W życiu codziennym napotykamy setki ludzi, z którymi na pozór mamy więcej lub mniej wspólnego. Duża część z tych osób uczestniczy w potyczkach w gry wideo, komputerowe czy konsolowe. Piłkarze reprezentacji Polski starający na zgrupowaniu z chęcią pograli w najnowszy tytuł od EA. Wielu znanych ludzi nie związanych z gamingiem lubi taki relaks - czasami, ku zdziwieniu swoich fanów. Osoba, z którą przeprowadziliśmy wywiad, może być dla wielu z was nieznana, ale gwarantujemy, że miano debiutu roku nie przylgnęło do niej przez przypadek. Czy go znacie, czy nie, jego miłość do gier jest tym, co Was z Nim łączy.
Gromowładny raper - to o nim mowa. Zeus, czyli prywanie Kamil Rutkowski - MC i beatmaker z Łodzi działający od 1998 roku. Zaczynał w grupach BHZ 13 i Liryczna Kravmaga. Można go było usłyszeć m.in. na płytach O.S.T.R.’a - “7? oraz “Hollyłódź”. Razem z Joteste tworzy grupę Pierwszy Milion - wspólnie zagrali mnóstwo koncertów zarówno w Łodzi, jak i w całej Polsce. Supportowali m.in. Naughty By Nature, J-RO, DJa Premiera i Pharaohe Moncha. W czerwcu 2008 Zeus został zwycięzcą ogólnopolskiego konkursu na Demo Roku magazynu WuDoo. Dokładnie 14 listopada miała miejsce premiera jego płyty pt. "Zeus. Co nie ma sobie równych". Zapraszamy do rozmowy o polskim rapie, nowej płycie Zeusa i - przede wszystkim - grach w życiu tego łódzkiego muzyka.
- Zacznijmy od tego, że nagrywasz już od wielu, wielu lat. Dotąd mogliśmy usłyszeć Cię w kilku nagraniach Ostrego. Po dziesięciu latach wydałeś debiutancki krążek. Jakie to uczucie wiedzieć, że słuchają Cię młodzi, ludzie podobni do Ciebie, kiedy zaczynałeś swoją przygodę z hip-hopem?
- Przez te wszystkie lata przeszedłem wiele etapów nagrywania i rozumienia tego, jakie znaczenia ma to, co się nagrywa. Do mojej pierwszej, oficjalnej płyty podszedłem poważnie tzn. chciałem nagrać taki album, którego nie będę się wstydził za kilka lat pod względem merytorycznym. Jest to spowodowane po części moim wiekiem i świadomością, że ludzie to usłyszą. Skoro więc, usłyszą to, tak jak mówisz, ludzie młodsi ode mnie, wolę, żeby dostali ode mnie dobrą energię, a nie kolejne, destrukcyjne gówno, jakiego jest pełno.
Co do mojej „przygody z hip-hopem” – zawsze kochałem muzykę. Nigdy jednak nie umiałem jej robić. Dopiero rap pozwolił mi „skleić” coś swojego. Nigdy nie zapomnę tego uczucia. Nie mogłem usiedzieć na miejscu! Poza tym zafascynowała mnie cała kultura hip-hop. Próbowałem swoich sił we wszystkich elementach: oprócz robienia beatów i rapowania, malowałem graffiti, robiłem beat-box, skreczowałem, próbowałem nawet tańczyć breakdance. Po czasie, zauważyłem w której z tych „dziedzin” jestem dobry, czuję się najlepiej i skoncentrowałem się na tym.
- Często jesteś porównywany do Ostrego? Jeśli tak, nie drażni Cię to?
- To naturalne porównanie, z kilku powodów: jesteśmy z tego samego miasta, z tego samego osiedla, znamy się itd. Łódź ma swoje, wyjątkowo charakterystyczne brzmienie i już samo to może nasuwać skojarzenia. Ja i Adam jesteśmy jednak zupełnie innymi ludźmi. Na mojej płycie wreszcie mogłem pokazać to, co „we mnie siedzi”, i z tego, co widzę w tym momencie, niewiele pojawia się już zarzutów o podobieństwa do Adama. Takie głosy oczywiście zawsze będą, chociażby ze względu na powody, o których wspomniałem wcześniej. Co do mojego odbioru takich opinii, faktycznie, trochę mnie to drażni, ponieważ bardzo staram się nie czerpać inspiracji z polskiego rapu i być charakterystycznym. Podoba mi się to, co robi Adam, ale nie mogę niestety „nacieszyć się” jego produkcjami, ponieważ nie chcę podświadomie zapożyczać od niego jakichś elementów. Przesłuchuję jego album 2-3 razy i koniec. Dla własnego dobra.
- Od lat wiadomo, że najlepiej sprzedają się hity o tematyce niespełnionej miłości. Twoje teksty zaś, prócz małych wyjątków, mówią o rzeczach znacznie bliższych młodemu człowiekowi. Myślisz, że to przyciąga ludzi do płyty?
- Co do hitów o niespełnionej miłości – nie do końca się zgadzam. Moim zdaniem najlepiej sprzedaje się po prostu to, co wywołuje emocje. Im bardziej jest to uniwersalne, tym większa liczba ludzi może się z tym utożsamiać. Przeraża mnie to, że we współczesnej muzyce, i mam tu na myśli w głównej mierze właśnie rap, takim uniwersalnym tematem zaczyna być nie – miłość, a – przemoc. Najłatwiej obudzić takie emocje we wkurzonych na cały świat nastolatkach. To banał. Takie emocje, podobnie jak miłość, towarzyszą nam na co dzień. Co do utworów o miłości – funk, soul – to muzyka wręcz ociekająca takimi uczuciami. I właśnie brzmienia najbardziej mnie inspirują. Moim zdaniem prawdziwym wyzwaniem jest napisanie kawałka o miłości, który nie zahaczy o cały ten popowy banał o którym wspominasz w pytaniu.
Z tego co piszą mi ludzie, wiem, że zdania na temat mojej płyty są podzielone. Wiele osób do płyty przyciągają bity. Duża część mówi o tym, że poruszyły ich teksty. Ja, ze swojej perspektywy, postrzegam te teksty po prostu jako teksty o życiu. Życie ma różne aspekty, więc teksty również są różnorodne. Nawet u mnie znajdziesz teksty o miłości, ale opisują one prawdziwe emocje i mam wrażenie, że to może odróżnić je od kreowanej często według słabego schematu, sztampowej, sztucznej papki.
Wracając do twojej płyty - bardzo często nawiązujesz do gier. Znajdujesz czas na to by pograć w jakieś nowe tytuły?
- W tej chwili niestety nie. Wiem, że każdy moment spędzony przy grze, to moment zabrany muzyce. Granie w domu odpada. W planach mam zakup konsoli, na które można by pograć w hotelu, będąc w trasie.
- Konsolę? A PeCet?
- Generalnie, gdybym miał wybierać – zdecydowanie jestem graczem konsolowym. W pecetach dobija mnie to, że „nie masz dobrej karty”, „masz za mało pamięci”, „musisz zaktualizować sterowniki” itd. Konsolę włączasz i to musi działać. Jestem niecierpliwy i cała ta „babranina” wokół jednej gry na PC mnie odrzuca.
- A jakie gry debiutant roku preferuje?
Kiedyś byłem dosłownie chory na wszelkie bijatyki: Mortal Kombat, Street Fighter, Tekken, Soul Blade itd. Później straciłem głowę dla gier a’la Tomb Raider, Metal Gear Solid, Sileni Hill, Tenchu i dla zabójców czasu i życia towarzyskiego – japońskich gier RPG – Final Fantasy, Suikoden, Legend of Mana itp. Swego czasu nie mogłem się oderwać od dwóch pierwszych części Prince of Persia. Uwielbiam też gry o tematyce skateboardingowej. Pierwsze trzy części Tonego Hawka znałem od podszewki. Najbardziej jednak podobał mi się Trasher na PlayStation. Z tego co wiem, była to mało popularna gra. Nie dziwię się, miała słabą grafikę i była trudniejsza od Hawka, ale mnie zmiażdżyła. W Internecie sprawdzam czasem jakie gry wychodzą i widziałem filmiki z gry Skate. Nie wiem jakie odczucia pozostawia samo granie, ale wiem, że chcę tę grę. Uwielbiałem też Gran Turismo i Wip3out. Jak widzisz, większość to gry z Playstation. Jeśli chodzi o PC to grałem głównie w strzelanki: Unreal, Half-Life itd.
- Wyobraź sobie sytuację - dostajesz w swoje dłonie nową grę, strasznie się wczuwasz i starasz się za wszelką cenę ją przejść. Nagle dzwoni znajomy i wyciąga Cię na piwo czy imprezę. Czy Zeus porzuci pada czy myszkę i wyjdzie z domu?
- To zależy. Myślę, że jeśli już tak by mnie wciągnęło, zostałbym w domu. Hahaha!
- W kawałku „Gracze” nieco wyjaśniasz początek swoich wirtualnych potyczek. Jednak czy mógłbyś napisać jakąś małą historię Zeusa z grami?
Jako mały szczyl, wróciłem kiedyś od dziadków i okazało się, że dostałem Commodore 64. Myślę, że tata miał w głowie obraz komputera do nauki itd. Wtopił po całości. Tak się zaczęła moja przygoda z grami. Później było dużo gorzej. Miałem Amigę, Gameboya, Playstation i w końcu PC. Nie jednocześnie. Na szczęście, hehehe… W liceum, przez Playstation ledwo zdawałem z klasy do klasy. Pamiętam sytuację, kiedy siedziałem nad Crashem 3 i postawiłem sobie za cel skończenie gry na 105 % (wtajemniczeni wiedzieli skąd wziąć „bonusowe” 5 % po skończeniu gry na 100%). Na drugi dzień miałem mieć ostateczną szansę na poprawę chemii. Książka leżała obok mnie. Nawet do niej nie zajrzałem… Zdałem, ale to był chyba cud. Poza tym, sporą część wagarów spędzałem na przechodzeniu gier. Byłem naprawdę chory.
- Zapewne słyszałeś o „negatywnych” skutkach grania. Człowiek za bardzo zgrywa się z bohaterem gry i wydaje mu się, że jest np. w świecie GTA. Myślisz, że jest to rzeczywiście problem gier, a może leży to po stronie tej osoby?
- Nie wierzę w to. Wydaje mi się, że to kwestia wychowania i innych czynników zewnętrznych. Myślę, że dużym problemem jest też to, co nas otacza w mediach, nie chodzi tylko o gry. To, co pokazuje się w teledyskach, w programach itp. promuje często egoistyczne, złe i wrogie wobec innych ludzi postawy. Chodzi też moim zdaniem o to, jak relacje międzyludzkie zmienia np. Internet. Dzieciaki wyzywają się na forach, GG itd., nie ponosząc za to konsekwencji. Wydaje im się, że można się tak do kogoś odzywać. U mnie na osiedlu, jak odezwiesz się w tak zły sposób do kogoś, z kim się dobrze nie znasz i nie można tego potraktować jako żart, dostajesz po mordzie. To drastyczna metoda, ale uczy ponoszenia konsekwencji za swoje słowa. Chore jest to, że teraz ludzie naprawdę zaczynają żyć w wirtualnym świecie. Przeraża mnie bardziej taka zmiana mentalności niż to, że ktoś włącza konsolę i wciela się w jakąś postać.
- Mieszkasz na Bałutach. Myślisz, że lepiej jest aby dzieciak dostał w swe ręce pada i spędzał czas przed monitorem bądź telewizorem, czy może na klatce i bawił się w „kibica”?
- Co do zachowań - żadne ekstremum nie jest dobre. Nie można siedzieć cały dzień przy grach, bo musisz mieć jakichś znajomych, wyjść do nich i utrzymywać jakieś relacje międzyludzkie. Nie można też być degeneratem i bawić się, krzywdząc innych i dewastując wszystko wokół, bo to chyba masz na myśli mówiąc o „kibicu”. Ja byłem i graczem, i typem, który latał po osiedlu i szwędał się po klatkach. Szukałem tego kim jestem przez długi okres czasu. Znalazłem w końcu coś, co daje mi spełnienie i szczęście. To muzyka. Teraz mam już w sobie o wiele mniej frustracji niż kiedyś. Ekstrema o których mówisz to moim zdaniem próba ucieczki od rzeczywistości, chowania „siebie” za grami lub za jakimiś agresywnymi zachowaniami. Żadna przesada nie jest dobra.
- Na przełomie lat narodziło się coś takiego, jak Elektroniczny Sport. Myślisz, że wirtualna rozgrywka może bez problemu konkurować z tym realnym, tradycyjnym sportem?
- Wiadomo, że we wszystkim można być dobrym albo kiepskim. Zwycięzcy turniejów komputerowych czy konsolowych to osoby sprawniejsze od innych w pewnych dziedzinach. Porównałbym to jednak do czegoś bliższego spokojnym sportom np. szachom [śmiech] Może szachy to zbyt statyczny sport w porównaniu np. do Counter Strike’a, ale poważnie, mniej się zmęczysz niż przy maratonie, prawda? Taki sport, mimo iż często wymaga np. refleksu czy sprawności palców, nie zastąpi nigdy zmęczenia po meczu albo biegu. Twój organizm pracuje wtedy zupełnie inaczej i to wpływa na samopoczucie. Nie jestem typem sportowca, ale to uczucie nie jest mi obce. Praktykuję tzw. sport sceniczny [śmiech] Spalam się totalnie na koncertach i uwielbiam to.
- Wyobrażasz sobie, że za kilka lat zamiast meczu w rugby czy piłkę w telewizji będą leciały np. walki najlepszych graczy w Tekkena?
Oczywiście że to sobie wyobrażam. To akurat jest dla mnie jak najbardziej zrozumiałe. Zresztą, czy już nie ma takich relacji?
- Jakie według Ciebie, Elektroniczny Sport ma szanse na to by stał na równi z klasycznymi sportami?
- Patrz pytanie, w którym mówię o szachach. Wystarczy, że wystąpi zjawisko rywalizacji i doskonalenia swoich umiejętności w czymś i już można mówić sporcie. Myślę, że jak najbardziej sporty elektroniczne i „fizyczne” mogą stać na równi. Są po prostu innymi kategoriami sportu.
- Prócz rozgrywek typowych dla gier - online, zdarzają się również te w czasie rzeczywistym, czyli LAN-y. Myślałeś kiedyś nad tym, aby wybrać się na taką imprezę?
- Ja się wszędzie wybieram, ale nie wszędzie docieram [śmiech] Chętnie bym poszedł na taką imprezę, tak jak na targi komiksu, które odbywały się dosłownie rzut kamieniem od miejsca, gdzie obecnie mieszkam, a nigdy tam niestety nie zawitałem. Pamiętam jak czytałem kiedyś relacje z targów E3 i na coś takiego też bym chętnie się wybrał. Wszędzie raczej w roli obserwatora, niż np. uczestnika turnieju.
- Wracając do tematu twojej płyty. Kiedy będziemy mogli zobaczyć i posłuchać Zeusa?
- Wszędzie, gdzie ludzie organizujący imprezy nas zechcą i zawsze, kiedy to będzie możliwe. Póki co, nadal omawiamy i planujemy przyszłe koncerty. Bardzo bym chciał żeby było ich dużo, bo to dla mnie największa przyjemność z całego procesu związanego z nagrywaniem muzyki.
- Jesteśmy już kilka tygodni po premierze twojego debiutu. Myślałeś, że zainteresowanie płytą będzie większe, a może wręcz przeciwnie, jest ono znacznie wyższe niż się spodziewałeś?
- Nie spodziewałem się ani takiego zainteresowania, ani takich opinii. Bardzo się cieszę z tego, jak ludzie odbierają mój album. Patrzę jednak na to już przez pryzmat planów na przyszłość i kolejnej płyty. To dla mnie ogromne wyzwanie i koncentruję się obecnie w dużej mierze na tym, jak przebić to, co zrobiłem na tej płycie i nie zawieść zaufania jakim obdarzyło mnie teraz sporo osób.
- Myślisz, że użytkownicy naszego serwisu są dobrym targetem? Mówisz, że kawałek „Gracze” jest mega ważny.
- Nie wiem, jaki mamy target. Docierają do mnie opinie od naprawdę różnych ludzi. Nagrałem „Graczy” właśnie dlatego, że gry stanowiły ogromną część mojego dzieciństwa i w pewien sposób mnie ukształtowały. Nie myślałem o tym, jak odbiorą to inni i czyją sympatię sobie tym zjednam ani kogo w ten sposób do siebie zrażę. Po publikacji okładki, niektóre osoby śmiały się z tego, że mam tam GameBoya, ale ta mała konsolka była wielkim marzeniem z mojego dzieciństwa. Jest dla mnie bardzo ważna i musiała się tam znaleźć. Cieszę się, że ten numer spotkał się z takim odzewem. A co najlepsze, odezwaliście się do mnie Wy – czyli portal poświęcony tematyce gier. Naprawdę „jaram się” tym. Nie spodziewałem się tego, ale to miłe.
- Wielkie dzięki za to, że znalazłeś dla nas chwilę.
- To ja dziękuję za wywiad i pozdrawiam serdecznie wszystkich odwiedzających portal Esports.pl
Zdjęcia: www.przemeksikora.com
- 1
#1 | j3sh
2008-12-09 18:52:50
#2 | Degustator znad Warty
2008-12-09 19:05:00
#5 | bolksTV
2008-12-09 19:16:50
#8 | Degustator znad Warty
2008-12-09 19:59:00
#3 | meribo
2008-12-09 19:05:59
#13 | Degustator znad Warty
2008-12-10 00:23:26
#4 | atom
2008-12-09 19:10:29
#6 | raul
2008-12-09 19:30:29
#7 | conish
2008-12-09 19:43:17
#9 | infin
2008-12-09 21:28:06
#10 | Attyla
2008-12-09 22:40:18
Co do Zeusa, to z tego co wyczytałem, będzie można go usłyszeć 20 grudnia w Łodzi jako "gość niespodzianka".
#11 | Degustator znad Warty
2008-12-09 23:48:24
Przecież wywiad jest zajebiaszczy =) W porównaniu z wywiadami "z ciotami komputerowymi", ten wypada blado co do ilości komentarzy. :D
#12 | AAA
2008-12-10 00:01:20
#14 | Kombatant
2008-12-10 11:16:24
#15 | Attyla
2008-12-10 12:20:22
#16 | kapiy
2008-12-10 20:48:36
A wywiad jak najbardziej spoko i mam nadzieje że więcej będzie takich z osobami nie związanymi bezpośrednio z grami
#17 | Dziadu
2008-12-11 08:36:42
#19 | Degustator znad Warty
2008-12-11 13:01:07
#21 | bolksTV
2008-12-11 19:56:17
ale zeus tez daje rade, oj daje, i to bardzo
#22 | Degustator znad Warty
2008-12-11 19:58:09
#23 | bolksTV
2008-12-11 20:00:18
#24 | Degustator znad Warty
2008-12-11 20:02:27
#18 | [c]
2008-12-11 12:42:56
#20 | colino
2008-12-11 13:13:45
mam płytke, dobry i swiezy material, polecam ;]
#25 | Chef87
2008-12-12 12:55:58
#26 | Festival
2008-12-12 13:38:05
"Nie Ktorzy Chcieli Tu Stypedium W Dolarach Ja Wolalem Nagrywac Rap Na Wagarach" - najlpeszy wers wg. mnie, produkcje wyciosane mimo tego ze wszystko samplowane (jakos tak mam lekki wstret do samplowania muzyki, moze dlatego ze nigdy mi nie wychodzilo i wolalem sam klejic swoje)
ci co nie wiedza o czym mowa sprawdzcie np. kawalek "Patrice Rushen - Remind Me" - tu link http://www.youtube.com/watch?v=KH6cdaSHDco a pozniej przesluchajcie "Zeus - Swiatla" :)
#27 | ZOFX
2008-12-13 12:16:06
#29 | Attyla
2008-12-13 16:03:50
#30 | Degustator znad Warty
2008-12-13 18:55:22
#32 | Soofka
2008-12-13 21:05:10
#36 | mr0
2008-12-16 15:51:29
#28 | Pite
2008-12-13 12:49:55
#31 | /foczker
2008-12-13 21:01:04
W ch*j mi się nie podobają bity, za bardzo przekombinowane, czasami ciężko odróżnić kicka od słowa, wszystko się zlewa jak kawałki nagrywane w domu, przy majku za 50zł z allegro. A to podobno nagrywane było w studiu.
Ludzie pomyślą że niby biały raper taki jak zza oceanu, że niby z OSTRym nagrywa, że niby podziemia się nasłuchał i wie czego brakuje, ale tutaj znowu podkład bierze górę nad słowem mówionym.
#33 | Attyla
2008-12-14 00:59:53
#34 | B3nny
2008-12-15 22:20:33
#35 | abes
2008-12-16 14:45:42
#37 | dnl
2008-12-17 17:08:48
#38 | BriT
2008-12-18 20:23:53