli Ladies. Xaos zabrał dwie na góre by zrobić wywiad (tak to się teraz nazywa?;P), a gdy skończył wpadliśmy na dziewczyny z Rebelii, które zgodziły się na wywiad w tym momencie, ale nie chciały już wychodzić na zewnątrz.
Na mainstage po każdym meczu rozmawiano z zawodnikami, rozmowe prowadzili oczywiscie Monsieur Lam i Delfinka :)
Po wywiadzie przejrzałem plan dnia i stwierdziłęm, że czas już na mnie. Niestety nie mogłem zostać do 22 na finał Q3 czego bardzo żałuje bo poprzednie mecze jak właśnie czm vs fox czy wcześniejszy fox vs jibo były ostre i oglądało się je ze sporą przyjemością. No, ale trzeba podładować akumulatory przed dniem jutrzejszym. Nie żeby mnie specjalnie interesował np. finał CSa, ale ceremonia zamknięcia jest wyznaczona na 22:30, zaś po niej powinno nastąpić to czego wszyscy niecierpliwie wyczekują - after party! ;P
Stanowiska Q3 i UT2k4 byly nieco wymieszane, ale da sie dojrzeć znane twarze, a takiego ProZacka to juz każdy pozna :P
# Dzien piaty
W zasadzie w ostatni dzien miało się mało dziać. Ot finał PES, czy mniej ważnej gry jak CS ;P Zjawiłem się więc troche później odzyskując jednocześnie zapomniane poprzedniego dnia słuchawki Sennheisera. Co mnie zdziwiło to kompletny brak podkładek w press roomie. Według naszych domysłów skala ich kradzieży była na tyle rozległa, że pozostałe egzemplarze zabrano. A były to całkiem niezłe markowe podkładki. Zauważyliśmy też brak paru kulkowych myszek mediona... złodzieje po prostu nie mają wstydu... taki chłam kraść ;) Siedzimy więc w press roomie, Gazi siedzi i z rozkazu Xaosa pisze transkrypcje wywiadu z Rebelią, sam Xaos zaś pisze update... a raczej pisał bo gdy skonczył tekst poszedł się kochać i drugi raz pisać wszystkiego nie miał cierpliosci. Z inf dowiaduje się, że wczoraj miał też miejsce turniej UT2k4 TDM 2/2 zorganizowany przez Th0ra, który był adminem ESWC UT2k4 (i zresztą wcześniej czołowym francuskim graczem UT2k3/4, nie mylić z innym znanym Thorem z UT z Austrii), a w którym udział wzieli także zulg i fazz (ten z Q3;). Obiegła nas też plotka o pewnej znanej azjatce polującej na progamerów, szukaliśmy jej niestety bezskutecznie :P Około 14 udaliśmy się obejrzeć finał i mecz o trzecie miejsce w PES. To co moje oczęta ujrzały moge opisać jednym słowem - nędza. Poziom graczy i tych rozgrywek był tak niski, że zaryzykował bym stwierdzenie, iż sam bym ich pokonał. A co dopiero jakiś ograny maniak. Finał wygrał ArabianJoker, który jak zwykle nas bawił wypowiedziami :)
Team Coca-Cola ;)
Jednak głównym celem naszego zainteresowania było co innego - after party. Na telebimie w sali prasowej pojawiła się informacja gdzie i kiedy się odbędzie, oraz wyświetlono mapę dojazdową. Mając jednak w pamięci "opening ceremony" postanowiliśmy zasięgnąc języka aby dowiedzieć się nieco więcej, w tym także jak długo będzie ono trwać. Niestety nikt nie umiał nam udzielić jednoznacznej odpowiedzi, nawet niektórzy gdzieś chodzili się dowiedzieć jednak wracali z niczym. W kasach, panienki które nam w razie możliwości dotychczas służyły informacją dały nam papiery z których wynikało, że możemy wejść. Jednak kojarząc fakty przewróciłem pare kartek... no i owszem to był players guide. Dalsze poszukiwania informacji w końcu potwierdziły nasze obawy - impreza jest ponownie tylko dla graczy i wystawców.
Centrum zajmowanych przez ESWC pomieszczen, wbrew pozorom nie sprzedawano tu pożywienia nie licząc wafelków i puszek z lodówki.
W między czasie zrobił się wieczór, ludzi ubywało, stoiska się składały powoli, jeszcze tylko w sekcji Warcrafta 3 fani zorganizowali sobie showmatche na podeście plus 2 plazmy plus prześmieszny komentator. Bardzo miły to był akcent, trzeba także przyznać, że widownia W3 mimo, że bardzo liczna była bardzo kulturalna i aż miło było posłuchać jej oklasków i słów uznania zamiast krzyków nieokrzesanych CSowców. Wracając do tematu after party, czy jak to nazwali tym razem organizatorzy closing party, staraliśmy się coś jeszcze załatwic. Kary niestety dysponował też tylko przepustką prasową, zresztą zamiast na impreze wybierał się na koncert U2. Próby kontaktu z poznanymi przedstawicielami nVidii także się nie powiodły... w dodatku tuż po 19 wszystkie stoiska były już praktycznie popakowane, z sali ze strefami dla graczy wszystkich wyproszono, a nawet press room całkiem zamykano... Pozostało więc już tylko opóścić ten przybytek z naprawde sporym niesmakiem. Trzeba powiedzieć wprost, że zarówno medialnie jak i organizacyjnie ESWC się nie popisało. Mimo paru atrakcji dla graczy to wciąż nie ta sama klasa rozgrywek co WCG.
Po ciężkiej pracy należy sie chwila odpoczynku :P