TaZ: Nasz czas się jeszcze nie skończył

Dostosuj

- Po prostu musiałem być lepszy niż LUq, Neo czy Zibi. Był to czynnik, który pozwalał mi grać na troszeczkę wyższym poziomie, który w jakiś sposób straciłem, kiedy powstał Pentagram. Teraz próbuje odnaleźć go na nowo - opowiada Wiktor „TaZ″ Wojtas w epickim, obejmującym całą jego karierę od początków na scenie Counter-Strike, aż do wydarzeń z ostatnich tygodni, wywiadzie dla serwisu SK Gaming. Dzięki uprzejmości SK publikujemy polską wersję rozmowy. Zapraszamy do czytania.

 

 

Duncan Shields: Opowiedz nam o początkach swojej kariery, kiedy grałeś w jednej drużynie z LUqiem przeciwko Neo, który był w innym zespole. Jak powstał skład Pentagram z takimi graczami jak mirri, zibi czy później napalm w składzie? Jak dobrze grałeś w tamtych czasach, w porównaniu ze swoim obecnym poziomem? Pierwsze zwycięstwa drużyny miały miejsce podczas InveX Euro Cyber Cup w 2004 roku oraz na SEC w 2005. Jak ważne były dla waszego rozwoju jako zespołu liczącego się na arenie międzynarodowej?

 

Wiktor „TaZ″ Wojtas: Początek - LUq i zibi grali w klanie zwanym GryNet, ja w BOR, a Neo w Specnaz, a nasze wyniki były bardzo różne. To zabawne, ale któregoś dnia postanowiliśmy stworzyć „zespół kompletny″ który wygrywałby wszystkie imprezy w Polsce, a może któregoś dnia powalczyłby z drużynami zza granicy. Wtedy połączyłem siły z LUqiem i zibim, a Neo został w Specnaz. W tamtym okresie mieliśmy cztery potyczki z zespołem Neo, jednak w jakiś sposób to my okazaliśmy się górą we wszystkich z nich.

 

Wtedy, wraz z nadejściem WCG 2002, rozpoczął się mój dramat. Miałem wewnętrzne spięcia z LUqiem i zibim i zdecydowałem się opuścić ich ledwie na tydzień przed polskimi kwalifikacjami WCG. Myślałem wtedy, że dam radę wygrać WCG z zespołem przyjaciół. Nie mam pojęcia, dlaczego najważniejsze dla mnie było zawsze pokonanie Neo. Po niesamowitej dogrywce wygraliśmy ze Specnaz ale następnie nie daliśmy rady CGL.red z LUqiem i zibim na pokładzie... to był mój pierwszy dramat w karierze.

 

Postanowiłem, że muszę pojawić się na WCG 2003. Wtedy Neo stworzył kolejny „superklan″ mający w składzie mirriego i pitrka, a ja znowu znalazłem się z w CGL.red z LUqiem i zibim. Przed WCG 2003 postanowiliśmy zorganizować bootcamp w kafejce internetowej, ale przez całe lato miała ona problemy z połączeniem z siecią, więc graliśmy na LAN-ie z ludźmi w kafejce. Wciąż mieliśmy nadzieję na wygranie polskiego WCG, i wtedy przydarzył się mój drugi EPIC FAIL. Dość łatwo pokonaliśmy SpecSter w drabince wygranych, jednak w finale to oni wygrali w dwóch mapach. Od tego momentu zacząłem myśleć o stworzeniu wraz z Neo zespołu zdolnego pokazać się za granicą. W tamtym czasie taka ekipa była trudna do stworzenia przez podział polskiej sceny na dwie połówki - Arcy i SpecSter - które bez wyraźnego powodu nie cierpiały się.

 

To zabawne, ale rozmowy na temat powstania Pentagramu zaczęły się, kiedy Neo spytał mnie, czy nie szukamy piątego gracza do mix-a (a nasze relacje nie były wtedy najlepsze...). Zdałem sobie sprawę z nadarzającej się okazji i zaczęliśmy rozmawiać o przyszłości. Pierwszym składem Pentagramu był Neo, LUq, pitrek, zibi oraz ja. Powstał on po naprawdę długich rozmowach, ale kiedy patrzę na to z dzisiejszej perspektywy, był to najlepszy wybór, jaki mogliśmy dokonać. Żałuję tylko, że pitrek i zibi stracili swoją pasję do gry. Zawsze uważałem ich za znakomitych graczy o wielkim potencjale. Mirri znalazł się poza tym składem, a że był dobrym kolegą pitrka, był naturalnym wyborem na piątego, kiedy pitrek zdecydował się nas opuścić.

 

Jeśli chodzi o mnie jako gracza, myślę, że grałem wtedy znacznie lepiej. Przynajmniej, jeśli chodzi o poziom sześć lat temu. Miała wtedy miejsce jakaś osobista rywalizacja z niektórymi graczami, po prostu musiałem być lepszy niż LUq, Neo czy Zibi, nic innego mnie nie interesowało. Była to czysta chęć bycia najlepszym, którą w jakiś sposób straciłem, kiedy powstał Pentagram. Z czasem zacząłem myśleć, że drużyna nie stawia na mnie wszystkiego, że nie muszę pokazywać się zawsze z najlepszej strony, etc. Nie straciłem motywacji - po prostu zgubiłem gdzieś ten czynnik, który pozwalał mi grać na troszeczkę wyższym poziomie. Teraz próbuje odnaleźć go na nowo.

 

Nasze pierwsze wygrane, podczas invex Cup i SEC były bardzo istotne, ponieważ pokazały nam, że możemy rywalizować z najlepszymi, że ciężka praca opłaca się, i że musimy po prostu dalej robić swoje i stawać się coraz lepszymi.

 

Opowiedz nam o efektach następnych zmian w waszym składzie, kiedy zibi i rulon zostali z niego usunięci w grudniu 2005, a zastąpili ich Loord i motyw. Wtedy, w czerwcu 2006, na jedenaście dni opuścił was Neo, a kiedy wrócił, zastąpiliście motywa kubenem. W październiku tego roku odnieśliście swój pierwszy wielki sukces, wygrywając WSVG w Londynie a potem złoty medal WCG. Jak tłumaczysz skok jaki wykonaliście pomiędzy nierównymi wynikami na arenie międzynarodowej, a wygraniem tak wielkiej imprezy jak WCG? W finale mierzyliście się z powszechnie faworyzowanym NiP i przegraliście pierwszą mapę. Nie było to dla was onieśmielające doświadczenie?

 

Cóż, zibi zwyczajnie stracił swój zapał do gry, często spóźniał się na treningi, a czasem po prostu je opuszczał, poza tym nie grał tak dobrze jak wcześniej. A my czuliśmy potrzebę zmiany, i to zmiany większej niż jednego gracza. Stąd decyzja o podwójnej roszadzie i zastąpieniu rulona, który zawsze grał dużo i na dobrym poziomie, ale mimo wszystko czegoś mu, naszym zdaniem, brakowało. Jeśli dobrze pamiętam okres, kiedy doszli do nas motyw i loord, ja także miałem pewne problemy z zapałem. Męczyły mnie brak wyników i sama gra, która pochłaniała niezwykle dużo czasu, nie dając „w zamian" tyle, ile bym chciał. Zmiany w naszym zespole zostały postanowione przez ryana i Neo, ja miałem po prostu szczęście, że Loord i motyw chcieli ze mną grać. To, że po raz pierwszy w karierze ktoś rozważał usunięcie mnie ze składu i zastąpienie kimś innym, miało na mnie spory wpływ. Musiałem udowodnić, jak głupia byłaby to decyzja. 

 

Później mieliśmy mnóstwo pecha podczas ESWC. Do dziś pamiętam sytuację na dust2 przeciwko Lunatic-Hai, zostałem sam na trzech przy podłożonej bombie, zabiłem ich wszystkich niesamowitymi strzałami, i wtedy... zacząłem biegać dookoła szukając defuse kita, bojąc się, że poruszę myszką podczas rozbrajania bomby. Słyszałem, że defuse kit jest tuż obok. A wszystko, co musiałem zrobić, to po prostu zacząć rozbrajać tą bombę. Miałem kupę czasu... Zremisowaliśmy ten mecz, a potem przegraliśmy z MiBr i nie przeszliśmy dalej. Potem Neo dostał kilka ofert zza granicy i postanowił z jednej z nich skorzystać. Był to dla nas cios, ale postanowiliśmy znaleźć kogoś na jego miejsce. Loord zarekomendował kubena. Już po pierwszym meczu z kubenem zamiast Neo pomyśleliśmy sobie „Cholera, wygląda to całkiem nieźle, może się udać". Nie pamiętam, co stało się potem.

 

Powiedziałem Neo kilka nieprzyjemnych słów, jak się okazało, niepotrzebnie, ponieważ ryan nigdy nie przestał z nim rozmawiać i zdołał przekonać go do zrezygnowania z oferty. Jako że już wtedy obiecaliśmy kubenowi miejsce w składzie, zdecydowaliśmy się przyjąć go w miejsce motywa, bo widzieliśmy w nim olbrzymi potencjał. Od samego początku mieliśmy świetną atmosferę, nawet pomimo ostrych słów sprzed kilku dni. Loord i kuben wzbogacili naszą grę o wielką ilość taktyk. Wyznaczyliśmy sobie jasny cel - wygrać międzynarodowy turniej, i z myślą o nim trenowaliśmy. Co ciekawe, kilka dni przed WSVG wysoko przegraliśmy przez Internet z 4Kings, żeby zmiażdżyć ich już kilka dni później na LAN-ie. To wtedy zdaliśmy sobie sprawę, że być może nadchodzi nasz czas.

 

Nigdy nie myśleliśmy o wygraniu całego WCG. Chcieliśmy pokazać się z jak najlepszej strony, i zobaczyć jaki rezultat uda nam się osiągnąć. Mieliśmy dużo szacunku do wszystkich przeciwników, z wieloma z nich nigdy wcześniej nie graliśmy, tylko słyszeliśmy, jacy są dobrzy. W ten sposób uniknęliśmy bariery psychicznej - wszystkich przeciwników traktowaliśmy jednakowo, czy to było NiP, NoA, czy Hacker.PK. Wiedzieliśmy, że mogą grać, i w zasadzie to wszystko, co musieliśmy wiedzieć :) Jeśli chodzi o finał - wiedzieliśmy, że go wygramy. Czuliśmy się wtedy tak, jakby nie było niczego, co mogłoby nam w tym przeszkodzić... No, niczego poza nuke, gdzie po prostu zawsze przegrywaliśmy ze szwedzkimi drużynami. Dlatego nie przejęliśmy się porażką na tej mapie wiedząc, że jesteśmy lepsi na innych.

 

TaZ / fot. zotob.org

 

W następnym okresie, jako PGS, zaliczyliście słaby występ w finałach WSVG, ale krótko po nim zdobyliście brąz na CPL Winter. Następne drugie miejsce podczas SEC 2007, które było niezłym rezultatem, ale przegraliście tam z SK Gaming - i był to w zasadzie ich jedyny godny uwagi wynik w tamtym składzie. Potem wygraliście jeszcze finał IEM. Biorąc pod uwagę te wszystkie wyniki, jak wysoko mierzyliście jadąc na ESWC? Było przeczucie, że wygracie całą imprezę, czy raczej stopniowo patrzyliście na rozwój sytuacji? Półfinał ESWC przeciwko fnatic był przełomowym momentem w waszej karierze, wcześniej przegrywaliście z tym zespołem na WSVG i CPL Winter. Co więcej, przegraliście nuke, ale zdołaliście wygrać kolejne dwie mapy. Co możesz powiedzieć nam o tym meczu i tamtym okresie?


Wciąż byliśmy młodym zespołem, z każdym turniejem zbieraliśmy coraz więcej doświadczenia. Według mnie wygrane na WSVG w Londynie i WCG przyszły za wcześnie, dlatego na CPL Winter i finale WSVG trochę się zablokowaliśmy. Nie mogliśmy pokonać pewnych barier mentalnych, więc zaczęliśmy trenować „od zera". Zajęliśmy drugie miejsce na ShgOpen (gdzie było wiele ekip z czołówki), następne były finały Extreme Masters (rozgrywane równolegle z SEC). Czuliśmy się wtedy niezwykle silni, jednocześnie wiedzieliśmy, że musimy po prostu grać swoje. Równocześnie nie mieliśmy żadnych problemów organizacyjnych. Nasz menadżer - Filip "ryan" Kasprowicz - odwalał kawał dobrej roboty zarówno dla nas, jak i całej organizacji. To najlepszy menadżer na świecie, znał Counter-Strike od strony taktycznej, był utalentowanym młodym człowiekiem i dobrym przyjacielem. Nigdy nie spotkałem menadżera lepszego od niego, jego unikalny zestaw cech i umiejętności trzymał nas razem i miał duży udział w naszych sukcesach.

 

Jednego dnia rozgrywaliśmy dwa różne finały: finał SEC (z drabinki przegranych) i finał Extreme Masters (również z drabinki przegranych). Były kłopoty z czasem, musieliśmy skończyć SEC najszybciej jak to tylko możliwe, i od razu zacząć EM. Pierwszą mapę wygraliśmy dzięki świetnej grze Neo, zdaje się że dość wysoko, i wtedy na dust2 poczuliśmy się zbyt pewni siebie, zdawało się, że po prostu nie możemy tego przegrać. Nawet po meczu niezbyt się nim przejęliśmy tylko z miejsca pobiegliśmy grać finał Extreme Masters, który wygraliśmy w dwóch mapach.

 

Przed ESWC włożyliśmy w trening znacznie więcej wysiłku i jechaliśmy na turniej w dobrych nastrojach, atmosfera dopisywała, skill też. Musieliśmy tylko grać swoje,  zachowując szacunek dla przeciwników. Zawsze szanowaliśmy wszystkie zespoły. Może dlatego trochę łatwiej było zremisować czy przegrać mecz. Zdawaliśmy sobie sprawę z własnych możliwości, a w dodatku w razie jakichkolwiek problemów do naszych usług był ryan. Spotkanie z fnatic było dziwne... na pierwszej mapie w żaden sposób nie mogliśmy znaleźć swojego rytmu, tak samo jak przez pierwsze 7 czy 8 rund na dust2. Wydawało się, że ESWC wymyka nam się z rąk, ale wtedy wygraliśmy rundę eco na dust2, kuben zabił czterech gości z AWP, i nagle byliśmy z powrotem w grze. Zaczęliśmy grać swoje i odzyskaliśmy kontrolę. Tak więc ten półfinał miał dwie części - naszą i fnatic. Mieliśmy po prostu szczęście, że nasza trwała o kilka rund dłużej.

 

Co do całego okresu - to było fantastyczne uczucie, pomimo tylu niepowodzeń i trudnych chwil, zdołaliśmy podnieść się i wygrać trzy największe imprezy na świecie... Nie da się tego opisać słowami.

 

Biorąc pod uwagę świetne wyniki fnatic w 2006 roku, oraz wasze miejsca w czołówce w tym czasie, wasz półfinał ESWC przeciwko Szwedom był uważany za przedwczesny finał imprezy. Co o tym sądzisz, i czy uważasz, że zespół NoA faktycznie zasłużył na srebrny medal?


Nie wiem, czy zasłużył, na pewno mecz z fnatic był cięższy niż finał. Z drugiej strony po meczu z fnatic mieliśmy wielki przypływ pewności siebie, więc ciężko porównywać te dwa spotkania. Myślę, że gracze NoA zasłużyli na miejsce w finale, grali bardzo dobrze i nie można im tego odmówić. Obie drużyny zawsze grały na niezmiennie wysokim poziomie, byłoby niesprawiedliwym odmawiać teraz czegokolwiek zarówno fnatic, jak i NoA.

 

Podczas ESWC 2008 były momenty, kiedy wyglądaliście na niemożliwych do zatrzymania, na przykład pogrom emuLate 16:1 na nuke w ćwierćfinale czy 16:0 z mouz na train w półfinale. Jednak finał okazał się jednym z najbardziej zaciętych meczów w historii, wygraliście dust2 16:14, przegraliście nuke 13:16 i wygraliście tuscan 16:13. Jak rozwijał się dla was ten turniej, biorąc pod uwagę wcześniejsze niepowodzenia na ESWC Masters? Jak wspominasz finałową mapę, która zdawała się ciągnąć w nieskończoność? Jak skomentujesz wypowiedzi po tym meczu, że mieliście przewagę nad eSTRO, które pomimo porad przed meczem nie miało do końca opanowanej mapy?

 

Po prostu dużo graliśmy przed turniejem i od ćwierćfinałów udało nam się złapać formę. Nie uważamy ESWC Masters za wielkie niepowodzenie, w dobrym występie tam przeszkodziły nam pewne problemy. Co do finału z eSTRO, kiedy doszło do piętnastej rundy, byliśmy bardzo sfrustrowani, że nie mogliśmy jej skończyć. Koniec końców potrzebowaliśmy trochę szczęścia żeby poradzić sobie z ich atakiem. Podobnie jak oni, nie do końca znaliśmy tuscan, więc przed meczem pytałem się innych graczy, jak zachowywać się na tej mapie.

 

eSTRO/WeMade Fox to zawsze trudny przeciwnik, i tym razem nie było inaczej, jednak kiedy już się rozpędziliśmy, musieliśmy wygrać ten mecz.

 

Po drugim triumfie na cyberolimpiadzie / fot. WCG

 

ESWC ze względu na swoją strukturę i obecność wszystkich najlepszych w danym roku zespołów było powszechnie uważane za najtrudniejszy turniej w kalendarzu. Do tej pory nikt, poza PGS/MYM, nie wygrał finałów dwukrotnie. Potrafisz wskazać co takiego wyróżniało was spośród innych zespołów, że udało wam się ociągnąć taki wyczyn? Czy można dzisiejsze turnieje, jak IEM Global Finals, porównywać pod względem poziomu do tamtych?

 

Nie wiem, czemu tylko my wygraliśmy dwukrotnie, naprawdę. Chociaż tak naprawdę wygraliśmy tylko raz, bo nigdy nie otrzymaliśmy nagród za druga wygraną :) Zawsze przed turniejem czyniliśmy specjalne przygotowania do niego, na przykład bootcampy, albo po prostu graliśmy bardzo dużo, by się solidnie przygotować. Pierwsze ESWC było pod względem poziomu podobne do dzisiejszego Extreme Masters. Jednak system rozgrywek EM nie bardzo mi się podoba, więc powiem, że trudniejsze było ESWC. Również dlatego, że je wygraliśmy!

 

Patrząc na listę waszych osiągnięć z ery PGS/MYM można powiedzieć, że zespół był zaprojektowany z myślą o wygrywaniu największych turniejów. Podczas gdy inne ekipy konsekwentnie trzymały pewny poziom, wy albo zaliczaliście kompletną klapę, albo wygrywaliście całą imprezę. Jednak patrząc na wygrane przez was pieniądze i tytuły wydaje się, że wygrywaliście odpowiednie turnieje w odpowiednim czasie. Dla porównania gracze fnatic sprzed 2009 roku wygrali całą masę mniejszych imprez, a potem kończyli na drugim czy trzecim miejscu na tych największych. Jakieś przemyślenia na ten temat?

 

Przynajmniej na początku była to dla nas sytuacja „wygraj albo zgiń". Nie mogliśmy odwiedzać wszystkich turniejów, jakie byśmy chcieli, więc trenowaliśmy najciężej do tych największych. Oczywiście ćwiczyliśmy przez cały czas, ale te duże imprezy miały coś ekstra, co dawało nam 200% motywacji aby stawać się coraz lepszymi. Naszej drużynie przydałaby się stabilizacja. Czasem wydaje mi się, że spośród czołówki tylko my mamy tyle problemów czy ciężkich okresów. Bazujemy na emocjach, co prawda możemy grać dobrze zachowując się cicho, ale kiedy widzisz nas skaczących, krzyczących i śmiejących się, to znak, że gramy dwa razy lepiej niż zwykle. Ostatnio przechodziliśmy przez trudny okres, mieliśmy problem z uzewnętrznieniem emocji, ale kiedy już to robimy, gramy naprawdę dobrze.

 

Jako pierwsi w historii Counter-Strike (nie licząc Condition Zero ani Source) zdobyliście dwa złota na WCG i dwa tytuły mistrzowskie ESWC. Można określać was mianem najlepszej drużyny w historii? Jak porównałbyś swój zespół z innymi potęgami, jak fnatic, SK.swe czy mTw.dk?

 

Trudne pytanie... Nasz czas się jeszcze nie skończył (gramy w tym samym składzie od 2006) i możemy jeszcze wiele osiągnąć. Między innymi dlatego nie chcę wchodzić w taką dyskusję. Zwróciłbym tylko uwagę na jedną rzecz - kiedy porównujesz fnatic, SK.swe, mTw.dk i nas, tylko my utrzymaliśmy się w czołówce przez cztery kolejne lata (od 2006 do teraz) w tym samym składzie. Co roku wygrywaliśmy też tytuły mistrzowskie na dużych imprezach, ośmielę się stwierdzić, że ESWC i WCG były zawsze najważniejszymi imprezami w danym roku. Mam po prostu nadzieję, że kiedy zdecydujemy się zakończyć kariery graczy, będziemy pamiętani jako jedna z największych drużyn w historii Counter-Strike'a, przez te wszystkie lata ciężko harowaliśmy na taki szacunek.

 

Oba triumfy na WCG osiągnęliście bijąc faworytów turnieju: NiP w 2006 i fnatic w 2009. W 2006 wiele osób nie było pewnych, jak dobrzy właściwie jesteście, jako że uprzednie zwycięstwo w WSVG London odnieśliście nad zespołem hoorai, który nie był raczej zaliczany do elit sceny. Wygrana w 2009 przyszła po niepewnych występach na IEM IV w Dubaju. Jak porównasz oba triumfy w tych wszystkich okolicznościach? Co wreszcie możesz powiedzieć o pokonaniu fnatic podczas tegorocznego WCG?

 

Główna różnica jest taka, że jadąc na turniej w 2006 nie mieliśmy pojęcia jak prezentują się inne zespoły. Nie bardzo nas to obchodziło, po prostu z całych sił walczyliśmy o każdą kolejną rundę. Kiedy nadeszły największe sukcesy, straciliśmy motywację, aby cały czas tworzyć nowe zagrania i taktyki. Jadąc do Dubaju byliśmy przekonani, że jesteśmy w dobrej formie, ale znowu zwyczajnie zaniedbaliśmy stronę taktyczną. Po tym turnieju wiedzieliśmy, że strategia to jedyna rzecz, jakiej nam brakuje. Nowe taktyki sprawiają, że masz więcej ochoty do gry, a to dodaje ci dużo pewności. A więc jadąc na tegoroczne WCG wiedzieliśmy, że jesteśmy przygotowani znacznie lepiej, niż w Dubaju, czuliśmy się pewnie na czterech z pięciu map. Inna sprawa, że ostatnie WCG było znacznie trudniejsze niż to w 2006. Poziom idzie w górę i coraz trudniej jest utrzymać się na szczycie.

 

Jeśli chodzi o wygraną z fnatic, wiedzieliśmy, że możemy ich pokonać. Taka wygrana daje ci znaczny wzrost pewności siebie na następne turnieje. To właśnie coś, czego nam przez długi czas brakowało, więc mam nadzieję, że od tego zwycięstwa zaczniemy nowy cykl.

 

W finale fnatic wyglądał, jakby przejął kontrolę na nuke. W wywiadzie po meczu LUq przyznał, że zdecydowaliście się porzucić wszystkie taktyki i grać free-for-all, gdzie każdy z was miał robić to, co w danej chwili mu odpowiadało. W przeszłości stosowaliście podobne rozwiązania w trudnych momentach? I czy był to czysty chaos, czy mimo wszystko trzymaliście się jakichś podstawowych założeń, jak grać? Kto rzucił ten pomysł podczas meczu?

 

Nie powiedziałbym, że fnatic kontrolował grę. To normalne, że czasami ze swoją taktyką walisz głową w mur i musisz się dostosować do sytuacji. Postanowiliśmy wyzwać ich na serię pojedynków 1on1 i zdejmować pojedynczo. Używaliśmy już w przeszłości takiej taktyki. Kiedy grasz w ten sposób, musisz być bardzo pewny swoich ruchów, albo skończysz jako łatwy frag dla przeciwnika. Na szczęście tego dnia byliśmy w formie i mamy nadzieję, że tak pozostanie.


Jeden z chłopaków rzucił pomysł, aby zdejmować przeciwników po kolei, zamiast konsekwentnie grać ustawione zagrywki. Ustawialiśmy się co nieco przed rundą, gdzie uderzyć itd, ale rezultat takich starć zależy wyłącznie od tego, czy w danym momencie trafisz, czy polegniesz. Zmiana naszego stylu gry zmusiła fnatic do zmiany sposobu obrony i pod koniec meczu mogliśmy już używać naszych ulubionych taktyk.

 

Rywalizacja między Polakami a fnatic w coraz dosłowniejszym znaczeniu / fot. HLTV.org

 

Każdy z wielkich zespołów ma swoje mocne strony. Jedną z waszych wydaje się być gra w roli atakujących. Co sprawia, że wasza drużyna jest tak dobra w tym aspekcie? Dlaczego tych kilku gości jest w stanie osiągnąć poziom dostępny wcześniej tylko dla paru zespołów w historii? Który z waszych przeciwników najskuteczniej potrafi przetrwać wasze szturmy?

 

Szczerze mówiąc, nasza gra po stronie terrorystów zależy od tego, jak dobrze rozwiniemy nowe taktyki i zagrywki. Czasem podczas tworzenia taktyk potrafimy siedzieć 30 czy 40 minut debatując nad kilkoma granatami. Dużo zależy też od wyczucia czasu. Kiedy gramy dużo, łapiemy rytm  i lepiej rozumiemy się nawzajem, zwłaszcza podczas rund na styku. Może dzieje się tak dlatego, że gramy ze sobą od lat? Zawsze czujemy się bardzo pewnie po stronie terrorystów, za to brakuje nam pewności po stronie antyterrorystów.

 

Najlepiej w obronie grały mTw.dk i stare SK Gaming z Tentpole w składzie. Gracze mTw zawsze byli świetnie zgrani, czynili zabójczo szybkie rotacje co zwykle sprowadzało grę do do sytuacji na styku, 1on1 czy 2on2. Jeśli chodzi o SK, Tentpole zawsze znajdował dobre miejsca, skąd mógł nas ściągać. Czasem zwyczajnie zatrzymywał nasze ataki w pojedynkę. Dzięki niemu pozostali gracze mogli skupiać się na innych zadaniach, mając doskonale zabezpieczone tyły.

 

Jako że ostatnia drużyna w SuperCupie zarobiła dwa tysiące dolarów, a odbył się on w Niemczech, wydawało się oczywiste, że pojawilibyście się tam niezależnie, czy w barwach jakiejś organizacji, czy nie, gdybyście tylko otrzymali zaproszenie. Co sądzisz o tym, że zaproszenie trafiło do mouz pomimo, że sukcesy odnosili oni w 2008, podczas gdy wy w tym roku zajęliście trzecie miejsce na europejskich finałach i drugie na światowych finałach Extreme Masters?

 

Z tego, co mi wiadomo, po prostu zabrakło nam punktów w rankingu ESL, i to pomimo dobrych występów w finałach ESL Extreme Masters. Bardzo uderza w nas brak organizacji. Organizatorzy turniejów nie wiedzą tak naprawdę, czy powinni nas zapraszać, czy nie, no i trudniej jest się z nami skontaktować. Poza tym ciągle musimy zbierać punkty do rankingu G7 od zera. Gdyby zsumować wszystkie zdobyte przez nas w tym roku punkty, powinniśmy być na drugim czy trzecim miejscu.

 

Co do waszych kłopotów z organizacją, niektórzy jako decydujący moment wskazują odrzucenie w ostatniej chwili oferty Power Gaming (czyli organizacji ciągle rosnącej w siłę) i wybranie Wicked. Czego takiego nie wiedzą obserwatorzy, którzy twierdzą, że szukając drużyny wybieracie po prostu najwyższą ofertę, nie patrząc na stabilność organizacji?

 

Oczywiście powinniśmy żałować swojej decyzji, ale co to teraz zmieni? W tamtym czasie nie mieliśmy innego wyboru, a wyobraź sobie, że i tak oferta Wicked była dobra, a nie bardzo dobra. Szukając w tej sytuacji pozytywów, opuściliśmy tylko jeden turniej (IEM Chengdu). Czas pokaże, czy opuścimy kolejne trzy. Mimo wszystko szkoda, że po wygraniu WCG, będąc w tak dobrej formie, nie mamy gwarancji, że odwiedzimy kolejne imprezy. Ludzie powinni zdać sobie sprawę, że my naprawdę kochamy tą grę i rywalizację w nią, ale jesteśmy w takiej samej sytuacji jak wszyscy inni, musimy zarabiać na swoje utrzymanie, na mieszkanie czy Internet.

 

Podczas WCG już drugi raz w tym roku pokonaliście nowy skład fnatic. Pierwszy raz uczyniliście to podczas europejskich finałów IEM III na train. Wiele drużyn głowiło się, jak pokonać fnatic w meczu playoff, jakich cech twoim zdaniem potrzebuje drużyna, aby tego dokonać? Dostrzegłeś takie cechy podczas SuperCupa, kiedy z fnatic wygrało mauz?

 

Jeśli chodzi o SuperCup, gracze fnatic świętowali po ceremonii rozdania nagród i to zapewne jedyna przyczyna, dlaczego przegrali z mouz. Patrząc na fnatic widzę te same cechy i zalety, co w każdej innej drużynie. Inna sprawa, że kiedy postawisz przeciwko sobie f0resta i Neo w najwyższej formie, Neo zawsze zagra lepiej. To, co wyróżnia fnatic na tle innych ekip, to gra do ostatniej rundy. Przeciwko nim trzeba być przygotowanym na ciężką przeprawę, na 30 rund. Nie możesz popełnić zbyt wiele błędów, bo każdy z nich zostanie wykorzystany.

 

Opowiedz o listopadzie 2008, kiedy na okres jednego tygodnia opuścił was LUq, a potem kuben został zastąpiony przez pionasa. Poza tym jesteś w stanie określić, co sprawia, że odnieśliście tak wielkie sukcesy grając właśnie tą konkretną piątką? I czy kiedy któryś z Was odejdzie na emeryturę, czy pośród polskich graczy jest ktoś na podobnym poziomie, zdolny go zastąpić?

 

Graliśmy wtedy bardzo słabo i mieliśmy wewnątrz drużyny pewne problemy. Poza tym wierzyliśmy, że pionas wpasuje się w zespół, ale koniec końców pomimo świetnego nastawienia nie był dla nas wystarczająco dobry. Patrząc z dzisiejszej perspektywy tamten okres bardzo nam pomógł, wszystkich nas podbudował powrót to stałej piątki. Po tak długim okresie wspólnej gry jest nam łatwiej funkcjonować jako drużynie, wiemy już jak odnosić sukcesy. A w Polsce jest wielu utalentowanych graczy, pewnie widziałeś mecze miksu FX w Extreme Masters. Dla mnie grali naprawdę dobre spotkania.

 

Mecz, który mógł zostać przeoczony podczas WCG, to wasza niezwykle zacięta ćwierćfinałowa rywalizacja z Power Gaming. Finowie wygrali drugą mapę dzięki kilku akcjom 1on2 czy 1on3, a potem prowadzili 11:4 na półmetku trzeciej mapy. Co sądzisz o tym spotkaniu i jak porównasz je z półfinałem przeciwko Rosjanom z CMAX.gg?

 

To świetny zespół, ale po prostu przeciwko nam zawsze ma problemy. Jednak mimo wszystko oddaliśmy im zbyt wiele rund. Kiedy prowadzili w połowie mapy 11:4 uświadomiliśmy sobie, że to może być nasz ostatni mecz, podnieśliśmy się i skupiliśmy wyłącznie na tej połowie. Oba mecze były bardzo ciężkie, w obu zbyt wcześnie przenosiliśmy się myślami na kolejne spotkania i lekceważyliśmy mocnych przeciwników, co prawie kosztowało nas wystąp na WCG... Ale wyciągniemy wnioski z tej lekcji.

 

 

Tutaj znajdziecie linki do pierwszej i drugiej części oryginalnej wersji wywiadu na łamach SK Gaming

Natomiast tutaj znajdziecie wywiad Wiktora dla naszego serwisu sprzed kilku tygodni

 

KomentarzeKomentarze

  • Dodawanie komentarzy dostępne jest jedynie dla zalogowanych użytkowników.
    Jeżeli nie jesteś jeszcze użytkownikiem eSports.pl, możesz się zarejestrować tutaj.
Dołącz do redakcji portalu eSports.pl!

Ostatnio publikowane

Napisz do redakcji

W tej chwili żaden z naszych redaktorów nie jest zalogowany.

Ostatnie komentarze

Ostatnio na forum

Statystyki Online

871 gości

0 użytkowników

0 adminów

Ranking Użytkowników

WynikiAnkieta

Co było dla Ciebie największym zaskoczeniem podczas WCG Polska?

  1. 0%

    Słaba postawa Fear Factory

  2. 0%

    Dobra gra UF Gaming

  3. 14%

    Tłumy widzów na sali kinowej

  4. 14%

    Mało miejsca

  5. 71%

    Nie byłem i nie interesuje mnie to

Nasi partnerzy

  • Shooters.pl
  • Cybersport

Wszelkie prawa zastrzeżone (C) eSports.pl 2003-2024

Publikowanie materiałów tylko za zgodą autorów.

Wybierz kategorie