F.E.A.R.
Na początek gra, która jest murowanym sukcesem – F.E.A.R. Murowanym, bo tworzy ją zespół Monolith, odpowiedzialny m.in. za Aliens vs Predator czy No One Lives Forever. Wiedzą, co robią, a patrząc na screenshoty czy zwiastuny można tylko zacierać ręce.Jak wspominałem, skupiam się tylko na trybie multiplayer. A tu trochę innowacji jest. Będziemy mieli do wyboru 6 typów rozgrywki: deathmatch, team deathmatch, elimination, team elimination oraz slow-motion deathmatch i slow-motion team deathmatch.
Jak wiadomo, pierwsze cztery tryby znane są praktycznie z każdej gry multi. W deathmatchach zabijamy wszystkich jak się tylko da, natomiast elimination to po prostu last man standing. Ale to, na co wszyscy czekają najbardziej, to dwa ostatnie typy rozgrywki. W single playerze będziemy mieli możliwość spowalniania czasu – ostatnimi czasy jest to dość modna opcja i rzadko zdarza się, żeby zaimplementowanie jej jakoś wyraźnie poprawiło rozgrywkę. Tu ma być oczywiście inaczej, jednakże zasady są takie same jak wszędzie – przeciwnicy poruszają się dużo wolniej, natomiast gracz (w tym wypadku – drużyna gracza, tytułowy oddział F.E.A.R.) tylko trochę wolniej. No jasne, ale jak coś takiego miałoby wyglądać w trybie multiplayer? Otóż w slow-motion deathmatch będzie jeden specjalny przedmiot spowalniający czas i gracze będą starali się go zdobyć, bo znacznie przechyla to szalę zwycięstwa na stronę „posiadającego” – przeciwnicy poruszać się będą z 20% swojej normalnej prędkości, natomiast gracz ze „swpowalniaczem” – 40% swojej normalnej prędkości. Okazuje się więc, że jest to coś bardzo podobnego do np. Rabbit w Tribes 2, z tą róźnicą, że tam nieśliśmy nic nie znaczącą flagę, a tu będziemy się uganiać za naprawdę przydatnym przedmiotem. Dodam, że zabicie gracza ze spowalniaczem będzie nagradzane dodatkowymi punktami. Analogicznie, w trybie slow-motion team deathmatch istnieje również tylko jeden taki przedmiot, ale wspomaga cały team.
To jednak nie wszystko. Gra oferuje niesamowicie szybką walkę. Mapy są tak zaprojektowane, że nie masz szans na zaczajenie się na przeciwnika za stołem czy ścianą. Do każdego, nawet najmniejszego miejsca, będzie można się dostać min. dwoma drogami. W dodatku tu po prostu nie będzie czasu na „kampienie” – tak intensywnych strzelanin nigdzie jeszcze nie widziałem. Wszystko dzieje się bardzo szybko – słyszysz świst kul omijających twoją postać, krzyki rannych, rozkazy. Ale naprawdę na medal spisuje się silnik fizyczny (oparty na zmodyfikowanym Havoku) – kule niszczą ściany, często zaraz przed tobą rozpryśnie szyba i zostaniesz zasypany deszczem małych kawałków szkła. Granaty, równolegle przy wybuchu, wypuszczają falę, która chwilowo ogłusza. Do tego wszystkiego dochodzi realistyczny rozkład ran – słowem, wygląda to tak, jak wyobrażam sobie prawdziwą wojnę.
Przyjrzyjmy się arsenałowi. Na razie wiadomo o 7 rodzajach broni – podwójne pistolety, karabin zwykły i maszynowy, shotgun, nailgun, specjalny karabin/snajperka (wystrzeliwuje trzy pociski na serię, do tego dochodzi luneta) oraz plasma-gun, wystrzeliwujący promień laserowy, którzy celnie wymierzony potrafi zabić po jednym „strzale”. Na razie bronie nie są jednak do końca dopracowane – na szczęście, ponieważ ten ostatni „plasma-gun” wg. mnie w ogóle nie nadaje się do multiplayera, chyba, że strzał zabijający od razu będzie bardzo trudny do osiągnięcia.
Każdą bronią będziemy mogli także dokonać ataku bezpośredniego (melee attack), podobnie jak np.w Call of Duty. Dodatkowo będziemy mogli zadać dwa ciosy (!): pierwszy to kopnięcie z doskoku, drugi to natomiast klasyczne podcięcie.
Podsumowując, zapowiada się naprawdę gorąco. Świetna grafika, szybka rozgrywka, dobrze zaprojektowane mapy, interesujące rozwiązania w trybach multi...czego więcej chcieć? Będziemy się bać jeszcze w tym roku.